Co zrobić, aby wyjść z nałogu alkoholowego? Jak zapanować nad swoim życiem? Jak odzyskać kontrolę nad swoją codziennością? Jak uwolnić się od niemocy? Jak powstrzymać chęć sięgnięcia po alkohol? Jak pozbyć się alkoholu ze swojego życia? Trudno jest znaleźć jedną najwłaściwszą odpowiedź, w szczególności, gdy ma się za sobą kilka nieudanych prób wyjścia z nałogu, a temu wszystkiemu towarzyszy zwątpienie i przeszywające cierpienie…
Bywa, że w takich sytuacjach koło się zatacza – osoba z problemem alkoholowym nie chce pić, a i tak po alkohol sięga. W sumie, to nie ma co się dziwić, że tak właśnie się dzieje. Bowiem dla wielu osób alkohol jest lekarstwem nie tylko na złe samopoczucie, ale przede wszystkim na szczęśliwsze życie. Bardzo trafnie opisuje tę kwestię Annie Grace autorka książki „Obnażony umysł. Twoja droga do wolności i szczęścia bez alkoholu” (link do książki >TUTAJ<). Annie Grace jest osobą, która w pewnym momencie swojego życia prawie każdego wieczoru wypijała dwie butelki wina. Topiła smutki w alkoholu. Piła dla odprężenia i spokoju ducha. Sięgała po kolejną lampkę, aby tylko być szczęśliwszą i radośniejszą. Alkohol był ratunkiem na brak siły, aż w końcu całkowicie jej je odebrał. Gdy to dostrzegła zrozumiała, że potrzebuje w życiu zmiany. Dlatego postanowiła znaleźć sposób na odzyskanie kontroli. Skrupulatnie zaczęła analizować dostępną wiedzę o umyśle ludzkim, w szczególności rolę nieświadomości w procesie wychodzenia z nałogu. Odkryła, że to właśnie głęboko zakorzenione w nieświadomości przekonania nie pozwalają jej żyć inaczej. W nieświadomości trzymała informacje o tym, że potrzebuje alkoholu dla relaksu, spotkań towarzyskich, nawiązywania kontaktów, dobrej zabawy, a nawet uprawiania seksu. Annie nie rozumiała, dlaczego tak głęboko wierzyła we te wszystkie rzeczy, skoro wiedziałem, że kiedyś tak nie było. Stąd też pomysł na podzielenie się swoimi odkryciami, a zarazem drogą, która pozwoliła jej inaczej spojrzeć na siebie i na życie.
W swojej praktyce psychoterapeutycznej spotykam się z osobami, które chcą wyjść z nałogu alkoholowego. Chcą odzyskać wolność, a przede wszystkim kontrolę nad swoim życiem. Dlatego bazując na wcześniej wspominanej publikacji postaram się nakreślić, jak wielu z nas nosi w sobie przekonania, które są głęboko zakorzenione w nieświadomości, i jak bardzo właśnie one blokują naszą świadomość i jej rolę w odzyskiwaniu kontroli. Zanim jednak to zrobię, to podzielę się krótką refleksją. Bowiem czytając „Obnażony umysł” do mojej głowy napływały różne myśli. Jedna z nich nakazała mi sprawdzić, a raczej zastanowić się, czy w moim bliskim otoczeniu są choć dwie dorosłe osoby, które nigdy nie miały styczności z alkoholem, tzn. takie osoby, które nigdy nie wypiły choć łyczka alkoholu. Z przykrością muszę stwierdzić, że nie. Co oczywiście nie oznacza, że wszyscy moi bliscy mają pewną trudność z alkoholem. Natomiast to spostrzeżenie daje świadectwo temu, że alkohol bardzo towarzyszy nam w codzienności – że traktujemy go jak coś co musi być, a nie bierzemy pod wzgląd tego, że jest to bardzo specyficzna trucizna. No cóż, słusznie obecnie dużo mówi się o tym, że alkohol jest używką, bo zużywa człowieka. Jest to chemiczna substancja niosąca spustoszenie. Wiedziałeś/aś o tym? Ja przez bardzo długi czas nie miałam o tym bladego pojęcia. Jako mała dziewczynka patrząca na rodzinne spotkania, w których wedle „gościnności” popija się alkohol myślałam, że to coś normalnego. Bardzo często też sama chciałam go posmakować. Jednak rodzice na to mi nie pozwalali. Mówili, że jestem za mała. Że alkohol jest dla osób dorosłych. Natomiast nikt w tamtym czasie nie powiedział mi o tym, że alkohol jest zły, bo jest trucizną. Raczej mówiono o słabościach ludzi, którzy pod jego wpływem robili złe rzeczy. Nie mam pretensji do moich bliskich. Zdaję sobie sprawę, że oni sami nie mieli takiej wiedzy i kierowali się wieloma destrukcyjnymi przekonaniami na temat alkoholu, które były im przekazywane z dziada na pradziada…
Pisząc o destrukcyjnych przekonaniach mam na myśli takie komunikaty, które utwierdzają nas w zbawiennej roli alkoholu w życiu człowieka. Wystarczy włączyć telewizor, a na pewno znajdzie się w nim serial, w którym bohaterowie będą zapijać smutki, czy relaksować się przy lampce wina. Ja sama kilka dni temu oglądając relacje na Istagramie usłyszałam, że osoba która ją nagrywała musi napić się wina, bo czuje napięcie w ciele. I okej, jest to jej sposób, jednak warte jest podkreślenia to, że tę osobę obserwuje około siedemdziesiąt tysięcy osób w młodym wieku, które przez takie przekazy podprogowo mogą utrwalić w swojej nieświadomości przekonania o „eliksirze szczęścia” jakim ma być alkohol.
Do takich destrukcyjnych przekonań należą m.in.
- Alkohol dodaje pewności siebie.
- Człowiek po alkoholu lepiej się bawi.
- Alkohol dodaje odwagi.
- Alkohol przynosi ulgę. Jest lekarstwem na zmęczenie.
- Alkohol pozwala szybciej się zrelaksować.
- Impreza bez alkoholu jest nudna.
- Alkohol pozwala człowiekowi szybciej zasnąć. Jest lekarstwem na bezsenność.
- Pod wpływem alkoholu człowiek jest bardziej kreatywny.
- Alkohol jest dobry. To ludzie są popsuci.
- Alkohol pije się dla zdrowotności.
A żeby tego było mało często racjonalizujemy picie alkoholu posiłkując się powiedzeniami, na przykład takimi jak te:
- Człowiek, nie wielbłąd. Napić się musi.
- Alkohol Twój wróg, więc lej go w mordę.
- Kto pije i pali ten nie ma robali.
- Lepiej być znanym pijakiem, niż anonimowym alkoholikiem.
- Wódki i pacierza nigdy się nie odmawia.
- Majster każe, piją murarze.
- Piłeś? Nie jedź! Nie piłeś? Wypij!
- Piwo to nie alkohol.
- Ten żyje, kto pije!
Pewnie to nie wszystkie powiedzonka, które racjonalizują picie alkoholu. Zapewne jest ich więcej, ale ja znam tylko te. A Ty dodałbyś/ dodałabyś jeszcze jakieś do powyższych?
Warto pamiętać, że powtarzanie takich komunikatów utrwala w nieświadomości „zbawienną” rolę alkoholu w życiu człowieka. Przez lata lateczne jesteśmy częstowani takimi przekazami, co powoduje, że z trudem przychodzi nam dostrzec życie bez alkoholu. To dodatkowo sprawia, że odgrzeszamy alkohol, i zaczynamy piętnować słabości ludzi, których nazywa się alkoholikami. Co jest bardzo krzywdzące – wielu z nas wyobraża sobie alkoholika, jako człowieka, który sięgnął dna. Jako człowieka, który jest nikim i niczego nie ma. A jeśli właśnie taki jest alkoholik, to zrozumiałe będzie to, że nikt nie chce przez taki pryzmat na siebie patrzeć. Co w dalszej kolejności może spowodować, że samo przyznanie się do pewnych trudności wynikających z picia alkoholu będzie przeogromnie problematyczne. Czyli tak naprawdę znów koło się zatacza, co oczywiście nie znaczy, że nie można odkodować nieświadomości. Jak najbardziej można to zrobić, i tego świadectwem jest historia Annie Grace.
Jak odkodować nieświadomość? Jak przebić się do nieświadomości?
No cóż do tego będziesz potrzebować czasu i pogłębiania wiedzy. A o jakiej wiedzy piszę? O takiej która obnaża destrukcyjne przekonania, czyli bierze każdą bzdurę, którą usłyszeliśmy lub sami się nią kierujemy na swój mentalny warsztat i ją kwestionujemy poprzez odkrywanie o niej prawdy. Dla przykładu, jeśli ktoś lub Ty sam/a ufasz, że impreza bez alkoholu jest nieudana to zastanów się, co sprawia, że wiele osób bawi się bez alkoholu i często określa takie imprezy jako najlepsze z najlepszych. Ja sama często bawię się bez alkoholu. Nawet kiedyś usłyszałam, że to bardzo dziwne, że potrafię tak pozytywnie zachowywać się bez alkoholu.
Świetnie to obrazuje Annie Grace pisząc o efekcie placebo: „Efekt placebo demonstruje niesamowitą moc naszego mózgu. Ogólnie mówiąc, efekt ten występuje, kiedy komuś podana zostanie substancja, która – jak wierzy – ma go wyleczyć. Choć substancji brakuje składników aktywnych, osoba przyjmująca taki lek wciąż doświadcza oczekiwanego wyzdrowienia lub rezultatów. Badanie przeprowadzone przez Slavenkę Kam-Hansen, opublikowane w piśmie „Science Translational Medicine” pokazało, że w przypadku pewnych leków ponad połowa efektów ich działań wynika z efektu placebo. Stan pacjentów poprawia się w trakcie przyjmowania leków nie z uwagi na zawarte substancje aktywne, ale dzięki zadziwiającej mocy ludzkiej wiary. Jadłam samotnie w Paryżu, a stolik obok był zajęty. Ludzie siedzieli zapewne po długim i ciężkim dniu pracy. Nie było słychać wielu rozmów. Podano im wino i wtedy nagle wszyscy się rozchmurzyli. Zaczęli się śmiać i pełni ekscytacji rozmawiali o winie. Ktoś powiedział, że to nie jest ulubiony rocznik, ale „robi, co trzeba”. To chyba coś w ich kulturze. Uderzyło mnie to, że ludzie ci zaczęli się dobrze bawić, kiedy podano im wino. Nic jeszcze nie wypili, a nastrój zmienił się ze zmęczonego w radosny i pełen śmiechów. Fakt, że humor ludzi może się tak zmienić, nim wypiją pierwszą kroplę, udowodnił mi, iż wino samo w sobie nie rodzi szczęścia. Nie, to definitywny efekt placebo. To obietnica wina zmieniła nastrój. Gdyby ktoś zabrał butelki, z pewnością ponury nastrój zmęczonych po pracy ludzi by się utrzymał.
Czy widzisz, jak uzależnienie, dopóki alkohol nie dokona zmian fizycznych w mózgu, ma charakter głównie mentalny? Przychodzi coś, co ma dać ulgę, i to wystarcza, by zmienić nastrój, nim zostanie wypita pierwsza kropla. Następnego dnia musiałam wcześnie wstać, więc nie zostałam w restauracji, by zobaczyć, jak zakończy się kolacja z tego przykładu. Ale bywałam jedyną trzeźwą osobą przy wielu takich okazjach.
Oto co się potem dzieje. Podane zostaje wino, nastrój się zmienia, więc rozmowa jest inteligentna, pełna humoru, pełna życia. Po dwóch lub trzech kieliszkach rozmowa zaczyna być trochę wolniejsza i nie tak inteligentna, nawet pomiędzy najbardziej inteligentnymi ludźmi. Wino robi dokładnie to, co ma robić: spowalnia funkcjonowanie mózgu i otępia zmysły.
Picie nie sprawia, że nudne osoby stają się ciekawe. Alkohol sprawia, że ludzie mądrzy stają się głupi i nudni. Natura alkoholu sprawia, że funkcjonowanie mózgu zwalnia, Twoje zmysły zostają otępione. Ludzie, którzy pozbawili się czucia, wcale dobrze się nie bawią. Co mogłoby być nudniejsze niż monotonia doświadczania życia zaledwie częścią Twoich zmysłów? Bycie kontrolowanym przez truciznę wcale nie jest fajne.
Wróćmy do tej ulgi, którą poczuła grupa ludzi na kolacji z mojego przykładu, kiedy podano im wino. Ulga wynikająca z tego, że wkrótce zaspokoją swoje pragnienie. Piękne w byciu osobą, która nie pije, jest to, że żyje w stanie ulgi, inaczej wolności od pragnienia. Nigdy nie muszę znosić tego bolesnego pożądania. Nie doświadczam też objawów odstawienia. Jestem gotowa śmiać się i dobrze bawić, kiedy tylko jest ku temu okazja. Kocham fakt, że nie muszę zatrzymać się w sklepie alkoholowym po drodze z pracy do domu, by mieć miły wieczór. Gdy zaś wszyscy miewamy gorsze dni, moje zdarzają się rzadziej i łatwo mi sobie z nimi poradzić. Nie zmieniam już jednego gorszego dnia w dwa, upijając się i męcząc na drugi dzień z kacem. Czas, byś Ty również odnalazł tę samą wolność.”
Powoli kończąc pisanie, chciałabym dodać, że po pierwsze, nie jesteś sam/a. Ogromna ilość ludzi kwestionuje swoje picie, a jeśli zastanawiasz się nad swoim piciem, to wiedz że nie jesteś w mniejszości, ale w rzeczywistej większości. Po drugie, nie ma w Tobie nic złego. Ty sam/a nie jesteś popsuta. Bowiem prawda jest taka, że alkohol uzależnia. Ty nie jesteś problemem. Alkohol jest po prostu substancją uzależniającą dla ludzi. Jednakże nie możesz też zapominać, że Twoje życie jest tak naprawdę Twoją odpowiedzialnością i masz moc, by się zmienić.
Podsumowując, „Obnażony umysł” nie jest poradnikiem. Nie znajdziesz w nim złotych rad, jak przestać pić. Autorka nie będzie też nakazywać Ci zaprzestania spożywania alkoholu. Zaś jedno jest pewne „Obnażony umysł” otworzy nieświadomość – pozwali świadomości przekuć się do nieświadomości, aby odzyskać władzę nad sobą i nad swoim życiem. Pozwoli przeanalizować plusy i minusy picia oraz określi jego rolę w Twoim życiu, tak aby nie odczuwać przy tym emocjonalnego czy irracjonalnego pragnienia. Książka ta przysłuży się w dużej mierze zmianie perspektywy – pokaże dlaczego ludzie piją pod względem psychologicznym, jak i neurobiologicznym. Czytając o tym możesz nawet stwierdzić, że jej nie potrzebujesz, bo znasz powody dla których sięgasz po alkohol. Jednak takie stwierdzenie bardziej bliskie jest racjonalizowaniu niż odkrywaniu prawdy, która powiązana jest z bardziej nieświadomymi powodami. Jeśli jesteś tego ciekawy/a, to gorąco polecam i zachęcam do lektury.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
2 odpowiedzi na “OBNAŻONY UMYSŁ, czy można wyjść z alkoholizmu?”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
własnie jestem przy końcowce tej ksiązki. Naprawde bardzo mi pomogla, odstawiem alkohol mimo, iz problemow zewnetrznych przybywa. Zawsze „pomocą” byl alkohol. Jednak teraz dosc, czuje sie silniejsza i potęzniejsza gdy po niego nie siegam. Niestety zdalam sobie sprawe z bolesnej prawdy, ze moj mąz jest silnie uzalezniony. Jednak do niego nijak nie mozna dotrzec. Dziekuje za recenzje tak dobrej i potrzebnej publikacji.
Bardzo się cieszę, że mogę być pomocna i zapraszam częściej 🙂