
Czy często czujesz niepokój? Czy masz wrażenie, że strach wypełnia większą część Twojego dnia? Czy nie znasz przyczyny swojego lęku? Czy często masz poczucie, że coś strasznego za chwilę się wydarzy, choć nie ma na to realnych przesłanek? Czy nieustannie się zamartwiasz? Czy lęk rządzi Twoim życiem? Jeśli Twoja życie wypełnia wewnętrzny niepokój, to zapewne doskonale wiesz, jak to jest walczyć o każdy dzień. Jak to jest próbować przetrwać pomimo tak degradującego poczucia strachu. Jednak tak nie musi wyglądać Twoje codzienność. Bowiem przyszedł najwyższy czas powiedzieć stop spustoszeniu i zniszczeniu, do którego prowadzi toksyczny niepokój…
Niepokój potrafi zrujnować życie człowieka. Wpływa negatywnie na zdrowie psychiczne i fizyczne. A wiem, o czym piszę, ponieważ niejednokrotnie podczas sesji terapeutycznych słyszałam historie, które przelane były ogromnym bólem. Klienci opowiadali mi o tym, jak wygląda ich codzienność z niepokojem – jak próbują z nim walczyć, a on i tak nie ustępuje. Widziałam też łzy zwątpienia i niemocy. Dlatego, gdy skończyłam czytać książkę „Jak nie bać się żyć. Sztuka panowania nad lękiem” autorstwa Tima Cantophera (link do książki >TUTAJ<) uznałam, że muszę jak najszybiej przyjść z jej poleceniem oraz króciutko na jej podstawie napisać, jak poradzić sobie z niepokojem. Zanim to jednak zrobię chcę zaznaczyć, że jest to książka, która w niewiarygodny sposób obrazuje, co należy zrobić – krok po kroku – aby przejąć kontrolę nad niepokojem. Jest to publikacja, która nie tylko wyjaśnia, czym jest niepokój i kiedy możemy mówić o jego toksyczności, ale również ofiarowuje sposoby na to, aby sobie z nim poradzić. Ta książka daje wiedzę i uczy szerszego zrozumienia tego, co dzieje się w psychice człowieka i jak bardzo potrafimy zapętlić się w swoich uczuciach. Tim Cantopher jest jak latarnia morska, która wskazuje kierunek. A w dodatku robi to tak, aby podbudować i wzmocnić czytelnika. A teraz o tym, co znajdziesz w książce…
Co to jest niepokój i kiedy staje się chorobą?
Podczas terapii często słyszę od swoich Klientów, że z miłą chęcią pozbyliby się tego „diabelstwa” jakim jest wewnętrzny niepokój. Doskonale ich rozumiem, ale niestety jest to nie możliwe. Niepokój jest normalnym i zdrowym uczuciem, które towarzyszy prawie każdemu z nas. A piszę „prawie każdemu”, ponieważ istnieje takie zaburzenie, w którym go nie ma, ale o tym później. Tak więc, niepokój jako forma lęku/strachu jest nam niezbędny do ochrony przed niebezpieczeństwem. Pozwala nam unikać nadmiernego ryzyka. Dzięki niemu zapewne będziesz unikać miejsc, w których odbywają się bójki zamaskowanych kiboli. Będziesz uważać na przejściu dla pieszych, czy na przejeździe kolejowym. Bowiem odpowiedni poziom niepokoju ma nas chronić i tym samym skłaniać do podejmowania takich decyzji, które są oparte na poczuciu bezpieczeństwa.
Jednak niepokój często przekracza swoje granice i zawłaszcza sobie nasze życie. Dzieje się to wtedy, gdy poziom lęku nie jest adekwatny do sytuacji, w jakiej człowiek się znajduje. O zaburzeniu jego pierwotnej funkcji możemy mówić wtedy, gdy człowiek przez cały czas czuje niepokój i wywołują go automatycznie całkiem nieszkodliwe sytuacje, na przykład: myśl o pójściu do pracy, choć bardzo lubimy wykonywaną swoją pracę. Ma to miejsce także, gdy lęk pojawia się po kontakcie z określoną rzeczą, choć jest ona jak najbardziej bezpieczna, na przykład: podniesieniu szklanki z zimną wodą. Jego negatywna forma często powstrzymuje człowieka przed działaniami, które podjąłby gdyby nie wewnętrzny ból do którego toksyczna forma niepokoju prowadzi. Dlatego tak bardzo ważne jest przyjrzenie się niepokojowi z różnych stron. Bowiem pewnych zależności nie widać na pierwszy rzut oka, a mam tu na myśli pewne choroby czy zaburzenia dziejące się w organizmie człowieka. Warto zatem w przypadku utrzymującego się niepokoju udać się na wizytę do lekarza rodzinnego, aby ten zlecił szereg badań, które wykluczą ewentualne choroby. Warte jest również pochylenie się nad stosowaną dietą, czyli nad tym, czym się karmisz, bo pewne produkty, na przykład kofeina mogą wzmagać wewnętrzny niepokój. Ja jestem tego świetnym przykładem. Nie mogę wypić kawy popołudniową porą, ponieważ nie będę w stanie zasnąć. Zaś moje niewyspanie przyczyni się do drażliwości i ogromnego niepokoju. Na nadmiar kofeiny reaguje również moje serce – pracuje z taką prędkością, jakby miało mi wyjść gardłem, co w konsekwencji znów prowadzi do wzmocnienia niepokoju. Tak więc, przypatrz się swoim nawykom, jak również udaj się do lekarza, aby wykluczyć ewentualne choroby. Jeśli badania będę w porządku, zaś Twoje nawyki żywieniowe nie potęgują niepokoju, to najwidoczniej przyszedł czas przyjrzeć się swojemu umysłowi, który może nakręcać spiralę niepokoju. Ale o tym za chwilę. Zaś teraz krótko wyjaśnię, kto nie czuje strachu.
Czy istnieją ludzie, którzy nie czują strachu?
Tak – istnieją i są nimi socjopaci i psychopaci. Tacy ludzie niewiele uczują, a nawet mogłabym posunąć się do stwierdzenia, że praktycznie wcale nie mają uczuć. A na pewno nie mają: wrażliwości, empatii, jakichkolwiek obaw, poczucia winy, czy sumienia. Dla nich różnica między dobrem i złem jest trudna do określenia. Nie uczą się także na własnych błędach, ponieważ do tego potrzeba poczucia winy, żalu, czy skruchy, której oni w sobie nie mają. Antyspołeczne jednostki nie są w stanie zaakceptować jakichkolwiek kompromisów – dla nich granice nie istnieją.
Przejdźmy jednak do takiego typu osobowości, która jest o „nieco lżejszej wadze”. A mam tu na myśli samolubnych egoistów, którzy pędzą przez życie bez zastanowienia się nad tym, co inni myślą i czują. Są to osoby, które dbają tylko i wyłącznie o siebie. Potrzeby innych ludzi się nie liczą, zaś najważniejsze jest zrealizowanie tego, co tylko dla nich jest ważne. W ich życiu rzadko pojawia się niepokój. Przeważnie pojawia się wtedy, gdy nie mogą osiągnąć tego, co chcą. Takie osoby są mega egoistyczne i nie liczą się z nikim. Ich motto życiowe polega na tym by dbać tylko o siebie samego.
Czy możemy się od tych osób czegoś nauczyć? Może wydać Ci się to dziwne, ale tak i nie. Od socjopatów i psychopatów nie powinniśmy brać żadnych lekcji. Nigdy nie kopiuj zachowania antyspołecznych osobowości. Zaś jedynie co możesz zrobić to powiedzieć „tak” dla dbania o siebie z uwzględnieniem praw i granic innych osób. A więc lekcję, którą możemy zaczerpnąć dla siebie, odnosząc się tylko w jakieś części do postępowania samolubnych egoistów, to: musimy dbać o innych, ale nie za bardzo. Każdy z nas jest odpowiedzialny za siebie, a Twoje ego również potrzebuje troski.
Jeśli po przeczytaniu tego, co powyżej narodziła się w Tobie obawa, że staniesz się nazbyt egoistyczny, to wiedz, że już sama ta obawa jest świadectwem tego, że tak się nie stanie. Jednak ta obawa nie może potęgować w Tobie poczucia odpowiedzialności za wszystko i wszystkich . Niech każdy ogarnia swoje podwórko, a na pewno będzie nam łatwiej żyć…
Jak panować nad lękiem?
Tak jak wspominałam powyżej adaptacyjna wartość niepokoju o lekkim i umiarkowanym natężeniu jest częścią życia każdego człowieka. Tego typu adaptacyjna funkcja jest procesem całkowicie normalnym. Pozwala on uczyć się przewidywać pewne zagrożenia, jeśli oczywiście zostaną one poprzedzone określonymi sygnałami. Jednak tak bardzo adaptacyjny proces może też przybrać niebezpieczną formę. Wtedy możemy mówić o jego negatywnej wartości. W tej sytuacji niepokój odgrywa główną rolę w życiu człowieka, choć nie ma racjonalnego wytłumaczenia dla jego utrzymania. Taki niepokój może przyczynić się między innymi do wystąpienia: zespołu lęku uogólnionego – GAD; zaburzenia lękowego w postaci fobii – PAD; zespołu lęku napadowego – PD; agorafobii – AP; zaburzenia lęku społecznego – SAD; lęku przed chorobami – HAD. Jeśli jesteś zainteresowany/a tym, z czym wiążą się wymienione zaburzenia, to odsyłam Cię do książki „Jak nie bać się żyć”. Tam znajdziesz szczegółowe wyjaśnienie tychże kwestii. Ja zaś teraz postaram się opisać, co warto uczynić, aby przestać się bać. W tym celu posłużę się krótkim cytatem z książki:
„Gdy pojawia się stan lękowy, zaczyna się żywić samym sobą. Uczucie niepokoju wraz z jego symptomami, zwłaszcza fizycznymi, jest straszne i nieprzyjemne. Wpadamy w klasyczną spiralę lęku przed lękiem. Można to zauważyć zwłaszcza w przypadku ataków paniki. Ktoś, kto przeżył choć jeden, wie, że ataki paniki są potworne. A jednak wiele innych czynników przyczynia się do utrwalenia i nasilenia istniejącego już niepokoju. Unikanie to naturalna reakcja na sytuacje i rzeczy, które nas przerażają, ale jest to także paliwo, które podsyca lęk i niepokój. Jeśli ugryzie cię pies, to aby wyrobić u siebie fobię, unikaj przez pewien czas psów. Im dłużej będziesz ich unikać, tym bardziej zakorzeni się fobia. Unikając sytuacji budzących lęk, sam wzbudzasz w sobie stany lękowe. Na przykład boisz się zawału. Niepokój sprawia, że tracisz oddech, a czasem nawet odczuwasz skurcze w klatce piersiowej (to efekt napięcia mięśni). Unikasz ćwiczeń, bo zwiększają jeszcze uczucie bólu i masz wrażenie, jakbyś miał naprawdę atak serca. W rezultacie tyjesz i tym samym wzrasta ryzyko wystąpienia choroby układu krążenia. A zatem, o ile to możliwe, unikaj unikania! Najlepiej takie zmiany przeprowadzać stopniowo (…). Jeśli przeżywasz stany lękowe, szczególnie związane z konkretną przyczyną, i budzi to w tobie tylko lekki niepokój i jeśli jesteś w stanie bez zbytniego stresu skonfrontować się z daną sytuacją, zrób to. Na przykład jeśli nie lubisz jeździć po zatłoczonej autostradzie, bo kiedyś miałeś drobną stłuczkę, nie unikaj takich miejsc. Korzystaj z nich w razie potrzeby.”
A więc, aby przestać się bać warto, abyś wprowadził/a do swojego życia kilka istotnych zmian. Zanim jednak się nad nimi pochylisz, to proszę pamiętaj, aby nigdy nie osądzać siebie ani tego, czy Twój stan ulega poprawie. Samokrytyka nie pomaga w oddaleniu się od toksycznego niepokoju, które często sprzyja czarnowidztwu. Obierz kierunek, jaki wyznacza latarnia morska i nie osądzaj siebie, za to jak płyniesz po wzburzonym morzu. Najważniejsze jest to, że płyniesz, a nie jak kołysze się na wodzie Twój statek.
Pierwszym krokiem jaki warto zrobić, to przyjrzeć się swojemu życiu z bliska. Sprawdź jak wygląda Twój dzień. Czy znajdujesz w nim czas dla siebie? Większość osób będących pod wpływem toksycznego niepokoju nie ma czasu na siebie. Przejmują się wszystkim i wszystkimi. Zawsze są w gotowości. Martwią się, jak inni ludzie ich widzą i co o nich sobie pomyślą. W rezultacie tylko dolewają oliwi do ognia. A żeby przestać to robić, musimy zacząć nauczyć się odpuszczać. Jak radzi Tim Cantopher: „Odpuścić to znaczy robić trochę mniej dla innych, ale i dla siebie; to znaczy trochę rzadziej kontrolować, a także trochę mniej się starać, niezależnie od tego, co jest twoim priorytetem. To znaczy szukać równowagi w życiu. Chodzi tu nie tylko o równowagę między pracą i życiem, ale także o równowagę między twoimi potrzebami i potrzebami innych ludzi, między wypoczynkiem, ćwiczeniami fizycznymi i relaksem, między pożytecznymi działaniami i bezmyślnym gapieniem się w ekran telewizora. We wszystkim potrzebna jest równowaga. Z moich obserwacji wynika, że większość moich niespokojnych pacjentów była tak bardzo pochłonięta próbami zrobienia wszystkiego i bycia wszystkim dla innych, że nie mieli pojęcia, jak odnaleźć równowagę we własnym życiu. Tak bardzo starali się zrobić wszystko i zadowolić wszystkich, że zapominali o sobie, o swoich potrzebach i marzeniach. Właśnie od tego musisz zacząć. Nie chodzi o to, że jesteś ważniejszy od innych – ale tak samo ważny. Najłatwiejszy sposób na osiągnięcie równowagi w życiu to wyrobić w sobie rutynę. W tym celu musisz wbić sobie do głowy, że to ty jesteś najważniejszy. (…)Zwolnij trochę. Życie to maraton, a nie sprint. Zawodnik, który pierwszy kilometr pokona w dwie minuty, nie wygra maratonu. Spróbuj zwolnić siebie z potrzeby zadowalania innych lub walki o ich ciągłe uznanie. Oczywiście wszyscy powinniśmy uwzględniać uczucia, opinie i rady ludzi, którzy nas otaczają, ale dzień, w którym po raz pierwszy nie będziesz pędził na pomoc komuś, kto się czuje nieszczęśliwy, będzie tym dniem, w którym poczujesz się wolny i zaczniesz panować nad niepokojem.”
A żeby zwolnić potrzebujesz sprawdzić, co Cię odpręża i relaksuje. Większość osób żyjących w pędzie codzienności o tym zapomina. Tak, jakby byli maszynami, ale nawet maszyny potrzebują naładować akumulatory. Ja wielokrotnie podczas sesji dopytuję o to moich Klientów. Przeważnie okazuje się, że jedynie, co dla siebie robią, to chodzą spać, ale to im rzadko wychodzi dobrze. W sumie się nie dziwię, ponieważ wewnętrzny niepokój nie sprzyja spaniu. Wręcz przeciwnie większość osób cierpiąca na toksyczny niepokój podkreśla, że cierpią też na bezsenność. Dlatego raz jeszcze zapytam:
- Co Cię odpręża? Kiedy i jak się relaksujesz?
Ustal proszę listę rzeczy, które Ci pomagają, a potem wpisz je do swojej codzienności. Jednak abyś mógł/mogła to zrobić, to prawdopodobnie będziesz potrzebować nauczenia się zarządzania swoim czasem, czyli ustalania priorytetów. Jak pisze autor: „Dla większości ludzi cierpiących na niepokój głównym problemem jest ogrom zadań i spraw priorytetowych, które na nich spadają. Zasuwasz w coraz szybszym kieracie, próbując zrobić wszystko naraz, i nie widzisz końca. Przystopuj, napij się herbaty bez teiny i zrób sobie półgodzinny odpoczynek bez planowania.” Dlatego w swojej książce pisze między innymi o tym, jak planować aby sobie pomóc. Warte wgłębienia…
Zaś do tego, co powyżej na pewno będziesz potrzebować innego sposobu myślenia. Bowiem niepokój często podsyca negatywne myślenie. Co prowadzi do niemożności podejmowania dobrych i racjonalnych decyzji. Jak zaleca Tim Cantopher: „Niestety negatywne myśli ustawicznie wracają do naszych głów, tak jak spamy w komputerze. Musisz nauczyć się blokować te myśli, zanim tobą zawładną. Można to wypracować. Kiedy jesteś u siebie, w cichym, spokojnym miejscu, gdzie dochodzi niewiele dźwięków, spowoduj jakiś nagły hałas: na przykład walnij pięścią w stół lub zrzuć jakiś ciężki przedmiot na twardą powierzchnię. Zapamiętaj, jak podskoczyłeś ze strachu, słysząc huk. Jeśli znowu będziesz się mierzyć z niechcianymi, uporczywymi myślami, przypomnij sobie tę sytuację. Krzyknij: „stop”. Nawet nie musisz powiedzieć tego bardzo głośno – wystarczy, że wyobrazisz sobie, że mówisz ostrym tonem. Ten przerywnik pozwoli ci przerwać bieg twoich uporczywych myśli. Wykorzystaj to, zastąp negatywne myśli pozytywnymi, przynoszącymi otuchę. Wykonaj też ćwiczenia relaksacyjne albo jakąś pracę wymagającą sporej koncentracji. Pewnie będziesz musiał powtórzyć to wielokrotnie, aby dojść do wprawy, której potrzebujesz, by metoda ta zadziałała w najtrudniejszych sytuacjach – wtedy, kiedy będzie ci to potrzebne.” Ja osobiście do tego co powyżej dodałabym większą łagodność wobec siebie. Nie zawsze ostry ton jest pomocny. Warto, aby słowo „stop” poprzedziła rozmowa z samym sobą, która bazuje na faktach i dowodach. Odnieś się do tego, czego doświadczasz. Załóżmy, jeśli boisz się, że zemdlejesz gdy odczuwać nagły atak niepokoju, to sprawdź czy kiedykolwiek to się zdarzyło – sprawdź, czy kiedyś pod wpływem niepokoju straciłeś/aś przytomność. Bowiem w większości przypadków coś takiego nie miało miejsca. Rzadko przydarza się nam to, czym się niepokoimy. Tak więc, zakwestionuj swoje czarne myśli. A jeśli to nie pomaga postaraj się wyszukać plan na to, czego się obawiasz. Jeśli obawiasz się krytyki innych osób, to sporządź listę powodów dla których inni nie mają prawa Ciebie oceniać, a następnie użyj jej gdy będzie taka potrzeba. A więc, zmieniaj formułę, tak często jak tylko jest to możliwe.
Nigdy też nie zapomnij o słowach Tima Cantophera: „Zwalczanie niepokoju i unikanie tego, czego się boisz, jest trudne. Jeśli zauważysz, że nie robisz czegoś, co jest trudne, a chciałeś to zrobić, prawdopodobnie za dużo od siebie oczekiwałeś. Wiesz, że osiągnięcie celu od razu będzie strasznie trudne, więc twój mózg cofa się przed tym i zaczynasz unikać wyzwań. Nie próbuj więc osiągnąć wszystkiego za jednym zamachem. Po prostu zacznij. Małymi kroczkami. Częściowo wykonane zadanie jest lepsze niż ukończone, ponieważ jest mniej bolesne, więc masz większe szanse na kontynuowanie i osiągnięcie celu. Nie utrudniaj sobie życia. Wiem, że jest to sprzeczne z tym, czego uczono nas w dzieciństwie. „Jak coś zaczynasz, to skończ”. „Wytrwaj, póki nie skończysz”. „Nie możesz się bawić, dopóki nie odrobisz pracy domowej”. Są to dobre zasady, ale tylko do pewnego stopnia. Jeśli chodzi o radzenie sobie z lękiem, wszystko to musi zostać postawione na głowie. „Zacznij, ale jeszcze nie kończ”. „Spróbuj, ale jeśli ci się nie uda, nie martw się, jutro spróbujesz jeszcze raz”. „Skończysz wtedy, kiedy skończysz”. „Odrób część pracy domowej, a potem idź się pobawić. Resztę zrobisz później”. W tej chwili są to dla ciebie o wiele lepsze zasady.”
Reasumując, niepokój ma nam pomagać, ale gdy się rozhula może doprowadzić do wewnętrznej katastrofy. Dlatego tak bardzo ważne jest poznanie, czym on tak naprawdę jest i jak powiedzieć mu stop, gdy wywraca życie do góry nogami. I właśnie tego nauczysz się dzięki książce „Jak nie bać się żyć”. A oprócz tego przeczytasz w niej, o głównych przyczynach zaburzeń lękowych, o tym kiedy skorzystać z pomocy psychoterapeuty i czy istnieją leki na zaburzenia lękowe. Tę książkę polecam każdemu. Im więcej wiemy o swoich myślach i uczuciach, tym większe pojawia się w nas samozrozumienie. Innymi słowami, możesz i masz prawo żyć inaczej – w taki sposób, jak Ty chcesz. I tego życzę Ci z całego serca.
Jeśli znajdziesz chwilę to proszę, daj znać w komentarzu poniżej, jak Ty radzisz sobie z wewnętrznym niepokojem? Co Ci pomaga najbardziej? Czekam na wieści od Ciebie.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
2 odpowiedzi na “Jak nie bać się żyć?”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
Dzień dobry.
Miało być o radzeniu sobie a tu klops. Dopiero rozpoczęłam poszukiwania jak sobie radzić i trafiłam na Pani stronę.
Generalnie już nie daję rady z bólu ciała, wiecznego zmęczenia. Wiem, że winny temu jest stres, ciągłe spięcie, poszukiwanie samej siebie, rozgryzanie swojej osobowości i ogromne rozdarcie. Nie umiem pogodzić się ze swoimi odkryciami ale i też skąd mam wiedzieć czy tak by było lepiej. Nie powinnam zakładać rodziny. Nie jestem miła, uśmiechnięta…a chyba taką powinny mnie dzieci zapamiętać. Mąż niby dobry ale właściwie jakby go nie było. Seks nie istnieje. Mało co już rozmawiamy. Powinnam odejść, powinnam być sama, zawsze… chyba.
Nie umiem odpoczywać, nie mam pasji, wszystko mnie nudzi i męczy… właśnie – zmęczenie to dominujące uczucie w moim życiu a w związku z tym brak mi już sił, zapału, sensu…
Agnieszka
Dziękuję, że Pani do mnie zawitała. Dziękuję również za Pani odwagę podzielnia się swoją historią. Trudno jest mi cokolwiek doradzić. Nawet nie wiem, czy tego by Pani oczekiwała. Jedynie co mogę powiedzieć, że nie wszystko jest tak oczywiste i warto pójść drogą, która te zależności rozwiąże.