Dziś dopadła mnie refleksja na temat tego, jak często nadmiernie analizujemy to, co się nam przytrafia. Ja sama wielokrotnie zastanawiam się nad tym, co ktoś miał na myśli pisząc lub mówiąc do mnie o jakiejś sprawie. I nie byłoby w tym nic złego, gdybyśmy w tym zakresie nie przesadzali. A niestety nazbyt często tak właśnie się dzieje – przesadzamy w naszych domysłach i rozmyśleniach. Zastanawiamy się, czy oby na pewno nie popełniliśmy gafy, jak druga strona relacji odbierze nasz gest, czy czasem nie wyrobi sobie o nas złej opinii… Zapętlamy się w tym wszystkim i tym samym doprowadzamy samych siebie do psychicznego wycieńczenia. Dlatego dzisiaj postanowiłam zmotywować wszystkich, którzy nadmiernie rozmyślają do tego, aby przestali to robić.
Często spotykam się z takimi stwierdzeniami, jak te:
- „Nie jestem pewien, czy dobrze się zachowałem i jak to teraz zostanie odebrane przez inne osoby. Co oni sobie o mnie pomyślą.”
- „Czuję, że moja prośba mogła zostać źle odebrana, dlatego koleżanka zrobiła taką dziwną minę, gdy ją prosiłem o pożyczenie notatnika z zajęć.”
- „Wygłupiłem się. Nie musiałem tyle opowiadać o sobie. Teraz wszyscy uznają mnie za jakiegoś egoistę.”
- „Ale ze mnie idiotka. Nie powinnam rozmawiać o takich błahych sprawach z kierownikiem oddziału.”
- „Moja wiadomość była niestosowna. Nie powinienem pisać do kierownika po godzinach pracy. Teraz on na pewno źle sobie o mnie pomyśli.”
- „Ta kobieta przez dłuższy czas mi się przyglądała, pewnie miała powód. Pewnie jest ze mną coś nie tak.”
- „W mojej głowie non stop coś się kłębi. Zanim zasnę automatycznie przeanalizuję każdą sytuację, która przytrafiła mi się w ciągu dnia.”
- „Mam po dziurki w nosie tych ciągłych pytań i wątpliwości, które pojawiają się nieustannie w mojej głowie.”
- „Po co ja to napisałem, po co jak to powiedziałem, po co ja to zrobiłem…”
- „Mogłam to inaczej zrobić. Mogłam inaczej ująć to zdanie. Mogłam inaczej…”
Przy nadmiernym, wręcz chorobliwym analizowaniu wszystko wydaje się, że mogło być inaczej. Jednak to „inaczej” nie odmieni przeszłości, a jedynie destrukcyjnie wpłynie na teraźniejszość i tym samym przyszłość, którą budujemy tu i teraz.
Winowajcą nadmiernego analizowania jest zaniżone poczucie wartości siebie. Chcemy być w pełni akceptowani przez społeczeństwo – nie wystawać poza szeregi… Jednak społeczeństwo buduje niezliczona ilość osób i nieważne jak bardzo byśmy się starali, to i tak wszystkim nie jesteśmy w stanie się przypodobać. I nie ma najmniejszego sensu tego robić, bo w ten sposób tylko siebie ograniczamy. Wpędzamy samych siebie w niebezpieczeństwo.
Będąc ostrożnym męczysz siebie i tak naprawdę nie korzystasz w pełni z chwili, która się pojawiła. Dlatego zanim po raz kolejny zaczniesz analizować i rozkładać na czynniki pierwsze to, co Ci się przytrafiło skup się na swojej indywidualności. Odpowiedz sobie na kilka pytań:
- Z jakich przymiotników składa się moja indywidualność?
- Co jest wyjątkowe w moje indywidualności?
- Co mi daje bycie w pełni sobą?
Uwielbiam te pytania, a w szczególności gdy sama siebie łapię na niepotrzebnych rozmyśleniach. Dzięki nim jestem w stanie przywołać się do porządku, dla jasności, do mojego własnego porządku, który składa się z wartości, które już bardzo dawno temu zaczęłam przyswajać i wyznawać, aż stały się one moją codziennością.
Dzisiaj już dobrze wiem, że nie muszę się każdemu podobać, a inni nie mają też takiego obowiązku wobec mnie. Każdy z nas jest inny i to właśnie sprawia, że świat jest pełen uroków różnorodności. Wiem również, że nie muszę być lubiana przez każdego, bo tak się nie da. Istnieje bardzo dużo osób, które po prostu nie chcą nas poznać, bo wystarczy im to, co sobie o nas wyobrażają. A jak wiadomo ich wyobrażenia to ich świat i niech tak pozostanie. Ja mam swój i całkiem mi z nim dobrze. Kolejno przestałam pracować na uznanie – jestem jaka jestem, albo ktoś akceptuje mnie taką jaką jestem, albo nie. Nie zmuszam nikogo do kontaktów i sama ich nie oczekuję. Jedno jest pewne nie muszę pracować na czyjkolwiek podziw. A toksyczne osoby już dawno sobie odpuściłam. Dzisiaj nie ma miejsca dla nich w moich życiu. Nie pozwalam nikomu mnie dołować, czy wpędzać w poczucie winy. Zaś skupiam się na tym, aby każdego dnia jeszcze bardziej rozkwitać. Dbam o swoje szczęście i każdego dnia go pielęgnuję. Staram się być radosna i spokojna co w dalszej konsekwencji sprawia, że moje myśli są czyste i wolne od tego o czym pisałam wyżej, czyli od rozmysłów i domysłów, a przede wszystkim od samokrytyki.
Dzisiaj już dobrze wiem, że każdy dzień, każda godzina, minuta, czy sekunda jest cudem, który pojawia się w zwykłych zdarzeniach. Dzisiaj jestem dla siebie przyjacielem, dla którego każdego dnia otwieram swoje serce.
Pewne jest to, że nie jestem w stanie zmienić Twojego toku myślenia, ale mogę na niego wpłynąć, a raczej zainspirować Cię moim sposobem na życie. Nie zmuszę Cię do zmiany i tego też nie chcę robić. Nie taki jest mój cel. Ja jedynie chcę Ci pokazać, że każdy z nas, bez wyjątku, jest kowalem swojego losu, że tylko my sami jesteśmy w stanie zmienić swój świat. Wszystko czego tylko potrzebujesz to wiara we własne siły i wiedza o niej…
Daj znać w komentarzu poniżej, jak to jest u Ciebie z ciągłym analizowaniem. W jaki sposób udaje Ci się zapanować nad swoimi myślami? Czy masz jakiś swój własny indywidualny sposób na nadmierne rozmyślanie?
Jeśli zainteresował Cię podjęty przeze mnie temat to podrzucam kolejny wpis o >TUTAJ< w którym również pisałam o nadmiernym analizowaniu. Zachęcam do przeczytania.
Autorka: AGNIESZKA ZBLEWSKA
Podobne wpisy
51 odpowiedzi na “Przestań nadmiernie analizować, bo doprowadzisz do wewnętrznej katastrofy!”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
Niestety …to moje przeklenstwo. Za dużo analizuje..za dużo scenariuszy w mojej głowie i czesto te właśnie pytania ze gdybym tak się nie zachowała to byłoby inaczej. Nie potrafię tego zmienić a wiem ze dzieje się tak kiedy na czymś mi zależy i boję się ze coś będzie nie tak czyli zero wiary. Pozdrawiam i dziękuję za świetna lekturę
Zbyt często skupiamy się na katastroficznej wizji przyszłości, choć w większości przypadków tak się nie dzieje to co sobie wyobrażamy. Warto w takich sytuacjach skupić się na faktach. Nawet jeśli coś pójdzie nie po naszej myśli, to na pewno istnieje sposób, aby później wyjść z tego z podniesioną głową. Życia choć nas doświadcza, to wielokrotnie nas o tym przekonuje. Siła jest w nas!!! Pozdrawiam, Agnieszka
Dziekuje za interesujący i pouczający artykuł . ?Czytając go przypomniałam sobie , ze niestety tez mialam z tym mały problem. Bardzo często czułam sie nic nie warta. Analizowałam siebie i odbierałam sobie radość życia , ponieważ analizy prawie zawsze wypadały na moja niekorzyść. Zbyt mocno liczyłam sie z ludźmi , malo dostając w zamian . Uporałam sie z tym problemem wówczas , gdy stałam sie zupełnie niezależna finansowo ,Jestem w takim wieku (56) , ze zaczyna mi być wszystko jedno , co myślą o mnie inni. Postępuje jednak zawsze tak , by nie krzywdzić i nie ranić innych . Mając czyste sumienie , wiem , ze zrobiłam wszystko co mogłam najlepiej. Jak to fajnie i komfortowo , gdy nie muszę juz nikomu niczego udowadniać . Dziś bardzo skrupulatnie dobieram osoby , które mogłyby być moimi znajomymi lub przyjaciółmi . Czytam wszystkie pani artykuły . Są bardzo ciekawe. Jestem niespełniona psycholożka , wiec te tematy są mi bliskie. Dziekuje i zycze dalej owocnej pracy . Pozdrawiam . Viola .??? Teraz pracuje nad kolejna moja słabością , a mianowicie nad zamartwianie sie o przyszłość.?
Bardzo dziękuję za miłe słowa i za Pani obecność na moim blogu. To bardzo dużo dla mnie znaczy 🙂
Serdecznie Panią pozdrawiam i życzę miłego tygodnia – pełnego malutkich sukcesów w drodze do opanowania lęków przed nieznanym w przyszłości.
Agnieszka
To prawdziwa prawda,że wszystko czego potrzebuję to moja wiara w moje własne siły i wiedza o niej.Pani słowa są piękne i cudowne.A tutaj te poniżej to już prawdziwa perełka. „”Dzisiaj już dobrze wiem,że każdy dzień,każda godzina,minuta czy sekunda jest cudem,który pojawia się w zwykłych zdarzeniach.Dzisiaj jestem dla siebie przyjacielem dla którego każdego dnia otwieram swoje serce””
Jeśli mogę to od dziś te ww.słowa są także i moimi. Dziękuję serdecznie.Moim zdaniem artykuł jest wyjątkowo empatyczny i mądry. Cieszę się,że tutaj jestem. Bardzo.
Bardzo się cieszę, że mój wpis stał się inspiracją. Próbowałam jak najdokładniej przedstawić to co noszę w sercu, co jest mi bliskie, czym się kieruję. Dziękuję, że jesteś! Ściskam, Agnieszka
Ja już się wykończyłam… nie wiem czy się podniosę
A ja pomimo wszystko bardzo dziękuję za ten komentarz, ponieważ świadczy on o wewnętrznej sile, która w Tobie Lolka drzemie. Agnieszka
Twój wpis idealnie odzwierciedla to co ostatnio przechodzę. Od gimnazjum miałam problemy z pewnością siebie i znaniem własnej wartości. Wystarczył jeden krzywy uśmiech, jedno „dziwne” spojrzenie a już miliony myśli w głowie, co zrobiłam albo powiedziałam nie tak. Później w liceum trafiłam na wspaniałe przyjaciółki, które kompletnie nieświadomie nauczyły mnie żyć pełnią życia, cieszyć się wszystkim i widzieć więcej pozytywów. A swoim własnym życiem uczyły mnie, że skupianie się na sobie, swoim rozwoju i szczęściu wcale nie jest egoistyczne i może mieć zdrowe granice. Na studiach poznałam kolejną przyjaciółkę. Z początku było mi ciężko, bo miałyśmy mnóstwo wspólnego ale jej tok myślenia, analiza no dosłownie wszystkiego przytłaczała mnie. W środku licencjatu, teraz to widzę i mówię niestety, dałam jej się tym na nowo zarazić… Znowu zaczęłam wszystko w głowie analizować, widzieć samo zło i gorycz. Dodatkowo masa ludzi wkoło, którzy nie zarażali optymizmem, no bo po co :D. Ocknęłam się w sam raz. Chcę czuć, żyć a nie w kółko myśleć i analizować i wszystko rozkładać na cząstki pierwsze! Staram się nie narzekać, widzieć samo dobro i skupiać się na własnym szczęściu i zdrowiu psychicznym. Co też nie znaczy, że nie pozwalam innym narzekać, czy pomarudzić. To jest ich święte prawo, ale to tylko ode mnie zależy jak mocno się tym „przejmę” i pozwolę sobą zawładnąć ;). Bardzo polubiłam tą stronę i jak będę miała więcej wolnego czasu na 100% poczytam wszystkie artykuły!! Dziękuję i pozdrawiam <3
Dziękuję Ci za tą refleksję, ponieważ pokazuje nam ona jeszcze jedną stronę naszego nawykowego analizowania, które bardzo często bierze się z tego, że jest ono podsycane przez inne osoby. Zamiast skupić się na tym, co dla nas dobre, przejmujemy nieodpowiednie nawyki innych osób. Warto być tego świadomym i zacząć żyć dla siebie. Wybierać mądrze, a przede wszystkim świadomie. Dodam jeszcze, że bardzo się cieszę z nowego Czytelnika, a raczej Czytelniczki. A co do czytana to będzie co czytać bo na blogu znajdziesz ponad 420 moich artykułów. Ściskam, Agnieszka
Oj bardzo trafne wnioski. Dzięki za Twoje rozmyślenia, bo skłaniają mnie do przemyślenia zagadnienia. Ja niestety non stop analizuje wszystko. Jestem jak cichy detektyw 😉 Ale tak jak napisałaś, ma to swoje złe strony. Jak ze wszystkim w życiu, trzeba znaleźć swoj zloty środek. Pozdrawiam serdecznie
Pewne automatyczne zachowania działają na nas zbyt wyczerpująco. Warto się im przyjrzeć i co nieco zmienić 🙂 Pozdrawiam i ściskam, Agnieszka
Moj sposob na nadmierne rozmyslanie?
Wypowiadam na glos przed lustrem lub w myslach:
JESTEŚ WYSOKO PONAD WSZELKIMI EMOCJAMI! TO TY RZADZISZ EMOCJAMI ANIE ONE TOBA! NIE JESTES ODPOWIEDZIALNA ZA TO CO KTOS SOBIE O TOBIE POMYSLI LUB POWIE ALBO JAK SIE PRZY TOBIE ZACHOWA!
Ta formuła zawsze działa.
Nadmierna analiza to pewna forma zniewolenia. Stajemy sie niewolnikami tego schematu wciaz analizujac dlaczego np.jestesmy wytykani palcem przez spoleczenstwo w momencie gdy wiemy sami przed soba ze nie mamy sobie nic do zarzucenia. Wylamalam sie spod tego zniewolenia zamieniajac je na zdrową smaokontrole.
Super, a słowa mają wielką moc. Naprawdę wyjątkowe przesłanie. Dziękuję. Agnieszka
Nie zgadzam się – podane przykłady to nie analizowanie a osądzanie, surowe superego… Analizowanie prowadzące do pogłębiania samoświadomości jak najbardziej tak…
Dziękuję za komentarz. Agnieszka
Też kiedyś tak analizowalam i zdarza mi się to i dziś. Zmieniło się moje podejście, mówię sobie wtedy… To byłam ja, Taka jestem nie idealna i jak ma mnie ktoś lubić to taka, bo wierzę, że jestem Mądra, ale też Spontaniczna.
Bardzo mądre słowa do mądrej kobiety 🙂 Pozdrawiam, Agnieszka
Bardzo mądrze napisane 🙂 Ja zawsze mam z tym problem wtedy, kiedy mi zależy. Niestety robie tak aby sie przypodobać, zeby nikt mnie nie ocenił, nie patrzał na moje gafy. Zawsze chce jak najlepiej. Czytając te artykuły doznałam olśnienia..przecież ja powinnam byc sobą..mieć swoje zdanie, mam prawo do moich emocji. Czasem bywało tak, że minimalizowałam swoje potrzeby aby kogoś nie urazić. 🙁 Pomalutku ide do przodu, chce być bardziej pewna siebie. Wiedzieć że ja to ja a nie ktoś inny. Trzeba ogromnej pracy nad sobą i nie wątpić w siebie, wierzyć że da się radę. Bo przecież pierwszy krok ku lepszemu.. wykonany 😉
Warto dążyć do tego, aby być sobą. Wolność jest najlepszym lekarstwem dla splątanej duszy. Cieszę się, że mogłam pomóc. Pozdrawiam, Agnieszka
Jak być sobą nie znając siebie? Jak można poznać siebie samego?
Od dziecka siebie analizuję, krytykuję i kontroluję. Trwa to już tak długo że do końca nie znam swojego prawdziwego obrazu. Kilka razy wyjeżdżałam samotnie na wiele miesięcy by poznać siebie i choć dawało mi to mniej zamglony obraz to jednak moje myśli uciekały do tego co zostawiłam i do czego niebawem wrócę.
Myślę, że kluczowe są słowa, które napisała Pani na końcu. Jednak bardzo trudno jest mi się do nich odnieść nie znając Pani sytuacji. Mogę tylko napisać, że Pani siła rwie się do życia i o tym choćby świadczy zostawiony przez Panią komentarz. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka
– OFERTA –
Mój problem zaczął mnie przerastać.
Analizuje swoje życie kilka razy dziennie i nawet podczas spotkania ze znajomymi nie mogę „uwolnić myśli” a w głowie mam tylko jakieś sytuacje z przeszłości. Walczę z samą sobą i mówię sobie „przestań, dość, nie analizuj tego więcej” ale po minucie znów zaczynam myśleć o jakimś problemie.
Codziennie jest to coś innego. Raz Nadmiernie się przejmuje tym że straciłam kontakt z przyjaciółką i analizuje dlaczego tak się stało, raz zastanawiam się dlaczego chłopak który mi się podoba nie zwraca na mnie uwagi, a innym razem potrafię dosłownie 50 razy przeczytać z kimś rozmowę, bo martwię się że ta druga osoba mogła mnie źle odebrać. Zdaje sobie sprawę że powinnam żyć chwilą, że nie mam wpływu na zachowanie innych i na ich decyzje, że poprzez ciągłe analizowanie swoich problemów nie polepszę swojej sytuacji, problem jest w tym że ja nie potrafię przestać… Bardzo bym chciała ale naprawdę nie potrafię. To trwa już około 8miesiecy. Jeśli ktoś ma jakąś radę proszę o odpowiedź.
Trudno jest mi coś doradzić w krótkim komentarzu. Czasem warto tę sytuację przepracować. Prowadzę terapię online, więc zachęcam do zapoznania się z ofertą. Serdecznie pozdrawiam.
To jest okropne analizowanke. Wpedza mnoe coagle w jakis wir mysli niepotrzebnych. Zamiast skupic aiw na zyciu na radosci ja sie ciagle doluje. To nie tak tamto nie tak. Tez jest to zwiazane z tym ze duzo osob potrafi mna manipulowac. Miedzy innymi w zwiazku. Ciahle sie daje wpedzac w poczuciw iny a ludzie to widza i wykorzystuja. Oczywisciw toksyczni ludzie. Ale totalnie noe potrafiw z tym poradzic.
Analizowanie bywa bardzo męczące, jednak czasem bywa niezwykle pomocne. Rodzi nowe przemyślenia. Dlatego bardzo ważne jest zastanowienie się nad tym, co dla siebie chcę, w czym analiza ma być pomocna – co ma zmienić. Serdecznie pozdrawiam.
W życiu bardzo dużo krzywdy doznałam od innych ludzi. Niestety odbiło się to na mojej psychice. Nie mam pewności siebie. Zbyt dużo analizuje i wymyślam że do niczego się nie nadaje, że jestem beznadziejna, że sobie nie poradzę. Nie ma u mnie myśli pozytywnych.Wszystko na NIE.
Najważniejsze, że ma Pani świadomość tego, co tak naprawdę się dzieje. Swoich myśli i uczuć. To pierwszy krok ku zmianie. Pozdrawiam.
–OFERTA –
Ja ciągle wszystko analizuję. Jestem już tak tym zmęczona ale nie potrafię inaczej..
Zmiana jest jedyną pewną w życiu. Jest możliwa i dzieje się każdego dnia. Najważniejsze mieć świadomość tego, czego dla siebie się nie chce i odszukać świat, który będzie wolny od destrukcyjnych myśli. Pozdrawiam.
– OFERTA –
Dla mnie każdy dzień to analiza, bardzo męcząca, każda osoba z bliskiego otoczenia dostarcza tyle emocji, komentarzy i myśli, że ciężko sobie stabilny obraz własnej osoby stworzyć, zawsze obawiam się negatywnych opinii ze strony ludzi i to jest bardzo męczące, bo przecież nieuniknione.
Życie w zgodzie ze samym sobą jest priorytetem wewnętrznego spokoju. Może się wydawać trudnym krokiem, ale jednak bardzo możliwym. Warto postawić go dla siebie. Serdecznie pozdrawiam.
Jola,
Bardzo mi trudno obronić swoje racje, prawie zawsze wydaje mi się że inni wiedzą lepiej, jak chcę obronić swoje racje to się gubię w słowach i bardzo się denerwuję.
Analiza po tym musi być, gdzie popełniam błędy, co jest ze mną nie tak???
Czasem analizuję analizę, to dopiero męczące, myślenie bardzo boli i przeraża.
Pewność siebie?? gdzie ona?? bardziej złość, oskarżanie innych, szukanie wad u innych, wtedy trochę lżej.
Lecz mam wewnętrzne lustro, ono prawdę mi mówi, i znowu analiza, oj jak boli.
Przepraszam że nie mam dobrych rad dla innych, bo ich nie znam, lub inni mają trafniejsze.
Ściska mnie w gardle gdy to piszę i czytam.
Pozdrawiam
Pewne sprawy warto przepracować na terapii. Proszę pamiętać, że ma Pani do niej prawo. Pozdrawiam.
Nie boję się co pomyślą sobie o mnie inni, boję się co pomyślą moi bliscy..rodzice, siostra, partner…itp.Ludzie na których mi zależy. Analizuje ich gesty, miny, sposób odpisania na smsa…Staram się żeby nie byli na mnie źli. To jest wykańczające… Jeśli coś jest nie tak mam ogromne poczucie winy, żal , smutek jakby stała się największa tragedia na świecie.
Pani Paulino, trudno jest mi odnieść się do Pani komentarza bez poznania szerszej perspektywy Pani sytuacji. Natomiast bardzo krótko zapytam… Przypuśćmy, że przestaje się Pani bać tego, co pomyślą o Pani bliscy. To co Pani i Pani bliscy zyskają z Pani zmiany?
Sorki że tak anonimowo ale wolę się zabezpieczyć :l
Wiem że piszę trochę nie w czas ale cieszę się że znalazłam Twój wpis.
Nadmierne analizowanie wszystkiego to mój koszmar ale i największy przyjaciel. U mnie działa to tak że nie tylko analizuję te rzeczy które się zdarzyły ale także czas rzeczywisty. Nie pozwalam sobię na najdrobniejsze błędy i wychodzę na osobę „family friendly” jeżeli mogę to tak nazwać. Nigdy nie pozwalam mojej prawdziwej osobowości ujżeć światła dnia za wyjątkiem sytuacji w których jestem pewna że mam wszystko pod kontrolą. Zawsze kontroluje mój gniew który owszem istnieje, wręcz kotłuje się we mnie ale perfekcyjnie potrafię to zatuszować bo wiem że wybuch gniewu nie jest opłacalny (bywają wyjątki kiedy potrzebuję wygrać konwersacje a ktoś nie daje mi dojść do słowa, wtedy podnoszę głos ale wszystko do pewnej bezpiecznej granicy, niestety samo podnoszenie głosu nie pomaga mi się wyładować, za to jeśli osoba z którą rozmawiam ucichnie to już jest satysfakcjonujące bo znaczy że dotarło). Gdybym miała ocenić powiedziałabym że jestem złym człowiekiem a gdyby nie moje nadmierne analizowanie to nie utrzymała bym tego złego człowieka pod kontrolą. Czy jest to ciężkie? Cóż, mam dosyć ale wiem że nie mogę przestać bo mogłabym zranić na prawdę miłe i dobroduszne osoby o złotych sercach które na to nie zasługują. Jak wspomniałam wcześniej lubię się kłócić c: a bardziej rozmawiać z osobami o innych poglądach ale „kłótnia” lepiej brzmi :p. Rozmowa z ludźmi na poziomie (na poziomie czyli tacy którzy nie mówią że mają racje bo mają racje tylko ludzie którzy potrafią mieć argumenty, szanuję bardzo) mi pomaga, wtedy zazwyczaj pokazuję tą prawdziwszą część siebie, lżej mi szczególnie kiedy wygrywam dyskusje, satysfakcja gwarantowana, wtedy gniew ze mnie spada, czuję że nie udawałam kogoś kim nie jestem i mój mózg mógł zająć się analizowaniem czegoś fajniejszego (cudowne strategiczne posunięcia jak udowodnić komuś swoją rację), potem jakoś leci. Aha, jeśli przegram dyskusje to też mam problem bo to znaczy że ktoś mnie do czegoś przekonał.. a przekonanie mnie do czegoś oznacza kolejną rzecz do analizowania.. ja chyba serio mam jakieś problemy :p
No cóż, cieszę się że Ty (autorko) przekroczyłaś tą granicę i nie przejmujesz się błachymi rzeczami, szanuję i podziwiam. Ja zostanę jednak przy analizowaniu mojej głowy i może kiedyś ogarnę jak się poprawnie myśli.
Pewnie nakręciłam strasznie a i tak coś ominęłam..
Pozdrawiam c:
Dziękuję za Pani słowa. Nie każdy zdobyłby się na tyle odwagi. Super, że taka szczerość wystąpił. Od siebie jeszcze dodam, że jeśli coś pomaga to warto mieć to na uwadze, zaś gdy szkodzi to warto do zmienić. Pozdrawiam ciepło.
Witam, ja nie dość, że wszystko analizuje, biorę wszystko do siebie, to w głowie układam scenariusze z gotowymi rozmowami, co mam komu powiedzieć (ostatecznie nie mam na to odwagi…), zostawiam męczącą mnie sprawę nie wyjaśnioną. Gdzie osoba której sprawa dotyczy nie ma bladego pojęcia jakie we mnie w środku targają emocje (które mają też odzwierciedlenie w objawach fizycznych). Odczucia kumulują się z czasem i nie mają ujścia bo wolę trzymać w środku, niż pokazać, że mam siłę się czemuś przeciwstawić. Poczucie własnej wartości mniej niż zero. Ale nie wiem jak można nad sobą pracować, by je choć trochę podnieść. I kółko się zamyka.
Pozdrawiam i dziękuję za wpis. Trzeba spróbować po prostu nie przejmować nawet najdrobniejszymi porażkami. Ciężko
Warto próbować. Może nie od razu coś się zmienia, ale małymi krokami i zarazem różnorodnością wielu innych sposobów można odmienić swoje życie. I tego Pani życzę z całego serca ❤ Ściskam gorąco.
Super artykul P. Agnieszko !
Tak , ciagle analizowalam i zastanawialam sie nad soba , jak sie zachowalam czy jak sie wypowiedzialam .
Teraz przestalam , zdarza sie ze analizuje ale bardzo zadko .
Jestesmy tylko ludzmi, kazdy z nas jest inny i wyjatkowy. Popelniamy bledy , bo sa one czescia naszego zycia . Najwazniejsze to wyciagac wnioski i nie brac zycia zbyt powaznie 🙂
Polecam przeczytac ksiazke pt,,Cztery umowy ” Don Miguel Ruiz , Dziekuje za ten artykul , pozdrawiam serdecznie .
Bardzo dziękuję za polecenie oraz wiele bardzo miłych słów. Oczywiście zgadzam się z Pani słowami dotyczącymi naszego życia. Takie właśnie ono jest, a my jesteśmy tylko ludźmi. Serdecznie pozdrawiam.
Po prostu jesli nie zrobilismy niczego zlego, nie ma sensu analizowac. Stracony czas. Niepotrzebnie zasmiecamy sobie tym umysl. To jest za nami.
To bardzo ważne, aby dostrzec brak winy. Czasem poczucie winy może wiązać się z nimi uczuciami. Bardzo podobnymi.
Mam taki problem , że przejmuje się tym co ktoś powiedział , rozpamiętuje i myślę -cierpię ,na przykład opiszę sytuację : kolega z którym chodzę do pracy powiedział do mnie żebym wziął od przełożonych nową bluzę bo w tej wyglądam jak bezdomny , (swoją drogą miałem wyrzucić tą bluzę bo jest podziurawiona i postrzępiona ale tak nie zrobiłem i jakoś znowu w nią się ubrałem)
Jak to usłyszałem poczułem się obrażony z zalękniony ,na początku zacząłem się tłumaczyć po czym pomyślałem ,że nie wypada i wpierw mu powiedziałem spierdalaj a pożniej ,że on sam chodzi w butach zimowych gdy jest lato. Mimo to później często wracam do tej sytuacji w pamięci i jestem nieusatysfakcjonowany , wkurzam się że miał czelność do mnie tak powiedzieć a co gorsza , że ja nie mam dystansu ,że łatwo się denerwuję , że ja go zatakuje
slownie następnym razem , a może powinienem wszystko obracać w żart ale czy tak się da ? Takich sytuacji mnożyć mam cały bagaż i jest mi z nim bardzo ciężko
Nawet jeśli ktoś ma dobre intencje, to bardzo ważne jest to, jak je przekazuje. Nawet niewinne słowo ma prawo zranić jak nóż.
Ja potrafię mieć miliony myśli w ciagu dnia i bardzo często rozmyślam nad tym, co było, zamiast skupić się na byciu tu i teraz. Często robię rŏźne rzeczy na silę, pod wplywem innych ludzi, ale chcę działać i źyć w zgodzie ze sobą.
Niestety, ale ja jakoś za dużo widzę ludzi, którzy nie analizują i nie zastanawiają się nad swoim zachowaniem. Nad tym co zrobili. Co inni o nich pomyślą. I przez to ta cywilizacja jest tak… zepsuta!
Pełno egoistów, pępków świata, którym wydaje się, że są najważniejsi, a cała reszta populacji jest tylko tłem dla ich egzystencji!
Jeśli coś źle i głupio zrobił – to nie jego wina! Nie będzie roztrząsał co zrobił źle i co na to inni.
Tego uczycie!
A to jest pożywka dla wszelkich leni, matołów, ignorantów. Wreszcie wy „naukowcy” dajecie im pozwolenie na bycie egoistami i na „nie myślenie” o tym co zrobili, jakie to niesie konsekwencje.
Niczego się nie nauczą, niczego nie zrozumieją. A z waszych porad nauczą się… OLEWANIA innych.
Komu zrobicie tym dobrze? Na pewno tym egoistom. Ale nie społeczeństwu.
I żebyście DOBRZE zrozumieli, to posłużę się banalnym przykładem.
Bo staje potem taka na parkingu gdzie zajmuje DWA miejsca, zamiast jedno – i MA GDZIEŚ, że innym to przeszkadza! Ma gdzieś, że inni ją za to wyzwą od głupiej blondyny. Ma wszystko gdzieś! I będzie miała gdzieś następnym razem gdy znowu oleje wszystko i wszystkich przy głupim parkowaniu. Bo ona jest najważniejsza, jej dobro, jej emocje.
Takich śmiecio-ludzi wyhodujecie waszymi poradami, typu: „nie martw się tym co zrobiłaś i jaki to miało wpływ na innych”.
Co gorsza, wszyscy wartościowi ludzie, którzy się przejmują tym co robią i jak to wpływa na społeczeństwo – będą „frajerami”. Będą tymi wykorzystywanymi. I co im pozostaje?
Skorzystać z waszych porad 😀
A wtedy cywilizacja, stanie się już tylko syfilizacją, pełną wzajemnie działających sobie na nerwy egoistów.
I tyle z waszej porady.
Dziękuję za ujęcie swojego stanowiska. Natomiast potrzebuję odnieść się do Pana zacytowanych słów, tj.: „(…) wyhodujecie waszymi poradami, typu: “nie martw się tym co zrobiłaś i jaki to miało wpływ na innych” Otóż w moim tekście nie ma takiego stanowiska. Nie było, nie jest i będzie to moją intencją, aby komukolwiek sugerować bezwzględność, bezduszność, czy wyzbycie się jakiejkolwiek empatii. Bowiem potrzeby relacyjne są ogromnie ważne, w tym poczucie wspólnoty i działania na rzecz budowania tejże potrzeby. Moją intencją było pokazanie tego, jak bardzo ważna jest wiara w siebie, aby osoby o jakich Pan wspomina (wykazujące się bezdusznością, wrogością, itp.) nie wywołały negatywnych skutków wobec życia wewnętrznego i zewnętrznego.
Ja analizuje po prostu wszystko każdy moje zachowanie czy odpowiednio się wypowiadam czy nie czy w odpowiednim momencie się uśmiechnęłam czy źle zrobiłam czy powiedziałam coś nie tak zawsze i wszystko zaczyna mnie to wprowadzać nie wiem w jakieś wielkie szaleństwo którzy po prostu czuję że ciągnie mnie na dno chce przestać staram się czymś zajmować głowę ale za chwilę to wraca czy ja dobrze zrobiłam czy ja dobrze się zachowałam czy ja tak powinnam czy ja nie powinnam czy może coś źle powiedziałam do dziecka a do męża do siebie samej nawet po prostu wszystko czuję że powoli mnie to po prostu zaczyna zabijać.
Pani Kasiu, proszę przyjąć ode mnie dużo wsparcia. Czy rozważała Pani terapię? Warto wgłębić się w emocje, które wywołują określone myśli. Bywa, że przyjrzenie się emocjom może być bardzo pomocne, aby z tego błędnego koła wyjść. Służę swoją pomocą.