Jak często słyszysz, że źle robisz? Ile razy w ciągu dnia ktoś próbuje Cię naprawiać? Ilekroć słyszysz, że „musisz” i „tak nie należy”? A co najważniejsze, jak często sam/a stawiasz wobec siebie nakazy i zakazy? Jak często w Twojej głowie wybrzmiewają słowa „muszę” i „powinno się”? Jeśli należysz do osób, którym te toksyczne rozkazy nie są obce, to przyszedł najwyższy czas na to, aby skończyć z musturbacją!
Poczucie obowiązku jest kolejnym z najczęściej podejmowanych tematów podczas sesji. Klienci opowiadają o tym, jak wiele rzeczy wymagają od nich inne osoby i jak często sami przymuszają się do pewnych spraw, bo tak właśnie „musi być”. Gdy pytam, jak to jest z tym „muszę” i „powinno się”, to słyszę, że tak właśnie wygląda życie. Czy oby na pewno takie jest życie? Jedno jest pewne takie przekonanie nie pomaga. A co najgorsze prowadzi do wewnętrznego cierpienia, którego tak usilnie próbujemy uniknąć poprzez robienie tych rzeczy, które niby musimy zrobić.
Jeśli człowiek musi „bo tak wygląda życie”, a w dodatku odczuwa względem tego wielką odrazę to sam siebie skazuje na niekończące się cierpienie. Przez to staje się ofiarą musturbacji.
Co to jest musturbacja?
Musturbacja to pojęcie stworzone przez amerykańskiego psychoterapeutę Alberta Ellisa i odnosi się do wewnętrznego przekonania, które określa, jak powinniśmy się zachować, co robić, jak robić – jak powinniśmy żyć, jak musimy żyć… Mówi o toksycznych zasadach i życiu w oddali od samego siebie. Choć musturbacja kojarzy się z innym słowem, to jednak warto pamiętać, że kluczowe jest „must”, czyli „musieć”.
Musturbacja dotyczy różnych sfer życia. A najczęściej pojawia się w naszych głowach pod postacią poniższych komunikatów:
- „Muszę czuć się zawsze dobrze.”
- „Muszę być zawsze pomocny, aby ludzie się ode mnie nie odsunęli.”
- „Powinno się być w czymś dobrym, bo inaczej jest się do niczego.”
- „Muszę starać się z całych sił, aby zadowolić moich bliskich. Na tym przecież polega życie rodzinne.”
- „Jako rodzic powinienem być zawsze blisko moich dzieci, nawet wtedy kiedy one tego nie potrzebują.”
- „Muszę mieć tą rzecz, bo bez niej jestem nikim.”
- „Nie wolno mi się złościć. Muszę być zawsze spokojny.”
- „Muszę zawsze pomagać moim krewnym. Tak wygląda życie.”
- „Nie powinno się tak zachowywać, bo może spaść na mnie kara Boska.”
- „Muszę mieć kogoś kto mnie pokocha. Inaczej jestem nikim.”
- „Muszę czcić ojca i matkę swoją. To mój obowiązek.”
- „Nie wolno mi płakać. Tylko słabi ludzie płaczą. Muszę być twardy.”
- „Muszę być poddany mojemu kościołowi, przecież tak zostałem wychowany.”
- „Muszę być oazą spokoju. Tylko ludzie źli krzyczą.”
- „Powinienem zawsze wiedzieć o czym ktoś mówi, bo inaczej wyjdę na głupka.”
- „Muszę tolerować fochy swojej żony, bo jej to ślubowałem.”
- „Muszę być jak inni.”
Co ważne, musturbacja przepełniona jest poczuciem winy, poczuciem wstydu, a nawet przeświadczeniem bycia kimś gorszym. Może doprowadzić do całkowitego wypalenia, a także do depresji. Osoba, która nie jest jej świadoma może mieć problem z poznaniem siebie i swoich potrzeb. Może także nie rozumieć decyzji osób, które pozbyły się musturbacji ze swojego życia. Co w dalszej konsekwencji może prowadzić do wewnętrznego pogubienia się.
Ja sama musiałam zrobić porządek z tym paskudztwem. Przymuszałam się do pewnych rzeczy, choć w głębi duszy czułam, że nie są one dla mnie dobre. Najtrudniejsze było przyjrzenie się przekonaniom, które tkwiły we mnie od lat. Jednak gdy zaczęłam się nad nimi zastanawiać i je weryfikować, to okazało się, że większość z nich nie należała do mnie. Były to nakazy, które nabyłam wraz z wychowaniem. Były to też przeświadczenia, które sama wrzuciłam sobie do głowy przyglądają się postępowaniu moich najbliższych, a w szczególności rodziców. Dzisiaj wiem, że mam prawo do zmiany. Że to właśnie zmiana jest jedyną pewną rzeczą w życiu. Dzięki niej się rozwijam i bardziej dbam o siebie.
Nawiązując raz jeszcze do mojej zmiany. To najtrudniej było z przewartościowaniem tego, co wiązało się z udzielaniem pomocy i wsparcia. Kiedyś uważałam, że zawsze muszę być pomocna. Że muszę pomagać, nawet wtedy gdy źle się z tym czuję i mi to nie służy.
Odkąd pamiętam, zawsze starałam się, jak mogłam aby pomóc – być uczynną. Jednak gdy teraz patrzę na to „pomaganie”, to bardziej przypominało ono „służenie”, a raczej „wyręczanie”, które nijak ma się do prawdziwego pomagania. Dawniej rzadko odmawiałam, gdy zostałam o coś poproszona. Bałam się, że zostanę odebrana jako egoistka, że odsuną się ode mnie te osoby. Że gdy ja będę potrzebować pomocy to jej nie uzyskam. Pomagałam nawet kosztem samej siebie, bo zakodowane we mnie było to, że „nie wypada odmawiać”, że „to niegrzecznie mówić „nie” bliskim”. Bardzo się cieszę, że to już za mną. Bardzo się cieszę z moich nowych przekonań, bowiem one pozwoliły mi uwolnić się od musturbacji.
Jak skończyć z musturbacją?
Słowa „muszę” i „powinno się” nazbyt często jak gapy wirują nad naszymi głowami. Niby o nich wiemy, ale nie mamy pojęcia, jak się przed nimi schować, aby nas nie osrały. Czas zatem pozbyć się tego ohydztwa…
Priorytetem jest przyjrzenie się swojemu życiu z pewną dozą dystansu. Warto nie tylko wgłębić się w swoje myśli i dostrzec to, co sami do siebie mówimy – o czym myślimy i co sobie wyobrażamy, ale również zaobserwować to, z kim najczęściej się spotykamy i jak wyglądają te relacje.
Gdy już zrobisz małe lub większe rozeznanie po swoim wewnętrznym i zewnętrznym świecie, to proszę odpowiedz na poniższe pytania:
- Czy chcesz tak dalej żyć?
- Czy takie życie Ci służy?
- Czy to, co dzieje się obecnie w Twoim życiu jest dobre dla Ciebie?
Pamiętaj, że zawsze masz prawo do wybrania dla siebie innej drogi życia. Może ona być dla Ciebie przerażająca i tym samym zachęcać do pozostania przy „muszę”, to jednak miej na uwadze to, że szczytu góry nie zdobywa się jednym krokiem. Do każdego celu prowadzi wiele dróg i tysiące kroków. Najważniejsze, abyś pozwolił/a sobie na zmianę, a kolejno ją wprowadzał/a w określonych sferach swojego życia. Nie wszystkie od razu. Zacznij od najmniejszego „muszę” i odpowiedz sobie, czy oby na pewno musisz, czy chcesz? A jeśli nie chcesz, to czego zatem dla siebie chcesz?
Bardzo ważne jest także nauczenie się stawiania granic. Bowiem musturbacji sprzyjają osoby, które częstują nas takimi zdaniami:
- „Każdy pracownik powinien być dyspozycyjny całą dobę.”
- „Każdy człowiek, który coś znaczy powinien mieć jasno sprecyzowany cel.”
- „Każda dobra żona musi dbać o swojego męża.”
- „Każde kochające dziecko musi służyć swoim rodzicom.”
- „Musisz…”
- „Powinieneś…”
- „Nie wolno Ci…”
- „Nie rób tak… Powinieneś robić tak, jak ja Ci mówię.”
To właśnie te i wiele innych komunikatów usłyszymy od ludzi, którzy tylko pogłębią w nas musturbację. Dlatego bardzo istotne jest, aby nauczyć się asertywności i z pełnym przekonaniem ją stosować wobec sytuacji, których dla siebie nie chcemy. Zachęcam Cię do zapoznania się z moimi dawnymi artykułami o asertywnośći. Znajdziesz je >TUTAJ<
A teraz proszę zapamiętaj:
Nie musisz kontynuować rozmowy z kimś z kim nie chcesz rozmawiać. Nie musisz być na każde zawołanie. Nie musisz być zawsze miły/a i uśmiechnięty/a. Nie musisz wszystkiego wiedzieć. Nie musisz przytakiwać innym. Nie musisz mieć podobnych poglądów. Nie musisz być posłusznym synem/ posłuszną córką. Nie musisz być patriotą. Nie musisz tolerować i akceptować ludzi, którzy Ciebie nie szanują. Nie musisz się starać za innych. Nie musisz być wizytówką swojego małżeństwa. Nie musisz tłumaczyć się za innych. Nie musisz być oczytany/a i elokwentny/a. Nie musisz pomagać. Nie musisz być takiego samego wyznania, jak Twoi rodzice. Nie musisz czekać, aż ktoś się zmieni. Nie musisz wierzyć w cuda. Nie musisz wyglądać jak model/modelka. Nie musisz być chud/a. Nie musisz ubierać się zgodnie z panującymi trendami modowymi. Nie musisz mieć samochodu lub/i telefonu. Nie musisz korzystać z Facebooka czy Istagrama. Nie musisz spełniać niespełnionych oczekiwań swoich rodziców. Nie musisz kogoś mieć. Nie musisz chodzić na imprezy. Nie musisz pić alkoholu i palić papierosów. Nie musisz mieć porządku w szafie. Nie musisz sprzątać co sobotę. Nie musisz gotować. Nie musisz ukończyć studiów. Nie musisz żyć życiem, jakiego dla siebie nie chcesz!!!
Daj znać w komentarzu, z jakim „muszę” się obecnie zmagasz i na jakie „chcę” zrobisz miejsce w swoim życiu? Czekam na Twoje przemyślenia.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
28 odpowiedzi na “Skończ z musturbacją, bo się wykończysz!”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
To jest tekst w 100% dla mnie i bardzo za to dziękuję.
??? Cieszę, że mogłam pomóc. Pozdrawiam ???
Kiedy zacząłem czytać czułem, że muszę napisać chociaż jedno słowo DZIĘKUJĘ. Po chwili refleksji skreślam słowo muszę, a wstawiam słowo chcę?To jest pierwszy od 24 lat artykuł, na który trafiłem i który mówi o masturbacji jako o świnstwie. Pokolenie wychowane na lekturze i czasopismach lat 90 słyszało jedynie nic ci nie będzie, jest to normalne zachowanie, masturbacjia się skończy kiedy rozpoczniesz współżycie seksualne, albo onanisci czują się dobrze ze sobą i nawet nie próbują nawiązać partnerskich relacji itp. Nikt nigdy słowem nie wspomniał, przynajmniej nie trafiłem na takie publikacje, że masturbacjia stanie się sposobem na rozładowanie napięcia, że będzie to jedyny sposób na realizowanie swojej seksualności, że będzie to strefa komfortu zarezerwowana tylko dla jednej osoby, że nie będzie w niej miejsca dla nikogo więcej…Nawet jeśli zachowania, o których piszę są skrajnoscią, to wspomnę o innej kwestji może bardziej technicznej jaką jest przyzwyczajenie się do ręki(przepraszam za wyrażenie) przecież to zniszczy każdą relację…Albo będzie prowadzić do innych dewiacji. Nie chcę już więcej pisać. Wiem też, że jedną jeśli nie jedyną szansą na powrót do normalności jest wieloletnia abstynencja od jakiejkolwiek formy wyrażania własnej seksualności(swoisty reset)Trudne, ale też nie niemożliwe. Być może wskazany jest totalny reset od,, każdego muszę” nawet od form patriotyzmu, które nas definiują, a może nawet i od formy kultu proponowanego przez różne kościoły.Zaryzykowalem odważne stwierdzenie ponieważ nie mam pewności, gdyż w moim przypadku właśnie głos mojego kościoła był jedynym głosem rozsądku w kwestii masturbacji akurat.
W każdym razie bardzo dziękuję za ten materiał i nie tylko ten. Często trudno jest wdrażać życie wszystkie sugestie i uwagi.Czesto jest to proces rozłożony w czasie, ale dobrze że towarzyszą tym wysiłkom właśnie takie osoby jak pani. Pani Agnieszko Dzięki!
Choć wpis odnosi się do całkiem innego zjawiska, jednak o zbliżonej nazwie, to pomimo wszystko cieszę, że odnalazł Pan swoje „chcę”. To bardzo duża wartość. „Chcę” to „mogę”, zaś „mogę” jest tym co w duszy wybrzmiewa. Proszę siebie nie omijać. Pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
Artykuł przeczytałam jednym tchem. Doszłam już prawie do końca procesu przekształcenia „muszę->chcę”…ale dla utrzymania tej zmiany, ciagle cwiczę, zmagajac sie sama ze sobą. I tu …proszę, tak swietnie ujety temat…że aż chcę dalej pracowac nad sobą… Kiedy i czy w ogóle skonczy sie ta praca- nie wiem, ale wiem że zawsze moge liczyc na dobre artykuly ….wlasnie Tutaj ?
Bardzo mi miło przeczytać takie słowa. Słowa pełne siły i samozorumienia są dla mnie największą motywacją. Super. Zaś co do pracy nad sobą to muszę przyznać, że faktycznie ona się nigdy nie kończy i to jest właśnie piękne w tym procesie. Bowiem on dodaje siły i pozwala wzrastać naszej samoświadomości. Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego weekendu.
Jestem chory,może inaczej niepełnosprawny stopień znaczny(polineuropatia ruchowo-czuciowa). Małżonka wprowadziła cztery lata temu do naszego mieszkania swoją mamę,moją teściową(ma demencję), podczas mojego pobytu na turnusie rehabilitacyjnym. Nie zaakceptowałem tego i do dzisiaj nie mogę się z tym pogodzić. Obecność teściowej w domu odbieram jako „zło konieczne”. Żona pracuje. Zgodziłem się na wizytę u pani psycholog, dużo mówienia pani psycholog i małżonki ale konkluzja ponad godzinnej rozmowy była jedna : pan MUSI bo taka jest konieczność.To muszę odbija się na moich relacjach z małżonką. Twierdzi,że jest mi źle bo ja tak chcę:-( Tego muszę jest więcej również związanego z moją chorobą ale w tym przypadku robię co mogę by spowolnić jej postęp.
Każdy dzień przynosi nowe, a Pan o to nowe walczy. Co jest wielką siłę. A co najważniejsze robi Pan to nie dla tego, że musi, ale dlatego, że siłą jest „chcę”. Brawo! Serdecznie pozdrawiam ?
Ja muszę wszystko naprawiać. Od zepsutych, rzeczy po relacje i życie. Od kilku lat zamieniam muszę na chcę i często wtedy okazuje się, że nie chcę i wcale nie muszę. Natomiast przekonanie o tym, że coś trzeba naprawić lub zmienić jest wykańczające. Zmiany mi pomagają i wiem, że można ich dokonać, i że to wychodzi na dobre. Chcę też umieć czasem bez żalu odpuścić.
Zostało napisane, więc niech się ziszcza. Dzięki i pozdrawiam!
Każdy dzień przynosi nowe. To nowe warto poznawać z zaciekawieniem, ale nigdy nie można zapominać o tym, co się w sobie wypracowało. Jak wiele rzeczy się zrozumiało względem swojego życia. Bowiem samoświadomość jest bezcenna. Niech wyjdzie ona nam na dobre. Wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.
Artykuł jak dla mnie napisany! Otaczają mnie ludzie którzy lepiej wiedzą jak powinnam żyć. Jak i kiedy powinnam sprzątać. O której w sobotę powinnam wstać. Mam wspaniałego szefa, który nauczył mnie zupełnie innego podejścia do życia. I to jest życie, które czyni mnie bardzo szczęśliwym człowiekiem. I po raz kolejny czytając Twoje słowa czuję się spokojna. Że liczy się właściwie tylko to czego ja chcę. I tak właśnie zamierzam żyć. Tak jak ja chcę. Pozdrawiam serdecznie
I tak trzymać!!! Życie jest jedno i warto je przeżywać tak, aby nigdy nie zapominać o swoich potrzebach. Ślę serdeczne pozdrowienia do Ciebie i Twojej szefowej.
Dziękuję bardzo. Stuknęło mi ponad 70 lat i oby dalej stukało. Dla mojego zdrowia, nastała najwyższa pora, aby się przepoczwarczyć. Pozdrawiam.
Bardzo proszę ? i dodam, że wiek nie ma znaczenia. Zmiana jest możliwa w każdym wieku i warto jej dokonać dla swojego dobra. I tego Pani życzę. Serdecznie pozdrawiam ❤
Bardzo dobry artykul wlasnie zaczelam wpeowadzac zmiany w swoim zyciu ze ,, nic nie musze na chce ” i naprawde zaczynam czuc sie o wiele lepiej , Bardzo dziekuje za ten artykul – pozdrawiam serdecznie 😉
Dziękuję za miłe słowa. Cieszę, że mogłam pomóc ? Bowiem dobre samopoczucie moich Czytelników jest dla mnie najważniejsze. No i oczywiście gorąco pozdrawiam. Przesyłam moc pozytywnych uścisków.
Witam,
Rzadko poruszany temat, a szkoda, bo w obecnych czasach widać skrajności pomiędzy musturbacja a egoizmem, ludzie nie potrafią uzyskać złotego środka, co w efekcie na dłuższą metę unieszczęśliwa i jednych i drugich..
Mi ciężko wyjść z musturbacji, tak jakby to był filar życia, że może robiąc to co „musze”, a nie to co „chce” nie popełniłe błędów, które wywołują wyrzuty sumienia.. Artykuł dający do myślenia.
Musturbacja nie jest gwarantem sukcesu. Kierując się nią w życiu często te błędy popełniamy, a może nawet częściej niż gdy „chcemy”, ponieważ wiąże się to pomieszaniem rozsądku z tym co faktycznie jest dla nas dobre. Dziękuję za Pani obecność i mam nadzieję, że zostanie Panie ze mną dłużej. Pozdrawiam.
Muszę lepiej zarabiać, chcę znaleźć lepszą pracę. Muszę schudnąć, chcę być zdrowsza. Muszę dbać o swój związek, chcę mieć szczęśliwą Rodzinę.
Tak się to we mnie bije, w środku ?.
Jakże to „chcę” pięknie brzmi. Nawet przeczytałam na głos 🙂 Cudnie
Nic nie muszę? Na pewno? Nie muszę pracować? A żyć będę za co? Nie muszę się uczyć? To wtedy nie będę robił tego co lubię. Będę musiał robić to na co pozwalają moje kwalifikacje. Zawsze coś trzeba, nie ma nic za darmo.
Idąc za słowami Pana Tomka dodam, że nikt nas do niczego nie zmusza. Nie musimy o siebie dbać, jeśli tego nie chcemy. Jednak jeśli chcemy żyć, to warto zadbać o siebie. Ale to wynika z chęci do życia… Serdecznie pozdrawiam.
@JACEK, inaczej sie czujesz jeśli czegość chcesz. Chcesz pracować? To znaczy, że masz pracę, którą chciałeś i sie w niej spełniasz – nie jest ona ciężarem a przyjemnością, która Ci daje satysfakcję. Nauka? Nawet w wieku kilkudziesięciu lat ludzie maja chęć nauki, chcą się rozwijać – to uskrzydla. Warto zacząć chcieć – nie musieć 😉
Dokładnie. „Chcieć” wydaje się pięknym podejściem do życia. Tylko warto zrozumieć jego koncepcję 🙂 Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za komentarz. Nie ujęłabym tego lepiej.
Jak to nieco dosadnie mówi się: muszę to ja się załatwić i najeść a resztę to ewentualnie mogę ?
Pewnie. Potrzeby fizjologiczne muszą być 🙂 😉
Borykam się mniej więcej raz w tygodniu z nocą pełną erotycznych myśli spowodowanych prawdopodobnie dużo ilością testosteronu wyprodukowanego na siłowni, ślicznymi widokami wiosny i nadchodzącego lata, które sprawiają, że w pewnym momencie, horyzoncie zdarzeń „MUSZE” dojść do tzw. szczytu. Nie przeszkadza mi to, że te myśli są i nie uważam ich za złe, czasem są nawet poetyczne i wzniosłe. Cieszy mnie fakt, że nie korzystam z pornografii. Niemniej jednak fakt, że myśli owe w swojej erotycznej formie pojawiają się w nocy sprawia, że zakłócają mi naturalny cykl odpoczynku i regeneracji oraz doprowadzają mnie do godzin spędzonych na masturbacji, która gdy kończy się orgazmem genitalnym zabiera mi trochę energii. Orgazm genitalny trwa tylko chwilę i nie może się równać ze stanem bez niego. Wszystko to byłoby jeszcze dla mnie do zaakceptowania gdyby nie to, że muszę odsypiać ten czas za dnia i oznacza to spadek energii/entuzjazmu związanego z samym życiem. Nie łączy się to z poczuciem winy, ale poczuciem, że można kochać bardziej realne dziewczyny a nie wytwory swojej wyobraźni i to nawet nie w sposób seksualny. Łączy się to z wrażeniem, że kobiety są w stanie odczytać z moich oczu i zachowania co też działo się danej nocy w mojej głowie albo kiedy rozpiera mnie energia w całym ciele. Zastanawiam się czy w ogóle tych nieprzespanych nocy da się uniknąć czy testosteron sam chce opaść i nic z tym nie można zrobić. CHCĘ się natomiast nauczyć podejścia tantrycznego do seksu i życia jak w tym filmie : TANTRA – uświęcony SEX – Zapanuj w 100% Nad Wytryskiem Energią Seksualną. Proszę o wskazówki i odniesienie.
Bardzo trudno jest mi odnieść do Pana pytań, w krótkim komentarzu. Prowadzę terapię. Jeśli byłby Pan zainteresowany, to zachęcam do kontaktu.