Depresja jest okrutnym potworem, który zjada chorującego kawałek po kawałku. To choroba, która rani, niszczy i degraduje… Pragnie śmierci swojej ofiary i do tego też dąży…
Depresja to najstraszniejsza choroba ludzkiej psychiki…
Pomimo tak wielu informacji wciąż wiele osób zastanawia się – co tak naprawdę czuje człowiek pogrążony w depresji? Stojąc obok jest nam bardzo trudno zrozumieć nawet najbliższą osobę, która zachorowała. Próbujemy jej pomóc, ale wciąż ślepo błądzimy w niewiedzy…
Nie możemy uzmysłowić sobie, dlaczego zachowuje się właśnie w ten specyficzny sposób, a sama osoba chorująca nie jest nam w stanie określić swojego stanu…
Jednakże pod maską depresji znajduje się wciąż człowiek – zalękniony jak dziecko, wciąż karmiony krytycznymi myślami, obelgami i paraliżującym bólem. Depresja obezwładniła nie tylko jego ciało, ale również umysł. Tak naprawdę osoba pogrążona w depresji staje się bezsilna na potwora, którego sama karmi…
Co czuje człowiek pogrążony w depresji?
Pewnie każdy z nas choć raz w swoim życiu obejrzał horror, który przez dłuższy czas nie pozwalał mu zasnąć w nocy. Tak właśnie horror!!! Bo to właśnie osoba cierpiąca na depresję nieustanie przeżywa mrożący w żyłach krew horror, który stał się jej życiem.
Wyobraź sobie mroźną i ponurą zimę… Jesteś całkiem nagi/a w środku ciemnego lasu, oczy masz przysłonięte chustką. Nic nie widzisz, jedynie co czujesz, to ogarniający Twoje ciało mróz i nieustanne pojawiające się ciarki.
Nie wiesz gdzie jesteś, a nieznajomy głos w oddali każe Ci uciekać. Chcesz biec, ale wyczuwasz ciężar kamieni przywiązanych do Twoich stóp. Pomimo ciężaru i związanych rąk podejmujesz wysiłek i biegniesz. Nagle pojawia się echo, które niesie ze sobą przerażający krzyk, który jakby jest odbiciem Twojego głosu.
Wpadasz na coś i czujesz, że poraniłeś/aś sobie stopy. Krwawisz, ale strach nie pozwala Ci się zatrzymać. Czujesz, że ktoś Cię popycha, a w oddali znów pojawia się ten przerażający krzyk, który nie ustaje.
Czujesz, jakbyś za chwilę miał/a umrzeć – odczuwasz śmierć kroczącą koło Twojego boku, która w dodatku wciąż demonicznie powtarza Ci Twoim głosem:
- jesteś beznadziejny/a,
- nic nie znaczysz,
- Twoje życie nie ma znaczenia,
- zrobisz tylko przysługę swojej rodzinie, gdy ze sobą skończysz;
- jesteś wrakiem człowieka,
- jesteś nieudacznikiem,
- nie potrafisz nic naprawić,
- wciąż popełniasz błędy,
- Twoje życie jest błędem,
- jesteś pasożytem, który powinien zgnić,
- jesteś ohydny/a,
- nic w życiu nie osiągnąłeś/ osiągnęłaś i do niczego się nie nadajesz,
- Twoje życie cuchnie,
- wszyscy Cię nienawidzą,
- jesteś śmieciem,
- jesteś darmozjadem…
… i tak wciąż nieustannie do Twojej głowy docierają obelgi i nieustanne poniżanie. W dodatku wszystko przeplatane demonicznym śmiechem – w dodatku jakby wciąż Twoim.
Krążysz w bólu po lesie przez parę godzin – odczuwasz, że brakuje Ci sił i energii. Potrzebujesz pomocy, ale nie wiesz, gdzie jej szukać…
Nagle w oddali pojawia się znajomy głos kogoś bliskiego… Jednakże ten głos również jest bardzo upiorny i nie ustanie wykrzykuje w Twoim kierunku:
- wstań – weź się w końcu w garść,
- przestań się nad sobą użalać i weź się do roboty,
- biedzie dobrze, to minie,
- wyjdź do ludzi,
- uśmiechnij się,
- musisz normalnie żyć…
Czujesz, że powinieneś/ powinnaś tak zrobić, jak nakazują Ci głosy, ale nie wiesz po prostu jak… Przecież wciąż jesteś w zimnym, ciemnym lesie – Twoje nogi krwawią, a oczy są wciąż przysłonięte, a ręce nadal związane… I te wciąż nakładające się na siebie głosy…
Jesteś bezsilny/a – pogrążony/a w niemocy… Czujesz, jakbyś za chwilę miał/a umrzeć.
Noc się nie kończy – mija wiele godzin, a Ty wciąż jesteś tam… w LABIRYNCIE ZAGŁADY!!!
Tak właśnie czuje się osoba pogrążona w depresji…
Zamknięci w labiryncie zakłady próbujemy walczyć o życie, które z każdą godziną stają się coraz bardziej odległe. W końcowym stadium – wykończeni i udręczeni depresją pragniemy tylko jednego – ŚMIERCI…
Depresja to nie katar, czy niewielki ból gardła i jak każdą inną poważną chorobę powinno się ją leczyć. Terapia jest stanie pomóc każdemu, kto utknął w jej szponach.
Dodam jeszcze, że u każdego depresja może przedstawiać się w różny sposób. Depresja ma różne twarze. Warto czytać i szukać zrozumienia do tego, co się czuje, a terapia jest na to najlepszym sposobem.
Czy teraz jesteś w stanie sobie to wyobrazić i zrozumieć, że depresja, to nie gorsze samopoczucie, czy po prostu taki sobie kaprys?
Autorka: Agnieszka » O MNIE
Podobne wpisy
59 odpowiedzi na “LABIRYNT ZAGŁADY, czyli co czuje osoba chora na depresję?”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
Też miałam depresje. Artykuł idealnie oddaje to co czułam. Nikomu tego nie życzę
To wszystko o mnie 🙁
To straszne, ale tak bardzo prawdziwe 🙁 🙁
Właśnie to czuje…
Niemozna myslec w tym kierunku.kiedys sama przechodzilam depresjie …brakuje tobie osoby przy ktorej czylbys sie / czula sie bezpiecznie .brak osoby ktora wzbudza zainteresowanie .brak osoby ktora wyslucha .bliskosci .to jest to co jest potrzebne .glowa do gory !!!! Kazdy z nas jest wartosciowa osoba .i niemozna zamykac sie w swiecie samotnosci
Nikt nie jest w stanie zrozumiec kto tego nie przeszedl
Depresja to szarlatan ugniatajacy ofiare od wewnatrz. Czym czlowiek wrazliwszy..tym poddatniejszy. Znam historie gdy mowi czlowiek”wczesniej?walczylbym ostro ze mnie nigdy depresja nie dotknie ..a jednak dotknela”mowi ktos obok facet wez sie ogarnij usmiechnij sie nie przesadzaj itd..a tymczasem czlowiek jak malutki motyl skrywa bol i cierpienie uciekajac do jaskini . Ps. Sama mialam depresje to stan w ktorym czujesz ze przegralas..to stan smierci za zycia. To letarg beznadzieji.
I idzie , idzie …… ciemnym lasem, szukając wyciągniętej reki. Nie ma ….. popychają ku czeluści odchłani …… Z szyderczym śmiechem.
W końcowym stadium? A może by tak przedstawić alternatywę w postaci leczenia? Artykuł może i fajnie opisał ból depresji, ale zakończenie zupełnie nietrafione. Pozdrawiam
Co prawda to prawda Na Deprechę polecam taką śmieszną gierkę aplikację na telefon: Brain Defense TD. Przynajmniej można pewne sprawy zobaczyć z dystansu i jest ujęta ta cała kwestia hormonów itp
Niestety czasami jest tak, że osoba która jest chora nie chce pomocy. Odcina się od rodziny, ma żal za wszystko do najbliższych. Zmiana w człowieku jest drastyczna, niezrozumiała. Broniąc się przed tym wewnętrznym głosem ucieka. Depresja zabrała mi męża i ojca naszemu dziecku. Nasze życie bez niego już nigdy nie będzie takie samo.
Depresja jest podstępna, ale nie można pozwolić się zniewolić destrukcyjnym myślom. Zawsze istnieje droga, która pozwoli się od niej uwolnić. Jednak samo nic się nie stanie – potrzebna jest terapia i wsparcie. Pozdrawiam, Agnieszka
a co ma zrobic osoba ktora zyla dluzszy czas z osoba o sklonnosciach do depresji i niestety nie pomogla..partner to przechodzil ale w konsekwencji dostal leki bo sama terapia nie dawala rady a po ich wzieciu porzucil mnie mowiac,ze i tak sie ze mna meczyl,potem przechodzil okres ekscytacji inna dziewczyna ktora sie nim zabawila..teraz jest sam ale o powrocie tez nie mowi,znajomi mowia zebym dala sobie spokoj ale ja nie moge pozbyc sie wrazenia ze to wszystko to wynik choroby i leczenia (poczatkowo zbyt duze dawki)…
Aniu – warto skorzystać z terapii i odszukać pod czas jej trwania to, co jest najlepsze dla Ciebie. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka
oczywiscie korzystam juz ale nie pmaga to w rozwaizaniu tego problemu..:(
Warto dać sobie troszkę czasu. Zmiany czasami idą długo, ale warto im dać ten czas i wykorzystać go do poznania siebie. Agnieszka
Dlaczego nie ma słowa o terapii. Można skutecznie leczyć. Depresja nie oznacza tragedii.
Cenna uwaga – jak najbardziej terapia jest bardzo pomocna i wskazana. Pozdrawiam.
Wszystko opisane jak najbardziej trafnie. Rak duszy, tak, to zdecydowanie pasujące do niej określenie…
Jednak co jest irytujące, to primo: „moda” na bycie w depresji. Wiele osób, które mają gorszy dzień, czy w ogóle gorszy okres w życiu, rzucają bezmyślnie, że depresja je łapie. Na mnie to aż tak nie działa, bo nie dotyczy bezpośrednio, ale wyobrażam sobie, jak reagują na to osoby, których to w jakiś sposób dotknęło. Wyobrażam sobie, na mnie tak działa kolejne modne nadużycie „rakowe coś” – bo bezmyślnie powtarzane wyrządza krzywdę, robi z nowotworów rzecz powszechną i błahą.
Podobnie z depresją, która ani aż tak powszechna, ani błaha nie jest.
Secundo, te wszystkie słowa: „weź się w garść” i „przesadzasz” tylko jeszcze bardziej pogłębia poczucie samotności u danej osoby, chęć izolacji. Wystarczy odrobina empatii i nikt nie zostanie skrzywdzony.
Zgadzam się, słowo „depresja” jest nadużywane przez osoby, które nic o niej nie wiedzą. I tym samym wyrządza się wielką krzywdę tym osobom, które faktycznie na nią chorują. Pojawiające się słowa: „Ja tydzień temu też miałem depresję i jakoś tak nie panikowałem” wyrządzają jeszcze większy ból na duszy osoby, która faktycznie choruje na depresję. Warto wiedzieć więcej i próbować na siłę ustawiać świata według swojej wizji. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam, Agnieszka
Witam choruje na depresje lękowa i od 7 miesięcy jestem sama moja rodzina nie zadzwoni nawet A matka cały czas mnie tepi obraża krytykuje zachorowalam jak mój mąż musiał iść do zk chodzę do lekarza ale teraz odłożyłam tabletki bo zachowuje się jak zombiak aby przetrwać tylko dzień i zacząć od nowa kolejny zero uczuć do dzieci itp.Moja matka strasznie mnie obraża i nie daje sobie z tym rady tak naprawdę w domu od 7 miesięcy sama jestem jedynie co widzimy się w pracy bo pracuje u mamy w firmie ale dlaczego osoba tak bliską nie pomoże mi nawet chociazby miłym słowem lub przytuleniem A brakuje mi tego strasznie niestety jestem sama jak palec i już nie daje tak rady
Największą ulgę możemy ofiarować sami sobie. Wiele osób nie rozumie lub nie ma świadomości tego, co się dzieje.
W Pani środku jest siła, która czeka na Pani działanie – na opiekowanie się samym sobą. Może to zabrzmi dziwnie, ale czasem warto pobyć egoistycznym i zadbać tylko o swoje potrzeby. Proszę zastanowić się, co Panią uszczęśliwia i zacząć to robić. Pozdrawiam, Agnieszka
– OFERTA –
…zmuszałem się czytać ten tekst dalej,z każdym uderzeniem serca, łzy zasłaniały mi oczy…pisząc to ledwo widzę klawiaturę…jednak są ludzie na świecie którzy próbują zrozumieć nas,zrozpaczonych swoim życiem, tonących w w swoim umyśle…
Ten ból ,strach który nie przemija…
Depresja,niczym rak pożerająca duszę,aż w końcu już nic nie zostaje…może to i lepiej, jak już nic z niej nie zostanie może przyjdzie upragniona cisza ,ulga w niebycie…
Życie jest pełne zawiłości. Czasem dla osób postronnych nie zrozumiałych. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem Pana siły. Nie każdy byłby w stanie nazwać to co się dzieje. Pan to uczynił. Proszę skorzystać z tej umiejętności i działać dalej. I tego życzę Panu z całego serca. Pozdrawiam, Agnieszka
Cóż…Dwa razy poszłam do psychiatry, bo nie umiałam sobie sama ze sobą poradzić, a moje stany u biskich budziły jedynie złość i zniecierpliwienie. I dwa razy żaden psychiatra nie chciał ze mną rozmawiać. 10 minut, szybka diagnoza i leki, po których czułam się tak źle, że nawet tygodnia ich brania nie wytrzymywałam(wymioty, migreny, nieprzespane noce, dezorientacja- a cały czas pracuję, mam córki na utrzymaniu, nie mogę sobie pozwolić na dłuższe zwolnienia).Teraz żyję jak automat, pracuję jak automat, życie jest nieznośne, „bez smaku”. Praca,dom,zmuszam się do wstania, odbywam „rytuał” (mycie,włosy, krem- żeby jakoś wyglądać, ubrać się, kawa, żeby się dobudzić, robota, po robocie, obiad dla męża, zakupy, przygotowania do roboty, spać i na nowo).Nie umiem pierwsza zadzwonić do znajomych, więc zostałam bez znajomych (poobrażali się, zrozumiałe). Chciałam iść do psychogola, żeby się chociaż wygadać, ale….na NFZ zapisy są na kilka tygodni naprzód. Co się umówiłam, to mi coś wypadało w pracy i nie mogłam pójść. A na prywatnego mnie nie stać, zresztą tam też są kolejki. Bez sensu. Żyję, bo muszę utrzymać córy- studentki. Kiedy się usamodzielnią, właściwie mogę przestać istnieć. Po co światu taki wrak, jak ja. Bez sensu. Wszystko bez sensu. Mam 50 lat. Niczego w życiu nie osiagnęłam. Nawet moje córki chcą zyć takim życiem, które mi się nie podoba- wiem, to ich życie, ale ja cierpię,kiedy patrzę na ich wybory i nie umiem z „radością” im w tym „kibicować”. Mąż zawsze był oschły, i nie okazywał mi uczuć.Rodzice,którzy jeszcze żyją, zawsze mnie o wszystko obwiniali i dawali do zrozumienia, jakim ciężarem dla nich byłam. Owszem, pomagali, jestem im wdzięczna. Oczekują tej wdzięczności zresztą, nieustannie. Mieszkam w miejscu,którego nie lubię, nie cierpię swojej pracy, ale nie ma szans na zmiany (w każdej innej zarobię za mało, mąż też zarabia mało).Wierzę w Boga, ale Bóg raczej nie jest zainteresowany moim ziemskim życiem, wbrew temu, co się nasłuchałam. Może mam cierpieć. Tylko nie wiem, po co, bo na lepsze mnie to nie zmienia. Zresztą, wielu wierzących mnie odrzuciło (ze zborów, nie jestem katoliczką), bo śmiałam samodzielnie myśleć, a w tych zborach to racej niewskazane. Zresztą…nieważne. Po co ja to piszę? Nie wiem. I tak nikt mnie nie słucha, i tak nikogo to nie interesuje.
Droga Aniu. Ja Ciebie słucham. Ja przeczytałam Twój komentarz. Jednak przepraszam, że moja odpowiedź trwała tak długo. Nie chciałam napisać tylko 2 zdań odpowiedzi. A czas i ilość zadań nie pozwalały mi na to. Ale już jestem i muszę przyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem Twojej siły. Nie każda osoba udźwignęłaby taki ciężar, a Tobie się to udaje i to każdego dnia. Czytając dostrzegam też, że bardzo troszczysz się o swoje córki i męża. Jesteś dla nich, a to wielka wartość. Natomiast chciałam dopytać, co ostatnio zrobiłaś tylko dla siebie? Jak możesz zadbać o swoje potrzeby? Jak możesz skierować siłę, która w Tobie jest na siebie? Czekam na wieści. Pozdrawiam, Agnieszka
Ja też to przechodziłam, Dzięki Bogu? i Osobom, które postawił na mojej drodze i oczywiście wsparciu Kochanej Rodziny, Przyjaciół, ❣️ i wspaniałej psycholog Ani❣️wyszłam na prostą. NIE MOŻNA BAGATELIZOWAĆ DEPRESJI !!!!!spadku swojego psychicznego i fizycznego samopoczucia i nie bać się i nie wstydzić prosić o pomoc!!!!!! Nie wyleczymy się z niej sami, potrzebujemy obecności, wsparcia, pomocy i zrozumienia naszych bliskich, którzy nas otaczają. ??Ja przeżyłam właśnie Dzięki Nim❣️ Dacie Radę,❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️❣️Wierzę w Was!!!!!!!!!!!!!!! ???????????
Zgadzam się z Pani słowami – siła jest w środku nas. Warto po nią sięgnąć samemu czy też przy pomocy innych osób. Wsparcie jest bezcenne. Nawet jeśli mielibyśmy ofiarować go sobie sami. Serdecznie pozdrawiam i mam nadzieję, że zostanie Pani ze mną na dłużej. Agnieszka
Moja żona… jest w stosunku do mnie, nie czuła (brak seksu, czułości), nie interesuję ją, że chorują (chodzę na terapię, biorę leki), na moje prośby o pomoc z jej strony, wzrusza ramionami i mówi, że ją to nie interesuję… Jestem dla niej beznadziejnym mężczyzną i mężem… mówi, że na mnie nie można polegać, ale pomimo mojej depresji staram się pomóc jak mogę, pracuje, sprzątam w domu… to już chyba koniec… ale boję się zrobić ostatni krok… 🙁 🙁
Z tego co czytam to dostrzegam, że pomimo tak ciężkiej choroby udaje się Panu robić tak wiele rzeczy w domu. To jest wielka siła, którą warto w sobie rozbudowywać. Czy próbowaliście Państwo terapii dla par? Pozdrawiam, Agnieszka
Pani Aniu, ale także wszyscy Wy, którzy borykacie się z chorobą..
Jest Pani ważna, wszyscy jesteście.
Gdy czytam, co Pani pisze, widzę swoją mamę, którą depresja mi odebrała kilka lat temu. Widzę to, co mogła czuć, kiedy jeszcze żyła.
Proszę mi wierzyć: wiele kwestii zauważyłem dopiero po Jej śmierci. Poczułem po Jej śmierci. Zrozumiałem po Jej śmierci. Ale Jej śmierć nie przyniosła mi jedynie zrozumienia, oświecenia i refleksji. Jej śmierć złamała mi życie, złamała mi serce, rozdarła moją duszę, a jako dorosły człowiek – swój złamany życiorys przenoszę na swoją, kiedyś zdrową rodzinę.
Błagam Was, Pani Aniu, Panią błagam..nie myślcie nigdy: „jestem niepotrzebny/niepotrzebna”. Moja Mama tak myślała. I jestem pewien: kochała mnie, kochała nas bardzo. Mam nadzieję, że w niebie jest szczęśliwa i nie widzi tego, jaki ogrom krzywdy spadł na najważniejsze dla Niej osoby przez Jej decyzję o zakończeniu swojego, tak cennego dla mnie życia. Codziennie od lat błagam Boga o to, by moja Mama nie wiedziała, jakie konsekwencje przyniósł Jej czyn.
❤❤??❤❤
Trafny opis.
Czułam się bardzo podobnie.
Tyle, że ja nie słyszałam nic. Błądziłam po tym lesie, zwijając się z bólu… Niewiedząc dokąd zmierzam… Aż dopadły mnie myśli, że zostanę w tym lesie na zawsze… Ale żeby ulżyć cierpieniu zastanawiałam się czy znajdę „ukojenie” w którymś drzewie…
Zaczęłam krzyczeć „POMOCY”.
Ocalono mnie.
Piękne podsumowanie mojego wpisu. Dziękuję za Pani słowa. Serdecznie pozdrawiam ?
Najgorsza w depresji jest samotność i to,że nikt nie rozumie tego co czujesz.Dla mnie życie nie ma sensu.Leczę się od kilkunastu lat.Mam okresy lepszego samopoczucia,ale jest ich coraz mniej.Stałam się starą,zgorzkniałą i nikomu nie potrzebną babą.Nie mam w nikim wsparcia.
Rozumiem, że jest to dla Pani bardzo trudny czas. Jednak Pani lepsze dni są świadectwem ogromnej siły, która w Pani tkwi. Choć czasem przykrywa ją depresja, to proszę o niej pamiętać – ona jest w Pani, w Pani wnętrzu ???
Właśnie po raz czwarty rozpoczynam farmakologiczną bitwę z depresją. Po półrocznym przyjmowaniu leków zawsze byłam pewna, że właśnie sobie poradziłam, że mam to za sobą, że już nie wróci i nagle…… Ciach znowu się pojawia kilka dni temu rozmawiałam z psychiatrą i uzmysłowił mi, że to jest choroba którą trzeba leczyć do końca życia tak jak wiele innych chorób przewlekłych. Sukcesem jest gdy lekarz przepisze odpowiednie leki, a my będziemy stosować się do jego zaleceń. Wszystkim życzę zdrowia i wytrwałości.
Cieszę, że laki Pani pomagają. Proszę zatem korzystać. Serdecznie pozdrawiam ???
Wychodzę stąd bez opcji powrotu! Rodzina nie pozwala mi się potępiać i to ostro traktują (nie tłuką mnie). Leki biorę ,fajnie to blokują. Nie jestem zerem bo coś mi w życiu nie wyszło,próbowałam i już wygrałam a następnym razem zrobię to inaczej lub lepiej! Nie jestem gorsza bo jestem domatorem i kocham góry i koty a ktoś lubi sport,morze i psy. Nie wierzę traumie że będzie ze mną do końca życia. O nie,nie ma prawa trząść moim ciałem. Po tym jak zrobili ci co mnie skrzywdzili i ci co powiedzieli „po co tam lazłas” . Nie jestem ofiarą. Żyje! A błędy wybaczył mi Bóg! Tak,to zadzieranie nosa i użalanie się jak najbardziej też! To gdy nie chciało mi się czegoś lub powiedziałam coś przykrego kogoś raniąc. Śmierć bezsilna jest też wobec kubka kawy. Myślę o tym jak ja piłam z rodziną,z młodszym bratem u którego śmierć wysiada przy herbacie ; o tym że najgorsze doły to myśl o nim. O tym że gdy z nim rozmawiam to wspólnym wyborem jest żart. Moja kotka to generał – z nią też potwór jest bez szans. Specjalistka w wyglupianiu się z zaskoczenia.
???
Pani Agnieszko teoretycznie warto sięgnąć po naszą wewnętrzna siłę, ale w praktyce to niewykonalne,człowiek chory nawet nie wie , że ona istnieje i że ją kiedykolwiek miał… więc nie jest w stanie po nią sięgnąć, bo cały czas jest wciągany do czarnej dziury ,ludzie dookoła nie rozumieją co się z nim dzieje?! próby wsparcia to jak powiedzieć komuś bez nóg :pobiegaj sobie…
Całkowicie się z Panią zgadzam. Samo życzenie komuś zdrowia, nie zmieni jego sytuacji. Porady i rady też bywają zbędne, a niekiedy przynoszą odwrotny skutek do zamierzonego. Pisząc o sięgnięciu swojej siły miałam na myśli drogę, którą można przejść przy wsparci terapeuty. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
Właśnie to przechodzę jak sobie radzić straciłam poczucie swojej wartości i odwage
Proszę pamiętać, że zawsze można poszukać odpowiedniej drogi podczas terapii. Ma Pani do niej pełne prawo.
cudowny i prawdziwy artykol. depesja to cichy zabujca zabija po cichu od srodka niszczy nas nasze rodziny nasze zwiazki. ZYJE bo musze bo ma syna
Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że mogę być pomocna. Zachęcam również do przeczytania innych artykułów. A od siebie przesyłam moc pozytywnej energii. Proszę ją wykorzystać i pójść w stronę samej siebie ❤
Tyle lat byłam,, karmiona,, krytycznymi słowami. Tak długo, walczyłam.
Aż niespodziewanie ta,, diablica,, wkradła się, udało jej się.
I jest w moim życiu, wdarła się z największą siłą… Cóż teraz trwa walka aby wyszła.
Jak długo? Hmm kto to wie
Najważniejsza jest samoświadomość. Najważniejsze, że pewne rzeczy zostały nazwane. To bardzo dużo, choć na pewno nie było łatwo. Jak długo? Każdy z ans jest inny i potrzebuje innego czasu. Warto sobie go oferować.
Depresja. Zaczęła sie po okrutnym porzuceniu. Mężczyzna którego kochałam któremu ufałam z dnia nacdzień zostawił mnie bez słowa. Potem wrócił by po kilku tygodniach znowu mnie zostawić. Sutuacja kilka razy się powtórzyła bo naiwnie wierzyłam że on się zmienił coś zrozumiał. Niestety. Pomimo że miał wszystko co chciał. Pomagałam mu i wogóle. Zostaeił mnie dla innych. Tak dla innych bo spotyka się z kilkoma. Czuję się upodlona wykorzystana i nic nie warta. Nie chce juz żyć. Tak jest od dwóch lat. Nie mogę się podnieść. Wszystko robię jak robot. Praca dom. Jestem też bardzo nerwowa. Wybucham bez powodu. Plącze bez powodu. Jestem tchórze bo nawet zabić się boję. Czuje sie bardzo samotna. Nie mam z kim nawet o tym porozmawiać. Czy kiedys zapomnę co mbie spotkalo czy zapomnę o nim i zacznę zyć? Wątpię…..
Nie wiem, czy da się zapomnieć. Pewne sprawy są w nas z jakiegoś powodu. Warto je odkryć na terapii.
Aniu wysyłam Ci dobrą energię chociaż sama też jestem w takim punkcie trzymaj się ciepło jesteś bardzo dobrym człowiekiem.
Witam. Mnie może nie dotyczy jeszcze problem depresji, ale w mojej najbliższej rodzinie jest osoba, u której widzę wiele objawów depresji… Wyrządziła wiele złego w naszej rodzinie, obwiniając nas o wszystkie swoje problemy, chociaz zawsze mogła liczyć na pomoc…
Nie ukrywam że mam wiele żalu do niej, ale wierzę że jej postępowanie to wynik depresji.
W tej chwili pomimo wszystko chciałabym pomóc, ale nie wiem jak zacząć i czy w ogóle powinnam, bo się boję że nie będę bo potrafiła ukryć żalu…
Od czego zacząć?
Choć nie wiem, co ma Pani na myśli pisząc o złu, to jednak czuję się w obowiązku nadmienić, że depresja nie zmienia człowieka z potwora. Wiele osób choruje na depresję, ale nie czynią oni zła.
To pierwszy blog który tak naprawde odzwierciedla jak się czuje od wielu lat. Płaczę czytając te słowa tak bardzo prawdziwe
Dziękuję za słowa uznania a z drugiej strony proszę przyjąć ode mnie wiele wspierających myśli.
U mnie to może i depresja ,albo już sama nie wiem co…. Jestem prawie 20lat w związku, mam dwójkę dzieci i co… raz sobie tłumaczę, że to najważniejsze by mieć osoby nam bliskie ,ale czasami mam ochotę isc i skoczyc z okna. Mam caly czas tak niska samoocenę choć wiem ,że masa kobiet w moim wieku wygląda dużo gorzej ,nie wyjdę w krótkich spodenkach,nie wyjdę w stroju ,nie ubiorę się elegancko, noszę dresy,koka i najchętniej nosiłabym maskę… albo i ja noszę :/ wkurzają mnie wszyscy w kolo ,mam ochotę ich usunąć z mojego życia ale pracuje przy obsłudze klienta. Mam opłaty tak wysokie,że nie jestem w stanie ich ogarnąć ale nie poproszę nikogo o pomoc przez co spać po nocach nie mogę. I co jakiś czas te myśli,że mieliby lepsze życie wszyscy wkoło mnie gdyby mnie w nim nie było. Myśli, które mówią mi jak mam beznadziejne życie i nie ma perspektyw by było lepsze. Partner niby docenia jaka jestem osobą, ale myślę że mówi to specjalnie ,ale powtarza również jaki mam okropny charakter i jak ciężkim jestem człowiekiem. Na terapię nie pójdę, bo czasu brak ,bo pieniędzy nie ma a na NFZ to doczekam się chyba za dwa lata :/
Choć niewiele mogę moim krótkim komentarzem. To mimo wszystko proszę przyjąć ode mnie bardzo dużo wspierających myśli ?
Tak, to prawda, nikt kto tego nie poczuł nie zrozumie drugiego człowieka w depresji. Każdy mnie się pyta, ale że co? że jak? przecież razem się wychowywaliśmy to dlaczego TY? Weź przestań, w weź się ogarnij…a ja czuję, że mnie wszystko boli, boję się. Nie jestem w stanie nic zrobić. Ludzie do mnie mówią, a ja słyszę ich jakby mówili z ustami wypełnionymi wodą. Bulgoczą, nie rozumiem ich. Każdy coś ode mnie chce, a ja nie jestem w stanie odpowiedzieć, bronić się. Wytłumaczyć się. Tylko ja ze spuszczoną głową, czuję że muszę uciekać, boję się. Chcę spać, przykrywam się kołdrą po całości. Marzy mi się, że to wszystko zły sen. Chcę zasnąć i obudzić się, po wszystkim. Bardzo chcę spać a nie mogę zasnąć, czuję, że jest mi zimno i wszystko mnie boli. Z trudem idę do łazienki. I te pytania…ale wytłumacz bo nie rozumiem??Możesz jaśniej, przecież nic ci nie jest…a ja po tylu miesiącach chcę bardzo mocno zasnąć, żeby nie było tego strachu i bólu. Chcę po prostu raz na zawsze dobrze zasnąć
Bardzo Pana rozumiem. Dlatego też przesyłam Panu bardzo dużo wsparcia i jeśli będzie taka potrzeba służę swoją osobą.