
Krótka refleksja na temat muzyki i mojego podejścia do ćwiczeń…
Przyznam się bez bicia, że ze mnie to taka strasznie leniwa żółwica – zabranie się do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego kosztuje mnie tyle, co wakacje w Dubaju na najwyższym standardzie. Niby super perspektywa, ale jakoś niemożliwa do zrealizowania.
… ale żeby nie było – próbowałam… Nawet kupiłam sobie strój do biegania – jeśli oczywiście czapka z daszkiem i białe trampki można nazwać niezbędnym wyposażeniem biegacza. Napalona wystartowałam – przebiegłam… jeśli oczywiście to, co zaprezentowałam można zaliczyć do biegu, no to tak, przebiegłam… Przebiegłam w sumie 800 metrów… Przy 550 metrze wlokłam już język za sobą, ale się nie poddałam.
Po trzecim razie mojej codziennej przygody z tą samą ilością metrów stwierdziłam, że należy mi mały odpoczynek – tak więc zrobiłam sobie czteromiesięczną przerwę, a gdy przyszła zima pojawił się kolejny powód dla którego znów zaniechałam moje biegowe plany …przecież nie będę biegać w kozakach w śniegu… Tak naprawdę każda wymówka była dobra – nieważne co zrobiłam, a czego nie zrobiłam, tak naprawdę liczy się to, że nie miałam motywacji…
Motywacja, jeszcze raz motywacja… a gdzie tu przyjemność? Nie lubię biegania, choć powiem szczerze, że mogłabym polubić… Zastanawiam się też dlaczego w ogóle się zmuszałam do tego wysiłku …powód był jeden – troszkę się usprawnić. Nabrać kondycji, bo jakaś taka zmarniała jestem :)…
Czy moja elegancka czapka z daszkiem i całkiem bielutkie trampki będą pasować do mojego starego, troszkę zardzewiałego roweru?
Oczywiście, że TAK!!! A tak naprawdę, to mam gdzieś, czy będą pasować, czy też nie. Kocham jeździć i naprawdę nie wiem dlaczego chciałam biegać – skoro na rowerze też mogę podciągnąć swoją kondycję. Mój zasłużony rower wrócił do łask i nie tylko… Od dwóch miesięcy odkąd lato przypomina jesień jeżdżę na rowerze – zanim jednak zapakuje moje cztery szanowne litery na siodełko włączam muzykę, która okazała się dla mnie niezwykłym dopalaczem.
Muzyka działa na mnie, jak narkotyk. Dzieje się to w szczególności, gdy jest to piosenka, którą znam – ukochane rytmy regulują moje tempo. Bywa, że podkręcają je do maksimum, bądź nakierowują na określony poziom. Kocham to uczucie – kocham siebie taką spoconą i lekko zdyszaną.
Choć niektóre badania sugerują, że muzyka może ograniczać wydajność, to w moim przypadku takie się nie dzieje, a jeśli się dzieje, to nie jestem tego świadoma i jest mi z tym całkiem dobrze. Myślę, że to właśnie muzyka utrzymuje moją motywację. Muzyka dodaje mi kopa i tak naprawdę co trzeci dzień (bo nie jeżdżę codziennie) ostro napędza mnie do działania. Skoro działa, będę się tego trzymać.
A teraz króciutko…
Dlaczego warto słuchać muzyki podczas wykonywania ćwiczeń?
- poprawia nastrój,
- nadaje odpowiednie tempo,
- motywuje,
- pobudza,
- niweluje lęki,
- usuwa negatywne emocje,
- usuwa napięcia psychofizyczne,
- pobudza optymizm,
- aktywizuje pozytywne odczucia,
- pomaga zminimalizować bezsenność,
- zajmuje myśli,
- wymiata znudzenie,
- poprawia samoocenę,
- poprawia wyobraźnię,
- dodaje energii,
- pobudza kreatywność,
- jest formą muzykoterapii,
Muzyka nie tylko łagodzi obyczaje. Podczas słuchania muzyki zachodzi w naszym organizmie szereg procesów, które pomagają układowi immunologicznemu osiągnąć równowagę. Dzieje się to, za sprawą hormonów, nazywanych często hormonami szczęścia wytwarzanych przez nasz organizm pod wpływem pozytywnych bodźców, do których możemy zaliczyć ulubioną muzykę, która stała się dopełnieniem ulubionego wysiłku fizycznego. Usprawnione ciało usprawnia psychikę.
Osoby, które zechcą mnie teraz zganić za „stwarzanie niebezpieczeństwa w ruchu”, krótka informacja: muzyki słucham tylko gdy jeżdżę leśnymi ścieżkami i to w dodatku tylko jedno ucho słyszy muzykę. Nie chcę narazić jakiegokolwiek dzika na spotkanie ze mną, bo mógłby tego nie przeżyć 🙂 A tak całkiem serio, to nie chcę wystawić siebie lub kogokolwiek innego na jakiekolwiek niebezpieczeństwo.
Reasumując – w zdrowym ciele zdrowy duch. Dbając czynnie o pogodę ducha polepszamy stan zdrowia naszego ciała, a więc uleczamy samych siebie. Jeśli możemy to osiągnąć poprzez połączenie tych dwóch czynników – muzyki z ćwiczeniami, to dlaczego tego nie robić częściej, a może nawet bardziej systematycznie?
A jak na Ciebie wpływa muzyka?
Autorka: Agnieszka » O MNIE
Podobne wpisy
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ