Dookoła nas dużo, a nawet zbyt wiele osób, które usilnie próbują ingerować w nasze życie. Wchodzą do niego ze swoimi buciorami i oczekują, że będziemy tańczyć, jak oni nam grają. Jednak nikt z nas nie musi żyć w rytmie cudzych melodii. Oni mają prawo odtwarzać swoje ulubione rytmy, natomiast my także mamy prawo, aby ich nie słuchać. Jesteśmy wolnymi ludźmi i tylko od nas zależy, jak sobie ułożymy swoje życie. Nikt na siłę nie musi naprawić nam życia, jeśli ono się nie zepsuło!
W przeciągu całego swojego życia spotkałam wiele osób, które usilnie próbowały mieszać w moim życiu. Niepytane o zdanie wypowiadały się i oczekiwały, że się podporządkuję. Obecnie na swojej drodze również napotykam takie osoby, ale jest ich znacznie mniej. Chyba na odległość wyczuwają energię buntownika w moich żyłach 🙂 Bo prawda jest taka, że jest we mnie bardzo dużo buntu przed niesprawiedliwością, a w szczególnością moją własną. Nie pozwalam innym osobom wtrącać się do mojego życia, ale co najważniejsze sama tego nie robię.
Jedną z ważniejszych zasad, którą warto wdrożyć do swojego życia jest to, aby najpierw w granicach zdrowego rozsądku ograniczyć swoją chęć mówienia i dawania dobrych rad tam gdzie nie są one oczekiwane. Tej umiejętności warto się nauczyć, ponieważ nasza „aktywna” postawa wobec cudzego życia daje niepisane przyzwolenie, aby inni robili tak samo. Gdy się tego nauczysz, a raczej wypracujesz w sobie tę umiejętność, to nie tylko podbudujesz swoją samoświadomość, ale również zrzucisz z siebie ciężar cudzych problemów. Jednak pamiętaj, że ta zasada nie da Ci całkowitego wyzwolenia od wpływu pospolitych wtrącaczy. Oni są i zapewne będą. Natomiast tylko od Ciebie zależy na co im pozwolisz. A podkreślam, że nie warto oddawać kluczy do swojego życia innym ludziom. Oni nie wiedzą, jakie życie chcesz wieść i co jest dla Ciebie dobre. Wystrzegaj się tego!!!
Podczas sesji spotykam się bardzo często z takimi stwierdzeniami:
- „Muszę robić to co każe mi mama. Gdybym jej odmówił to źle świadczyłoby o moim wychowaniu.”
- „Bardzo męczy mnie to, że mój ojciec wtrąca się do moich prywatnych spraw, ale nie mogę nic powiedzieć, ponieważ jestem osobą bardzo religijną, a przykazanie jasno mówi, że musimy szanować matkę i ojca swego.”
- „Moja teściowa gdy tylko jest u nas robi nam nieproszona porządki w szafach, a potem mówi o tym, jak bardzo złą gospodynią jestem.”
- „Bardzo lubię moją przyjaciółkę, ale gdy tylko pokłócę się z chłopakiem to ona bierze sprawy w swoje ręce i jest między nami jeszcze gorzej. Nie chcę, aby to robiła, ale też nie chcę stracić przyjaciółki.”
- „Lubię mój stary samochód, ale gdy tylko moja szefowa spotyka mojego męża to informuje go, że nie potrafi zadbać o rodzinę, bo jego żona cały czas jeździ starym fiatem. Z trudem mi potem wytłumaczyć mężowi, że nie narzekam na swój samochód, że go lubię, a to tylko szefowa wymyśla takie dziwne historie.”
- „Nienawidzę, gdy moja żona wchodzi ze mną do gabinetu lekarskiego. Rozmawia o mnie z lekarzem jakbym był dwuletnim dzieckiem. Nie wiem, jak mam już z nią o tym rozmawiać, bo każdorazowo się na mnie obraża, gdy mówię jej, że nie ma się tak zachowywać.”
- „Gdy moja siostra rzuca w stronę mojego chłopaka cięte uwagi to bardzo mocno się denerwuję. Gdy tylko go widzi to od razu mówi o tym, co musi on w sobie zmienić. Potem odbija się to na naszym związku, bo parter myśli, że plotkuję o nim z siostrą.”
- „Kuzynka każdorazowo, gdy tylko mnie widzi mówi mi o tym, że powinnam schudnąć. Nie przyjmuje do wiadomości, że czuję się dobrze tak, jak obecnie wyglądam.”
- „Kolega z pracy wciąż powtarza, że chuchro ze mnie i przynosi mi raz na miesiąc wizytówki z siłowni i od dietetyków.”
Osobą wtrącającą się może być każdy – może to być osoba bliska lub całkowicie nam obca. Praktycznie każda niby chce dla nas dobrze, a wychodzi jak zwykle, czyli beznadziejnie. Jednak nie ma najmniejszego znaczenia kto i jak często próbuje wkraczać do naszego życia – taka osoba nie ma prawa tego robić, a my mamy prawo im o tym powiedzieć.
Tylko jak wytłumaczyć innym ludziom, aby nie próbowali naprawiać nam życia?
Może to być bardzo trudne, a czasem nawet niemożliwe. Jednak jedyną słuszną drogą od wyzwolenia się od „cudzych buciorów” jest zaznajomienie się z asertywną postawą, czyli taką w której z pełnym poszanowaniem do drugiej osoby wyrażamy swój sprzeciw wobec jej „rządów”.
Jak wypracować w sobie asertywną postawę?
Na początek dowiedz się, a raczej dogłębnie zbadaj co takiego się dzieje, że czujesz się zdominowany/a przez inne osoby. Gdy już odkryjesz co takiego się dzieje, to zastanów się, jaka zmiana musi zajść w Tobie, aby inni przestali Cię traktować jak dziecko. Następnie przećwiczyć udzielanie asertywnych odpowiedzi. Sformułuj w głowie takie stwierdzenia, które będą świadczyć o Twojej stanowczości, a potem powtarzaj je jak zdarta płyta – nieustannie w kółko. Nawet gdy pospolity wtrącacz będzie próbował wytrącić Cię z równowagi to Ty skup się na asertywnym zdaniu. Wiedz, że praktyka uczy nas fachu. Nie odbieraj sobie nowych umiejętności i ćwiczyć oraz praktykuj, a na pewno osiągniesz nowe umiejętności i tym samym w pewnym stopniu wyzwolenie.
Powinieneś/ powinnaś również zdać sobie sprawę z tego, że Twoje życie jest dla Ciebie, a nie dla innych. Świat ofiarował Ci dar istnienia na takich warunkach, które odpowiadają Tobie, ale jednocześnie nie wpływają krzywdząco na innych ludzi. Bo prawda jest taka, że Twoje kilogramy tu i ówdzie, czy niemały bałaganik w szafach nikomu krzywdy nie robi. To, że komuś się to nie podoba to nie daje mu przyzwolenia do tego, aby urządzać Ci życie.
Nie musisz jeździć nowym samochodem, bo szefowa ma taki kaprys. Nie musisz jak Hiacynta Bukiet urządzać wystawnych kolacji, aby z szacunkiem przyjąć rodziców na kolację. Nie musisz pozwalać przyjaciółce ingerować w Twój związek, a jeśli tego nie zrozumie to najwidoczniej przyjaźni między wami nie ma. Naprawdę nie musisz ludziom pozwalać na rzeczy, które nie są dobre dla Ciebie, nawet gdy nie mają oni złych intencji.
Stery do Twojego życia powinny znajdować się w Twoich rękach!!! Jeśli ktoś twierdzi inaczej to najwidoczniej nie powinien zbyt często znajdować się na pokładzie Twojego życia. I tutaj rodzi się kolejna sugestia – jeśli nie pomaga asertywna postawa, to najwidoczniej czas na ograniczenia i stanowcze wyznaczenie granic. Dbaj o siebie, bo nikt inny nie zrobi tego lepiej od Ciebie!!!
A jak Ty radzisz sobie z osobami, które nieproszone wtrącają się do Twojego życia? Masz jakiś sposób na nich? Daj znać w komentarzu poniżej, jak takie patologiczne zachowanie innych osób wpływa na Ciebie.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
10 odpowiedzi na “Nie naprawiaj mi życia! Ono się nie zepsuło!”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
Są w moim życiu osoby, które sądziłam, że chcą dla mnie jak najlepiej i pozwalałam im doradzać. Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, że oni decydują za mnie i nie reagują na moje NIE. Czułam, że duszę się w tym otoczeniu, nastepnie przyszła złość na całą sytuację. W końcu w większym stopniu uciełam kontakt. Jednak te osoby nadal starają się mieszać w moim życiu, jest mi z tym ciężko.
Bardzo dziękuję za ten artykuł, jest dla mnie motywujący. Dopiero uczę się asertywności, mam nadzieję, że wypracuję tę umiejętność.
Pozdrawiam ciepło! 🙂
Droga Kasiu jest Pani silną osobą, a świadczą o tym podjęte kroki. Barwo! Ściskam, Agnieszka
Ja mam 50 lat i obok siebie tylko takie osoby ,które żądzą mną,a problem jest taki ,ze ja nie jestem asertywna .Ludzie na mnie krzyczą, a ja nie umiem się obronić ,odpyskować ,wyznaczyć swoją granicę .
Jestem słaba psychicznie i póżniej się tym zamartwiam , rozmyślam ,bo nie umiem komuś powiedziec prawdy.
Pozdrawiam.
Droga Beato sama świadomość tego faktu wyznacza Pani szlak ku sile, która drzemie w Pani duszy. Asertywność nie zna wieku. Miałam Klientkę, która miała ponad 70 lat i bardzo się cieszyła z tego, co odkryła, bo w końcu poczuła wolność. Żyje się każdego dnia i właśnie ten dzień warto budować tu i teraz. Pozdrawiam, Agnieszka
Cieszę się,że mogę się pochwalić,że pogoniłam sporo osób,które chciały mi ustawiać życie.To jest cudna chwila kiedy mogę o tym pisać.Jednak nie zawsze tak było. Męczyłam się okrutnie.Dzisiaj bez problemu mówię,że jednak mam inne zdanie niż ty i pozwolisz mi,że postąpię zgodnie z moimi pomysłami i moją wolą.Niekiedy ludzie jeżą się,ale teraz to mnie to zwyczajnie bawi.Jestem sobą.Kocham siebie.Miłość własna mi pomaga w konkretnych przypadkach.Podaję swoje przykłady i pytam,czy ty jesteś mną?
To prawdy. Każdy z nas ma swoje mentalne „buty” – każdy z nas jest inny. Nie ma co osądzać człowieka, który chodzi w kaloszach i zmuszać go do założenia szpilek. Na tym nie polega życie. Pozdrawiam, Agnieszka
Najlepiej do takich osób dosadnie przemówić, jeżeli to nie pomaga, milczeć. Milczenie czasem więcej mówi niż tysiąc słów. Jeżeli dłuższe milczenie nie pomaga i mamy nawrót wchodzenia z butami w nasze życie, wydawanie poleceń itd., to trzeba zwyczajnie się ODIZOLOWAĆ, ZERWAĆ KONTAKT CAŁKOWICIE. Wiem, że czasami, gdy jest to rodzina, jest to bardzo trudne. Warto się wtedy gdzieś daleko przeprowadzić i ROBIĆ SWOJE. Edukacja osób ingerujących niestety czasem nie przynosi zamierzonego efektu…. Po prostu nie dociera. Pozdrawiam, Anka
Niestety bywa, że nie dociera. Jednak zawsze warto pamiętać o swoim dobru. Nikt tak nie zadba o nas, jak my sami. Dziękuję za komentarz. Pozdrawiam.
Nie ma jednej recepty na bycie asertywnym. Wiele porad i rad – jak napisano wyżej – także osób dachowych – po prostu nie sprawdza się w codziennych sytuacjach. Na pewno warto ćwiczyć, u mnie przełomowym było odkrycie w swoich własnych ustach zdania, które mi się po prostu wymsknęło: „zostawiam Ciebie z Twoją opinią”, a dotyczyło osoby, która miała na mnie najsilniejszy wpływ w życiu. Nie spowodowało to żadnego odcięcia, żadnego przełomu, żadnego wielkiego rozstania ani katastrofy, ani po mojej stronie, ani po stronie tej osoby. Pozwoliło natomiast pięknie zerwać z przywiązaniem do tej osoby, do jej myśli, jej opinii nt. tego, jak powinno wyglądać moje życie,a ponieważ to nie ona miała problem tylko ja – z tym że tak długo pozwalałam by to na mnie wpływało, to wkrótce problem sam się rozwiązał i dzisiaj mieszkamy osobno, choć często w wielu sprawach się konsultujemy, bo na wiele spraw mamy odmienne zdanie. Na tym właśnie polega szacunek i zrozumienie dla drugiego człowieka i dla jego inności. Tak długo trwać przy tym, co dla nas dobre, aż ta osoba sama stwierdzi, że nie chce żyć naszymi opiniami o niej i sama podejmie właściwe dla siebie zmiany w swoim własnym życiu, bo jest to wykonalne nawet po wielu dziesięcioleciach przywiązań i uzależnień od innych. Co więcej korzystajcie z rad osób, które tego dokonały, jeśli jest taka Wasza wola, ale gorąco nakłaniam do szukania swoich własnych i kierowania się tymi rozwiązaniami, które podpowie Wam Wasze własne wnętrze. Pozdrawiam AZ
Super. Na pewno ja również skorzystam. Cenna rada 🙂 Dziękuję.