
Czy w dzieciństwie rzadko liczono się z Twoimi potrzebami? Czy Twoja przeszłość jest jakby zamglona, a samo wspomnienie o niej jest dla Ciebie bardzo bolesne? Czy masz poczucie, że w dzieciństwie nikt Cię nie szanował? Czy przez to, co Cię spotkało w przeszłości dzisiaj boisz się zaufać i niejednokrotnie rezygnujesz z własnych potrzeb na rzecz cudzych? Czy nieustannie przepełnia Cię dziwne napięcie, choć nic takiego się nie dzieje? Czy często też przejmujesz cudze winy na siebie? Jeśli masz za sobą trudne dzieciństwo, a Twoją przeszłość okala woń alkoholu, to na pewno doskonale wiesz, o co pytam. Zapewne też dobrze wiesz, jak to jest próbować przetrwać pomimo ścisku i przeszywającego bólu…
Dorastanie w rodzinie alkoholowej, w której panowały dysfunkcyjne schematy jest przeogromnie obciążające. Bywa, że przez to tracimy kontakt z własnym wnętrzem, a ponowne nawiązanie tegoż kontaktu jest ogromnym problemem. To troszkę tak, jakbyśmy wyrzekali się siebie i potem nie wiedzieli, czy istnieje szansa na odszukanie drogi do własnego wnętrza. Bardzo dobrze to rozumie Tommy Hellsten, autor książki „Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików. Hipopotam w pokoju stołowym” (link do książki >TUTAJ<). Na podstawie swojego doświadczenia pokazuje drogę, którą można obrać, aby z pełnym oddaniem zatroszczyć się o samego siebie. Jego słowa są jak latarnia morska, która wytycza szlaki na wzburzonych wodach. Dlatego będąc krótko po lekturze zjawiam się z jej poleceniem i kilkoma słowami o tym, jak samemu taką latarnię zbudować, aby stała się mapą do wewnętrznego dziecka…
Zanim jednak to zrobię, to dodam, że oryginalny tytuł wyżej wspomnianej książki brzmi: „Hipopotam w salonie” i uważam, że idealnie obrazuje to, co przekazuje autor. Bowiem Tommy Hellsten nie tylko kieruje swoje słowa do “dorosłych dzieci alkoholików”, ale nade wszystko pisze do osób, które potrzebują ponownie nawiązać kontakt ze swoim wewnętrznym dzieckiem, które zostało przytłoczone przez dom, w którym panowały pewne dysfunkcje. Pisze dla osób, które nie czują się dobrze w swoim życiu, a nie wiedzą dlaczego tak jest. Choć w pierwszej kolejności zwraca się do “dorosłych dzieci alkoholików”, to ma również na uwadze osoby, które zostały pozbawione dzieciństwa przez tępą nadgorliwość religijną, pracoholizm, kazirodztwo, przemoc, a nawet materializm. Mimo, że autor nie pisze o niczym nowym, to jednak stara się w bardzo delikatny sposób wskazać kierunek, który warto obrać, aby pomóc wewnętrznemu dziecku, które każdy z nas nosi w sobie. Jako, że sam dorastał w domu z problemem alkoholowym dobrze wie, jak wielki ciężar takie osoby próbują ukryć. Jak sam podkreśla – dopiero po trzydzieste odkrył jak bardzo „hipopotam” zamraża wewnętrzne dziecko. Zaś jak dobrze wiadomo jego odmrożenie jest niebywale potrzebne do odzyskania samego siebie. Dlatego dzisiaj napiszę o tym, jak dotrzeć do własnego wnętrza i wznieść się na wyższy poziom samoświadomości, który jest potrzebny do zatroszczenia się o siebie.
Czym jest hipopotam w salonie? Jak to rozumieć?
„Hipopotam w salonie” jest pewnego rodzaju metaforą odzwierciadlającą brak przestrzeni do właściwego rozwoju. Metaforą dysfunkcji, które rujnują i degradują. Czymś złym i o czym się milczy. Taki właśnie jest hipopotam – najpierw malutki, niby taki niewinny, aż w końcu rozrasta się do niewyobrażalnych rozmiarów. Hipopotam wypełnia każdy skwarek salonu ograniczając i wyrządzając wiele szkód. Najgorzej jest gdy dopada go głód, wtedy nie liczy się z nikim. Potrafi zdemolować cały dom, aby tylko dostać tego, czego potrzebuje. A wszystko owiane milczeniem i strachem przed tym, że inni ludzie dowiedzą się o jego istnieniu. Tak więc, rodzic lub/i rodzice posiłkujący się destrukcyjnymi schematami jest tym hipopotamem, którego ciężar od środka zabija. W takim domu przeważnie obowiązują trzy destrukcyjne zasady:
- Nic nie mówić !!!
- Niczego nie odczuwać !!!
- Nikomu nie zaufać !!!
Dzieci, jak i inni członkowie rodziny z biegiem czasu uczą się chodzić na paluszkach, aby tylko nie rozdrażnić hipopotama. Uczą się milczeć, aby tylko go nie rozwścieczyć. Jedną ze składowych tego milczenia jest stwarzanie pozorów normalnego domu. To milczenie sprawia, że takie osoby same siebie zaczynają okłamywać. Wypierają to, co czują, a nawet boją się tego. Bowiem obecność emocji kojarzy się im tylko z czymś na co reaguje hipopotam. Co w konsekwencji prowadzi do kolejnej destrukcyjnej reguły, która nakazuje nikomu nie ufać. Pojawiająca się podejrzliwość ma takie osoby chronić, a tak naprawdę powoduje, że pod jej wpływem zaczynają się izolować. Jak sam podkreśla to autor: „warunkiem kontaktu z otoczeniem jest świadomość własnych uczuć. Dlatego praktykowanie zakazu zaufania jest tak skuteczną metodą nie zauważania hipopotama. Dzieci w rodzinach alkoholików to najbardziej samotne stworzenia na Ziemi. Niemożność ufania własnym rodzicom powoduje brak zaufania do całego świata, jako że rodzice są przecież dla dziecka „całym światem”.”
Uważam, że autor bardzo trafnie użył tej metafory, bowiem często jest tak, że w domach dysfunkcyjnych nie wolno mówić o tym, co wyrządza cierpienie. Nakazuje się stwarzać pozory, aby tylko nikt nie dowiedział się, że coś jest nie tak. Dlatego tak bardzo ważne jest przyznanie się przed samym sobą, że należało się do domu, w którym mieszkał hipopotam. Jak to zrobić? Za nim opiszę, jak zaopiekować się wewnętrznym dzieckiem, chcę zwrócić uwagę na pewną bardzo istotną kwestię, a mam tu na myśli samo w sobie określenie DDA. DDA, czyli “dorosłe dzieci alkoholików” często opisywane są jako najbardziej pokręcone i dysfunkcyjne osoby jakie żyją na Ziemi. Często też tak same o sobie myślą. Co jest ogromnie krzywdzące, bowiem DDA nie jest chorobą, ani zaburzeniem psychicznym. DDA jest syndromem przedstawiającym pewien zarys problemu z jakim musiały lub wciąż muszą mierzyć się osoby, które pochodzą z rodziny alkoholowej i z pewnymi dysfunkcyjnymi schematami. Bowiem nie każde dorosłe dziecko rodzica lub rodziców, którzy mieli problem alkoholowy będzie te zawiłości zauważać u siebie. Sama rodzina alkoholowa nie określa dziecka jako DDA. Istnieje wiele zależnych, które budują ten syndrom i nie każda osoba będzie nim się cechowała. Ja sama jestem daleka od etykietowana, bo przez takie naznaczanie jedynie możemy przynieść więcej szkód, niż pożytku. Zaś samo określenie DDA ma być przede wszystkim pomocne w zrozumieniu siebie, o ile jest taka potrzeba. Dlatego jeśli zauważasz u siebie taką potrzebę, to zapraszam Cię do trzy etapowego odzyskiwania siebie samego…
Jak odzyskać kontakt z wewnętrznym dzieckiem?
Doświadczenie, które wyniósł autor książki „Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików” ze swojej wieloletniej pracy terapeutycznej pozwalają mu stwierdzić, iż istnieje trzy stopniowy powrót do zdrowia. Opisany proces wydaje się niezwykle istotny w nawiązywaniu kontaktu z wewnętrznym dzieckiem, dlatego na jego podstawie opiszę, w jaki sposób wykorzystać te trzy kroki.
ETAP PIERWSZY – IDENTYFIACJA
W tej fazie następuje przyjrzenie się ze szczerością wobec siebie samego, co zaszło w dzieciństwo. Jak ono wyglądało? Co takiego działo się w domu rodzinnym? Jest to moment, w którym sięgamy pamięcią do tego, jak wyglądała nasza przeszłość. To moment, w którym człowiek sam przed sobą przyznaje, że w jego domu rodzinnym mieszkał „hipopotam”. To również czas, w którym przestajemy myśleć o sobie jako najbardziej pokręconym człowieku na Ziemi, a zaczynamy dostrzegać winę osób, które są odpowiedzialne za to, że nas skrzywdziły. Jak to zrobić? Pozwolić sobie zrozumieć, że odpowiedzialność za nałóg alkoholowy rodzica nigdy nie leży w winie dziecka. Wstyd, który był częścią życia dziecka tak naprawdę należy tylko i wyłącznie do osób, które są odpowiedzialne za wyrządzone krzywdy. Tak więc, w tej fazie dorosłe dziecko zaczyna uczyć się głośno mówić o tym, czego doświadczyło. Choć na pewno będzie to wiązało się z wielkim ciężarem, to w dłuższej perspektywie zdejmie ten ciężar. Tommy Hellsten bardzo trafnie wskazuje: „Pierwszy etap dochodzenia do zdrowia takiej osoby rozpoczyna się wtedy, kiedy z jakiejś przyczyny uda się jej złamać nakaz „Nic nie mówić”. Właściwie nie tyle chodzi o złamanie zakazu, ale wręcz wytworzenie przeciwnego nakazu: „Mówić!” (…) Innymi słowy, uzyskany wgląd w sprawę powoduje odłączenie od siebie pewnej części, traktowanej dotychczas jako integralna, nierozłączna całość. Z dystansu hipopotam staje się widoczny, staje się samoistnym bytem, niezależnym od JA danej osoby.”
ETAP DRUGI – PONOWNE DOŚWIADCZENIE DZIECIŃSTWA
Czy można jeszcze raz przeżyć dzieciństwo? Wydaje się to być niemożliwe, a nawet wręcz absurdalne. Jednak jak sam wskazuje autor: „Mówiąc o „przejściu przez coś”, mam na myśli ponowne przeżycie własnego dzieciństwa. Nie w sensie wspominania go czy myślenia o nim. Nawet nie jako opowiadanie o nim i dokonywanie opisu. Chodzi mi o ponowne doświadczenie, odczucie swojego dzieciństwa. Odczucie to stanie się możliwe po przebyciu pierwszej fazy zdrowienia. Wgląd i rozpoznanie dokonane w pierwszym etapie inicjuje etap następny, drugi. Kiedy ktoś zaczyna sobie zdawać sprawę, że nie jest złym człowiekiem i że miał pełne prawo do właściwego rodzicielstwa, odżywają w nim emocje będące oznaką ustępowania wstydu. Pamiętamy wszak, że osoba cierpiąca z powodu współuzależnienia, jest spętana wstydem. Jej potrzeby oraz uczucia zagrzebane są pod grubą warstwą wstydu. Kiedy pokrywa owego wstydu zostaje uchylona, uczucia wydostają się na powierzchnię i zamrożone dotychczas dziecko istniejące we wnętrzu tego dorosłego daje pierwsze oznaki życia. Rodzi się wówczas możliwość ponownego przeżycia własnego dzieciństwa oraz kontaktu z wewnętrznym dzieckiem. Uśpione przed dziesiątkami lat uczucia budzą się, rozpoczynając proces dojrzewania od punktu, w którym kiedyś się zatrzymały.”
Rozumienie tego, czego się doświadczyło i pozwolenie sobie na emocje bywa ogromnie obciążające. W takim momencie taka osoba nie tylko ma prawo do gniewu, ale również do żalu, że nigdy nie otrzymała czegoś co dzisiaj jest jakby nieosiągalne. Jednak to tylko się wydaje, bowiem miłość której nigdy się nie miało można ofiarować i skierować ku sobie, a potem zaznajomić się z prawem jej doświadczenia będąc w relacjach.
Warte podkreślenia jest również, że emocje – m.in. takie jak żal czy gniew tracą na wadze, wtedy gdy zrozumiemy, że mamy do nich prawo, a przede wszystkim wtedy, gdy zrozumiemy, że są po coś. A po co są? Nade wszystko po to, aby nas motywować i chronić. Bowiem prawda jest taka, że mamy prawo do gniewu wyrażonego w formie ochrony swojego życia i niezgody na przekraczanie granic. Jest to krok ku dojrzałości i niezależności. To też przyzwolenie na to, aby mówić głośno „nie”, nawet gdy jest to związane z „opuszczeniem” i poczuciem bycia „porzuconym”. Osoby, które żyły z hipopotamem nauczyły się wygaszać gniew przez co często są wykorzystywane przez manipulatorów i toksyczne osoby. Zaś nawiązanie kontaktu ze swoim gniewem pozwala zrozumieć, że mamy prawo do niezgody na pewne rzeczy, a wspomniane „opuszczenie” tak naprawdę jest wyzwoleniem.
Tak więc, ponowne doświadczenie dzieciństwa jest tak naprawdę procesem nawiązywania kontaktu ze swoimi uczuciami, emocjami i potrzebami. Wyrażeniem ich. Ochroną siebie. Zatroszczeniem o siebie. Pokochaniem siebie.
ETAP TRZECI – ZROZUMIENIE TEGO, CO ZOSTAŁO DOŚWIADCZONE
Jest to ostatni etap, który sprzyja wolności. Bowiem na tym etapie nie tylko rozumiemy, czym jest hipopotam, jaki miał on na nas wpływ, ale nade wszystko wypuszczamy go z swojego wnętrza. W tym etapie hipopotam znika z duszy i odgruzowuje przestrzeń. Wewnętrzne dziecko otrzymuje wolność, której nigdy nie miało. Jest to czas, aby nadać mu nową perspektywę rozumienia własnego życia. Jednak zanim to uczynisz pamiętaj, że siła wewnętrznego dziecka tkwi w jego słabości i bezradności. Dziwne? Zapewne tak, w szczególności wtedy, gdy przez całe życie myślało się, że nie ma się do tego prawa i jest to czymś złym. Zaś tak nie jest. Siła tkwiąca w słabości i bezradności jest formą przyzwolenia na potknięcia i porażki. Każdy z nas ma do nich prawo, a przede wszystkim Ty, który/a nigdy nie mogłeś/aś pokazywać swoich uczuć, emocji i potrzeb.
Pamiętaj również o tym, na co wskazuje Tommy Hellsten: „Gdy w sensie psychologicznym zaczynamy rodzić się jako nowy, inny człowiek, możemy także odczuwać potrzebę, by inaczej niż dotychczas postrzegało nas też otoczenie. Trudno jest nam godzić się na pozostawanie w oczach innych takimi, jakimi byliśmy kiedyś, a wręcz wydaje się nam, że mamy prawo oczekiwać, by nas widziano i rozumiano takimi, jakimi rzeczywiście jesteśmy. „Jestem sobą i nie chciałbym być mierzony cudzą miarą.” Jest to etap w procesie uzyskiwania własnej niezależności. W procesie tym ćwiczy się nową tożsamość, jako że okazuje się często, iż człowiek jest kimś zupełnie innym od tego, kim początkowo sądził, iż jest, i za kogo brało go otoczenie. Uwolnienie się i bycie kimś różnym od tego, którym inni chcą, żeby pozostawać, nie jest łatwe. Bycie sobą wymaga odwagi. Nie mniejszej od tej, której potrzeba do wyegzekwowania prawa bycia rozumianym i akceptowanym przez otoczenie takim, jakim się naprawdę jest.”
Reasumując, w książce dużo mówi się o wewnętrznym dziecku, którym należy się opiekować przez całe życie. Jeśli nasze wewnętrzne dziecko ma się dobrze, możemy również wiele dać innym. Jeśli naszemu wewnętrznemu dziecku brakuje czegoś ważnego w życiu, możemy łatwo przekazać ten brak również naszym dzieciom. Nie możemy dać drugiemu tego, czego nie mamy, co brzmi bardzo logicznie. Na szczęście nawet jako rodzice możemy nadrobić te braki. Uważam, że autor bardzo trafnie uchwycił temat z różnych perspektyw.
Zaś to co powyżej to tylko niewielki wycinek tego, co ofiarowuje autor. To tylko mała część, którą warto wdrożyć do swojego życia, aby odzyskać kontakt ze samym sobą, dlatego jeśli potrzebujesz spojrzeć jeszcze głębiej, to śmiało uczyń to z książką „Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików”. Jest to pozycja, która pokaże Ci Twój wewnętrzny świat z różnych perspektyw. Na zakończenie dodam jeszcze, że z tej książki skorzystają również ludzie, którzy na co dzień zajmują się pomaganiem innym osobom. Panie Tommy Hellsten dzięki za Twoją empatię i podzielnie się swoimi doświadczeniami. Polecam!!!
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
4 odpowiedzi na “WSPARCIE dla DDA, czyli trzy etapy odzyskiwania samego siebie…”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
Bardzo pani dziękuję za ten artykuł. Pomógł mi lepiej zrozumieć męża
Ciszę się, że mogę być pomocna 🙂
Dam radę dla siebie.
i tak trzymać dalej ❤