
Czy Twoja głowa pełna jest czarnych scenariuszy? Czy nieustannie czymś się martwisz? Czy masz poczucie, że lęk nie pozwala Ci normalnie funkcjonować? Czy przez czarne myśli często w nocy nie śpisz, a w klatce piersiowej odczuwasz ucisk? Czy nazbyt intensywnie słyszysz i czujesz swoje serce? Jeśli Twoją codzienność przepełnia gorycz nieustannych zmartwień, to zapewne doskonale rozumiesz, o co pytam. Zapewne doskonale także wiesz, jak bardzo wykańczające jest czarnowidztwo. Natomiast tak nie musi, a nawet nie powinna wygląda Twoja codzienność, bowiem masz pełne prawo mentalnej wolności…
Często na sesjach terapeutycznych słyszę słowa, których dotąd nikt nie słyszał. Widzę łzy, które są wyrazem ogromnego strachu, a nawet wstydu. Osoby mierzące się z natłokiem przeróżnych zmartwień często opowiadają, o tym, że zostały z tym wszystkim same. Że kiedyś mówiły głośno o swoich obawach, ale teraz tego nie robią, bo inne osoby często reagują na nie śmiechem lub oburzeniem. Doskonale rozumiem ich uczucia, i dlatego dzisiaj przychodzę z kolejną propozycją książki „Jak przestać się martwić” autorstwa dr Franka Tallis’a (link do książki >TUTAJ<), która nie tylko jest ogromnym wsparciem, ale również sposobem na zrozumienie samego siebie. Jest to publikacja, która w bardzo prosty i przejrzysty sposób pokazuje, czym są zmartwienia. W jaki sposób powstają w naszych głowach i po co w ogóle nasz umysł je produkuje. Dr Frank Tallis bardzo rzeczowo i konkretnie uczy samozrozumienia oraz proponuje metody, które mogą być bezcenne w procesie zmiany. Jest jak dobry druh, który służy czasem, wsparciem i przykładem. Przyznaję, że bardzo urzekła mnie forma jego przekazu, stąd też m.in. dzisiejszy wpis polecający. Jednak jeśli jesteś ze mną dłużej, to na pewno się domyślasz, że ja uwielbiam przemycać, to co czytelnik znajdzie w książce. Uczynię to po raz kolejny i dzisiaj opiszę drogę, którą warto podjąć, aby wyzwolić się z sieci natrętnych zmartwień…
Po co człowiekowi zmartwienia?
Martwić się jest rzeczą ludzką. Nawet skłonna byłabym napisać, że zmartwienia są nam potrzebne. Bowiem są bardzo specyficznym systemem alarmowym, który podpowiada, że powinniśmy uporać się z jakimś konkretnym problemem. Tak więc, zamartwianie się jest reakcją na problem. Ludzie reagują tego typu myślami, gdy coś dzieje się nie tak lub przypuszczają, że coś może się nieprzyjemnie, a nawet tragicznie skończyć. Takowy alarm jest potrzebny do tego, aby utrzymywać w nas energię, którą zgodnie z naturą ludzką powinniśmy wykorzystać, aby jakiś problem rozwiązać lub na taką ewentualność się przygotować. Ale to wszystko ma swoje granice. Bowiem ta rzecz, jaką są zmartwienia, czasem osiąga niebywałe rozmiary. Przeobraża się w coś, co przygniata i odbiera radość. Takie właśnie są natrętne zmartwienia. Zamiast pomagać nam szkodzą. A dzieje się tak, gdy na całego rozgaszczają się w naszym życiu. Można by powiedzieć, że wtedy nie schodzą z piedestału. Wtedy zmartwienie goni kolejne zmartwienie. Wtedy natrętna czarna myśl przeobraża się w kolejną w jeszcze większą.
Dlaczego niektóre osoby tak bardzo się zamartwiają?
Zanim opiszę ewentualne przyczyny, to już teraz chcę zwrócić uwagę na to, że każdy z nas jest inny. Kierujemy się różnymi przekonaniami i wartościami. Każdy z nas czego innego oczekuje od siebie, innych i życia. Zaś te różnice powodują, że każdy z nas w określonej sytuacji postąpi inaczej. Dotyczy to także myśli – każdy z nas będzie inaczej myślał o tym, czego doświadcza. A wszystko dlatego, że każdy z nas inaczej patrzy i postrzega. Te różnice mogą wynikać z pewnych cech osobowości, jak i stylu wychowania, czyli tego, jak rodzice czy opiekunowie przedstawiali nam świat i toczące się w nim życie. Kolejna przyczyna może tkwić w naszych trudnych doświadczeniach. Załóżmy, że nieustannie masz pecha, to siłą rzeczy może dopaść Cię zwątpienie, które wtóruje powstawaniu zmartwień. Jednak nie ma jednego najwłaściwszego powodu, dla którego niektórzy ludzie zaczynają się zamartwiać, a inni nie. Tutaj właściwsze wydaje się wytłumaczenie, dlaczego niektórym trudniej jest przestać to robić. Idąc za słowami dr Franka Tallis’a: „Wygląda na to, że ludzie, którzy się zamartwiają, potrafią świetnie definiować problemy, ale bardzo kiepsko im wychodzi ich rozwiązywanie. Istnieje wiele przyczyn takiego stanu rzeczy. Badania wykazały, że osoby ze skłonnością do zamartwiania się z reguły wolniej podejmują decyzje niż ci, którzy nie martwią się na zapas. Najwyraźniej u zamartwiających się wynika to z niechęci do podejmowania decyzji, dopóki nie są całkowicie pewni, że postąpią słusznie. W obliczu jakiegoś problemu osoba ze skłonnością do zamartwiania się będzie zatem dłużej się zastanawiała, co zrobić. Ta niezdolność do podejmowania szybkich decyzji jest odczuwana jako niepewność lub wątpliwości.”
Skąd mogę wiedzieć, czy za dużo się zamartwiam?
Odpowiedź jest dość prosta – jeśli w wyniku swoich zmartwień odczuwasz wyraźne szkody na zdrowiu fizycznym i psychicznym, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że nazbyt się zamartwiasz. Jednak pamiętaj, niezależnie od tego, czy takowe szkody występują u Ciebie, to masz prawo zmienić swój sposób myślenia, jeśli czujesz taką potrzebę. A jak to zrobić? O tym poniżej…
Jak przestać się zamartwiać?
Zanim opiszę, co i jak można zrobić, to na chwilę wrócę do systemu alarmowego, o którym wspominałam powyżej. A robię to dlaczego, ponieważ ponownie potrzebuję zwrócić Twoją uwagę na pierwotną funkcję zmartwień – na to, że zmartwienia są po coś… Mówią o naszej potrzebie bezpieczeństwa i nie tylko. Bowiem zmartwienia sugerują, bardziej lub mniej intensywnie, czym powinieneś / powinnaś się zaopiekować, jaką potrzebą musisz się zając, aby zdjąć z siebie ciężar natrętnych myśli. Jakiej wewnętrznie i zewnętrznie zmiany potrzebujesz. A co najważniejsze, że nie możesz odkładać siebie i swoich potrzeb na bok, czyli odsuwać w czasie tego, czego dla siebie potrzebujesz wewnętrznie, czy to zewnętrznie. Jak to trafnie wskazuje dr Frank Tallis: „Czasem już samo zdecydowanie się na konkretne działanie pomaga przestać się martwić. Jeśli postanawiasz, że postąpisz tak, a nie inaczej, zmniejszasz niepewność związaną z twoją przyszłością. Dla większości ludzi niepewność jest czymś trudnym do zniesienia. Kiedy podejmujesz decyzję, zmniejszasz jej poziom i robisz coś, by poradzić sobie z problemem. Te czynniki pomagają ograniczyć zamartwianie się.”
W początkowej fazie tegoż procesu bardzo ważne jest znalezienie osoby lub osób, które z empatią wysłuchają Twoich obaw. Czasem już samo wygadanie się jest niebywale pomocne w odszukaniu rozwiązania. Jednak jeśli takowych osób nie ma koło Ciebie, to możesz skontaktować się ze specjalistą, który pozwoli Ci w bezpiecznej przestrzeni przyjrzeć się z różnych perspektyw temu, z czym się mierzysz. A dlaczego o tym piszę? Bowiem trzeba mieć na uwadze to komu powierzamy swoje troski, bo nie każdy ma w sobie wystarczająco dużo cierpliwości i empatii, a nawet wiedzy, aby Ci w tym towarzyszyć. Zaś na pewno nikt nie ma praw bagatelizować, czy wyśmiewać Twoich obaw. A jeśli ktoś tak robi, to najwidoczniej nie zasługuje na miano bliskiej osoby.
Pamiętaj, że nie musisz też nikogo chcieć koło siebie. Ten proces możesz przejść sam/a. Masz prawo do tego, aby poradzić sobie z zawiłościami na swój własny indywidualny sposób, choćby robiąc to z książką „Jak przestać się martwić”. To ona może stać się Twoim niewidzialnym przyjacielem, który nauczy Cię nabierania wprawy w rozwiązywaniu codziennych zmartwień. To ona może stać się mapą do rozwiązywania codziennych problemów – do odszukania najlepszej trasy.
W kilku krokach…
1 KROK – ZMIANA NASTAWIENIA DO ZAMARTWIANIA SIĘ
Pierwszy krok jest bardzo mocno powiązany z tym, co powyżej, ponieważ bardzo ważne jest spojrzenie na zmartwienia, jak na coś co ma pomagać, a nie szkodzić. To troszkę jak potraktowanie ich, jak kolegę, który coś nakreśla, a nie jak wroga, który chce nas otruć. A co najważniejsze wybacz „koledze” to, że robi to w sposób natrętny. Niestety taka jest jego rola. Gdyby w ten sposób nie działał, to równie dobrze to tak, jakbyś kupił/a polisę na zdrowie, która niczego Ci nie ofiarowuje. Jedynie jest papierkiem za którego zapłaciłeś/aś tonę monet.
2 KROK – UCHWYCENIE ZMARTWIEŃ
Zmartwienia czasem galopują jak dzikie konie. Nie wiadomo skąd i dokąd biegną, dlatego bardzo ważne jest uchwycenie tego, co zaczyna się dziać w Twojej głowie, czyli nazwanie rzeczy po imieniu, na przykład: „Mam zmartwienie. Moje zmartwienie dotyczy…” Równie ważne jest nazwanie tego, co zachodzi w Twoim ciele, czyli nazwanie swoich emocji po imieniu, na przykład: „Czuję strach, który uruchamia takie zmartwienie…” Dzięki takiej praktyce nabierzesz większego wglądu w samego/samą siebie, a co najważniejsze zaczniesz mimowolnie dystansować się do zmartwień. To troszkę tak, jakbyś stawał/a obok i z dystansem nazywał/a rzeczy po imieniu. Jednak pamiętaj, że nie każdą emocję czy uczucie będziesz mógł/mogła przyporządkować do jakiegoś konkretnego zmartwienia. I to jest okej. Masz do tego prawo. Czasem człowiek nie wie, o co chodzi i to jest okej. Zaś umysł tego nie rozumie – on lubi mieć jasno nazwane sprawy, więc na pewno jakieś zmartwienie Ci podrzuci, nawet jeśli Ty nie z tego powodu te emocje będziesz czuł/a. U mnie moje konie szykują się do biegu, w szczególności, gdy jestem niewyspana 🙂
3 KROK – WYMYŚLANIE WIELU ROZWIĄZAŃ
Gdy już masz nazwane rzeczy, a raczej zmartwienia po imieniu, to kolejnym krokiem jest wymyślenie do nich jak największej ilości możliwych rozwiązań, nawet jeśli rozwiązanie polegałoby tylko na tym, aby upewnić się, czy faktycznie jest czym się martwić. Niekiedy zdystansowanie, o którym pisałam w 2 kroku, daje możliwość spojrzenia na zmartwienie jak na nieracjonalną fantazję, a nie jak na coś realnego. Dla przykładu – pewna kobieta od kilku tygodni martwi się tym, że przyjaciółka się na nią pogniewała, bo ta przestała się do niej odzywać. Zmartwienie powoduje, że nakręca się tym, że ta przestała ją lubić. W tym wypadku rozwiązaniem będzie sprawdzeniem tego, co dzieje się u przyjaciółki. Czasem wystarczy zadzwonić i zapytać wprost. Kolejny przykład może dotyczyć troski matki o to, że jej syn sobie nie poradzi. Trwanie przy tej myśli, bez weryfikacji, spowoduje, że jedynie matka będzie nakręcać spiralę niepowodzeń, które mogą dotknąć jej syna. Zaś rozwiązaniem mogłoby być zapytanie się syna, w jaki sposób dba o swoje bezpieczeństwo i upewnienie się, że bierze on pod uwagę wszelkie zależności. Tak więc, jeśli zmartwienie dotyczy konkretnego problemu z którym się zmagasz, to warto spisać jak największą liczbę możliwych rozwiązań. Można to zrobić w formie tabelki w zeszycie.
4 KROK – PODJĘCIE DYCYZJI
Jeśli masz przed sobą tabelkę z możliwymi rozwiązaniami, to przyszła pora na podjęcie decyzji. Może być trudno, w szczególności, gdy odczuwasz trudne emocje, które powodują, że czujesz się niepewnie i w konsekwencji nie wiesz, jaką opcję wybrać. Jest to naturalne. Nie gniewaj się na siebie. Nie obrażaj, ani nie krytykuj. Tak bywa i jest to ludzka rzecz. Zaś żeby sobie pomóc zrób kolejną tabelkę w której dokonasz pewnych rozważań dotyczących „za i przeciw”. Rozważ co stoi po stronie „za”, a co po stronie „przeciw”, i wybierz najmniejsze zło. Dlaczego piszę „najmniejsze zło”? Ponieważ nikt z nas nigdy nie będzie miał 100% pewności, że podejmuje idealną decyzję. Nigdy nie będziemy mieli pewności, że nasza decyzja jest absolutnie słuszna. Jednak pamiętaj, że jakikolwiek wybór jest o wiele lepszy, niż umieranie pod ciężarem problemu.
5 KROK – DZIAŁAJ
Jeśli dokonałeś/aś wyboru to przyszedł czas na działanie. Wdróż do swojego życia krok po kroku to, co wymyśliłeś/aś, a następnie sprawdzaj postępy. Jak to zrobić? Idź za radą dr Franka Tallis’a: „Czy wybrana przez ciebie strategia pozwoliła ci uporać się z problemem? Jeśli tak, to brawo! Kiedy uda ci się coś osiągnąć, zawsze dobrze jest pochwalić samego siebie albo zrobić sobie jakąś przyjemność. Jeśli do tego nie przywykłeś, przygotuj menu nagród. Spisz listę rzeczy, które lubisz robić, takich jak pójście do kina czy zakup nowych ubrań. Kiedy uda ci się rozwiązać jakiś problem, zrealizuj któryś punkt z listy. Nagrody nie muszą być duże; wystarczy na przykład książka czy czasopismo. Liczy się uznanie odniesionego sukcesu. (…)A jeśli twoja strategia zawiodła? Co z tego, to naprawdę nie koniec świata. Zawsze możesz spróbować jeszcze raz. Wróć do swojej listy alternatywnych sposobów uporania się z problemem – czyli do listy sporządzonej w wyniku poszukiwania wielu rozwiązań – i wybierz inną strategię. Jeśli to nie wydaje ci się właściwym rozwiązaniem, zawsze możesz cofnąć się do początku, czyli do etapu definiowania problemu, i zrobić to w inny sposób. Jak już wspominałem, łatwo jest pomylić ze sobą różne problemy.”
6 KROK – NIEUSTANNIE PRACUJ NAD WŁASNYM POCZUCIEM WARTOŚCI
Szlifuj swoją pewność siebie gdzie tylko możesz. Czytaj książki. Uczestnicz w kursach. Spotykaj się z ludźmi. Rób wszystko, co jest związane w podnoszeniem poczucia wartości siebie. A wszystko po to, aby wzmocnić siebie również na innych polach swojego życia.
Po przeczytaniu powyższych kroków możesz odnieść wrażenie, że zawsze istnieje jakieś rozwiązanie. Niestety tak nie jest. Można próbować wyjść z impasu, ale czasem bywa tak, że rozwiązanie po prostu nie istnieje, i jedynie co nam pozostało, to próba jego zaakceptowania i nauczenia się żyć z jego ciężarem. Mam tu na myśli m.in. starzenie się, wszelkie choroby, czy śmierć. Choć niekiedy nie możemy nic poradzić, na przykład na jakąś chorobę, to wciąż możemy postarać się zmienić to, jak się z tym czujemy.
Jeszcze tak na zakończenie wrócę do samej książki, bowiem tak jak napisałam powyżej, czaruje ona swoją lekkością, a ja osobiście uważam, że jest to niezbędne do tego, aby w prosty sposób zrozumieć samego siebie. Mi jej przeczytanie zajęło dwa wieczory – lekkość przekazu sprawia, że człowiek chłonie kartkę po kartce, a co najważniejsze ma jeszcze czas na pozaznaczanie najistotniejszych kwestii czy zagadnień. Na pewno będę do niej wracać, choćby z uwagi na zawarte w niej przykłady, tj. historie osób, które mierzyły się z natrętnymi zmartwieniami. Gorąco polecam nie tylko osobom, które chcą zmienić swoje myślenie, ale również specjalistom pracującym z innymi ludźmi. Naprawdę warto do niej sięgnąć. Jeszcze raz polecam!
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ