Czy przez większość dnia czujesz przygnębienie? Czy wątpisz w siebie i brakuje Ci siły do życia? Czy Twoje wnętrze przepełnione jest bólem? Czy poczucie niepokoju nigdy Cię nie opuszcza? Czy masz poczucie, że nic dobrego Cię już w życiu nie spotka? Jeśli odnajdujesz siebie w tym, o co pytam, a dodatkowo nieustannie towarzyszy Ci poczucie utraty sensu życia, to wiedz, że taki stan nie musi być wiecznością. Nie musisz już więcej cierpieć…
Życie samo w sobie może ogromnie przytłoczyć. Może dosłownie zwalić człowieka z nóg. Choć wtedy wszystko wydaje się jakby nie do naprawienia, to tak naprawdę takie się tylko wydaje. Wybór należy do nas samych. Możemy pozostać w codzienności przepełnionej cierpieniem lub pójść ku głębszemu zrozumieniu samych siebie – ku wewnętrznej równowadze opasanej spokojem. Choć droga ku samozrozumieniu może wydać się trudna, to mimo wszystko przynosi ogromne ukojenie. Takiej ulgi doświadczył Corrado Debiasi autor książki „Mnich, który kochał koty” (link do książki >TUTAJ<), który wybrał się w „podróż w poszukiwaniu siebie”. Na jego decyzję o wyjeździe miały wpływ dwa trudne zdarzenia. Mężczyzna nie tylko stracił pracę, ale również rozstał się z partnerką. To właśnie te przykre doświadczenia umocniły w nim chęć odszukania drogi ku większemu wewnętrznemu spokojowi. Zapragną zostawić za sobą wszystko, co dotąd ciążyło mu na sercu. Można by sądzić, że zapragnął uciec, choć nie był pewien, czy oby na pewno w Indiach znajdzie to czego szuka. Chciał w to wierzyć, a ta wiara faktycznie zaprowadziła go do siedmiu nauk, które zdobył od z pozoru zwyczajnych ludzi, którzy podzielili się z nim prawdziwą mądrością. To dzięki tym osobom Włoch zmienił siebie, a co za tym idzie – sposób w jaki dotąd patrzył na siebie i na swoje życia. Choć nie każde słowa przynosiły mu ukojenie, to mimo wszystko w szerszej perspektywie takie się stawały. Niejednokrotnie towarzyszyły mu trudne emocje i odczucia. Natomiast to właśnie dzięki nim między innymi dokonywał pewnych transformacji w sobie samym. Tym wszystkim postanowił się podzielić pisząc wyżej wspomnianą książkę. Ja zaś będąc nią zainspirowana przychodzę z kilkoma naukami, które już teraz mogłyby być dla Ciebie jakoś pomocne…
Zanim jednak o nich, to muszę przyznać, że „Mnich, który kochał koty” jest tą książką, którą polecam na długie zimowe wieczory. Jest lekka a zarazem wciągająca. Pobudza nie tylko do refleksji, ale także sprzyja różnym wyobrażeniom. Co mam na myśli? Podczas czytania moja głowa działa tak, jakbym oglądała film, a nie czytała książkę. Zatapiałam się w wyobrażeniach. Gdy Corrado smakował różnych indyjskich potraw, to ja również to czyniłam fantazjując o nich. Gdy autor opisywał zapachy, które mu towarzyszyły, to ja również próbowałam je odszukać w moich zmysłach. Muszę przyznać, że autor sprawił, że cały czas byłam jakby obok niego. Uwielbiam takie książki, i jednocześnie podziwiam trudną do opisania zdolność autora do pozyskania w ten sposób uwagi czytelnika. Wciąż będąc pod ogromnym wrażeniem wspomnianej książki zapraszam Cię do kilku wskazówek, którymi warto się zaopiekować, aby lepiej poradzić sobie z przeciwnościami losu.
Jak odszukać sens życia?
Bywa, że codzienność mocno przepełniona jest cierpieniem. Niby nic wielkiego się nie dzieje, a jednak z jakichś niewiadomych przyczyn przychodzi smutek, poczucie żalu, a nawet strach. Tracimy nie tylko energię, ale również gubimy sens życia. Bywa, że nie tylko go tracimy, ale mamy też poczucie, że nigdy go nie było. Choć to bolesne, to jednak bardzo naturalne. Każdy z nas miewa w swoim życiu takie momenty. Zaś to co naturalne przestaje takie być, gdy staje się codziennością. Jak zatem do tego nie dopuścić? Bardzo ważne jest zrozumienie, że życie wewnętrzne niekiedy rządzi się własnymi prawami. Czasami towarzyszą nam nie tylko trudne emocje, które pojawiają się z nieznanych powodów, ale również myśli, które nie pomagają – wręcz obciążają. Te odczucia i wyobrażenia mogą być kombinacją wielu zależnych, których samodzielne zrozumienie może być trudne. Niekiedy bywa też tak, że te stany są bo są, ale nie są czymś co da się racjonalnie wyjaśnić. No cóż, istota ludzka jest bardzo złożona. Niekiedy sami sobie komplikujemy i jeszcze bardziej utrudniamy życie, w szczególności, gdy zaczynamy patrzeć na te zawiłe stany jako coś, co jest niezmienne i dane na zawsze. To nie pomaga, a jedynie jeszcze bardziej pogłębia cierpienie. Jak to zmienić?
SIŁA SŁÓW
Słowa mają wielką moc. Nie tylko te wypowiedziane, ale również te które sami do siebie kierujemy. Wszystko, co mówisz i myślisz o sobie ma wpływ na Ciebie. Jak pisze Corrado Debiasi: „Słowa wchodzą w nas, do naszych umysłów, przekształcają nas, mogą stać się naszymi przyjaciółmi lub wrogami. Ważne, aby zrozumieć ich wpływ. Według starożytnej wiedzy, negatywne myśli zawsze były silniejsze od pozytywnych. Dzieje się tak dlatego, że zakorzeniają się w nas mocniej, przylegając do naszej nieświadomości jak małże do skał. Dlatego właśnie potrzeba kilku pozytywnych myśli, aby zrównoważyć jedną negatywną.
– Jak udaremnić negatywne myśli, gdy nas prześladują?
– Poprzez przywoływanie myśli przeciwstawnych. Rób tak, by twoja wola była skoncentrowana na tworzeniu tych zdrowych. (…) Jest to język, który przenika duszę”.
Ja zaś dodam od siebie, że nie tylko te pozytywne są ważne. Każdy z nas potrzebuje wykształcić w sobie taki głos, który będzie używał słów przepełnionych zrozumieniem, akceptacją i wsparciem. Taki głos jest niezwykle ważny, w szczególności w takich momentach, w których w Twojej głowie wybrzmiewają słowa pełne krytyki i pogardy.
Czy wiesz, czym karmisz swój umysł? Zastanów się, jakie słowa przepełniają Twój umysł? Czy są to słowa pełne zrozumienia? Czy są pełne akceptacji i wsparcia? Są delikatne czy ostre?
Jak podkreśla autor „Mnich, który kochał koty”: „Przyswajamy zdrową żywność, która dostarcza nam dobrej energii i poprawia nasze zdrowie. To samo powinno się dziać, gdy mówimy o sobie: powinniśmy używać słów, które dodają nam siły, odwagi, pewności siebie i miłości. Czego większość ludzi nie robi. Sposób, w jaki odnosisz się do siebie, mówi wiele o tym, czym karmisz swój umysł. Powinniśmy pozwolić, aby wnikały w nas słowa uzdrowienia, wewnętrznego podniesienia, pobudzenia dla naszej duszy”.
Jednakże proces samoopieki nie ma być oszukiwaniem samego/samej siebie. Tu nie chodzi o to, aby karmić się kłamstwami, w które sam/a nie wierzysz. Nie musisz zasypywać się komplementami, choć to też ważne. Nie musisz próbować fantazjować o swoich zdolnościach, choć to niewątpliwie również ważna rzecz. Na początek proszę skup się na wspieraniu samego siebie. Tak jakbyś wspierał/a swojego najlepszego przyjaciela. Niech w Twojej głowie pojawią się zdania przepełnione słowami pełnymi troski.
Kolejno spróbuj skupić swoją uwagę na poszukiwaniu rzeczy, które mógłbyś/mogłabyś określić jako pozytywne. Obserwuj swoją codzienność wychwytując te mniejsze i większe chwile, które dodają Ci ukojenia, spokoju, radości, wolności, swobody – wszystkiego tego, co jest dla Ciebie ważne, jako pozytywnie wpływające na Twoją codzienność.
WDZIĘCZNOŚĆ
Pozostając wciąż w sile słów, warto zwrócić uwagę na wdzięczność. Niby nic wielkiego, a jednak ma ona ogromną moc odbudowywania i pobudzania energii do życia. Jeśli czujesz, że jej Ci brakuje, to proszę wypróbuj wdzięczności. Choć teraz może ona Ci się wydać niedorzeczna, to jednak mimo wszystko spróbuj. Nie będzie to łatwe zadanie, w szczególności, gdy nie widzisz niczego dobrego w swoim życiu. Stąd też moja sugestia, aby na siłę nie szukać dobrych rzeczy za które mógłbyś/mogłabyś sobie podziękować. Spróbuj zaś podziękować za rzeczy, których dla siebie nie chcesz. Nazwij je i podziękuj sobie za ich określenie. Abstrakcja? Możliwe, natomiast ta praktyka pozwoli Ci ustalić, a raczej zyskać świadomość tego, co lepiej omijać w swoim życiu. Pozwoli Ci to również nazwać to, czego lub kogo nie chcesz już więcej mieć w swojej codzienności.
Jeśli nie chcesz się więcej smucić, to proszę zastanów się, z jakiego powody przychodzi do Ciebie smutek, co jest jego przyczyną. Następnie podziękuj sobie za siłę, którą się wykazałeś/aś do tego, aby to ustalić. Kolejno określ jasno, co masz omijać. Tak jak to napisał Corrado Debiasi: „Największym nieszczęściem ludzkości jest niewiedza. Większość naszych lęków wynika z niewiedzy o nas samych i o tym, czego nie wiemy”.
Tak więc, niech wiedza stanie się Twoją siłą, a wdzięczność jej umocnieniem. Zaś zawsze pamiętaj o tym, że wdzięczność nie polega tylko na rozpoznawaniu i docenianiu tych ludzi, rzeczy, chwil, umiejętności lub prezentów, które przynoszą radość, spokój lub komfort w naszym życiu. Wdzięczność to również pewna forma podziękowania za to, że wiesz, co Ci szkodzi i czego już więcej dla siebie nie chcesz. Wdzięczność jest procesem dającym siłę do zmiany.
Co ważne, sens Twojego życia nie jest hasłem w krzyżówce. Sens życia buduje i konstruuje nieskończoną krzyżówkę – sam/a określasz, jakimi hasłami chcesz się otaczać i być otoczonym/otoczoną. Jednakże do tego potrzeba zaopiekowania się sobą wewnętrznie i zewnętrznie. Potrzeba też wiedzy. Odkrycia tego, czym warto byłoby się zaopiekować, aby czuć się sam/a ze sobą choć trochę lepiej.
To co zapisałam powyżej to tak naprawdę tylko niewielki ułamek tego, co znajdziesz w książce „Mnich, który kochał koty”. Corrado Debiasi pisze nie tylko o sile słów, czy wdzięczności. On przedstawia siedem nauk, których moc pojawia się w człowieku dopiero, gdy ten zaczyna je w sobie pielęgnować. Autor nawiązuje do niezwykłej siły bycia obecnym tu i teraz. Dość obszernie wyjaśnia, jak odrodzić się z ran. Opisuje, czego możemy nauczyć się dzięki ciszy. Wskazuje również na ogromną moc bezwarunkowej miłości i co najważniejsze – uzasadnia, dlaczego zmiana to nieustanny przepływ. Choć to dużo – choć to wiele cennych lekcji, to ja czuję lekki niedosyt. Nie dlatego, że autor nie wyczerpał tematu. Wręcz przeciwnie. Sądzę, że uczynił wszystko, co w jego mocy, aby jak najprościej przedstawić wszelkie zawiłości. Co ogromnie doceniam. Zaś mój niedosyt wynika z zbyt krótkiej jak dla mnie podróży, którą z nim odbyłam. Przyznaję, że chcę więcej i z niecierpliwością czekam na jego kolejną książkę 🙂
A teraz? Kilka słów podsumowania. „Mnich, który kochał koty” jest podróżą, która zabiera czytelnika w świat fantazji i niekończących się refleksji. To dzięki tej książce można spojrzeć z innej perspektywy na wszystko czego dotąd człowiek się nauczył, a raczej przyjął jako jedyną prawdę. To nie tylko opowieść o podróży w głąb siebie, to wyjątkowy czas spędzony w labiryncie indyjskich uliczek. To historia warta każdej minuty. Jeśli jesteś gotów na przepiękną wędrówkę ku samemu sobie, to z całego serca zachęcam Cię do zakupu książki o mnichu, który naprawdę bardzo mocno kochał koty i jego uczniu Kriapele. Gorąco polecam.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Dziękuję Insignis Media za możliwość zareklamowania tak bardzo wartościowej książki.
Podobne wpisy
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ