NARCYSTYCZNA PANI, czyli jak wygląda życie u boku narcystycznej kobiety…

Wiele nas wśród nas… Tak wiele różnych osobowości, które napotykamy w życiu codziennym. Bywa i tak, że prawdziwe oblicze drugiej osoby jest tak mocno zakamuflowane, że nawet kilkumiesięczne obcowanie może dawać błędne wrażenie pozytywnej relacji…

Kopciuszek to bajka, którą zna cały świat. Choć to klasyczna opowieść o okrutnej macosze i jej córkach z niewiarygodną obsesją na swoim punkcie, to jest ona wyjątkowym przykładem, który idealnie przedstawia narcyzm i nieodpartą chęć wykorzystywania innych.

Macocha wraz z przyrodnimi siostrami Kopciuszka podobnie, jak osoby z zaburzeniem narcystycznym nie widzą w sobie wad – żyją samolubnie kosztem swojego otoczenia. Nikt nie ma prawa się z nimi równać, a każdy kto nie dostrzega ich walorów, równie wysoko jak one same, to jest traktowany w kategoriach półczłowieka. Choć, jak to w bajce – mamy Happy End, to jednak prawdziwe życie nie bywa dla nas już tak łaskawe. Sami musimy sobie radzić z osobami z narcyzmem….

Przebiegłość, spryt i nieustanna gra – jak tu odkryć prawdziwość intencji drugiego człowieka? Oślepieni zakłamanym blaskiem zbyt szybko niekiedy wpadamy w wir manipulacji…

Kim jest kobieta z narcyzmem?

Kobieta z narcyzmem można uznać, że to przebiegła “diablica”, która nie tylko niekiedy może wykorzystać, a nawet zniewolić. Brak empatii i nieodparta chęć władzy sprytnie chowa się za jej zewnętrznym urokiem, seksapilem i czasem bardzo niewinnym spojrzeniem. Co w konsekwencji sprowadza się do tego, że nie liczy się z nikim i z niczym.

Narcystyczna “PANI” bywa tak samo niebezpieczna jak jej męski odpowiednik, a mimo to wciąż jest broniona przez utarte przekonania: “Jak to możliwe, by kobieta mogła wyrządzić komuś krzywdę – przecie to takie niewinne dziewcze…” Tego typu stwierdzenia tylko jeszcze bardziej podnoszą pozycję osobom, które posługują się manipulacją i zawłaszczaniem, aby realizować swoje potrzeby bez zwrócenia uwagi na prawa drugiego człowieka.

Kobiety z zaburzeniem narcystycznym podbudowują swój egozim – one go w sobie pielęgnują i w zawrotnym tempie przekształcają w triki przybliżające je do bycia “panią całego świata”. Wykorzystują manipulacyjne taktyki, aby realizować swoje egoistyczne pobudki i bezwzględnie wykorzystują innych do tego.

Jak rozpoznać kobietę z narcyzmem?

Oto cechy i zachowania, na które warto zwrócić uwagę, jeśli podejrzewasz, że masz do czynienia z kobietą z narcyzmem z bardzo wysokim nasileniem określonych objawów tegoż zaburzenia:

  1. Sarkastyczne poczucie przyjemności z powodowania bólu u kogoś innego.

Czerpanie satysfakcji z poniżania, wyśmiewania i wysoko pojętej złośliwości. Lubi atakować, ale również obserwować, gdy ofiara z trudem podnosi się po zniewagach i ubliżaniu. Jako bezwzględna osoba wciąż wykazuje brak empatii i poszanowania – samopoczucie innych osób ma bardzo często głęboko ma w “dupie”. Niezrozumiałą przyjemność czerpie z knucia spisków i sabotaży. Nigdy nie jest znudzona – zawsze dostarcza sobie niewiarygodną ilość pobudzenia zamęczając jednocześnie przy tym inne osoby…

  1. Chorobliwe poczucie konkurencyjności.

W otoczeniu w którym żyje, czy funkcjonuje zawsze dostrzega zagrożenie dla swojej osoby. Patologiczna zazdrość nie pozwala choć na chwilę odpocząć. Wszystko i wszyscy są zagrożeniem, dlatego zawsze i wszędzie należy udowadniać swoją nadludzkość.

  1. Materializm i powierzchowność.

Uwielbia brylować w gronie “wysoko postawionych” osób. Prestiż, raz jeszcze prestiż. Nie zadowoli się byle kim – liczy się grubość portfela. Pieniądze są drogą do bogactwa, a bogactwo jest jej głównym planem na przyszłość. Okazały dom, luksusowy samochód to tylko część zachcianek, które warto mieć w życiu i do tego dążyć, nawet kosztem innych osób. Można by uznać, że w imię wysokiej pozycji jest w stanie posunąć się do wszystkiego. Zrobi tak naprawdę wszystko, by zdobyć to czego pragnie. Z “diablicy” w minutę zmieni się w potulnego kociaczka i będzie tak długo grała dopóki nieosiąganie tego co zaplanowała. Doskonale również wpisuje się w role „femme fatale”.

  1. Obsesja na punkcie wyglądu.

Wróćmy do bajki o Kopciuszku – przypomnij sobie, jak wielką uwagę macocha przywiązywała do swojego wyglądu. Tak też bywa z kobietami z narcyzmem – muszą zawsze świecić, a ich blask nie może zostać przez nikogo przyćmiony. Wykorzysta wszelkie zasoby swej kobiecości, by zawładnąć swoim otoczeniem.

  1. Wysokie mniemanie o sobie.

Choć często uważa, że jest stworzona do “wyższych celów” to jednak nie zawsze będzie uciekać od pracy. Natomiast będzie nieustannie szukać takiej w której “musi” piastować wysokie stanowisko. Gdzie ona będzie mieć w garści swoich “podwładnych”. Ona uwielbia pokazywać swoją wyższość. Szefowa z narcyzmem to największa kara jaka w życiu może się Cię spotkać. Nieważne jaki byś się stał/a to zawsze będziesz najgłupszym pracownikiem w całej firmie. Szydercze drwiny to według niej konstruktywna krytyka. Myślisz, że masz jakieś sukcesy? Oooo NIE!!! Każdy sukces ona przypisze sobie…

  1. Brak granic.

Granice dla niej nie istnieją, a przede wszystkim te w związku. Prawdopodobnie nie raz będzie udowadniać, że ma harem wielbicieli – składający się z byłych, którzy nigdy z niej nie zrezygnują. Wszystko po to, by udowodnić swojemu partnerowi jego beznadziejność. Jej osoba zawsze musi być ponad – ponad zasady, wszelkie reguły… Każdy ją musi kochać – każdy musi ją pożądać. Bez skrupułów może nawiązywać nieustannie nowe znajomości seksualne. Zdrada nie jest dla niej problemem, bo nie istnieje dla niej coś takiego jak wyrzuty sumienia. Gdy zaś na jaw wyjdą jej przewinienia – całą swoją winę zrzuci na partnera i to on w końcu zostanie tym głupim (a jeśli nawet nie, to ona na pewno tego dopilnuje, by tak się stało).

  1. Zakłamana egocentryczka.

Uważa się za pępek świata i uparcie wierzy, że wszystko się jej należy. Jej dziecięca potrzeba nieustannego skupiania na sobie uwagi sprawia, że zrobi dosłownie wszystko. Począwszy od rzeczy idiotycznych, a skończywszy na niewyobrażalnych. Byle tylko każdy się nią zainteresował. Uwielbia spóźniać się, aby tylko pokazać wszystkim, że nadchodzi „królowa”. Jeśli to nie pomoże znajdzie inny sposób, aby tylko wszyscy o niej gadali – uwielbia wejścia z wielkim hukiem…

  1. Przyjaźń, a co to takiego?

Gdy mówi na temat przyjaźni, to wciąż opisuje tylko siebie i swoją osobę. Jakim też jest wyjątkowym przyjacielem i ile też robi dla swoich znajomych. Zawsze ONA! Nikt inny… Dla niej nie istnieją bliskie relacje – one zawsze czemuś służą, a jeśli poczuje zagrożenie, to z czystą przyjemnością poderwie partnera swojej koleżanki i jeszcze szybciej wyśle anonim z potwierdzeniem o jego niewierności. Pójdzie, jak burza i nie cofnie się przed niczym.

Założenia nie istnieją dla toksyczności. Taka osoba nigdy, ale to przenigdy nie będzie zadowolona z Ciebie, czy z tego co zrobiłeś/aś i oczywiście nie zawaha się ani sekundy, by Cię o tym poinformować. Lawina destrukcyjnej krytyki spadnie na Ciebie, jak grom z jasnego nieba, dlatego najważniejsze staje się wypracowanie odpowiednich sposobów postępowania/zachowania przy takiej osobie. Mając to na uwadze, stworzyłam w mojej książce “Eliksir pewności siebie. Jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady.” oddzielny rozdział “Wyeliminuj toksyczny jad” całkowicie poświęcony sposobom komunikowania się i postępowania/ zachowania które warto wprowadzić do swojego życia(książkę można również kupić w wersji elektronicznej).

Jak się zachować podczas kontaktów z kobietą z narcyzmem?

  • Jeśli masz do czynienia z złośliwością ze strony w przyjaźni, związku, czy to w miejscu pracy bądź bardzo ostrożny/a. Pamiętaj, że w każdym momencie możesz się stać ofiarą manipulacji. Jeśli masz taką możliwość to zbieraj jak najwięcej informacji i udokumentowanych dowodów na jej zachowanie. Nigdy nie ujawniaj informacji o swoich obawach, czy ewentualnych planach, bo może to zostać wykorzystane przeciwko Tobie.
  • Wykazuj spowolnienie, a nawet unikanie. Ogranicz kontakty do minimum. Twoja oziębłość wobec jej osoby może Ci pomóc szybciej pozbyć się niechcianego człowieka. Ale pamiętaj i przygotuj się na to, że ona bywa wytrwała i zawzięta.
  • Bądź obojętny wobec plotek i pomówień. Ona tylko czeka na Twoje poirytowanie i reakcje. Wszystko co powiesz „niby” w swojej obronie zostanie użyte przeciwko Tobie.
  • Zachowuj spokój, nawet gdy ona próbuje doprowadzić Cię do furii. Twoja obojętność, a zarazem odwaga w obliczu zagrożenia jest największym narzędziem przeciwko jej taktykom. Zawsze istnieje szansa, że się znudzi i zechce realizować swoje potrzeby gdzieś indziej.
  • Nie podejmuj rozmów, a na pewno nie trać energii do tego, aby przekonać ją do swoich racji. Na pewno Ci się to nie uda.
  • Zawsze mów głośno o swoich specyficznych kontaktach z tą zaburzoną jednostką. Informuj najbliższych o tym gdzie jesteś i w jakich godzinach wrócisz do domu. Pamiętaj, że kobieta z narcyzmem może być nieobliczalna.

Jakkolwiek relacja z człowiekiem z narcyzmem wymaga pełnej świadomości tego, co dzieje się z Tobą i w Tobie. Trzeba mieć szacunek do samego siebie i ten szacunek pielęgnować. Nikt nie ma prawa nami rządzić i dyktować nam, jak powinniśmy żyć. Zawsze mamy prawo powiedzieć STOP!!!

Na sam koniec dodam jeszcze, że każdy człowiek jest inny i każda osoba z narcyzmem może przedstawiać się nieco inaczej. Może występować różne nasilenie cech określonego zaburzenia. Każdy przedstawia rożne oblicze swojej osobowości, w tym wypadku zaburzenia narcystycznego. 


Spotkałeś/aś kiedyś kobietę lub mężczyznę z narcyzmem? Czy trudno mu się oprzeć?


Autorka: Agnieszka » O MNIE

Poprzedni wpis:
Następny wpis:

102 odpowiedzi na “NARCYSTYCZNA PANI, czyli jak wygląda życie u boku narcystycznej kobiety…”

  1. Mąż żony pisze:

    Bardzo dobry temat. Utarło się, że narcyz to facet.

    Mama taką żonę. Jest to straszne życie. Poniżanie, wykpiwanie. Ona nigdy nie jest niczemu winna według niej… długo by pisać.

    Uciec? Tak, ale jest dziecko. Żona prawniczka, ma więcej kasy, jest kobietą itd itd…. Mnie pewnie odpowiednio tyłek obrabia.

    Wierzycie, że sąd nie zostawi dziecka na jej pastwę? Ja nie. Dlatego nie opuszczam dziecko i tkwię w tym bagnie.

    • Psychology of Life pisze:

      Uciec? Bardzo trudna sytuacja i jeszcze trudniejsze pytania, które rodzą się w głowie.
      Jednakże zawsze warto zadbać o siebie i dobro swoich najbliższych – w tym wypadku warto zastanowić się, a nawet spróbować skłonić żonę na terapię małżeńską. Proszę pamiętać, że wszystkiemu przygląda się dziecko – ono nie tylko obserwuje, ale również koduje i przyswaja pewne wzorce oraz schematy postępowania. Warto dla dobra własnego i dziecka zastanowić się nad drogą ku zmianie. Serdecznie pozdrawiam i trzymam kciuki…

      • Mąż żony pisze:

        Terapia małżeńska … Chodziliśmy. Dopóki nie zaczęło się okazywać, że wszystko to nie tylko moja wina jak utrzymywała żona, ale także jej.
        Że ja miałem poczuć się skrzywdzony różnymi jej zachowaniami, że to mnie mogło boleć. A nie jak zawsze twierdziła żona – że przecież nic takiego nie zrobiła, czy powiedziała co by bolało (czasem aż do zaprzeczania, że w ogóle takie zdarzenia miały miejsce).

        W efekcie żona już nie chciała chodzić na terpię i przestała. Przy okazji wmawiając mi, że terapia się skończyła i że zostało ustalone, że wszystko moja wina (sic!).

        Cóż, to to też typowe i wskazujące na to kim jest.

        • Krystyna pisze:

          Wyrazy współczucia. Ale warto samemu iść na terapię aby nauczyć się jak postępować z taką osobą by bronić siebie i dziecko.

  2. Kama pisze:

    Najgorsza kobieta narcyz to nie szefowa, bo pracę można zmienić. Współczuję głęboko wszystkim, których wychowywały matki narcystyczne (najczęściej wtedy jedno z rodzeństwa również naśladuje matkę dla jej akceptacji i też się wyżywa). Terapia dużo mi pomogła, warto sięgnąć po materiały dotyczące DDA/DDD (dom narcyza to dom dysfunkcyjny).

  3. Współczuje tym których wychowała narcyza. Moja matka zdradzala tate poniżala uderzyła po głowie przeważnie czajnikiem pluła na tate w łóżku książkę by napisał . Zniszczyła życie piatce swoich dzieci . Zniewiedzy dopusciłam do tego żeby zniszczyła życie moich dzieci . Zebym nie przejrzala na oczy dzisiaj nie wiem czy byłabym żywa moi braci nie mieli tego szczęścia . Przetrwalam bo byłam kozłem ofiarnym swojej rodziny. Jeżeli masz taką matkę jedyny ratunek zerwać wszelki kontakt to jedyny ratunek. Matka narcystyczna z zaburzeniami osobowości będzie taką samą dla twoich dzieci.

  4. Blue pisze:

    Męczyłam się bardzo długo w domu rodzinnym z taką matką i nasladujaca ją siostrą….dziś daleko od nich nie czuje się jak śmieć ,chociaż do normalności dluga droga…

    • Psychology of Life pisze:

      Droga Blue – najważniejsze to, że odzyskałaś spokój i kroczysz ku wolności. Warto zajrzeć do własnego “środeczka” i w końcu zacząć żyć dla siebie. Warto pokochać siebie, ofiarując sobie szczęście i uśmiech, aby potem móc ofiarować te drobne pierwiastki radości innym. Serdecznie Cię pozdrawiam i życzę dni pełnych słońca.

  5. Stokrotka pisze:

    Mama mojego chłopaka jest narcystyczna. Mój chlipak w tej rodzinie jest kozłem ofiarnym bo jego brat jest w zbyt bliskiej relacji z matką i ją idealizuje więc jest lepszym synem a mój chłopak miał czelność się ze mną związać i już nie jest na każde jej zawołanie. Już na początku naszego związku to ja stałam się tą najgorszą. Próbowała mnie jak najbardziej oczerniać, nie pasowało jej to że jestem introwertyczna, wmawiala chłopakowi że nie będzie ze mną szczesliwy i ma mnie rzucić. W dodatku studiuję psychologię więc u niego w domu krążyła teoria że przez to będę nim manipulowała więc jestem zła. Mój chłopak mądrze do tego podchodzi i jesteśmy szczęśliwą parą już prawie od trzech lat, jednak trochę boję się co może dziać się w przyszłości

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Najważniejsza jest Wasza miłości. Bardzo dużo wspólnie przeszliście, co tylko Was umocniło. Trwajcie i dbajcie dalej o swoją miłość, aby jej ogień nigdy nie zgasł. I tego oczywiście Wam życzę, Agnieszka

  6. Paola pisze:

    Moj syn ma podobną sytuację, ma narcystyczną dziewcznę, są ze sobą dopiero 1.5 roku. Półtora roku wystarczyło, żeby pokazać jak złych ma znajomych,jak potworny jest moj drugi syn,czyli jego brat, a teraz zaczęła psuć relacje z nami, czyli rodzicami….bez przerwy krytyczne uwagi na każdy temat, krytyczne uwagi na temat calej rodziny, moj mąż bardzo dużą rodzinę,ale nikt nie jest wart jej uwagi… od początku wydawało mi się to dziwne, ale dopiero po przeczytaniu tego artykułu zrozumiałam wszystko… nie bardzo wiem co robić, bo widzę, że tracimy kontakt z synem…

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Pani Paolu jest Pani silną osobą i najważniejsza jest Państwa miłość do syna. Proszę nie tylko ją okazywać, ale również dawać synowi wszystko co jest z miłością związane. Nie naciskać, a w sposób subtelny okazywać miłość i o niej wciąż mówić. Najważniejsze, aby syn widział, że jest dla Was ważny – nawet gdy postanowi być z kobietą o której Pani pisze. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka
      – OFERTA –

  7. TakiTamSe pisze:

    Cztery lata z narcyzą. Jak w opisie: obsesyjna dbałość o prezencję. Źle się czuła jak nie emanowała szpilkami i biustem. Zazdrość, zawiść i cała kupa ,,ex,, gotowych dla niej na wszystko. Ostatnio nawet jeden szukał jej pracy. Ale nieskutecznie, pewnie chciał się jej pozbyć w końcu…
    Manipulacje, kłamstwa, wieczne problemy w każdej pracy, a pracowała miesiąc do trzech, średnio. Awantury, wyzwiska, nerwy / to była codzienność zanim się pozbyłem tego…babska.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Z tego, co czytam była to dla Pana bardzo trudna sytuacja. Wiele bardzo trudnych emocji. Jednak najważniejsze jest zadbanie o te emocje i tego Panu życzę. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

  8. martin pisze:

    Ja żyje z taką kobietą 25 lat z czego 21 lat malżenstwa.. w chwili obecnej czekam na sprawę rozwodową. Moja żona wiecznie miala jakieś dziwne relacje z innymi mężczyznami. Czasami jakaś kobieta mi dała do zrozumienia, żebym sobie baby pilonwał bo jej chłopa podrywa.. albo jakis facet za nami.jeździł autem itp. Zawsze miala usprawiedliwienie..podhrzewała mnie o zespół Otella. W koncu wyszedl na jaw jej 2 letni romans….z dwoma mężczyznami!!! Jak przeczytałem ten artykuł, to jakby ktoś opowiadał o mojej..mam nadzieję że już wkrotce byłej żonie.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Z tego co czytam udało się Panu zatroszczyć o siebie. To bardzo ważne i jestem pod ogromnym wrażeniem Pana wewnętrznej siły. Super. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

  9. Endurion pisze:

    Miałem taką kobietę, prawdziwy drań w kobiecej skórze. Popsuła mi opinię u wszystkich, płatkami jak miała dobry kontakt z nimi i jak obawiała się, że się dowiem to milczeniem, ,,dołem,, i niedomówieniami. Wszyscy się zdziwili że nie jesteśmy po 5 latach razem. ,,Przecież tak bardzo byliście za sobą…,, Przemilczam jak jej znajomi pytają co się stało. Ale było jak w tych podpunktach. Jak nie ja to zawsze był ,,lepszy ex,, aby jak coś załatwić, miała niejasne kontakty z byłymi i z domniemanymi kolegami jak sądzę także (W większości wymyślone,,. Niemniej jednak drażniące. Jednego przegoniłem sam, bo nie znał umiaru. Taki zakochany…
    Awantury bez jakichkolwiek granic: ulica, dom, samochód lub moja firma. Nawet przy własnej rodzinie mnie rzekła że ma mnie w dupie. Wprost i oficjalnie i bez powodu. Ot tak…z miłości pewnie. Niepotrzebnie się jej zwierzałem, bo potem obrócił to przeciwko mnie po wielokroć. Obrzydliwy typ pasożyta. Mam, spokój od pół roku, ale czasem,,potrzebuje mnie,,. Nie reaguję Ale wcześniej powiedziałem,,nie licz na mnie, nikogo mną nie będziesz rozgrywała jak innymi,,. Chora jednostka.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Musiała to być dla Pana bardzo trudna relacja, a jeszcze trudniejsze rozstanie. Jednak udało się – dzisiaj wie Pan co jest dla Pana dobre i jak nie dopuścić do tego aby przeszłość mieszała w teraźniejszości. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

    • Awaked82 pisze:

      Jestem w szoku te wszystkie historie są tak łudząco podobne do mojej. Powiem tak opuściło mnie 9 lat nieszczęść, w sumie to nawet fajnie brzmi. Mamy czterolatka, rozchodziliśmy się i schodziliśmy mase razy, kłótnie wieczne niezadowolenie z codzienności powiedzmy że taki standard z tego co tu wyczytałem z ciągłą pracą nad moim charakterem ( jak teraz o tym myślę to nie mogę wyjść z podziwu dla swojego antygeniuszu ) ona oczywiście zawsze była naj zawsze zawsze wiedziała lepiej i generalnie nie potrzebowała żadnych powiedzmy pozytywnych modyfikacji charakteru ;). Odsunąłem się od wszystkiego i wszystkich mi bliskich.oddałem wszystko co miałem a nawet więcej resztki siebie za to żeby dziecko miało oboje rodziców przy sobie. Jak już byłem w czarnym tyłku i wiedziałem że już nie mam nic więcej do dania (po wszystkich zdradach próbami manipulacji i wyprowadzenia mnie z równowagi i fochach i całej reszty nieprzyjemności) zdarzył się cud wtedy oczywiście myślałem że to koniec świata. Od jakiegoś czasu urabiała sobie nowego nosiciela ten pasożyt za moimi plecami z powiedzmy wiejskiego kółka rozwodników no i poszło w cholerę zabierając dziecko. Troche mi gościa szkoda bo próbowałem mu napisać w co się pakuje ale jak to mówią już jest po chopie zakochany po uszy. Może będzie mądrzejszy niż ja i jak za jakiś czas różowe okulary opadną to się zoriętuje w co się wpakował.

      • TakiTamSe pisze:

        Nie ma się czego dziwić że historie są podobne, bo i schematy działania tego parazyta, są takie same: ściąganie na dno, obniżanie wartości, szantaż, złe emocje, skarny egotyzm. Pod płaszczykiem kochającej, empatycznej super osoby. Klękajcie narody!

  10. mała mi pisze:

    Mój syn jest z taką dziewczyną. Zanim zrozumiałam jaką ona ma osobowość zmanipulowała i mnie. Było mi jej żal bo miała ciężkie dzieciństwo, na rodziców nie mogła liczyć, a często wyreczała matkę w obowiązkach nad młodszym rodzeństwem. Jej matka do dziś mówi, że to jej córka jest jej matką. Według mnie są to bardzo zaburzone relacje. W listopadzie podejrzewała mojego syna o zdradę tylko dlatego że podwiózł koleżankę z pracy. Udało mi się namówić ją na terapię. Teraz chodzą razem z moim synem na terapię. I tak zmanipulowała to, że on ciągle mówi że musi się zmienić żeby ją zadowolić. Ciągle ja zadowala a jej wciąż mało. Byliśmy na święta u drugiego syna i synowie, którzy bardzo się starali stworzyć świąteczną rodzinną atmosferę a ona od chwili przyjazdu ciągle niezadowolona. I tak przez całe 3 dni demonstrowała niezadowolenie. To już nawet dla mnie było za wiele. Tym bardziej, że synowa bardzo to przeżyła aż się popłakała.
    Już nie wiem co mam zrobić z tą dziewczyną. Często zwracała się do mnie o radę, mówiąc że ma do mnie zaufanie. Czy powinnam z nią o tym porozmawiać? czy dać sobie spokój. A porozmawiać z synem

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Droga Mała Mi. Bardzo ważne jest to, że syn z dziewczyną chodzą do terapeuty. Jednak w tym wszystkim warto też pomyśleć o sobie. Czy to jest tak, że czuje się Pani wyczerpana wspieraniem dziewczyny swojego syna? Jeśli tak, to ma Pani do tego prawo. Jest to bardzo naturalne, że człowiek traci energię, gdy nieustannie jest proszony o wsparcie. Proszę teraz pomyśleć o sobie. Dziewczyna ma terapeutę i do niego warto byłoby, aby zwracała się z wszelkimi pytaniami i obiekcjami. Pani nie musi a nawet nie powinna być dla niej terapeutką. Jest Pani matką swojego syna i to jest najważniejsze. Pozdrawiam, Agnieszka
      OFERTA

  11. Yano pisze:

    witam
    Po przeczytaniu tego artykułu wczoraj podjąłem decyzję o tym, żeby sie rozstać z taką kobietą. Dbałość o siebie, brak empatii (całkowity) a przede wszystkim niesamowity wręcz egoizm.
    zbieram się z decyzją, jesteśmy razem 20 lat (16lat małżeństwem)
    Już kilka lat temu usiłowałem pójść z żoną na terapię małżeńską, jednak zakończyło się awanturą i słowami, że ja powinienem się leczyć a ona nie potrzebuje żadnych terapii bo cyt.”nikt nie bedzie mądrzejszy od niej, a już na pewo nie jakiś psycholog”
    teraz jesteśmy na etapie zerwanych kontaktów z przyjaciółmi, rodziną, znajomymi.
    Moi dwaj najlepsi kumple są dla niej śmiertelnym zagrożeniem. wspólne wyjście w góry czy na rower jest pretekstem do awantury.
    Często miewam poczucie winy za tą sytuacje, choć wiem już że tak nie jest.
    Częste cyctaty tej kobiety to:
    -w dupie mam przysięgę małżeńską
    -Co mnie interesuje co ktoś mówi
    Mamy dwie córki. boje się, że kiedy o tym się dowie będzie oczerniać mnie w ich oczach. właściwie to jestem o tym przekonany.
    Obawiam się że mogę psychicznie tego nie wytrzymać, bo wiem że zamieni moje życie w piekło.
    Ale muszę to zakończyć.
    Będzie to trudne o tyle, że nigdy w domu nawet nie podniosłem głosu. Zawsze na wszystko się zgadzałem. Ale teraz osiągnąłem już dno!

    • Witam, najważniejsze to zatroszczyć się o swoje bezpieczeństwo. Ma Pan pełne prawo do swoich praw. Nikt nie ma prawa ich nadwyrężać lub przekraczać – nawet osoby będące z nami w związku nie mają do tego prawa. Proszę działać w kierunku swoich praw. Pozdrawiam.

  12. Mariusz pisze:

    Oczywiście, że spotkałem i to wiele takich kobiet, choć może niektóre cechy pokazywały w stopniu średnim, albo manipulowały, by tak wyglądać. Niestety cały czas mężczyzn obraża się od narcyzów, psychologowie narcyzm u mężczyzn diagnozują częściej, ale jakby u wielu kobiet naprawdę dziś to staje się coraz częstsze…

    To są straszne osoby, a do tego tak zakłamane że łatwo wpaść w sidła. Fałsz, fałsz i obłuda, aby jej było dobrze.

    • Ja pisząc o zaburzeniach często używam męskiej formy osobowej, ale wynika to z faktu, że piszę o człowieku. A jak wiadomo człowiek to kobieta i mężczyzna. Często także to podkreślam w moich wpisach. Bowiem warto wiedzieć, że zaburzenia dotyczą obu płci. Dziękuję za komentarz i serdecznie pozdrawiam.

  13. WymaganeImię pisze:

    12 lat z taką… kobietą, ostatnie 3 tylko z uwagi na dzieci. Terapia.. porazka, z trzeciego spotkania zostaliśmy uprzejmie wyproszeni bo terapeutka stwierdziła, że nie potrafi pracować, jeśli nie daje się Jej dojść do słowa a poza atakami na mnie bezustannie podważane są Jej kompetencje.
    Mam pytanie techniczne: zauważyłem opisywany tu mechanizm kopiowania zachowań matki u młodszej córki i staram się o przejęcie opieki zanim takimi nawykami zniszczy życie innym.. i sobie, bo wydaje mi się, że takim osobom trudno o zwykłe, codzienne szczęście skoro nieustannie są z kogoś i czegoś niezadowolone. Czy opisywane tu sytuacje, jak widzę wcale nie takie rzadkie, mają jakąś systematykę medyczną.. lub wręcz prawną?

    • Aby móc rozpoznać narcystyczne zaburzenie osobowości trzeba posłużyć się kryteriami diagnostycznymi. Według Klasyfikacji DSM- 5 kryterium rozpoznawania narcystycznego zaburzenia osobowości stanowi “stały wzorzec zachowań i reakcji emocjonalnych, związany z poczuciem wyższości (w wyobraźni i zachowaniu), potrzebą bycia podziwianym i brakiem zdolności do współodczuwania, rozpoczynający się u młodych dorosłych i występujący w różnych warunkach, charakteryzujący się co najmniej pięcioma z poniższych:

      1. Wielkościowe przekonanie co do swojej wartości (np. wyolbrzymianie swoich osiągnięć i talentów, oczekiwanie bycia lepiej traktowanym niż inni, pomimo braku znaczących osiągnięć).
      2. Pochłonięcie wyobrażeniami o nieograniczonym h: sukcesie, władzy, doskonałości, pięknie lub miłości idealnej.
      3. Przekonanie o byciu kimś wyjątkowym i niepowtarzalnym. Potrzeba bycia rozumianym wyłącznie przez osoby (lub instytucje) o wysokim statusie społecznym, zdolność do przebywania wyłącznie w towarzystwie takich osób.
      4. Nadmierne pragnienie bycia podziwianym.
      5. Poczucie bycia uprzywilejowanym (tzn. irracjonalne oczekiwanie bycia szczególnie traktowanym lub zakładanie z góry, że różne oczekiwania zostaną spełnione).
      6. Wykorzystywanie innych osób do osiągnięcia swoich celów.
      7. Brak zdolności współodczuwania: niechęć do rozpoznawania lub identyfikowania się z uczuciami albo potrzebami innych osób.
      8. Częste poczucie zazdrości wobec innych lub przekonanie o tym, że to inni są zazdrośni.
      9. Arogancka, wyniosła postawa lub zachowanie.”
      Ocenia się, że dotyka ono około 1% ogólnej populacji. Życie z osobowością narcystyczną bywa bardzo trudne, jednak możliwe. Jeśli jakieś zachowanie jest podejrzane warto mieć na uwadze dobro dziecka. Serdecznie pozdrawiam.

  14. Darek pisze:

    14 lat wytrzymałem z taką kobietą. Dodatkowo posiada nerwicę lękową – dramat to mało powiedziane. To co przeżyłem nadaję się na dobrą książkę lub ostry dramat. Szkoda że nie posiadałem takiej wiedzy wcześniej. Każdy powinien mieć świadomość o takiej osobowości i z taką wiedzą podjąć decyzję. Zastanawiam się czy można coś takiego “wypracować” zmienić?

  15. Pawelww28 pisze:

    Zniszczy /. To samo się przytrafiło mi

  16. Darek pisze:

    Problem narcystycznej osoby polega na tym że on nie dostrzega że jest z nim coś nie tak 🙂 mam świadomość że zmiany w życiu które dokonujemy wynikają z bodźca i sytuacji, ale jak coś zmienić skoro osoba z takim nastawieniem uważa że nie ma powodu zmieniać cokolwiek.

  17. Tomaszek pisze:

    Witam ! Moja ,,Bogini ” jest psychiatra ja tylko technikiem. Milosc od pierwszego spotkania. Wszystko układało się super do dnia zareczyn. Od tego momentu wyszło dużo na jaw. Pierwszy mąż zabrał jej tzn sąd prawa rodzicielskie okazało się że przez alkohol i agresję. Drugi mąż również psychiatra zapil sie na śmierć. Następny partner(ofiara) zapil się na śmierć. Następny uciekł gdzie pieprz rośnie ale nadal ja kocha. Moja ,,Bogini” pije nadal. Po 2 latach wziąłem ale pozbierać sie nie mogę. Neka mnie na komunikatorach,e-mailach telefonicznie z innych numerów. Wczoraj byłem u psychologa, dowiedziałem sie tego co już wiem. Strasznie ja KOCHAM!!! Nie umiem tego zakończyć. Boli strasznie. Nie potrafię funkcjonować bez niej . Ona pije codziennie ,popijam garść leków psychotropowych piwem,do tego jest zakupoholiczkai seksoholiczka ,zdrada to nie problem dla niej ja jestem ponizany w każdym prawie zdaniu, policja bywa często ,bo po alkoholu ,,ten pan “czyli ja grozę jej śmiercią ale policjanci znają juz ten adres i wiedza ,że tak było od 20 lat z moimi poprzednikami również. Nie wiem jak sie wypłata z tego związku.

    • Na pewno musi to dla Pana być trudna sytuacja. Jednak najważniejsze, że ma Pan świadomość tego, co nie powinno być u Pana w życiu. Czasem warto spojrzeć na uczucie miłości z innej perspektywy. Sprawdzić, czym faktycznie jest, ponieważ może się okazać, że miłością nie jest. Serdecznie pozdrawiam.

  18. Zofia pisze:

    witam,
    interesuję się tematem zaburzeń osobowości, ponieważ moja córka – 19 latka, posiada cechy osobowości narcystycznej, histerycznej i psychopatycznej. Historia problemów wychowawczych sięga momentu, kiedy miała 12-13 lat. Już wtedy z trwogą obserwowałam jak wpatrzona jest w odbicie swojej prześlicznej buzi; jak pożąda spojrzeń i uwagi innych ludzi, wszędzie i przy każdej okazji – na ulicy, w szkole, w sklepie; jaka jest arogancka i bezczelna na lekcjach zamieniając je w chaos, kłócąc się i oskarżając nauczycieli o straszne rzeczy; jaka oziębła i obojętna jest wobec potrzeb psa z którym wychowuje się od małego; jak wreszcie – między nami matką i córką – przepływ dobroci, pomocy, opieki, zainteresowania, poświęcenia, dostarczenia wygód materialnych i komfortu – jest tylko w jedną stronę – ode mnie do niej. Nigdy inaczej. Nawet w postaci takiego gestu jak zjedzenie wspólnie obiadu, czy pomoc w jego przygotowaniu, nawet podania herbaty kiedy mama leżała w łóżku po operacji ortopedycznej, ubranie choinki na święta czy wyjście z psem na spacer…. Powiedzenie z wyrachowanym uśmieszkiem na twarzy: “ale utyłaś”, “jesteś stara”, “twój facet jest taki brzydki – po co ty z nim jesteś” itp to była codzienność. Mimo to nigdy nie odpuszczałam w konsekwentnym pokazywaniu na czym polega miłość – wierzyłam, że przyjdzie moment że załapie, że przesiąknie dobrymi wzorcami, że to tylko trudne dojrzewanie. I po tych latach starań jestem w punkcie wyjścia – nie zdziałałam nic i zdałam sobie sprawę, że los skazał mnie z góry na porażkę, bo nie doświadczę uczucia dumy, pociechy, więzi rodzinnej, przyjaźni…. Zdałam sobie sprawę z kolejnej wielkiej życiowej porażki, kolejnej – bo pierwszą był związek z jej ojcem i przejście przez tę samą wieloletnią karuzelę deficytu miłości, uczucia samotności, odrzucenia, niedocenienia, wykorzystywania i przedmiotowego traktowania. I choć było jasne od jej narodzin, że córka jest “klonem” ojca, to nie dopuszczałam do siebie myśli że historia może się powtórzyć. Naiwnie (i nie zdając sobie sprawy jak bardzo nieuleczalny jest Narcyz) uparłam się że miłością zdziałam cuda. Nie zdziałałam.

  19. rozalia pisze:

    hmmmm szkoda że tak późno to znalazłam. wdowa po moim bracie to właśnie ktoś taki. on przrz nią popełnił samobójstwo zostawiając 2 dzieci. teraz boję się co ona może im zrobic , skoro jego doprowadziła do takiego stanu.

  20. Mariusz pisze:

    Bardzo dziękuję, przekonałem się że nie tylko ja to dostrzegłem.
    Prosto w cel, nie ujął bym tego lepiej, brawo.

  21. Michał pisze:

    Jestem 4 lata po rozwodzie z kobietą tego typu. Najlepsza decyzja mojego życia. Sprawy z dziećmi można poukładać. Wściekłość byłej, że ktoś miał czelność kopnąć cud boży w d… – bezcenne. Trzymam kciuki panowie, żebyście panowie przejrzeli na oczy i wyhodowali cohones.

  22. Marek pisze:

    Przecieram oczy jak to czytam ilu ludzi związało się z narcyzem. Ja również jako DDA dałem się uwieść mojej przyszłej żonie. Narcyz szuka empaty choć na początku daje serce na tacy. I to ona zawsze podrywa. Niedawno dowiedziałem się o jej kilku romansach w pracy przez te wszystkie lata małżeństwa. Szok. Małomówna, cicha woda, całą winę zrzuciła na mnie. Zmanipulowała swoich rodziców i szwagra. Choć mam mocne dowody to mówi, że to nieprawda. W sądzie mam się przygotować na szereg kłamstw. No coż, przyciągamy takich ludzi.

  23. Wiola pisze:

    Brakuje mi jedynie w tym artykule wzmianki na temat odcinania partnera od rodzinny i nabliższych, przywłaszczania go sobie i nadmiernej kontrolii. Warto również wziąć pod uwagę to ,iż większość osób ma jakąś część ze spektrum narcyzmu, żadko zdarza się osobnik który ma 100% podanych wyżej cech.
    Pozdrawiam

    • Dokładnie. Zgadza się. O tym też wspominałam w innych moich artykułach. Natomiast tutaj tak, jak Pani świetnie to zauważyła zabrakło tej informacji. Postaram się uzupełnić. Choć myślę, że Pani słowa/ komentarz są tego świetnym uzupełnieniem. Dziękuję i pozdrawiam.

  24. Tomasz pisze:

    prawda w 100% …. niestety
    miałem taką żonę …

  25. Adam pisze:

    Mam 42 lata, żona 44, nasze dzieci 12, 8 i 4.
    W 2015-2016 żona zafascynowała się książką o życiu na wsi. Niewiele minęło, a zaczęła napierać na zakup ziemi daleko od naszego miejsca zamieszkania i pracy, szantażując mnie rozwodem. Przeraziłem się, ustąpiłem, tym bardziej, że pieniądze żonie na ten zakup faktycznie jakby z nieba spadły. Od tamtej pory żona urlopy spędzała w tamtym miejscu; ja – chcąc nie chcąc – towarzyszyłem jej i dzieciom.

    W marcu 2020, gdy zabronili poruszania się po ulicach, spakowała się i wyjechała z dziećmi, korzystając z możliwości zamieszkania w 35-metrowym domku nieopodal naszej działki, udostępnionym przez osobę, ktora sprzedała nam ziemię.
    Teraz twierdzi, że nie może żyć w mieście, bo tu ludzie będą umierali od sieci 5G i koronawirusa (który na początku był „tylko grypką”), a o jedzenie po splądrowaniu sklepów będą walczyli na ulicach. Nie da się zniewolić i żadnej szmaty na twarzy nosić nie będzie. na pytanie, skąd brać pieniądze na życie, odpowiedziała, że z 500+ – i alimentów ode mnie.
    Ratunkiem ma być życie na wsi.
    Tam można porozmawiać z gwiazdami, drzewami, ziemią i poczuć, jaką krzywdę jej robimy.
    A nasz związek się rozleci, bo mój poziom wibracji jest zbyt niski. Życie ma być lekkie, łatwe i przyjemne, należy unikać mówienia o wypadkach, cierpieniach, chorobach swoich czy innych itp. A ja ją takim szambem oblewam. Gdy mówiłem przez telefon, że tęsknię, i aby coś mi miłego powiedziała – usłyszałem “Dobranoc!”

    Obowiązków społecznych, zawodowych, rodzinnych czy małżeńskich ona nie uznaje. Jedynym jej obowiązkiem to bycie samemu szczęśliwą – jak ona będzie, to i rodzina będzie szczęśliwa.
    Czuje ona, że w świecie jest wiele dusz czekających na przyjście na ziemię. Ona jest gotowa, aby sprowadzić tu jeszcze jedną. Dba o siebie, dobrze się odżywia, ćwiczy, kąpie się w rosie i październikowych jeziorach (i faktycznie, wygląda szałowo, tak że w czasie odwiedzin w mojej pracy koledzy pospadali z krzeseł; niewątpliwie jest piękną i inteligentną kobietą).
    Chce czwartego dziecka, „jak nie ze mną, to z kim innym”.
    Ale seks nie w tym celu jest zbyt niski i płytki, a ona zna bardziej przyjemne rzeczy od “gimnastykowania ciała”. Nawet przytulenie się do niej to rzadkość.
    Ale o dzieci walczyć ze mną nie będzie. twierdzi, że muszę uważać, żeby mnie złość nie zjadła. Tak jak stało się z moją mamą, która się zagryzła zmartwieniami i dostała raka.

    Co gorsze, zaczęła też podejmować zachowania ryzykowne i mało odpowiedzialne:
    W kwietniu 2019 kupiła na raty od niewidzianych, nieposiadających referencji Białorusinów dom z bala. W lipcu zamówiła do tego domu okna. Domu nie ma do dziś, a okna czekają u producenta. Wpłacone środki nie przepadły tylko dzięki mojej aktywności, a kredyt na ten cel dopiero co skończyłem spłacać.

    Wiosną pożyczyła bez mojej wiedzy od swojego brata kilka tysięcy złotych. W październiku podebrała jeszcze kilkaset złotych z koperty, do której trafiają pieniądze dawane naszym dzieciom przez dziadków.

    W sierpniu 2020 – podczas wyborów prezydenckich! – była na Białorusi, aby uczestniczyć w jakimś kursie gimnastyki.
    Ostatnio zaczęła wypominać córce pieniądze wydawane na lekcje tańca, tak, że tej zrobiło się przykro (żona uważa, że 500+ to jej dochód). W tym momencie młodsza córka podeszła do mnie i powiedziała „A wydawanie pieniędzy na jej kwiatki to mamie nie szkoda” albo „A ona sama na swoje rzeczy pieniądze to potrafi wydawać”. Miesiąc temu, w czasie spotkania rodzinnego urządzonego przez teściową dla najstarszej córki, spoliczkowała mnie przy dzieciach i swoich rodzicach za sugestie, że ma coś z głową.

    Na moje szczęście, otworzyłem się na kolegów z pracy, na znajomych, na swoją rodzinę pochodzenia, zostałem wysłuchany w centrum informacji kryzysowej. Znalazłem klucz do jej osoby: osobowość socjopatyczna/narcyz/psychofag. Wewnętrznie jestem już po decyzji o rozwodzie, ale zostawiam sobie przyjemność sprowokowania jej do pozwu (zagroziła, że zrobi to, jeśli zawnioskuję o 500+).

    Teraz to Bogu dziękuję, że to ona wyprowadziła się ode mnie, i że nie wiążą nas żadne kredyty. Córki twardo stoją za mną, najmłodszego sama oddała do przedszkola, więc i on będzie do odzyskania. Teraz mam największą frajdę z marzeń o przyszłym związku, o tym, że ktoś sam z siebie będzie chciał wziąć mnie za rękę, znienacka przytulić, albo – jak śniło mi się dzisiaj – będzie po prostu cieszył się z tego, że ze mną jest i mi towarzyszy.

  26. Anna pisze:

    Dzień dobry. Dziękuję za ten artykuł. Moja była partnerka jest obrazem osoby która została tu opisana. Rozstanie (na które się zdobyłam żeby chronić nasze dziecko przed ciągłymi awanturami) to był koszmar. Koszmar! Z własnej głupoty (mając za mało wiedzy) zgodziłam się na opiekę zamienna (sama – w Polsce sytuacja dzieci ze związków jednopłciowych nie jest uregulowana prawnie). Dziś wiem jak duży to był błąd. Ex nadal się na mnie wyzywa przy każdej okazji. Obraża, manipuluje, jest pasywni agresywna i stosuje gaslighting. Bywa w takie furii za każdym razem gdy usłyszy “nie, nie zgadzam się”. Były próby mediacji, ale podobnie jak u Pana powyżej zrobiła wszystko żeby je zerwać, bo okazało się że jednak powinna przestrzegać zasad. Szukam rozwiązania. To trwa już 7 lat. Muszę znaleźć sposób na “narcyzke” – jak się z nią komunikować żeby chronić siebie i dziecko. Zwyczajnie boje się zerwać z nią kontakt i zabrać dziecko (biologicznie i prawnie moje) – boje się zwyczajnie o swoje życie.

  27. Maciek pisze:

    Jakbym widział moja żonę. Ona nigdy nie jest niczemu winna, zawsze to wszyscy inni. Wdala się w romans w pracy, postawiona przed dowodami szła i idzie w zaparte robiąc z człowieka idiote. Złapana za rękę mówi że to nie jej ręka. Skłóciła cała moja rodzinę. Każdy przejaw uzasadnionej krytyki, nawet niewinej, podanej żartem, traktuje śmiertelnie poważnie i momentalnie przechodzi w ostra nienawiść i agresję w stosunku do takiej osoby. Każdy kto jej coś powie od razu jest skreślony z jej życia. Można ją tylko chwalić albo się wynosić. Poszliśmy na terapię, terapeutka jej mówiła że stosuje ona przemoc, że jest alienatorka, a ta od razu wpadała we wściekłość i cały czas mi wmawiała ze to moja wina, że ja jestem przemocowy. Na szczęście rozwód z mojej inicjatywy dobiega końca. Nie mogę się doczekać. Jak można trafić do takiej osoby? Pokazać jej jak bardzo się myli i jaka jest hipokryta?

  28. Byłem z toksyczną narcyzką pisze:

    Witam.
    Byłem w związku z kobietą narcyzem. Może komuś ten wpis pomoże i uniknie tego co ja przeżyłem. Jest to kopia mojego wpisu na FB.
    “Chciałbym opisać mój krótki, (bo trwający 3 miesiące) ale burzliwy związek oraz chwile, które się zdarzyły po rozstaniu. Bardzo proszę o ewentualne rady co dalej mam robić. Jestem wdowcem. Ona (i tu mam problem) jest po rozwodzie, a z drugiego (partnerskiego i niezalegalizowanego) związku jest wdową (???) – Poznaliśmy się na zlocie wdowców. Wszystko było ok na początku. Zaczęły się telefony z miłymi rozmowami. Po którymś tam telefonie wylała jakieś złości na mnie, ale rozumiejąc jej rozchwianie emocjonalne po stracie partnera mówiłem: dobrze, że to robisz, bo od tego są przyjaciele. Przy następnym telefonie pada z jej strony pytanie czy mam włosy na klacie. No i zaczęły się rozmowy o seksie. Później zaproszenia do jej domu na kawę. Były 4. Po 4 kawie zakończone seksem. Zaczynają się spotkania, z krótkimi rozmowami przy kawie i kończące się wiadomo czym, długim i bardzo gorącym. Regularne, 2 razy w tygodniu. Zaczynają się słowa do mnie jak to cudownie potrafię przytulać, że nikt tak jej dotychczas nie przytulał, jaki to cudowny jest sex ze mną, że nigdy nie miała takich pozycji, że czuje się przy mnie 100% kobietą itp. Po jakimś miesiącu mówi mi, że chce wyjechać w góry na tydzień i czy nie mógłbym jej zawieźć. Powiedziałem, że tak, wezmę 5 dni urlopu i pojedziemy razem. Na to ona do mnie: Ok. To pojedziemy w sobotę, prześpisz się i w niedzielę wrócisz, a w następną niedzielę mnie odbierzesz a za paliwo ci zapłacę. Odmówiłem oczywiście, pytając czy ma mnie za taksówkarza. Od tej pory zaczęło się psuć. Zaczęły się też różne pretensje do mojej osoby. Po pewnym czasie podczas rozmowy telefonicznej powiedziała mi, a raczej się wygadała, że korzysta z jakichś aplikacji randkowych i przebywa na jakiś tam grupach tego samego typu. Mówiąc jej, że to nie fair wobec mnie zapewniła mnie, że właśnie je odinstalowała i z grup się usunęła (i to wszystko zrobiła w czasie jednej minuty podczas rozmowy). Zaczęło się robić coraz chłodniej między nami. W międzyczasie dowiedziałem się o jakimś M z którym pisała. No i przychodzi czas przed walentynkami. Najpierw dowiaduję się, że spotkali się z M, że spał u niej w domu trzy razy, ale oddzielnie (on na dole, ona na górze, po podobno jest bardzo nieśmiały i oboje bardzo chrapią). W piątek przed walentynkami spotykamy się u niej w domu. Przywitanie normalne jak na parę, chociaż chłodniejsze, kawa, tym razem bez sexu, przytulenie na wyjazd i…. telefon podczas przytulenia pożegnalnego. Jej natychmiastowe rozłączenie telefonu, moje pytanie: kto to, odpowiedź: nikt ważny. Przychodzą walentynki. Przyjeżdżam do niej. Otwiera mi drzwi, bez przywitania idzie do kuchni i przez ramię rzuca: napijesz się kawy? Stoję jak głupi w przedsionku i nie wchodzę, bo nie zostałem zaproszony, trzymając w rękach prezent walentynkowy. Wraca pytając się co tam mam i mówi, że prezentu nie potrzebuje, jednak ostatecznie biorąc go mówi, że z takim napisem jeszcze takiego nie ma. Kawa na stole, na którym stoją oddzielnie masa różnych kwiatów w tym odemnie. Rozmowa, bardzo chłodna, wręcz jakby z zamrażalnika. Mówi mi: wiesz? Ja chłopa potrzebuję w domu, ale 2 razy w tygodniu, bez seksu sobie poradzę, a mi to najwyżej wyrosną włosy między palcami. Czuję i widzę, że to koniec ale próbując ratować sytuację mówię, że mi na niej zależy, że kocham ją i nie chcę jej stracić. Odpowiedź: przecież nie można stracić czegoś, czego się nie miało. Ostatnie przytulenie i wychodzę. Po jakimś czasie wyjeżdżam na weekend w całkowicie obce mi miejsce. Chcę oderwać się od myśli o niej. Udaje mi się to chwilowo, bo w sobotę znienacka odzywa się. Orientuję się, że chce sprawdzić czy jestem sam i co robię. Krótka wymiana zdań na messengerze i rozmowa video zakończona wirtualnym sexem. Po tym sexie wymiana paru zdań i m.in takie: Wiesz? M jest słabą partią, ty jesteś następny w kolejce. Odrodziły się u mnie nadzieje. W niedzielę nie wiedząc dlaczego jadę do niej w nocy (około 23:00). Dopiero pod jej domem zadaję sobie pytanie co ja tutaj robię. W pewnym momencie widzę w odsłoniętym oknie jej łazienki faceta w slipkach. Wszystko jasne. Dwa dni później dzwonię do niej, opowiadam wszystko i mówię, żeby mnie zablokowała, bo ja nie potrafię tego zrobić (z powodu uczucia). Odpowiada mi, że tego nie zrobi, bo chce mieć ze mną kontakt, więc blokuje ją wszędzie gdzie tylko możliwe. Miesiąc później odblokowuję ją i piszę urodzinowego smsa. Następnego dnia dzwoni do mnie mówiąc, że ktoś na randkowej grupie wylał na nią publicznie pomyje w grupie randkowej i że to podobno ja zrobiłem, tylko z innego konta na FB (których nie posiadam). Nawet nie mogłem tego sprawdzić, bo jest zablokowana na FB. Teraz to ona mnie blokuje w telefonie. Ja zresztą robię to samo. Boję się teraz przyszłości. Nie wiem co będzie gdy znów tęsknota się odezwie, bo “motyle” chociaż mniejsze, jeszcze są. Co wtedy mam robić. Pomóżcie proszę. Dajcie jakieś rady. Dzięki z góry. Chciałbym dodać, że mam 54 lata, a ona jest parę lat młodsza, lubi wypić i wtedy ma największą ochotę na sex. Ja piję rzadko, wręcz wcale.”

    Teraz (po miesiącu od napisania tego postu) dowiaduję się od swojej koleżanki, że ona z nią rozmawiała telefonicznie (będąc kompletnie pijana) mówiąc jej, że będąc jeszcze z nią w związku mówiłem o tej koleżance, że podobno ona się we mnie kocha. To była konkretna informacja z podaniem imienia i nazwiska. Wcześniej dochodziły do mnie informacje o podobnym zachowaniu od innych znajomych, opierające się na tym samym stwierdzeniu. chcę dodać, że razem jesteśmy na grupie wsparcia wdowców i mamy wspólnych znajomych, lecz z powodu zablokowania jej na FB nie widzę jej postów i komentarzy. Stwierdzam więc, że ona zaczęła teraz “wojnę”, a ja chcę się kompletnie od niej uwolnić, tylko nie wiem jak to zrobić. Doszły mnie też słuchy, że robi na czatach grupy ze mnie Kasanowę. Proszę o poradę, jeżeli to możliwe. Pozdrawiam

  29. Magda pisze:

    Moja historia dotyczy 2 Narcyzow Matka mojego faceta i on sam.Przez wiele lat nie rozumiałam tego poniżanie mojej osoby ,dopóki im przytakiwalam i narzekalam razem z nimi ,spędzałam czas na rzeczach które dla nich robiłam było dobrze.Gdy zaczęłam spędzać czas na tym co kocham ,co mnie wznosi i wzmacnia zaczęły sie awantury.Chociaz jak pamiętam najwięcej awantur miałam jak dzieci były małe,że wszystko źle robię.Minelo 15 lat po tylu latach upokarzania i dolowania a w ostatnich latach znecania sie psychicznego,podduszania i popychania oraz wyrzucania na klatke zglosilam partnerowi niebieska karte.i mój partner znalazł sobie młodszą dziewczynę, zmienił zachowanie i w dodatku chce mi odebrać dzieci z zemsty ze zglosilam go.Im dłużej z narcyzem tym gorzej.Rodzina już wcześniej zgłaszał mi że jest arogancki,wywyzsza sie i dużo o sobie mówi.Ale ja zakochana nie widziałam tych cech.:(((

  30. Marzena pisze:

    Może Pani oceni czy mój syn też wdał się w związek z narcyzem. Są w związku 5 lat, za rok bedzie ślub, od 1,5 roku mieszkają ze sobą. Dziewczyna przyjeżdżała do nas praktycznie co niedziela przez 4 lata, siedziała od rana do wieczora. Nie raz zamieniłyśmy parę słów, wydawała się bardzo miła i wrażliwa. Podziwiała moje prace ( trochę zajmuję się rękodziełem), wychwalała za pyszne obiadki. Polubiłam ją. Mój mąż nie. Gdy babcia kupiła jej mieszkanie zaczęli usilnie starac sie o to żeby wspólnie zamieszkać. Nie ważne było, że mnie tak do końca nie stać na to, żeby opłacać synowi pół czynszu i dawać na życie. Syn jeszcze studiuje, ona też. Po około pół roku ich wspólnego mieszkania zaczęły się jej fochy i niezadowolenie. Nie raz przyjeżdżała ze skwaszoną miną, potrafiła podnieść na mnie głos, bo miałam inne zdanie na dany temat niż ona, wnikała w moje małżeństwo. Starałam się unikać konfliktów, ustąpić. Szykowałam im obiadki, deserki i wałówkę do domu.Nie wtrącałam się w ich życie, byłam u nich przez cały ten czas 2 razy, nie wydzwaniałam do syna. W pewnym momencie doszło do tego, że musiałam pisać smsa, czy mogę zadzwonić, ale to też z czasem zaczęło przeszkadzać. W pewnym momencie syn powiedział mi, że nie będą przyjeżdżać do nas , bo narzeczona źle się u nas czuje. Ze jak chcę spotkać się z nimi to tylko u babci czyli mojej mamy. Powoli widzę, że ona nastawia syna przeciwko nam, najpierw przeciwko mężowi, który stwierdził, że skoro syn go olewa to on też. Na mojego drugiego syna też zaczęła źle mówić, teraz kolej na mnie. Tak nakręciła mojego syna, że ostatnio w ogóle nie dzwoni, nie odpowiada na smsy i totalnie mnie ostatnio zlekceważył. Bylismy na obiedzie u mojej mamy, syn z narzeczoną też, ona naburmuszona, w ogóle sie do mnie nie oddzywała, syn tylko zdawkowo, a jak wychodzili to pożegnał się z babcią, dziadkiem ,mlodszym synem, a ze mną nie (męża nie było bo nie chce się z nimi widzieć). Poczułam sie okropnie zlekceważona. Tym bardziej, że jak po pieniądze to drogę zna i nawet ostatnio dziękuję nie usłyszałam.
    Ale sięgając pamięcią wstecz przypominam sobie, że dla tej dziewczyny wszędzie wszyscy byli źli, w gimnazjum źli, w szkole średniej źli, w harcerstwie ( w dwóch różnych hufcach) też beznadziejni i teraz na studiach też są okropne osoby.
    Dodam, że mój syn nigdy nie mógł do nas przyjechać sam. W rozmowie cały czas podkreśla, słowo “my”. Pisząc smsa musiałam zwracać się ” czy kupić wam ….”, bo jak użyłam słowa “czy kupić Ci…” to była obraza. On jej wszystko opowiada, pokazuje smsy i razem roztrząsają to co napisałam lub powiedziałam.
    Czy to ja juz jestem niedzisiejsza czy z tą dziewczyną jest coś nie tak ? Dodam, że przedtem miałam bardzo dobry kontakt z synem
    Pozdrawiam

    • Z tego co czytam jest w Pani dużo niepokoju dotyczącego relacji syna z partnerką. Dostrzegam również lęk przed utratą kontaktu z synem. Chociaż utrzymanie tegoż kontaktu jest teraz utrudnione, to jednak proszę dalej pozostawać dla syna. Nawet jeśli ona teraz ten kontakt ograniczył, to niewykluczone, że pewnego dnia będzie Panią potrzebował bardziej. Proszę ofiarować mu tę przestarzeń. Może on potrzebuje więcej czasu, aby na pewne sprawy spojrzeć z innej perspektywy.

  31. Adam (z 30 stycznia) pisze:

    Jak widzę, z tym rozwodem to byłem zbytnim optymistą. Aktualnie żona jest u mnie, dała się nawet namówić na terapię – ale zaczynam już mieć dość i zbiera mi się na wymioty.
    Poszliśmy do pierwszego terapeuty. Gdy poprosił o założenie maseczki – wyzwała go od dupków i g…rzy i obrażona wyszła.
    U drugiego przesiedziała ze mną 2 godziny, będące nieustanną kanonadą zarzutów pod moim adresem. Podsumowanie prowadzącej: Pan się jeszcze stara; Pani natomiast od 2 godzin przekonuje mnie, dlaczego z mężem nie warto być.

    Terapia trzecia próba: gdy tylko usłyszała, że moja zmiana spowodowała załamanie się relacji w dotychczasowej formie, z miejsca uznała, że teraz muszę starać się od zera o jej względy.
    A jak ją poprosiłem o zapłacenie za wycieczkę szkolną córki – od razu foch, że ja też powinienem utrzymywać rodzinę!!!

    A majstersztykiem był sen, w której śnił się jej szpital psychiatryczny, sędzia, płaczące dzieci. Ją próbowano poddać przymusowemu leczeniu, a wtedy przyszła moja zmarła 2 lata temu mama, dotknęła mnie i ostatecznie to ja umarłem, a ona uciekła. Najlepsze w tym, że kwestię odebrania jej praw rodzicielskich omawiałem 7 h wcześniej z terapeutą, a o mojej mamie 2 tygodnie wcześniej mówiła, że modliła się do niej z prośbą o radę.

    Gdy mi ten sen opowiedziała, normalnie mnie sparaliżowało; jakby słyszała, co mówię do terapeuty 15 km dalej!

    Mam pytanie do Pani Agnieszki: mam z takim przypadkiem szansę na uzyskanie nad dziećmi wyłącznej opieki rodzicielskiej? Tzn.: sąd rodzinny mnie nie wyśmieje i uzna, że to ona ma coś z głową?

  32. Adam pisze:

    To może inaczej… Co mam myśleć o niej i jej stanie, gdy jednego dnia wie rzeczy, o których na zdrowy rozum wiedzieć nie powinna (mówi, że czyta pole energetyczne); gdy innego mówi, że życzy mi jak najlepiej, ale mam niskie wibracje, innego okłada mnie pięściami; jeszcze kiedy indziej kpi, co ze mnie za facet – A dziś w środku nocy obudziła mnie z przeprosinami bo zajrzałam w moje trudne dzieciństwo?
    Co zrobić, gdy śni mi się w nocy dziewczyna, która wchodzi ze mną pod koc, aby się przytulić?

    Co zrobić, gdy dochodzę z terapeutą do wniosku, że czas na prawnika, a ona mnie straszy śmiercią?
    Jak uciec ze związku zachowując opiekę nad dziećmi, gdy ona uważa się za dobrą matkę i chęć rozstania praktycznie ignoruje?

    • Warto do tych pytań odnieść się na sesji terapeutycznych. Popatrzeć na nie i wgłębić się z swoje potrzeby. Przyjęcie, że osoba dotąd nam tak bardzo bliska jest przecowcem bywa ogromnie trudne. Natomiast proszę pamiętać, że zastraszanie oraz okładanie pięściami jest przemocą. Nikt nie ma prawa nikogo krzywdzić. Warto wziąć pod uwagę swoje poczucie bezpieczeństwa i zastanowić się, co dalej.

  33. Joanna pisze:

    Mam pytanie. Mężczyzna narcyz żeby zdobyć kobietę stosuje na początku love bombing, wiem, bo byłam 16 lat z takim. Uwolniłam się. Natomiast mój bliski kolega do nie dawna spotykał się z kobietą narcyzem. Ona od początku pokazała “rogi” zauważyłam to. Interesują mnie 2 rzeczy . Czy w przypadku kobiet właśnie tak jest, że nie stosują na początku love bombingu tylko od początku wymagają, żeby o nie zabiegać i od razu dewaluują? Dlaczego osobę niezabużoną ciągnie do tego typu osobowości i daczego nie ” widzą” one osób ” bezpiecznych” i wybierają na korzyść narcyza? Wybierają ” chore” emocje zamiast spokoju?

    • Trudno jest mi się odnieść do Pani zapytań, ponieważ my jako ludzie “nie przyciągamy”. Kierujemy się różnymi zależnymi nawiązując relacje, ale nie mamy takiej siły przyciągania. Zaś, co do love bombing to nie ma jasnych wytycznych, kiedy i u kogo, z jakim natężeniem. Może to wystąpić w każdej kombinacji, z różnym natężeniem. Jednak warto spojrzeć na relację w całości. Nie bać się oceniać i segregować. Kiedy już wejdziemy z kimś w bliższą relację, to warto mieć na uwadze, na każdym jej etapie, co takiego się dzieje. Nie przymykać oczu na coś co rani i jest destrukcyjne. Warto też pamiętać, że przemoc narasta.

  34. Mała Mi pisze:

    Jest 5 rano, nie śpię, właśnie jestem w 3 tygodniu po rozstaniu z kobietą, przyjaciółka, partnerka… I właśnie przeczytałam – narcyzką.
    Byłyśmy ze sobę prawie 5 lat(za kilka dni byłaby rocznica) z czego jak wyliczyłam tylko w lata było dobrze. Kolejne to mój placz, ból, pretensje, oskarżenia, rozstania i powroty..
    Mino tego jest mi tak ciężko.
    Na początku było właśnie bombardowanie miłością. Wszystko pode mnie. Kupowała sobie buty i mi. Sobie bieliznę i mi. Sobie koszulkę, mi koszulkę. Bilety na koncerty, kabarety, wyjazdy. Byłam przeciwna bo nie było mnie stać na to wszystko żeby jej zwracac pieniądze za to. Często nasze wyjazdy 2,3dniowe ona opłacala sama. Wszystko z miłości. 100 wiadomości, 200 połączeń na dzień. Z powodów rodzinnych ale i obawy przed krytyka ludzi w malutkim miasteczku niestety nie mogłyśmy mieszkać razem i być ze sobą oficjalnie. To dodatkowy stres. Pomogłam założyć jej klub sportowy, zdobyć zaufanie ludzi. Kilka lat wcześniej klub był karta przetargowa. Przy każdej kłótni i chwilowym rozstaniu wypominala mi i wyrzucała mnie z niego bo jak to mówiła Jak Ty sobie wyobrażasz naszą współpracę teraz ??
    Łamała mi tym serce. Po czym po kilku dniach przychodziła do mnie, przytulała i mówiła DLACZEGO PŁACZESZ? Ciągle slyszalam że to ja nauczyłam ją kochać, że jestem największym przyjacielem, że jak się rozstaniemy to ona z nikim nie będzie bo nie ma zaufania ani do kobiet ani do mężczyzn. Tylko do mnie. I że jednak gdyby już z kimś była to mnie weźmie na matkę chcerzsną swojego dziecka bo jestem tak dobra i mądra kobietą ! Pół roku temu poszła na terapię i nagle stwierdziła, że czuję się kontrolowana, że nie ma swojego życia i jest wolnym człowiekiem i ma prawo spotykać się z kim chce. Jasne! Ale wpadłam z deszczu pod rynnę. Potrzebna byłam teraz do zrobienia papierów w kubie, przyjścia do mnie na obiad albo na szybki sex. Wyjeżdża z kimś innym, biega już nie ze mną, ciągle zajęty telefon. Wszystko z ciągłymi zapewnieniami jak bardzo mnie kocha i nie możemy tego stracić bo przecież połączyła nas wielka i prawdziwa przyjaźń. Bylo tak mnóstwo skrajnych sytuacji a ja przez tyle lat trwałam, cierpiałam, płakałam i kochałam. W końcu, w zeszłym miesiącu już nie podołałam i sama złożyłam rezygnację w klubie. Gdzie jako jedyna pracowałam 4 lata za darmo. Bo to ponoć wolontariat. Tylko trenerzy mogą zarabiać. Oczywiście ona. Była to dla mnie tak trudna decyzja. Nadal zaczynam płakać gdy o tym pisze. Wciąż ja kocham, chociaż dziś wiem że nie mogę. Bo mnie to rujnuje. Mam stany lękowe, depresyjne. Problemy ze spaniem, jedzeniem, skupieniem. Nie chcę mi się żyć. Zaniedbałam dzieci. Bo nadal ja kocham. Mam ogromne poczucie winy, że może nie byłam zbyt wyrozumiala, ciągle słyszałam od niej że nie zrobiła nic złego, że ja mam wkręty. Ze jak zwykle mam swoją prawdę a ona swoją. ( mogą być dwie prawdy?)
    Dziś sytuacja wygląda tak, że nie wychodzę z domu żeby jej nie spotkać. Boję się zobaczyć gdy pokaże się z kimś być może nowym. Boję się swojej reakcji i tego że nie ukryje bólu.

    • Każdy z nas ma prawo czuć to co trudne po relacji, która “umarła”. Mamy prawo do tych uczuć, choć ich ciężar mocno przygniata. One przychodzą z pewną informacją, którą warto odkryć. Pomimo, że bolą często pojawiają się z komunikatem o co trzeba zadbać, aby nie dać się dalej wykorzystywać. Warto zajrzeć głębiej.

  35. NinA pisze:

    Radzę wszystkim mającym narcyzę za partnerkę porządną terapię.
    W tajemnicy zbierajcie dowody. Kiedyś naprawde wam uratują tyłek przed oczernieniem , porzed dziećmi, itd. Dowidy dla policji j w sądzie. W tej grze nie ma litości. Uczcie się spokoju, cierpliwości i troski o siebie. Kontrola narcyza jest możliwa w ograniczonym czasie (dobre i to).
    Żyjecie z własnym toksycznym wrogiem.
    Wrogiem , który nie zna litości, nie bierze jeńców, nie ma sumienia ani empatii.
    Narcyzm jest psychopatą (wewnętrznie) i socjopatą (per praxis) – sam tego nigdy nie dostrzeże (nie może). Jego leczenie nie ma sensu , ponieważ skutkiem leczenia tylko doskonali techniki manipulacyjne i podwyższa poziom wewnętrznego zakłamania (chroni swoje chore, dziecinne , infantylne i zakłamane “ja”) Zwykle ma też was totalnie w dupie. Blichtr, kasa imponowanie innym , zazdrość , zawiść to ich bogowie ale i demony.
    Ad rem..
    Być sobą, zbierać dowody, nie pozwalać na manipulacje, mieć swoich orzyjaciól, rodzinę, swój swiat (nie pozwolić drapieżni ko wi na odłączenie nas od ludzkiego stada i grup wsparcia). Obniżyć swoją wartość w jego oczach.
    Pozwolić mu odejść lub samemu uciekać.

  36. wDepresji pisze:

    10 lat razem 8 małżeństwa wypisz wymaluj moja żona, obecnie jestem w szpitalu bo nie wytrzymałem psychicznie i zastanawiam się co dalej, bo żona zrobiła ze mnie winnego za wszystko i najlepsze jest to ze mówiła ze ja jestem narcyzem.

  37. Michał pisze:

    Na wstępie bardzo Pani podziękuje za ten artykuł, dostałem tak jakby oświecenia, aż chce Mi się krzyknąć EUREKA.
    Opowiem o Swoim dotychczasowym życiu. Byłem ze Swoją żoną 14lat małżeństwa + chodzenie i zaręczyny 3 lata co łącznie byliśmy razem 17lat. Byliśmy postrzegani za super małżeństwo, wszyscy widzieli i czuli od nas ze kochamy się bezgranicznie, pasujemy do Siebie, moja żona bardzo atrakcyjna, ładna i elegancka, Ja tez przystojny bardzo inteligentny, normalnie do tańca itd. Pracowaliśmy Oboje do momentu kiedy żona zaszła w ciąże po 5 latach małżeństwa, a ze pierwsze dziecko poroniła to kolejna ciąża tez była zagrożona, wiec była na zwolnieniu. Wynajmowaliśmy mieszkanie, Ja dążyłem do lepszego stanowiska i lepszych zarobków i małymi kroczkami po schodku po schodku udało się. Wiec doszedłem do wniosku ze skoro płacimy za wynajem to lepiej będzie jak poszukamy jakiegoś domku do kupienia, finansowo wyjdzie prawie na to samo a nawet jeśli rata kredytu będzie trochę wyższa to trudno, ale i tak płacimy za wynajem, wiec dom później będzie Nasz. Żona oczywiście się zgodziła była zaskoczona i wdzięczna ze tak myśle bo Ona nie wpadłaby na to. Powiem tak zawsze myślałem za Nas dwoje, zawsze rozwiązywałem jej problemy ze skutkiem zadawalającym dla Niej i była w niebo wzięta. Ona czasem myślałem ze nie myślała o przyszłości, żyła dnie codziennym. Po prostu bardzo Ją kochałem i miała wszystko na co było Mnie stać, w druga stronę było gorzej, zawsze zapominała o moich urodzinach, rocznicach, świętach itp. Ale przyzwyczaiłem się do tego chodź bolało, skoro Ja pamietam to czemu On nie może. Dochodziło oczywiście między Nami do jakiś sprzeczek i małych kłótni, później ciche dni, gdzie zawsze Ja z Nią siadałem i tłumaczyłem ze trzeba wyjaśnić te milczenie bo nikt nie Wie o co chodzi a tak w związku nie może być, bo to ślepa uliczka robienia Sobie na złość itd. rozmowa i to za każdym razem, owszem z większa częstotliwością tych sprzeczek z Jej ust padały na początku wyzwiska w Moim kierunku były to drobne ale bolały a z biegiem lat to leciało jak z karabinu, do tego stopnia ze pare razy zostałem przez Nią pobity ale było to nie zauważalne dla Nikogo. Na pytanie czemu mnie wyzywa i bije, odpowiadała ze to z miłości. Ja Jej nie ubliżyłem nigdy przez te wszystkie dni (to może był błąd bo może powinienem). Przyszło na Swiat Nasze dziecko – córka, za

  38. Kuba pisze:

    Dziękuję za ten artykuł – “tego” mi właśnie brakowało pośród całego morza artykułów na temat narcyzmu, które to artykuły pisane są niestety tak, jakby to tylko facet mógł cierpieć na tego typu zaburzenie. Przez dwa lata spotykałem się z “pewną” Panią-Narcyz, notabene bardzo znaną lekarką w Opolu. Co tu dużo ukrywać – rzeczona Kobieta zniszczyła mi życie (i zresztą nie tylko mi), dwa lata leczę się już z traum, których zdążyłem się przy Niej nabawić (że nie wspomnę o fakcie, iż moje dobre imię wdeptywane jest przez Nią od kilku lat w ziemię). Najgorsze w tym wszystkim jednak jest to, że poziom wiedzy u psychologów na temat narcyzmu jest dramatycznie niski (i nie jest to tylko moja opinia) i naprawdę niemiłosiernie ciężko jest znaleźć sobie takiego terapeutę, który wiedziałby “jak” prawidłowo podejść do pacjenta-ofiary narcystycznej przemocy. W moim przypadku, psycholodzy z mojego miasta (Opola), zamiast dodawać mi otuchy, zamieniali się niemalże w adwokatów mojej oprawczyni, co doprowadziło do tego, że straciłem zaufanie do tej profesji (choć nie chcę oczywiście generalizować, gdyż wiem doskonale, iż tych kilku psychoterapeutów nie może przesądzać o wszystkim). Pozdrawiam i raz jeszcze dzięki za ten “inny od innych” artykuł.

  39. Marcin pisze:

    Nie wiem czy jest sens ale opisze swoja historie tez. Poznalem pewna kobiete. Oczywiscie zaczelo sie standardowo love bombing, co zdziwilo nawet wlascicielke u ktorej wynajmowalem mieszkanie ona jezdzila do mnie wiec musi jej na Panu zalezec jednak to oczywiscie tylko zmyla. Po kilku tyg znajomosci zaslepiony miloscia rzucilem prace wynajalem inne mieszkanie byleby ona miala blizej do mnie. Dodam ze twierdzila ze ma meza alkoholika i chce od niej odejsc ale nie wie kiedy to nastapi jednak kiedy mnie poznala wkoncu uwierzyla ze poznala kogos dla kogo bedzie gotowa to zrobic. Najgorsze ze w tym wszystkim byly dzieci. Poznawalem je powoli. Postanowilismy ze wyjade za granice zeby zarobic na nasza wyprowadzke. Podczas mojego wyjazdu miala mnie gdzies. Czesto nie odbierala telefonu wiedzialem ze imprezuje. No ale bylem zaslepiony i w dodatku zajety praca cierpialem emocjonalnie jednak wierzylem ze dobrze robie w imie milosci. Myslalem ze jesli pokaze ze jestem w stanie dla milosci duzo zrobic to ona wkoncu to doceni. Przed moim powrotem zerwala ze mna od tak ze jednak nie chce odchodzic od meza. Miala takze jezdzic do pracy zarobic przez wakacje jednak niestety nie zarobila nic. Klamstwa klamstwa wymowki istny rollercoaster. Po moim powrocie spakowalem jej rzeczy ktore u mnie miala. Jakies garnki itd. Glupi bylem ze zgodzilem sie na wspolne zbieranie jagod. Zaczela mnie znowu urabiac. Ze moj powrot wszystko zmienil ze uczucia wrocily. Jeszcze wtedy nie wiedzialem ze juz podczas wakacji mnie zdradzila. Chora historia bo przeciez ona miala jeszcze meza. Czesto o nim wspominala ze ma dosc takiego zycia u boku alkoholika. Wieczne awantury niby jego krzyki. Pare razy go nagrywala jednak zawsze mowil normalnie bez awantur czy podniesionego glosu. Gdy mowilem ze on przeciez normalnie mowi tak mnie przekrecala ze jej wierzylem a to ze juz podpity zmeczony a to ze dzieci wiec staral sie byc spokojny. Spotykalismy sie u mnie. Temat przeprowadzki zszedl na drugi plan chociaz oczywiscie ja liczylem ze ona wkoncu zmieni zdanie kiedys. Zaczela czesciej mnie odwiedzac. Z dziecmi. Narcyzi wybadaja wasze potrzeby i na poczatku nawet Was tym obdarza zebyscie mysleli ze to wladzy tego brakuje wam i im. Mi brakowalo rodziny gdyz jestem samotny oprocz matki z ktora nie utrzymuje kontaktu i brata przyrodniego nie mam nikogo. Ona wyczula ze dzieki dzieciom kupi moje zaufanie. Manipulowala nimi zeby udawaly ze mnie lubia ze im tez zalezy ze u mnie jest fajnie a z czasem pokazywaly swoje prawdziwe oblicze. Spotykalismy sie prawie rok. Tuz przed koncem relacji po wielu jej namowach ze juz jest gotowa na wyprowadzke poznala niby kolege DJ. Wozil ja do pracy dorywczej oczywiscie to bylo klamstwo. Bo jakakolwiel prace pomoglem jej zalatwic to max kilka dni i rzucala. Niestety ufalem jej ze to tylko kolega a prace po prostu jej nie pasuja. Milosc z mojej strony byla slepa na maxa. Sfinansowalem jej przeprowadzke plus nowe meble. Zgodzilem sie zeby mieszkanie bylo na Nia. Po przeprowadzce nagle wszystko sie zmienilo. Zaczela mnie traktowac oschle podle jak popychadlo. Dodam ze bylem juz dosc zmeczony ciaglym poddawaniem mnie gasligtingowi jednak nie zdawalem sobie z tego po prostu wtedy sprawy jak mnie oklamywala manipulowala. Nowy kolega podczas gdy ja bylem w pracy bywal na mieszkaniu u Nas. Odszedlem po swietach gdy zamiast spedzic ten czas ze mna i dziecmi siostra poszla na impreze. Teraz juz mam przygotowane dokumenty przedsadowe wezwanie o zwrot mebli chociaz tyle moge odzyskac z tej znajomosci. Po mojej wyprowadzce byly oczywiscie proby sprowadzenia mnie spowrotem. Obiecanki ze sie zmieni. Jednak nowe narcystyczne paliwo juz czekalo w kolejce. Wyprowadzilem i powiedzialem ze ma sobie przemyslec to jak mnie traktuje karanie cisza ublizanie podcinanie skrzydel nic z tego co ustalilismy nie bylo z jej strony realizowane. Dwa dni po rozstaniu nowe paliwo bylo juz na mieszkaniu ktore wynajalem. Podczas gdy jej nowy facet byl w pracy wpadala do mnie kilkukrotnie chciala tez pieniedzy ode mnie bo niby jej dobra kolezanka ktora powiedziala mi o zdradzie nie chce jej pozyczyc ale cholera ona miala juz nowego a do mnie po kase przechodzila. Ogolnie juz od 2mcy jestem sam odcialem sie. Przeszedlem zalamanie nerwowe pale wiecej fajek czekam na kolejke na terapie indywidualna. Sam nie wiem do konca kim ona jest ale narcyzm to malo powiedziane. Ciezko tez wszystko opisac w kilku zdaniach. Stosowala wiele technik manipulacji. Odcinala mnie od swoich znajomych zebym tylko nie utrzymywal kontaktu zebym nie dopytywal zebym nie mial w nikim poparcia kogos z kim moglbym zweryfikowac swoje podejrzenia. Doszlo do tego ze przestalem wierzyc sam sobie ze podwazalem wlasne osady mowilem sobie ze ona ma racje. Nie wiem kiedy wyjde z tego otepienia ale basen rower pozwalaja mi troche odbudowac siebie swoje poczucie wartosci ktore przez to wszystko spadlo do krytycznych wartosci. Wiem ze nowe paliwo tez zniszczy ale na pewno jakis czas beda razem. Chcialbym moc po prostu o niej nie myslec zajac sie czyms mam nadzieje ze wiosna przyniesie nowe znajomosci i nowe mozliwosci obym potrafil jeszcze zaufac komus kiedys. Pozdrawiam wszystkich czytajacych

  40. Ogon pisze:

    To niesamowite, ale czytam o kobietach narcyzach i otwierają mi się oczy. 20 lat związku z taką, dwójka dzieci i ostatnie lata to piekło na ziemi… wszystkiemu jestem winny, nie przyjmuje nawet nie krytyki, ale grzecznej prośby o zmianę jakiegoś zachowania, ciągłe opowieści o stadzie adoratorów, przechwałki jaka to ona jest złośliwa i jak przez to ma mało przyjaciółek, ale to nic bo przecież zawsze lepiej dogadywała się z facetami… nastąpiło totalne odcięcie emocjonalne i fizyczne, próby rozmowy na ten temat kończą się lawiną zarzutów i domniemanych krzywd których jestem przyczyną i sprawcą, im bardziej się starałem tym gorzej byłem traktowany. Chorobliwa zazdrość, obrzydzanie rodziny. Nigdy nie zapomnę kiedy podczas jednej z kłótni kiedy znowu słyszałem całą masę zarzutów o to co źle robię i jaka ona jest biedna, zapytałem – ok, ja mogę popracować i się zmienić, a czy ty widzisz coś w sobie co powinnaś zmienić? Szok i niedowierzanie na jej twarzy będę pamiętać do końca życia. Nie miała na to odpowiedzi, po prostu jej mózg na chwilę się zatrzymał. Obwiniając mnie o wszystko namówiła mnie na wizytę u psychiatry, dostałem jakieś prochy które jakiś czas zażywałem. Teraz jest to kolejnym argumentem przeciwko mnie, że jestem wszystkiemu winien, bo przecież leczyłem się psychiatrycznie. Ciągłe wzbudzanie niepewności i nieufności swoim zachowaniem i udawanie że przecież nic takiego nie robi, że zawsze tak było.
    Teraz wybrzmiewają ostatnie akordy tego związku. Rozwód jest kwestią najbliższych miesięcy. W ten sposób wyrzucę do kosza 20 lat życia. Takich które miały być najlepsze a stały się najgorsze.
    Nie wiem czy się z tego podniosę, mimo że dzięki takim artykułom widzę że to jednak nie moja wina, a przynajmniej nie cała… marne to pocieszenie.

  41. Tomek pisze:

    Cześć, czy ktoś z Was spotkał dobrego terapeutę z wiedzą o kobietach narcyzach?

    Właśnie umieram w takim związku… po 18 latach…

    Starałem się być dobry…. bardzo dobry….
    Ale wszystkiego było za mało…
    dopamina, dopamina, dopamina…

    Pomóżcie!

  42. Kasia pisze:

    Współczuję doświadczenia. Powodzenia!

  43. Kasia pisze:

    Marcin współczuję doświadczenia. Powodzenia!

  44. Ananna pisze:

    Miałam męża narcyza i nie wiem czy na tym tylko się kończy. Męczył mnie kilkanaście lat i tak owinął wokół palca że robiłam wszystko pod jego dyktando. W narzeczeństwie robił wszystko żeby mnie zdobyć a po ślubie opadły mi klapki z oczu i zobaczyłam kim naprawdę jest. Było poniżanie, wyśmiewanie, wyzwiska, przemoc psychiczna i fizyczna. Buntowanie dzieci na mnie, mówił im że jak podrosną to zrozumieją kim.jest ich matka. Wypychał mnie ma klatkę schodową i nie wpuszczał do domu. Jest alkoholikiem i uzależniony od gier komputerowych. Pracował za granicą, jak przyjeżdżał do domu na dwa tygodnie to istny koszmar. Całą noc gry na komputerze i pił alkohol a w dzień spanie. Nie interesowały go ani dzieci ani ja. Ośmieszał mnie przed znajomymi, mówił np. że wybiera się do agencji towarzyskiej. Jak miałam jakiś problem i chciałam z nim porozmawiać to mi mówił żebym się ładnie ubrała i poszła na miasto, jak się poślinią na mój widok to mi wszystko przejdzie. Straszył że zniknie, nie będzie łożył na dzieci i zdechniemy w trójkę z głodu. Zawsze miał rację, we wszystkim, a nawet to powtarzał że chociaż nie ma racji to i tak ją ma. Brał dzieci na wakacje za granicę, a po ich powrocie wracali nastawieni na mnie że nie szło się z nimi porozumieć. Co roku było to samo, pobyt u ojca, a później budowanie relacji na nowo. Straszył rozwodem co rusz, ale nie robił nic chociaż go o to prosiłam żeby to już zakończyć ten koszmar. Za granicą miał jakąś kobietę bo nieraz w nocy słyszałam rozmowy z kimś. Zamykał się też w samochodzie i rozmawiał przez telefon godzinami. W domu robiłam wszystkie remonty sama, po cyklinowaniu malowanie parkietów, płytki w kuchni, tapety w całym domu. Nie zrobiłam tylko łazienki i do tej pory tak jest tam jak to wszystko zostawiłam. Nigdy nie usłyszałam że coś zrobiłam dobrze, tylko że on kiedyś to zrobi lepiej. Przeszłam dwie terapię, w tym jedna dla osób współuzależnionych. Dużo rozmawiałam z ludzi uzależnionymi aby jak najwięcej się dowiedzieć co to w ogóle jest za problem. Gdy młodszy syn miał 18 lat czara goryczy się przelała i to ja wyjechałam i w końcu ułożyłam sobie życie i uwolniłam się, zostawiłam wszystko, zamknęłam za sobą drzwi tamtego życia. To ja wniosłam o rozwód, ale zanim go dostałam straszył mnie że wyślę na mnie ukraińską mafię i mnie wywiozą do Afryki, tam mnie będzie gwałcił kto tylko będzie chciał, że mnie zabije, że wie gdzie mieszkam. Zgłosiłam to ale umorzyli bo niby że nie mieszkam w Polsce. Dzwonił do mnie co chwilę tylko po to żeby mi ubliżać. Do sądu przyprowadził dorosłe dzieci, aby zeznawały przeciwko mnie, że ich porzucilam. Wszystko to się odbywało pod wpływem szantażu. Myślałam że mi w tym sądzie pęknie serce, gdy zobaczyłam ich w jakim są stanie. Po latach dzieci mnie przeprosiły, ale mam ból w sercu że to zrobili bo mnie by moi rodzice w takie coś nie wkręcili, bo bym nigdy nie poszła zeznawać. Miałam jednak pełno dowodów w postaci dokumentów i to w sądzie pokazałam. Np. przewoził nielegalnie papierosy, dostał kare bo go złapali i za miesiąc zrobił to samo. Kupował zbędne rzeczy których nigdy nie używał. Szastał pieniędzmi na lewo i prawo. Pożyczał pieniądze ciągle od mojej rodziny. Później syna namówił żeby syn pożyczył pieniądze od ojca jego dziewczyny i zostawił syna z długami. Syn za niego spłacał bo przyjechał do mnie skruszony i psychicznie zniszczony, żeby go przyjąć, bo z ojcem już nie może żyć. Dzieci nie miały ze mną kontaktu kilka lat po moim wyjeździe bo ich buntował. Syn tu poznał dziewczynę, córka hazardzisty. Ożenił się i z nią i z nią też są jazdy bo mnie oczernia na każdym kroku, że powinnam robić tak a nie tak, że to a nie to. Co chwilę ma o coś jakieś pretensje. Dzwoniła codziennie do mnie i mi się żaliła na mojego syna. W końcu odcięłam się bo to już przeszło wszelkie oczekiwania, więcej już nie jestem w stanie im pomóc a nawet nie chce i nie obchodzą mnie ich problemy. Też mają sporo długów bo jak tu byli to szastali pieniędzmi, kupował jej telefony po 3.500 osiem lat temu. Teraz postanowiłam sobie że od nich też się odcinam definitywnie, żeby zachować resztki zdrowia psychicznego, bo jeśli teraz tego nie zrobię, to mnie wykończą psychicznie, bo ciągle coś chcą, bo nie mają pieniędzy, bo to bo tamto. I nie ważne że pomagam, paniusia mi ciagle ma coś do zarzucemia. Przepraszam bardzo, ja też mam swoje życie i nie będę nikomu pomagać, kto tego nie docenia i mi mówi że jak chce zdjęcia z dzieci urodzin to muszę poprosic. Piszę to żeby to była przestroga dla innych w co się człowiek może wpakować, jak ważne jest z kim się zadajemy, jak to przechodzi z pokolenia na pokolenie ta patologia, jak nic się z tym nie robi i jaki wzór mają nasze dzieci, a także żeby pokazać tą druga stronę, że nawet z takiego bagna można się podnieść i żyć pełnią życia. Czasami musimy zrobić w życiu cięcie chirurgiczne, nie ważne że boli, niech boli, długo boleć nie będzie, ale dla tego spokoju który przychodzi po tym bólu warto, naprawdę warto walczyć o siebie i swoje spokojne życie.

    • Bardzo dziękuję za poświęcony przez Panią czas na napisane swojej historii. Pani słowa mogą być bardzo pomocne dla osób, które odwiedzają mój blog. Bowiem Pani historia niesie w sobie również świadectwo siły, którą można wykorzystać na rzecz swojego bezpieczeństwa. Dziękuję.

  45. Iksigrekzet pisze:

    Czytam i oczom nie wierzę! To jak kserokopia mojego związku. Moja jeszcze żona zachowuje się jak klasyczny narcyz. Od 15 lat jesteśmy razem, ale to już koniec. Nie wytrzymam dłużej obelg, poniżania w gronie znajomych i jej rodziny, odcinania od mojej rodziny, poniżania moich bliskich, zwalania winy na mnie za całe zło świata, dyktatury, dyrygentury, jej boskości, nieomylności, porównań do supersamców kolegów, oschłości, oziębłości, traktowania jak psa lub jak powietrze. Dość! Przez 15 lat ten psychopatyczny stan rósł jak rak, a ja na to pozwalałem rezygnując z własnego zdania czy nie mówiąc jasno “nie”. O tyle trudniej było zakończyć to wcześniej z uwagi na to, że w naszym związku są dzieci. Tylko dla nich wytrzymałem tak długo. Teraz przekraczanie wszelkich granic sięgnęło zenitu, bo odkryłem, że od dłuższego czasu żona ma romans na pełną skalę z kolegą z pracy, też żonaty i dzieciaty. Gdy się o tym dowiedziałem, to się kompletnie załamałem. Psychicznie i fizycznie się rozpadłem. Powoli wstaję, ale kolejny cios nie pozwala tak szybko, bo okazuje się, że to ona złożyła wniosek rozwodowy i oskarża mnie o znęcanie psychiczne, a do kochanka w ogóle się nie przyznaje pomimo, że wie, że mam na to dowody. Zachowuje się tak złodziej złapany za rękę na gorącym uczynku. Krzyczy, że to nie jej ręka. Zwala winę za rozpad małżeństwa na mnie i chce zabrać dzieci, a najlepiej to żebym zniknął z jej życia no i naszego wspólnego domu. Dramat. Najgorsze jest to, że u niej to jest dziedziczne, bo teściowa jest identyczna. Tak samo jak żona mnie teściowa traktuje teścia. Różnica tylko taka, że teść kompletnie się nie przeciwstawia i żyje z takim tyranem już kilkadziesiąt lat.

  46. Marcin pisze:

    Walka z takim człowiekiem to piekło na ziemi. Wykorzysta pobawi i wyrzuci jeżeli nie będzie wiecznie doceniana za nic.
    Fałszywie oskarży i nie liczy się z nikim bo ona do błędu nigdy się nie przyzna.
    Od początku trzeba zbierać dowody na jej zachowanie bo to nieobliczany człowiek jest:(

  47. Krzyś pisze:

    Zakochałem się w 15min, 5 miesięcy razem i dziecko . Po niecałym roku jestem praktycznie wrakiem człowieka. 0 Empatii , Kłamstwa, Manipulacje , Co ludzie powiedzą .
    Nigdy , przenigdy w życiu nie spotkałem kogoś z kim nie można zupełnie nic uzgodnić , ustalić …… Gdyby nie dziecko pannę wysłałbym w kosmos . Panna wymyśliła sobie rodzinę nie ze mną tylko z własnymi rodzicami . Katolicyzm nie pozwalał jej na to żebyśmy zamieszkali razem ……………………………………………………………… .

  48. Krzyś pisze:

    Dziecko ma 12 miesięcy a ja na spacer sam nie mogę z nim wyjść … bakterie, robaki i ogólnie

  49. Krzyś pisze:

    Coś nie wyobrażalnego, jest dziecko a pana się zachowuje jak właścicielka dziecka i zarządca razem ze swoją mamusią Dramat . w Kościele w 1 ławkach . Nie polecam tematu nikomu . A najgorsze w tym jest to że maskowała się tak że masakra .

  50. Jeszcze mający nadzieję pisze:

    … czytam i czytam tak jakby ktoś napisał moją autobiografię….
    Moja żona odeszła i wróciła do mnie w przeciagu pół roku już trzeci raz.
    Obiecałem sobie że to będzie Jej ostatni powrót. Już mam tego dosyć, w pół roku schudłem 30kg, wylądowałem u psychologa bo nie dawałem już rady, chciałem skończyć z sobą – tak było mi ciężko bez Niej. Teraz wiem jedno, zostałem perfidnie zmanipulowany przez Nią, była dla mnie całym moim światem, który w jednej chwili się zawalił. Podnosiłem się na nogi, mając świadomość że to tylko i wyłącznie moja wina, dostawałem kolejnego kopa gdy odchodziła. Od miesiąca znowu mieszkamy razem, razem a jednak osobno. Wiem że ma “kogoś” jeździ do niego codziennie, owija sobie kolejną ofiarę wokół palca – tak jak mnie parę lat temu. Ona nawet nie domyśla się że ja o wszystkim wiem, żyje w przekonaniu że jestem aż tak głupi i kupuję to że, 8 dni w tygodniu jeździ po 4 godziny do kosmetyczki. Ja zbieram dowody i szykuję się do ostatecznej rozmowy. Mam bardzo mocne dowody i uzyskanie rozwodu z orzeczeniem o Jej winie to tylko formalność. Ale…… ale cały czas Ją kocham, cały czas mam nadzieję że się zmieni oprzytomnieje i będzie tak cudownie jak kiedyś – pomimo że od pół roku tak nie jest. Tłumaczę sobie to że przecież Ona jest chora i muszę za wszelką cenę Jej pomóż a nie opuścić i zostawić. takie błędne koło.
    Każdego dnia jestem postawiony do pionu, obelgi i przekleństwa w moim kierunku to codzienność.
    Ona może wszystko i ja mam dla Niej też wszystko. Ale nigdy nie w drugą stronę. Nie wiem ile to jeszcze wytrzymam czuję że słabnę. Staje się wrakiem człowieka…
    Po każdej kłótni wywołanej przez Nią o byle co – obiecuję sobie że ostatni raz mnie tak potraktowała….a potem wyrzuty że tak nie mogę postąpić.
    Ale ja che tylko kochać i być kochanym…(tak prawdziwie sercem)

Zostaw komentarz

Korzystając z formularza zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę w celu umieszczenia na niej Twojego komentarza.


Skomentuj

ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ

DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ

„DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤

(więcej…)

CZYTAJ

ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE

ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady?

Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające.

Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem.  (więcej…)

CZYTAJ

Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości?

„Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie.

W e-booku: (więcej…)

CZYTAJ

TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy?

Toksyczna więź…

Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira.

Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…)

CZYTAJ

TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie?

Emocjonalnie wykorzystani…

Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego…

Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…)

CZYTAJ

CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI

Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania…

Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory.

Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny.

…ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI…

Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…)

CZYTAJ

DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG

DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA…

Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów…

Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…)

CZYTAJ

ZBURZĘ TEN MUR

CZAS NA ZMIANY…

Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to…

Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia.

Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…)

CZYTAJ

WŁADCA SŁOWA

Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami?

Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim…

Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…)

CZYTAJ

POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół?

Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu…

Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…)

CZYTAJ

© 2015-2024 Psychologia życia - Wszelkie prawa zastrzeżone. / Trójwizja Projektowanie stron www /