OSOBOWOŚĆ CHWIEJNIE EMOCJONALNA – jak zrozumieć siebie?

Osoby z zaburzeniem osobowości z pogranicza mierzą się z wieloma problemami niemal w każdej dziedzinie życia. Zmagają się z ciągłymi wahaniami nastroju, impulsywnymi zachowaniami, mają trudności w relacjach międzyludzkich, a nawet są niepewni swej tożsamości. Wybuchy gniewu oraz krzyki są wpisane w ich codzienność. Owemu zaburzeniu towarzyszyć mogą również zachowania autodestrukcyjne w tym okaleczanie, czy nadużywanie środków odurzających.

Jak zrozumieć osobowość z pogranicza?

Wiele osób z tego typu zaburzeniem należy do wybitnie inteligentnych, czy też niebywale zdolnych. Jednak, niestety rzadko udaje się im rozwinąć swoje talenty, czy możliwości. Świat osoby z borderline jest niezwykle zawiły i skomplikowany. Często te osoby nie rozumieją samych siebie…

Osobowości borderline często wtórują inne choroby współwystępujące, takie jak: depresja, zaburzenia odżywiania, fobia społeczna, zespół stresu pourazowego lub problemy w relacjach. Może również wystąpić jednoczesne współwystąpienie każdego z nich o różnym nasileniu.

Na czym polega zaburzenie osobowości z pogranicza?

Zaburzenie osobowości tego typu jest niezwykle poważne. Stale zakłóca życie jednostki, wywołując różnego rodzaju kryzysy, które mogą prowadzić nawet do prób samobójczych. Cierpiący zmaga się z wieloma bardzo poważnymi i złożonymi problemami. Co oczywiście nie oznacza, że terapia jest niemożliwa. Jak najbardziej jest nie tylko możliwa, ale również bardzo potrzebna.

Jak zachowuje się osoba chwiejnie emocjonalna?

Zachowanie osobowości z pogranicza jest nieprzewidywalne i przekracza wszelkiego rodzaju granice wytrzymałości najbliższych, czy osób, które im towarzyszą. Warto zaznaczyć, że tylko osoba z borderline ma ciężkie życie – otoczenie w którym funkcjonuje jest równie narażone na różnego rodzaju sytuacje problematyczne, które pojawiają się nazbyt często. Nie każdy jest w stanie unieść ciężaru relacji z tego typu osobowością.

Jak wygląda leczenie zaburzenia borderline?

Osobom cierpiącym na borderline zaleca się terapię. Praca nad samym sobą nigdy się nie kończy. Jednak warto ją podjąć, by samemu zrozumieć siebie.

Osoba z borderline warto, aby spojrzała z dystansem na swój mętlik w umyśle, który jest bardzo skomplikowany i trudny do opanowania. Samopoznanie toczy się miesiącami, ale jest możliwe. Natomiast decyzja o sposobie leczenia i wybór najodpowiedniejszej jej formy zależy od osoby mierzącej się z borderline.

zrozumiec

Jaka terapia jest skuteczna w leczeniu borderline?

Istnieje wiele bardzo skutecznych nurtów terapeutycznych. Warto aby osoba z borderline sama wybrała dla siebie najdogodniejszy, a co najważniejsze pamiętała, że za nurtem również stoi terapeuta, którego warto również samemu wybrać.

Jak wygląda wnętrze osoby z borderline?

Zdaniem amerykańskiego psychologa Younga w zaburzeniu osobowości typu borderline występuje pięć charakterystycznych trybów:

  • ODŁĄCZONY OBROŃCA – chorujący znajdujący się w tego typu trybie wydaje się spokojny i względnie dojrzały. Zewnętrznie wydaje się bezproblemowy. Jednakże chorujący używa tego tryby w celu obronnym, aby unikać doświadczania i ujawniania swych uczyć – strachu (Porzucone Dziecko), poczucia niższości (Karzący Rodzic), lub złości (Impulsywne Dziecko). Występuje ogromna obawa przed utratą kontroli nad własnymi uczuciami. Okazywanie uczuć uznane jest za niebezpieczne i bardzo ryzykowne. Odłączony Obrońca utrzymuje innych na dystans. Jeśli chory nie zdoła utrzymać innych osób na dystans, może wpaść w złość i zachowywać się cynicznie, próbując właśnie w ten sposób odepchnąć się od innych. Nikt i nic nie może rozpoznać jego emocji.
  • PORZUCONE DZIECKO – w tym trybie chorujący zachowuje się jak biedne, skrzywdzone dziecko. Chory wygląda na zrozpaczonego, niepocieszonego i nad wymiar smutnego. Często zachowaniem przypominając dziecko od czterech do sześciu lat. Czuje się jakby był sam na świecie i uważa, że nikt nie chce się o niego zatroszczyć. Podstawowe przekonanie brzmi: Nikomu nie można ufać. Wszyscy chcą mnie wykorzystać, a potem porzucić… Świat w tym trybie jest czarno – biały. Porzucone Dziecko nie jest w stanie sobie pomóc – oczekuje pocieszenia i współczucia. Kryzys jest niekończący. Porzucenie Dziecko często odzwierciedla sytuacje problematyczne, które chorujący doświadczał w dzieciństwie. Uznaje, że te problemy się nie skończyły, a druga osoba pragnie je wyostrzyć i tym samym jeszcze bardziej spotęgować ból Porzuconego Dziecka.
  • IMPULSYWNE DZIECKO – jest to tryb wykazujący się wściekłością, sfrustrowaniem i zniecierpliwieniem. Impulsywne dziecko ma około czterech lat i nikim się nie przejmuje, nikogo nie szanuje. Agresja słowna, a nawet fizyczna występują niezwykle często. Wrogie nastawienie do otoczenia staje się priorytetem …przecież nikt nie chce mnie nawet zrozumieć. Moje potrzeby są niezaspakajane. Nikt nie uznaje moich praw… Głównym celem staje się atak – przejawiana wściekłość musi dotknąć każdego. Tutaj rządzi impuls.
  • KARZĄCY RODZIC – to tryb w których chorujący wciąż siebie ocenia i poniża. Uznaje, że jest zły i zasługuje na karę. Karzący Rodzic karze samego siebie – chorujący odmówi sobie wszystkiego tego, co może wywołać u niego jakąkolwiek radość. Próbuje również popsuć to, co już posiada. Chorujący wciela się doskonale w role Karzącego Rodzica jednocześnie doskonale karząc samego siebie. Jest to pewnego rodzaju krzywdzący i nie podstawny wyrok na samym sobie.
  • ZDROWY DOROSŁY – jest to tryb, który powinien zostać przez chorego wciąż szlifowany. Chorujący nie tylko powinien zrozumieć, że takowy występuje, ale również pożądać jego obecności. Choć Zdrowy Dorosły bardzo rzadko jest dopuszczany do głosu, to warto skupić uwagę na tym gdy się pojawia. To właśnie ten tryb pozwoli ujarzmić pozostałe, jak również pozwoli zrozumieć co się dzieje z umysłem chorującego na borderline. Zdrowy Dorosły uczy się pokazywać emocje, uczucia – wie, gdzie znajduje się granica. Ten tryb należy rozwijać i pielęgnować.

Osoba cierpiąca na borderline warto, aby nauczyła się rozróżniać tryby, które dochodzą do głosu, jak również musi wesprzeć Zdrowego Dorosłego, by zrozumieć strukturę owych schematów.

Wszystkim osobom, które przeczytały ten artykuł zalecam i polecam poszerzenie swojej wiedzy na temat owego zaburzenia. Osoba cierpiące na borderline powinny zostać objęte szczególną uwagą – nie bójmy się zawalczyć o siebie, czy osobę z naszego otoczenia. Psychoterapia to nie wstyd !!! Proszę pamiętać, że najważniejsze jest życie, a by poczuć jego wartości musimy pozwolić sobie na samo rozumienie…


Żyjesz lub funkcjonujesz obok takiej osoby – napisz w komentarzu, jak wygląda Twoja codzienność?


Autorka: Agnieszka » O MNIE

Jak poradzić sobie z emocjami? Czy jesteś w stanie kontrolować emocje?

Jak poradzić sobie z emocjami? Czy jesteś w stanie kontrolować emocje?

DIAGNOZA TEMPERAMENTU - czy jestem stabilny emocjonalnie?

DIAGNOZA TEMPERAMENTU – czy jestem stabilny emocjonalnie?

 

Poprzedni wpis:
Następny wpis:

28 odpowiedzi na “OSOBOWOŚĆ CHWIEJNIE EMOCJONALNA – jak zrozumieć siebie?”

  1. Mania pisze:

    Jestem, a może byłam (właśnie po raz kolejny się wyprowadził) z taką osobą i mam wrażenie, że sama się taka stałąm. Mną też zaczeły szarpać skrajne emocje. To przerażające i uzależniające. Po 3 latach znajomości jestem kłębkiem nerwów, straciłam pewność siebie i mam totalny chaos w głowie…

    • Psychology of Life pisze:

      Osoby toksyczne są jak wampiry emocjonalne – wysysają z nas wszystko co najlepsze… Obcowanie z takimi ludźmi jest wyniszczające. Najważniejsze jest to, że dostrzegasz całą zawiłość w której się znalazłaś i oczywiście sam fakt, że udało Ci się wyswobodzić ze szpon tak okrutnych ludzi. Warto rozpocząć pracę nad sobą, by wypracować tzw. “płaszczyk ochronny”, która w jakiś sposób będzie sygnalizował nadchodzące “kłopoty”. Wszystko można zmienić wystarczy postawić pierwszy krok… Pozdrawiam i ściskam.

  2. Romantyk pisze:

    Od 2 lat jestem w związku, na szczęście wolnym z kobietą borderline. Początek był tradycyjnie wręcz bajeczny. Pełna akceptacja – dla mnie to szczególnie ważne bo mam pewne problemy zdrowotne. Miłość, czułość, zwariowany seks. Po kilku miesiącach pojawiły się pierwsze mocne fochy, ciche dni, ośmieszanie przed znajomymi . Ale wiadomo – kobiety tak miewają. Szybkie parcie przez nią do zaręczyn a zaraz potem pierwszy atak totalnej pogardy przed całą jej rodziną. Mój szok, niedowierzanie, ostatecznie puszczenie w niepamięć. Po potem już klasyczna sinusoida – oblewanie miłością na przemian z oblewaniem najgorszym gó…em. A że tej miłości bardzo pragnąłem – to pierwszy mój związek, więc walczyłem, tłumaczyłem, przepraszałem. Nieprzespane noce, branie winy na siebie byleby tylko się uspokoiła. Po pewnym ostrym ataku wściekłości groźba próby samobójczej… I tak zamiast niej ja znalazłem się u psychologa. Na razie jestem na etapie próby “unormalnienia” tego związku ale robię to pod okiem specjalisty, by wiedzieć, kiedy dać sobie spokój i wycofać się ostatecznie.

    • Psychology of Life pisze:

      Drogi Romantyku najważniejsze jest Twoje zdrowie i bardzo dobrze, że postanowiłeś zaopiekować się nim.
      Wszystko czego się nauczysz, co zrozumiesz doda Twemu życiu siły i energii… Tego serdecznie Ci życzę.
      Pozdrawiam i zachęcam do dalszego komentowania.

      • Romantyk pisze:

        Bardzo dziękuję. Dokładnie tak do tego podchodzę. To jest bardzo bolesne ale też bardzo ważne życiowe doświadczenie.

        • Romantyk pisze:

          Romantyk po kolejnym roku związku… Myślę, że BPD jest nie do okiełznania. Mimo próśb, kolejnych tzw. poważnych rozmów nic się nie zmieniło. Gwałtowne zmiany nastroju, wściekłość z byle powodu, kilkutygodniowe seanse wychowania przez milczenie. W tej chwili znów błądzę w sieci i szukam klucza do BPD. I tak trafiłem na swój wpis sprzed roku. Jest gorzej i lepiej jednocześnie.
          Gorzej – bo partnerka nie tylko zafundowała mi kolejny seans milczenia ale pierwszy raz prócz tego dołożyła jasny sms-owy komunikat “Nie chce mi się z Tobą rozmawiać”. Jej tata miał kilka dni temu zawał a ona będąc w trakcie tego milczącego okresu, w żaden sposób nie poinformowała mnie o tym. A to oznacza, że w tym związku jest naprawdę źle. Ktoś postronny powie, że może może czymś sobie zasłużyłem sobie na takie zachowanie. No zasłużyłem… Przyczyną aktualnego focha była… moja niemożność towarzyszenia narzeczonej w czasie jej wizyty w gabinecie kosmetycznym w innym mieście. A powodem tej niemożności była poważna choroba mojej matki, której w tym momencie nie mogłem samej zostawić. Wybrałem matkę zamiast Niej, więc musiałem ponieść karę… I tak się dziwnie stało, że kilka dni później jej tata ma zawał…. Czy ona wyciągnie z tego jakieś wnioski to czas pokaże… Chwilami mam nieodparte wrażenie, że ma na oku już nowy obiekt pożądania…
          A gdzie jest lepiej??? Ze mną jest lepiej. Rok temu w podobnych sytuacjach biegłem zrozpaczony do psychologa, nie spałem po nocach, zaniedbywałem pracę itp. Teraz też nie czuję komfortu psychicznego, jest mi przykro, że ona się tak zachowuje. Ale trzymam emocje na wodzy, zrozumiałem, że moje szczere chęci i poświęcenie na jej zachowanie nie mają żadnego wpływu. Skupiam się bardziej na swoich emocjach niż jej fochach – trudna to dla mnie transformacja, bo mam naturę “ratownika”. Ale się dokonuje i to najważniejsze!
          Ktoś powie – czemu od razu nie zakończysz takiego związku? Ano temu, że to był mój pierwszy związek z kobietą, z seksem, z namiętnością, z gorącym wyznaniem Kocham Cię w środku gorącej nocy. Pierwszy po 48 latach życia w samotności. Mając 50-tkę na karku zakochałem się jak sztubak i ciągle żyję pamięcią tego tzw. miesiąca miodowego – pierwszej fazy związku z osoba BPD. Mam kilka poważnych ułomności zdrowotnych a od Niej dostałem pełną akceptację. Ciągle o tym pamiętam i ciągle jestem jej za to wdzięczny. Na szczęście ta pamięć robi się coraz bardziej racjonalna i rozważna. Taka malutka iskierka nadziei, że miesiąc miodowy może powrócić, gdzieś tam się tli… A może to już tylko gasnący ogarek…

          • Romantyk pisze:

            Ogarek zgasł… Związek zakończony. Poczułem, że doszedłem do ściany… Partner z BDP potrafi ciągle udoskonalać swoje metody poniżania… W końcu nawet moje różowe okulary nie pomogły… Mam tylko nadzieję, że historię tej znajomości potraktuję twórczo i jako ważne życiowe doświadczenie a nie jako coś dołującego i destrukcyjnego…

            • ktoś pisze:

              Trzymaj się gościu zdrowo. Myślę, że każde “miłosierdzie” ma swój kres. Życie jest jedno, dość krótkie, szkoda je marnować – tej mądrości życiowej nabieramy niestety trochę za późno. Szkoda je marnować szczególnie dla osób nie zasługujących na naszą uwagę. Ciekawi mnie to, że jedna “zła” osoba może popsuć życie wielu innym, kolejna ciekawostka skąd się bierze to zło. Bez względu na źródło tego zła – szkoda, że nie jesteśmy go w stanie uniknąć. Najtrudniejszą kwestią osobowości chwiejnej jest chyba słaba “autoświadomość”, jak kogoś takiego skłonić do leczenia? Przecież on jest zdrowy…
              Pozdrawiam, głowa do góry. I z daleka od tej Pani… na pewno są inne, “normalne” 🙂

    • Michał pisze:

      rozumiem cię doskonale, tylko moja miała specyficzne zaburzenia lękowo depresyjne i zaburzenia emocjonalne, a ja zaburzenia schizotypowe i też było podobnie, przytulanie i całowanie, pieszczenie bajka, ale puźniej parcie do zaręczyn a jakakolwiek próba odpuszczenia kończyła się szantażem emocjonalnym, okaleczanie i realizacja straszenie samobójstwem problem też dotykał czynników ekonomicznych z mojej strony straciłem pracę ponieważ zaangażowałem się tak mocno że zaniedbałem obowiązki względem pracodawcy i długo nie mogłem znaleźć pracy bo pracuje na orzeczeniu niepełnosprawności.Nie wyciągam wniosków ze swoich decyzji niestyty osobowość chwiejnie emocjonalna typ impulsywny posiadam w tak kiepskiej sytuacji znajduje się od listopada do teraz, mam małe zadłużenie u sąsiadów i nie wiem jak wyjść z tej pętli i dochodzi jeszcze śmierć mojego ojca i sprawy pogrzebowe. Więc nie mów że masz gorzej bo ja jeszcze gorzej.

  3. Wypalona pisze:

    A co jeśli czuję że to ze mną dzieje się coś złego? W ciągu dnia mój nastrój zmienia się od miłości do świata i wszystkich ludzi – do nienawiści do samej siebie i braku sensu we wszystkim co robię… Gubię się w kontaktach z innymi ludźmi, nie potrafię się porozumieć ze sobą, co dopiero z drugim człowiekiem… Czasami kompletnie pękam, nie potrafię się podnieść, boję zostawać sama ze sobą, ze swoimi myślami. Jak odróżnić wyolbrzymienie pewnych spraw od prawdziwego problemu?

    • Psychology of Life pisze:

      Czasem jest bardzo trudno samemu przejść pewną granicę samozrozumienia. Zachęcam do kontaktu ze specjalistą.

      • Kaaaasia pisze:

        Niestety mam poważne podejrzenia że posiadam taką osobowość. Mam 27 lat. Jest mi ciężko na codzień funkcjonować. Od zawsze byłam “inna” miałam poczucie że nikt mnie nie rozumie.. gdy miałam 13 lat zmarł mój tata. Moja mama jest osobą dosyć zamkniętą w sobie. Wiem że robiła co mogła by wychowawc mnie i moich braci na dobrych ludzi. Jednak widzę ze oni też mają problemy. Głównie w relacjach z ludźmi. Bardzo często mam stany że czuję pustkę, zniechęcenie, nie potrafię wytrwać w jakiejs decyzji. W ciągu jednego dnia miewam skajne stany emocjonalne od zawodzącego płaczu po chwilową stabilizację aż po np. świetny humor przez godzinę wieczorem. Przez takie wahania nie jestem w stanie podjąć żadnej decyzji. Co ciekawe, problem ten nie dotyczy wszystkich sfer życia. Skończyłam dwa kierunki studiów, niedawno zmieniłam pracę (w poprzedniej pracowałam nawet 5 lat) mam dosyć dużo znajomych (nawet przyjaciół kilku).. Mam dużą rodzinę z którą dobrze się dogaduję. Z zewnątrz można powiedzieć że nie dzieje się nic niepokojącego. W ostatnim czasie przeżyłam rozstanie z moim narzeczonym po 7 latach związku. Nie czułam się z nim szczęśliwa, ciągle była huśtawka emocjonalna. Długo zastanawiałam się czy nie odejść, miałam czasem wrażenie że może przesadzam? Jednak wiele osób z mojego otoczenia również widziało że nie byłam dobrze traktowana w tym związku. Dowiedziałam się o tym po podjęciu decyzji. Moich najbliższych nasze rozstanie nie zdziwiło specjalnie. Jednak minęło już 9 miesięcy i zastanawiam się czy te huśtawki nie były w dużej mierze powodowane przeze mnie.. Myślę że mogło tak byc ponieważ nie jesteśmy już razem (mamy sporadyczny kontakt) a ja ciągle się miotam i mam wątpliwości. Jestem ciągle spięta, zdenerwowana, nie mogę spać, mam milion myśli na minutę. Chodzę do psychologa jestem po dwóch wizytach jednak boję się że nie dam rady sobie z tym poradzić… Że ja po prostu nie umiem być szczęśliwa.. a dodatkowo krzywdzę tym inne osoby mimo że tak bardzo nie chcę. Jeśli ktoś z was chciałby ze mną porozmawiać, wesprzeć lub podzielić się historią prosze o kontakt: kaasiaapp@o2.pl

        • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

          Pani słowa są pewnego rodzaju drogą do samozrozumienia. I tutaj sugerowałabym kontynuowanie spotkań z psychologiem. Może na początku wszystko nie będzie takie jasne i oczywiste, ale z czasem przyniesie jeszcze większe zrozumienie. Nawet jeśli dzisiaj nie potrafi Pani być dzisiaj szczęśliwa, to z czasem się Pani tego nauczy. Warto o tym także porozmawiać z psychologiem. Proszę także pamiętać, że “żałoba” po zerwaniu może objawiać się w różny sposób. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

        • Jo pisze:

          A ja polecam filmik na You Tube-Medytacja Koherencji.Uzdrawiająca moc serca i umysłu.

  4. Ja pisze:

    A ja mam takiego męża od 21 lat. Całe życie to kolejka górska bez trzymanki, jak życie na beczce prochu, gdzie nie wiesz jaka i kiedy iskra spowoduje wybuch. Mamy trójkę dzieci .
    Mój mąż potrafi “obrazić się” o… wszystko i zaniemówić . Są dni że jest cudownie jak w bajce , lub szara rzeczywistość. A są dni , że w ciągu kilku minut zaczyna zmieniać się jego nastrój z normalnego na milczącego , oziębłego faceta , który wszystkich wokół traktuje jak śmieci . Wystarczy ,że pogoda jest brzydka ( bolą go nogi) , boli głowa , ktoś w pracy go zdenerwuje , dzieci nie tak się zachowują, ja wrócę póżniej z pracy i już jest zmiana nastroju. Raz była awantura , a póżniej milczenie przez kilka dni o to że musiałam zostać ok godziny dłużej w pracy z przyczyn niezależnych ode mnie. Teraz milczy od dwóch dni . Wtedy też nic nie je, ( kawę pije) , dzieci mogłyby dla niego nie istnieć , nic w domu nie zrobi ( jedynie wyjdzie z psem na spacer) , a ja jestem winna wszystkiemu . Z reguły to nie wiem czym zawiniłam . Obecna sytuacja : rano w czwartek odprowadziliśmy dzieci do szkoły , on wrócił do domu spać ( nocną zmianę miał ) , a ja zostałam w szkole jako pomoc, gdyż klasa córki piekła pierniczki. Rozstaliśmy się normalnie , jeszcze on coś zażartował . Jak wróciłam on jeszcze spał , więc poszłam po najmłodszą córkę do przedszkola , bo ma zajęcia logopedyczne , na które ją prowadzam raz w tygodniu . Wróciłam już do domu z obiema córkami . Gdy zaczęłam opowiadać o szkole , zbył mnie monosylabami ( choć zawsze lubi wiedzieć co się dzieje w szkole ) i nie słuchał . Do wieczora może dwa zdania wypowiedział . Do dzieci się nie odzywa . Tak się zachowuje , aby mnie nie dotknąć przypadkiem ( nie przebywa w tym samym pomieszczeniu co ja ) . Dziś już nic nie mówi. Dzieci go zaczepiały , ale je ignoruje. Do najstarszej córki przemówił , bo później do domu wróciła. Nie wiem czy nie szukał powodu do awantury . Pewnie przemówi po kilku dniach . Jak już się kłócimy , to on zawsze ” ucieka ” z domu tzn. jedzie za działkę. W sumie to są “milczące awantury “, które mnie bardziej bolą niż prawdziwa , słowna kłótnia. Jak go pytam dlaczego milczy -odpowiedź” domyśl się ” . Obwinia mnie , że dzieci rozpuściłam , że przeze mnie ma nerwicę, jak się przeziębi to też moja wina bo dzieci jakąś bakterię przyniosą od kolegów . Dużo by wymieniać . Po tym ” dołku” życie wróci do normy na jakiś czas. Nauczyłam się uważać na różne symptomy , aby się nie obraził i nie zaczął milczeć . Mam odczucia ,że on jest zazdrosny o dzieci ( poświecany czas ) , że chce abym była tylko dla niego , żeby był w centrum zainteresowania . Mnie najbardziej szkoda dzieci , bo one nie mogą zrozumieć tej huśtawki nastrojów tatuśka . W jednej chwili z uśmiechniętego, żartującego taty przeistacza się w zimną hybrydę, całkowicie je ignorującą . Ja po tylu latach chyba już się wypalam psychicznie . Zaczynam mieć dosyć, bo za każdym razem po takiej sytuacji jakieś pokłosie tkwi we mnie i wysysa ze mnie radość , chęć do działania . Z matką swoją nie rozmawia od 8 lat . Jest DDA. Ale ja dam radę . Muszę …

    • Psychology of Life pisze:

      Kochana pamiętaj, że zawsze masz prawo do wsparcia i pomocy. Najważniejsze jest wypracowanie i uszlachetnienie w sobie odporności psychicznej… Warto nie tylko być, ale również świadomie dostrzegać. Serdecznie Cię pozdrawiam.

  5. Czarka pisze:

    Witam.Ja mam to nieszczęścud ,że zachorowalam na nerwice natrectw myslowych.Potworna choriba,ktora izoluje mnie od ludzi ,glownie z tego powodh cierpie na hroniczna samotnosc.Mam 36 lat ,jestem kobieta ,a nie zalozylam rodziny.Od dwoch lat jestem z pewnym typem ,i pech chcial ,ze najprawdopodobniej jest to odoba z pogranicza co tym bardziej pogarsza moj stan.Jestem prawdziwym klebkiem nerwow j tez odczuwam jakbym miala borderline ,emocjonalnie wrakowieje ,nie potrafie utrzymac sie w pracy glownie przez zle kkntakty spoleczne .Bardzi boje sie smierci,ale ja juz nie potrafie zyc:(

    • Psychology of Life pisze:

      Kochana Czarka pamiętaj, że tak nie musi być!!! Możesz i masz pełne prawo zatroszczyć o swoje życie, o swoje szczęśliwe życie. Najważniejszy jest pierwszy krok, a zapewniam kolejne będą znacznie łatwiejsze. Naprawdę warto !!!

  6. Al pisze:

    Przez kilka lat myśleliśmy z chłopakiem, że ma depresję, ze względu na pojawiające się stany, które by na nią wskazywały, jednak jakoś nam to nie pasowało. Gdy dowiedzieliśmy się o czymś takim, jak borderline, wszystko stało się jasne. Problem polega na tym, że on nie chce się leczyć, mimo że zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie jest to kwestia wstydu przed terapią ani tym, co pomyślą ludzie, z czym, jak wiem, wiele osób się zmaga. Początkowo niechęć do wizyty u specjalisty była spowodowana jego zmieniającymi się stanami emocjonalnymi – najpierw mówił, że kiedyś pójdzie, tylko musi się przemóc, potem, że nic mu nie jest, potem że wie, że ma problem, ale sobie z nim poradzi, potem groził, że jeśli jeszcze raz wspomnę o terapii, to zerwie ze mną kontakt i tak w kółko. Jak sama pani napisała, jest to typowe zachowanie osobowości z pogranicza, z czego zdaję sobie sprawę, jednak nie daje mi spokoju to, co powiedział później – z borderline nie można się wyleczyć i nie obchodzi go to, że można nauczyć się z tym żyć. On nie chce się nauczyć. Mówi, że gdyby to było coś, co owszem, wymaga pracy, ale w końcu daje się to zwalczyć raz na zawsze, to poszedłby do lekarza, ale w tym wypadku nie ma to sensu. Jak poradzić sobie z takim argumentem i przekonać go, żeby jednak poszedł na terapię? Wiem, że zmuszanie jest tu nie na miejscu i tak czy inaczej odniosłoby skutki wręcz przeciwne do zamierzonych, ale to nie zmienia faktu, że nie chcę dłużej bezczynnie patrzeć, jak ktoś mi bliski cierpi i niszczy sobie życie. Nie chcę czekać, aż popełni samobójstwo, a spodziewam się, że kiedyś do tego dojdzie. Wszystkie porady, jak rozmawiać z taką osobą się nie sprawdzają, a “siedzimy” w tym już długo i naprawdę dużo się nauczyłam. Proszę o pomoc.

    • Psychology of Life pisze:

      Trudno jest pomóc osobie, która tej pomocy odmawia. Jednak już samoświadomość jest pierwszym krokiem ku zmianie. Warto, aby partner zrobił listę tego, co zyska dzięki samozrozumieniu. Co da mu poznanie samego siebie i jakie korzyści są z tym związane. Wsparcie to również odszukiwanie mocnych stron, których teraz partner nie dostrzega… Troska i budowanie więzi na poczuciu bezpieczeństwa jest priorytetowe.
      Warto również pamiętać o sobie, a nawet stać się przykładem, czy wzorem do naśladowania – pokazywać, jak można w inny sposób radzić się sobie z problemami na własnym przykładzie. Dawać pozytywny obraz, ale również zatroszczyć się o siebie, o swoje bezpieczeństwo.
      Serdecznie pozdrawiam.

  7. Black Hole pisze:

    Żyłem z osobą, która prawdopdobnie cierpiała na BPD ponad pół roku. To jest nie do opisania, co taka osoba potarfi wyczyniać. To jest jeden wielki chaos, napady agresji, ciągłe fochy i manipulacje; jak jest chwila dobrze – to awantura, bo przecież coś musi się dziać. Odradzam wiązanie się z osobami, które odmawiają leczenia. Taki związek jest bez przyszłośći.

    • Psychology of Life pisze:

      Każdy z nas powinien, a nawet mogłabym z pełną stanowczością napisać “musi” nauczyć się dbać o siebie, o swoje prawa i potrzeby. Nikt nie ma prawa nas krzywdzić, a my mamy prawo, aby tego od innych wymagać. Nade wszystko troska o sobie, by móc potem z pełną świadomością dbać o relacje, które dodają słońcu promieni. Serdecznie pozdrawiam.

  8. Arek pisze:

    Mam 32 lata i przez wiele lat swojego życia nie zdawałem sobie sprawy, ze tak silne emocje są wynikiem jakiejkolwiek choroby/dysfunkcji psychicznej. Zawsze dziewczyny, z którymi sie spotkałem określały mnie, że poprostu mam trudny charakter i ja tez tak o sobie myślałem ale miałem nadzieje, ze poprostu kiedyś sie zmienię i będę lepszym człowiekiem. W ostatnie 3 lata miałem 3 próby u różnych Pań psyholog ale po kilku spotkaniach rezygnowałem, poniewaz miałem wrażenie, ze te rozmowy są bezcelowe i w ogóle do mnie nie przemawiają. Za namowa przyjaciela, który jest DDA i aktualnie jest w trakcie 3 letniej terapii (swietnie sobie teraz radzi – widać efekty terapii), postanowiłem spróbować jeszcze raz. Tym razem poszedłem do poleconego przez przyjaciela psyhiatry, który przepisal mi leki, one szybko i skutecznie na mnie podziałały. Otrzymalem zalecenie na podjęcie terapii schematów – polecił swojego kolegę psychologa. Po pierwszej wizycie u tegoż psychologa po raz pierwszy w życiu otrzymałem jasna diagnozę mojego problemu: BORDERLINE. Pierwsze odczucie, to kamień z serca, ze ktoś wreszcie powiedział co mi dolega. Jestem po 4 wizytach i zaczynam powoli rozumieć zależności, które zachodzą w mojej głowie chociaż jeszcze daleka droga przede mną jeśli chodzi o odzyskanie kontroli nad własnym życiem i emocjami (kilka lat terapii). Teraz jest w miarę Ok bo czuje działanie leków i wsparcie w postaci terapii. Szczerze mówiąc to będąc na lekach poczułem już wielokrotnie tak błogi spokój w środku, którego nie czułem już chyba z 15 lat – niesamowite uczucie. Bedac borderline cały czas jest sie „targanym po ścianach” przez własne emocje, okropne uczycie. Mam nadzieje, że kiedyś poradzę sobie z tym raz na zawsze i wreszcie zapanuje upragniony spokój i poczucie harmonii. Życzę wszystkim cierpiącym na ta chorobę aby zrobili ten 1 krok w kierunku lepszego życia i podjęli leczenie ale przede wszystkim uświadomili sobie problem… A ludziom, którzy współżyją z osobowościami borderline, życzę dużo cierpliwości ale chyba nie ponad wszystko… Pozdrowienia 🙂

    • Psychology of Life pisze:

      Arku, dziękuję za Twój komentarz. Twoje słowa są wsparciem, a jednocześnie “światełkiem” dla osób, które wciąż dążą do samozrozumienia. Bo przecież ten pierwszy krok jest najważniejszy! Jeszcze raz dzięki, że jesteś! Pozdrawiam. Agnieszka

  9. Oliwer pisze:

    Witam, z tego co wyczytałem to mam bardzo podobny problem a jakże moi rodzice od których to nabrałem (Prawdopodobnie) .
    Od kiedy sie urodziłem (22 lata temu) większość czasu spędzonego z rodzicami opierały się na kłótniach, braku wzajemnej pomocy, i braku zainteresowaniami innymi rzeczami niz te codzienne jak szkoła/Praca, ps. Moich rodziców rozumiem bo mieli trudne życie, Ojciec wywodzi sie z patologicznej rodziny, mama musiała wyjechać ze swojego kraju z braku pieniędzy. Ogółem mam chęci czasem np. Poćwiczyć czy coś porobić ale nie mam takiej siły woli która by mnie trzymała w tym lub pchneła w tym kierunku, od ponad 2-3 lat mam na zmiane dobre dni, złe dni, tak samo jak i dobre i złe myśli, uważam się za raczej mniej inteligętnego od ludzi ktorzy studiowali itd ( nie skończyłem nauki bo w czasie gdy zacząłem technikum rodzice wyprowadzili się do niemiec co skutkowało też i moją przeprowadzką). Co do czego skończyło się to wszystko zniechęceniem do życia do miejsca w którym mieszkam i do ludzi ktorych znam + zielone papierosy też uważam że zrobiły swoje (bardzo popularna iest marycha w niemczech gdzie jest nielegalna ale to juz w tych czasach normalne) dzisiaj nie potrafie praktycznie normalnie funkcjonować, motywować się lub trwać w tym co robie, nie mam swojego charakteru i nie potrafię nic z tym zrobić, chciał bym jakiejś pomocy ale jak dotąd każdy miał mnie gdzieś. Przykro jest mi to pisać i wgl myśleć o tym. Poza tym gdy starałem się gadać z ojcem to on zawsze wybucha krzykiem i denerwuje się w sekunde co skutkuje brakiem normalnych rozmów, a broń boże wspomnij o psychologu to uważa że jeat 1000% zdrowy i to ja z mamą jesteśmy chorzy. Jeśli ktoś mógł by jakoś pomóc to prosił bym bardzo napisać do mnoe na email czy cokolwiek.
    Oliwierlapszyn@gmail.com

  10. Piotr pisze:

    Hej,
    Jakiś czas temu poznałem dziewczynę, ma borderline oraz inne zaburzenia osobowości, ADHD, PTSD, jest bardzo bystra i wysoko wrażliwa. Podziwiam ją, choć jest też trudną osobą w relacji. Nasza relacja jest przyjacielska. Jest ze mną szczera, potrafi przyznać się, że mnie okłamała. Co ważne, chce się zmienić, znam jej historię życiową, jej rodziców. To trochę zawiłe, bo dzieli nas również spora różnica wieku (16lat). Chcę o nią zawalczyć, nawet jeśli nigdy do końca się z tego wychodzi, to ona mnie o tym uprzedziła. Uważam, że jest tego warta, aby się nią ktoś opiekował, bo otworzyła mi oczy na rzeczy związane z podświadomością, na uczucia, daje motywację do większego wysiłku, do trzymania swojego umysłu w ryzach. Jest to wymagająca znajomość, nie jest łatwo. Również z powodu moich zaburzeń. Są podobne do jej. Tylko u mnie inaczej się to rozwinęło. PTSD, autyzm, osobowość schizoidalna m. in. W wieku 37 lat zaczynam na poważnie myśleć o terapii, po 2 wizytach w szpitalu psychiatrycznym, latach klęsk i przebywania w poczuciu kompletnej niemocy. Wydźwignąłem się trochę, daję sobie radę w życiu umiarkowanie. Mam już jakieś sukcesy. Nabieram poczucia własnej wartości. Czego jej bardzo brakowało. Już rozmawiamy ze sobą inaczej niż na początku anszej znajomości pół roku temu. Choć wiele pracy przed nami.

    Pozdrawiam

Zostaw komentarz

Korzystając z formularza zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę w celu umieszczenia na niej Twojego komentarza.


Skomentuj

ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ

DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ

„DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤

(więcej…)

CZYTAJ

ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE

ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady?

Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające.

Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem.  (więcej…)

CZYTAJ

Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości?

„Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie.

W e-booku: (więcej…)

CZYTAJ

TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy?

Toksyczna więź…

Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira.

Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…)

CZYTAJ

TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie?

Emocjonalnie wykorzystani…

Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego…

Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…)

CZYTAJ

CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI

Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania…

Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory.

Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny.

…ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI…

Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…)

CZYTAJ

DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG

DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA…

Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów…

Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…)

CZYTAJ

ZBURZĘ TEN MUR

CZAS NA ZMIANY…

Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to…

Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia.

Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…)

CZYTAJ

WŁADCA SŁOWA

Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami?

Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim…

Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…)

CZYTAJ

POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół?

Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu…

Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…)

CZYTAJ

© 2015-2024 Psychologia życia - Wszelkie prawa zastrzeżone. / Trójwizja Projektowanie stron www /