
Czy masz problem i nie wiesz, jak go rozwiązać? Czy często myślisz o tym, że sobie nie poradzisz? Czy masz wrażenie, że nie istnieje nic poza trudnościami? Jeśli czujesz, że nie masz już siły walczyć, to zapewne dobrze wiesz o co pytam. Zapewne doskonale też wiesz, jak bardzo rujnujące jest niekończące się poczucie zwątpienia. Jednak tak nie musi wyglądać Twoja codzienność, a co najważniejsze masz coś co może Ci w tym pomóc…
Życie jest pełne większych i mniejszych trudności. Bywają takie sytuacje, w których na człowieka spadają tylko te większe. Uderzają i paraliżują. Pod ich wpływem rodzi się cierpienie i ogromy, wewnętrzny ból. Pojawia się zwątpienie i brak nadziei. Dlatego dzisiaj przychodzę z co dopiero wydaną książką „Kreatywność. Krótki i optymistyczny poradnik” autorstwa John’a Cleese (link do książki >TUTAJ<), która w bardzo kreatywny i zarazem prosty sposób zabiera czytelników w świat nowych możliwości. Pobudza zmysły, a co najważniejsze pomaga sięgnąć po takie cechy człowieka, które sprawią, że siła rwie się do działania. Jest to publikacja, która świetnie obrazuje, jak nie zgasnąć, i co najważniejsza, jak poradzić sobie z trudnościami. Choć jest krótka, to jednak bardzo konkretna. Muszę przyznać, że pomimo niewielkiej ilości stron, to każda kartka daje wiedzę i uczy szerszego zrozumienie tego, co wcześniej było ukryte pod peleryną pojawiających się trudności. Jest jak inspiracja do tworzenia kreatywnych rozwiązań. Jest jak muza dla artysty. Jest jak mapa dla podróżnika. Dlatego na jej podstawie pokażę Ci, co robi z człowiekiem kreatywność…
Po co człowiekowi kreatywność?
Z pełną szczerością muszę przyznać, że zawsze ogromnie podziwiam budzącą się kreatywność u moich Klientów na sesjach terapeutycznych. Pod wpływem procesu pobudzona kreatywność sprawia, że siedząca przede mną osoba zaczyna iść w kierunku swojej wewnętrznej siły. Choć moi Klienci o niej na początku nie wiedzą, to bardzo dobrze nią się posiłkują. Zawsze jestem pełna podziwu jak ją wykorzystują do tego, aby realizować swoje potrzeby, a co najważniejsze zmienić i odmienić swoje życie. Ich postawa jest największym świadectwem tego, do czego człowiekowi kreatywność. Jak to też zauważył sam autor każdemu człowiekowi można pomóc odnaleźć takie okoliczności, w których wykorzysta kreatywność. I właśnie o tym jest wyżej wspominana książka.
Co zrobić, aby za sprawą kreatywności pozbyć się problemu?
Nie wiem, czy cokolwiek musisz robić 🙂 A wszystko dlatego, ponieważ człowiek sam nieświadomie tworzy okoliczności, które tej kreatywności sprzyjają. Nie zrozum mnie źle, moją intencją nie jest to, abyś bagatelizował/a siebie i swoje potrzeby, a jedynie chcę Ci uzmysłowić, że jak nad czymś bardzo mocno się zastanawiasz, to w dużej mierze tracisz energię, bo rozwiązań jak nie ma tak nie ma.
Ku większemu zrozumieniu: czy kiedykolwiek miałeś/aś coś na końcu języka, a i tak nie byłeś/aś w stanie tego nazwać? Czy miałeś/aś też tak, że pomimo, że na czymś się intensywnie głowiłeś/aś to i tak na to nie wpadłeś/aś? Zaś gdy przestałeś/aś, o tym myśleć i zacząłeś/zaczęłaś poruszać i przemyślać inny temat, to nagle nadeszła odpowiedź – wpadałeś/aś na to, o czym tak bardzo długo wcześniej rozmyślałeś/aś? Ja miewam tak bardzo często. Im bardziej się skupiam nad znalezieniem tego, co chce, to tym bardziej irytuje mnie fakt, że nie mogę wypowiedzieć tego, co mam na końcu języka. Dopiero wtedy gdy odpuszczam pojawia się to, co tak bardzo chciałam nazwać.
Jak to podkreśla John Cleese: „Najwyraźniej jest tak, że mózg wciąż pracuje nad zadanym problemem, i to nawet po tym, kiedy sami się już poddaliśmy”. Co daje świadectwo temu, że nasza podświadomość dalej analizuje to, co jest dla nas ważne, nawet wtedy gdy zajmujemy się już czymś innym. Często nie mamy o tym bladego pojęcia, że takie rzeczy dzieją się w naszej podświadomości.
Czy zatem da się świadomie wykorzystać nieświadomość? No nie. To jest nieświadomość i nad nią nie masz świadomej kontroli. Jednak możesz być czujny/a i w kwestiach problematycznych sięgać do swojej intuicji, która często bazuje na tym, co ukryte w nieświadomości. Jak to świetnie ujął John Cleese: „język nieświadomości nie jest werbalny. Bardziej przypomina język snów. Nieświadomość podsuwa Ci obrazy, wywołuje uczucia, wodzi Cię wokół czegoś, nie zdradzając od razu, do czego zmierza”.
Poznanie języka nieświadomości nie należy do łatwych zadań. Sięganie do intuicji i jej zrozumienie nie jest czymś prostym. A wszystko dlatego, że nikt nas tego nie nauczył. Uczą nas czegoś przeciwnego – powtarzalności. Wszystko musi być logiczne w swojej powtarzalności. Musimy powtarzać logiczne, dotąd nazwane schematy, bo coś poza tym jest jakby szalone. Dobrze, że tylko „jakby”, bo ja swoje szaleństwo kocham. Nawet jeśli dla kogoś ono jest nielogiczne 🙂
Czy to znaczy, że masz czekać, aż wszystko samo się ułoży? Trochę tak i trochę nie. Tutaj nie chodzi, że masz tylko i wyłącznie czekać na cud. Niektóre osoby się o niego modlą, i to właśnie modlitwa jest dobrym przykładem czekania i nieczekania. Niby się tylko modlimy, a tak naprawdę nieustannie sami ze sobą dyskutujemy. Niektórzy mówią, że to właśnie Bóg otwiera im drzwi do rozwiązań, a jeszcze inny dostrzegają tylko i wyłącznie swoją rolę w tym procesie. Dla jasności, moim zamiarem nie jest Cię zachęcać do modlitwy, ani umniejszać jej wartościom. Ja zaś bazując na przykładzie modlitwy chcę Ci pokazać, co robimy świadomie i nieświadomie. Świadomie pragniemy zmiany, a nieświadomie stwarzamy warunki do tego, aby tę zmianę wprowadzić w życie. Pobudzamy tę kreatywną część nas do tworzenia narzędzi, które pozwolą nam zaopiekować się swoimi potrzebami. Im dłużej pozwalamy sobie na ten proces, to tym większą przestrzeń możliwości sobie ofiarowujemy. Tak więc, co nagle to po diable.
Tylko jak sobie na to pozwolić, jeśli problem tak bardzo boli, że chciałoby się go pozbyć już teraz? Do tego potrzeba świadomości, a raczej uświadomienia sobie, że człowiek jest w stanie znieść niepokój. A nastawienie do niego jest tego rozwiązaniem. Im bardziej będziesz wobec siebie i swojego niepokoju wyrozumiały/a, to tym większą przestrzeń uzyskasz do tego, aby odszukać, to co dla Ciebie dobre. Tylko pamiętaj, gdzie szukasz. Bo nie każde miejsce nadaje się do tego, aby poruszyć kreatywność, czyli wykorzystać nieświadomość. Ja osobiście wielokrotnie się o tym przekonałam. Im więcej rozproszeń, tym bardziej wewnętrznie czuję chaos. Do odnajdywania siebie potrzebuję spokoju. Nawet teraz gdy piszę ten artykuł siedzę w ciszy. Lubię ją mieć. Czasem zamykam oczy i odpoczywam. A im częściej sobie na to pozwalam, to tym więcej akapitów w dzisiejszym artykule się pojawia. Zaś osoby, które dzięki modlitwie odnalazły swoją drogę również zgłaszają, że najlepiej modliło się im w ciszy, przed spaniem, w ciemności lub z samego rana. A co dalej? John Cleese radzi: „Czekaj, aż wszystkie twoje nowe myśli powoli zaczną stawać się wyraźniejsze, coraz wyraźniejsze, i jeszcze wyraźniejsze. W końcu przybiorą bardzo konkretne kształty. I właśnie wówczas… wpadniesz na nowy pomysł!”
A żeby tak się stało pozwól sobie dać susa w głąb wyobraźni. Zanurz się w niej i spisuj to co przyjdzie Ci do głowy. Poszukaj inspiracji tam gdzie najlepiej się czujesz. Ja uwielbiam leżeć na słońcu i z zamkniętymi oczami wirować na rozgrzanym niebie. Nawet gdy nie ma słońca, a ja siedzę przy biurku, tak jak teraz, to sięgam pamięcią do tego stanu, do tych sytuacji. Mój mózg widzi różnicę tylko wtedy, gdy mam otwarte oczy. Gdy marzę, to idzie za moimi wyobrażeniami. Fajna rzecz. A Tobie co pomaga? Gdzie najlepiej odpoczywasz?
Kolejno wiedz, że ja nie piszę zawsze wtedy kiedy mam na to czas. Muszę mieć do tego nastrój. Jeśli go nie mam, to nawet słońce i leżak nie stworzą w mojej głowie pomysłu na artykuł. A jeśli będąc w kiepskim nastroju i jednocześnie będę uparcie skupiać się na tym, że muszę, to niestety jeszcze bardziej się poirytuję. Wpadnę w błędne koło. Stąd moje pytanie do Ciebie: kiedy i jak dbasz o swój nastrój? Co Ci go poprawia? Co możesz robić częściej, aby sobie pomóc?
Nastrój i odpowiednie okoliczności dają mi przestrzeń do tworzenia. Gdy to mam, to moja nieświadomość daje mi myśli, które teraz przelewam na papier. Zanadto nie zastanawiam się nad tym. Po porostu piszę, a potem? Apotem czytam i weryfikuję. A potem czyta ktoś inny i weryfikuje ewentualne błędy. Dopiero potem następuje publikacja, która i tak czasem pełna jest błędów, których nie udało się wychwycić. Jestem na to gotowa. Jestem przygotowana na ewentualne komentarze wskazujące te błędy. Co dalej daje świadectwo temu, że zawsze warto z kimś pogadać o swoich pomysłach, o sposobach na rozwiązanie określonych trudności w swoim życiu. Ja lubię rozmawiać i często z takiej pomocy korzystam. A Ty? Masz kogoś z kim możesz porozmawiać o tym, co jest dla Ciebie ważne i jak to widzisz, i co chcesz z tym dalej zrobić? Jeśli takiej osoby nie masz to wiedz, że ja też często korzystam z porady ekspertów. Korzystam z wiedzy innych specjalistów. Tak tez można 🙂
Na zakończenie, tak na krótko dodam, że „Kreatywność. Krótki i optymistyczny poradnik” może stać się świetnym dopalaczem ku poradzeniu sobie z przeciwnościami losu. Wiedza zawarta w książce nie tylko podbudowuje kreatywność, ale również obrazuje ryzyko nadmiernej pewności siebie. Trzymając książkę w ręku, przeglądając jej spis treści poczułam ogromne zaciekawienie, w szczególności do rozdziału, który ma traktować o zabiciu swoich ukochanych. Pomyślałam, że takie maleństwo, a takie rzeczy zawiera. Z uśmiechem na twarzy od razu powędrowałam do tego rozdziału. Przyznaję nie mogłam się powstrzymać. A tam? A tam o czymś, co dla wielu osób może być szokujące a zarazem inspirujące. Niby takie wciągające hasełko, a dreszczyk emocji podtrzymuje. Choć bardzo chciałabym zdradzić, o czym mówi ten rozdział, to jednak tego nie zrobię. Będę wredną babą i nie powiem ani słowa, co tam znajdziesz. Jedynie napiszę, że warto do niego zajrzeć i przyswoić rzeczy tam zawarte. Ciekawy/a? Jeśli tak, to się ciszę, bo robiłam co w mojej mocy, aby tę ciekawość w Tobie pobudzić. Jeśli zaś nie, to też okej. Zaś pamiętaj, że moją intencją jest polecanie dobrych książek, a że ta do nich należy, to sięgnij po nią właśnie z tego względu 😉 W dwóch słowach: gorąco polecam!!!
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ