Jak często jesteś zasypywany/a sugestiami, jak powinno wyglądać Twoje życie? Jak często musisz się mierzyć z dobrymi radami, choć daleko im do tego, co faktycznie jest dobre dla Ciebie? Jak często przygryzasz wargę, bo masz już dość tego, że ktoś nieustannie włazi do Twojego życia z brudnymi buciorami? Jak często masz już dość życia pod czyjeś dyktando? Jeśli tak wygląda Twoja codzienność to ogromnie Ci współczuję, ponieważ „dobre rady” mogą wykończyć najtwardszego zawodnika. Dlatego przyszedł najwyższy czas, aby je olać…
„Dobre rady” padają z różnych stron. Wiele ludzi myśli, że pozjadało wszystkie rozumy i ma prawo decydować o tym, jak powinno wyglądać życie innych osób. Dlatego dzisiaj przychodzę z krótkim wpisem, aby podkreślić to, że nikt nie ma prawa układać Ci życia. A co najważniejsze – nie musisz przyjmować „dobrych rad”, a nawet grzecznie ich wysłuchiwać. Co oczywiście nie oznacza, że będę Cię namawiać do porzucenia zachowania opartego na szacunku. Tak się nie stanie. Moją intencją nie jest podżeganie do nienawiści. Jedynie co chcę zrobić, to pokazać Ci, co możesz zrobić z ludźmi, którzy wtryniają się nieproszeni do Twojego życia.
„Ciocia dobra rada” to koszmar każdego człowieka. Nie znam osoby, która nie miałaby w swoich kontaktach właśnie takiej osoby. A najgorsze jest to, że na jednej cioci się nie kończy. Często musimy się mierzyć z „dobrymi radami” od rodzica, dziadka, a nawet sąsiada. Jeśli w Twoim otoczeniu jest właśnie taka osoba, to się nie dziw, że chce Ci się wymiotować na samą myśl o spotkaniu z nią. Ile można wytrzymać? Ja sama musiałam zmierzyć się z wieloma „dobrymi radami”, które były dalekie do tego, co dobre dla mnie. A najśmieszniejsze jest to, że często słyszałam je od osób, które mnie nie znają. Niejednokrotnie usłyszałam, że powinnam więcej jeść, bo wyglądam jak dziecko z Auschwitz. Że nie powinnam tak ufać mojemu mężowi, bo głupia i naiwna jestem. Że w moim wieku nie nosi się młodzieżowych ubrań, bo ludzie nigdy mi nie zaufają. Że powinnam przestać malować usta i paznokcie na czerwono, bo w moim zawodzie to nie przystoi. Że przesadziłam z makijażem i powinnam go szybko zmyć, bo nie wypada się tak pokazywać. Że nie powinnam się tak uśmiechać, bo ludzie mają dość sztuczności. Że leniwe babsko jestem, bo każda normalna kobieta sprząta w każdą sobotę. Że tylko kurw*m płaci się przed. Że nie można mówić po imieniu do rodziców, bo to oświadczy źle o mnie. Że terapeucie nie wolno używać takiego słowa jak „dupa”. O zgrozo, ile człowiek tego się nasłuchał. A najgorsze było to, że żyłam w toksycznym przekonaniu, że należy grzecznie wysłuchać co inna osoba ma nam do powiedzenia, bo przecież nie wypada inaczej. Jednak każdy ma swoje granice i w pewnym momencie czara goryczy się przelała. Moje rozgoryczenie osiągnęło maksymalny stopień. Uznałam, że muszę odebrać prawo do bycia ekspertami od mojego życia innym ludziom. Dzisiaj przeogromnie się z tego cieszę. Dzisiaj jestem odpowiedzialna za swoje decyzje, choć niekiedy bywają one błędne. Uczę się na nich i spełniam swoje potrzeby.
Co zrobić z „dobrymi radami”?
Podczas sesji terapeutycznych okazuje się, że bardzo wiele osób kieruje się w swoim życiu destrukcyjnymi przekonaniami. Są one nam przekazywane z pokolenia na pokolenia. A najgorsze jest to, że boimy się je zakwestionować. Zaś to jedyna droga do wolności. Poddawanie analizie tego z czym codziennie się mierzymy jest jej początkiem. Zanim jednak człowiek to zrobi, to warto, aby zrozumiał, że dopóki jego postawa i zachowanie nie niszczy drugiego człowieka, to ma pełne prawo dalej żyć według tychże wartości. No bo co komu przeszkadza, że ktoś jest chudy albo gruby. Czerwone usta i paznokcie, czy młodzieżowy strój nie niszczy drugiego człowieka. Zapłata, za usługę przed jej realizacją nie odbiera nikomu szacunku. Mówienie do rodzica po imieniu, jeśli obie strony się na to zgodziły nie rujnuje relacji, czy nie sprawi, że dziecko przestanie szanować rodziców. Szacunek to podstawa. Można też kogoś niszczyć mówiąc „mamusiu” lub „tatusiu”. A co do wulgaryzmów, to przyznaję, że nie wiedziałam że słowo „dupa” nim jest. W ramach ciekawostki: kiedyś „dupa” pierwotnie była neutralną nazwą „wydrążenia, dziupli, czarnej dziury”. Zaś „kobieta” jeszcze w wieku XVI-XVII była słowem brzydkim, a nawet pogardliwym. Wszystko się zmienia. Jednak uważam, że wszystko zależy od kontekstu i sposobu w jakim danych słów używamy. Niejednokrotnie słyszałam, jak ktoś do kogoś mówił „kochanie”, ale robił to z tak wielką pogardą, że można by było uznać, że jest to słowo nasycone wulgarnością.
Wróćmy jednak do „dobrych rad”…
W pierwszej kolejności warto wszystkie „dobre rady” odnieść do szacunku wobec siebie i innych. Kwestionować i analizować. Bez głębszego zrozumienia nie narodzi się nowa wartość. A samoświadomość i świadomość są nam niezwykle potrzebne do życia w zgodzie ze samym sobą.
Tak więc, jeśli usłyszysz „dobrą radę” to weź ją na warsztat i rozkrój na części pierwsze, a potem zrób z tym co zechcesz. Możesz je wykorzystać lub całkowicie olać. Tylko jak olać te rady, które bolą najbardziej? Najważniejsze nie brać ich do siebie. W końcu ten ktoś mówi o czymś co w jego życiu jest ważne. Opowiada nam o sobie. Niech z tym zostanie. Zaś Ty nie musisz.
Czy dobre rady zawsze są złe?
Zapewne nie. Bywają też dobre. Ludzie, którzy je dają przeważnie mają na uwadze nasze dobro, ale tak naprawdę nijak ma się to do rzeczywistości. A wszystko dlatego, że oni mają swój system wartości, a my swój. Niby ten sam świat, a jednak inne życie. Każdy z nas patrzy na nie z innej perspektywy. Kieruje się innym systemem wartości. Jeśli druga osoba to rozumie, to również szanuje nasze prawo do indywidualności i zapewne skończy na jednej radzie. Jeśli jest inaczej, to będzie bronić swoich pomysłów na Ciebie, jakby była na polu bitwy. Jednak jej wojna, to nie Twój świat. Nie musisz w tym uczestniczyć. Nie Twój film. Nie Twoja bajka.
Jedne jest pewne – radzić można tylko wtedy, gdy zostaniemy oto poproszeni. Jeśli takowa prośba nie padła, to wiedz, że masz pełne prawo poinformować osobę, która je daje, że masz inny punkt widzenia. Nie musisz wchodzić w polemikę i się tłumaczyć. Twoje „NIE” jest pełnym zdaniem, które musi zostać usłyszane. Ale co zrobić, jeśli tak się nie stanie? No cóż, zawsze można z hollywoodzką gracją zamknąć za sobą drzwi. Jednak wiem, jak bywa to trudne, jeśli dotyczy to bliskich relacji. W szczególności rodziców, którzy wciąż myślą, że mają przed sobą małe dziecko, które potrzebuje instrukcji, jak musi postąpić. Rodzice są mistrzami w dawaniu „dobry rad”. Normalnie złoto im się za to należy. Natomiast ich „złote rady” nie są jedyną daną człowiekowi prawdą i powinny zostać ograniczone, gdy wejdziemy w dorosłe życie. Co oczywiście nie oznacza, że powinniśmy ich za to winić. Oni zapewne chcą dobrze. Jednak niestety my jako dorosłe dzieci potrzebujemy wolności i swobody w swoim życiu. Nawet najlepsza rada może spowodować burzę, której konsekwencje będziemy musieli zbierać sami. Warto się nad tym zastanowić, zanim potulnie znów zrobimy, co mamusia i tatuś każe.
Jednak rady nie zawsze muszę być złe 😉 Co Ty na to ↓
- Synku zapowiadają u Was trzęsienie ziemi. Powinieneś zadbać o swoje bezpieczeństwo.
- Nie martw się mamo – trzęsienie ma być niewielkie. Podobno nawet go nie odczujemy.
- Na wszelki wypadek noś ze sobą kilka parówek w kieszeni.
- Po co?
- Żeby psy ratowników szybciej Cię wytropiły.
Reasumując, najwyższy czas zrozumieć, że nie każda „dobra rada” jest dobra. Nikt z nas nie lubi jak ktoś się wtrąca i do tego robi to niby z „dobroci serca”. Każdy z nas ma prawo decydować i układać sobie życie według własnych zasad. Więc, apeluje – SZACUNEK, SZACUNEK, jeszcze raz SZACUNEK!
W ramach zakończenia dodam jeszcze, że warto wsłuchiwać się w siebie i samemu szukać mądrości w świecie. Pytając, dopytując, kwestionując i analizując. Tylko nie przesadzaj z tym analizowaniem, bo się wykończysz (a o tym więcej >TUTAJ<). Pamiętaj, że nie musisz podążać za „dobrymi radami” jeśli tego dla siebie nie chcesz. Ze musisz ich także wysłuchiwać. Jednak decyzja należy do Ciebie, co z nimi zrobisz.
Jeśli będziesz mieć chwilę, to proszę daj znać w komentarzu poniżej, z jak bardzo durnymi „dobrymi radami” musiałeś/aś się zmierzyć? Co takiego inne osoby Ci radziły? Z ciekawością czekam na wiadomość od Ciebie.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
4 odpowiedzi na “Olej „dobre rady”, bo nikt nie ma prawa układać Ci życia!”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
Najgłupsza rada od matki mojego ojca i jego siostrzyczki, które wyszły za mąż tylko, aby nie być tzw starymi pannami. i odkąd pamiętam ciągle mają wojny z mężami, awantury, wyzywanie itd. Taki zawsze obraz widziałam u starej i jej córuni. A ich rada dla mnie? Że muszę wyjść za mąż koniecznie, bo w życiu trzeba jakoś cierpieć. Żal. A najbardziej je zabolało, gdy powiedziałam, że nie zamierzam żyć tak jak one. Dlaczego zabolało? Bo ja nie mam problemu z tym, aby zostać starą panną (nawet rymuje się do imienia :p ) i byłam na tyle odważna , aby żyć tak jak ja chcę i czuję, a nie jak narzuca społeczeństwo złożone z przeciętnie inteligentnych osób myślących instynktownie.Teraz to ja piję szampana z truskawkami, a one jedzą miód z dziegciem… 😀
Każdy z nas ma prawo żyć według swoich zasad. To, że dla kogoś coś jest dobrego, to nie oznacza, że dla drugiej osoby też to będzie dobre. Barwo i proszę trzymać tak dalej. Pozdrawiam.
Dobra rada od teściowej „zobaczysz, że będziesz bić swoje dzieci” Kobieta powinna …….. to było 14 lat temu i nie biję niestety ……….. Jeśli chodzi o dobre rady zawsze wysłuchiwałam z kultury chyba: ale czuję się zobowiązana szanować czyjąś odmienność jednak w życiu zawsze postępuje według własnych zasad nie krytykuję i nie umoralniam innych nie mam takich ambicji. Najbardziej groteskowe dla mnie są rady innych osób które nie mają doświadczenia, wykształcenia nigdy nie pracowały, a jednak są lekarzem, prawnikiem księgową kim chcesz a dobrą radę mają na wszystko
Wykształcenie nijak ma się do dojrzałości, której potrzebuje mądrość 🙁 Super, że dba Pani o siebie. Tak trzymać dalej.