Jest w życiu każdego człowieka taki czas, który przypominamy sobie o zmarłych… Mimo, że jest to jedyny dzień w kalendarzu, to i tak w sercu, gdzieś w pamięci istnieje jedność pozaświatowa. Nosimy historię, odtwarzamy ją nadając jej moc i siłę ciągłego istnienia.
Na czym polega czas żałoby?
Żałoba to czas w którym następuje wyciszenie, akceptacja i chęć odszukania wewnętrznej harmonii między duszą a ciałem. Mimo, że wciąż wiele osób tłumaczy ją w sposób przyziemny, to i tak stanowi ona drogę do zrozumienia i pogodzenia się ze startą.
Żałoba to na pewno nie ciągłe uzewnętrznianie wewnętrznego bólu i cierpienia… To nie ciemne ubrania, brak uśmiechu na twarzy, zamykanie się na świat, nadając sobie różnego rodzaju ograniczenia, które kiedyś zostały przypisane żałobie. To czas, który pozwoli nam na dokonanie wewnętrznego dialogu, który zjednoczy poczucie straty i miłości.
Choć tradycja nawołuje do uzewnętrzniania straty, to warto podejść bardzo indywidualnie do owej kwestii. Każdy czuje i przeżywa ją inaczej.
Stratę nosi się w sercu – warto odszukać w sobie radość chwili i pozwolić sobie na akceptację. Zaakceptowanie samego faktu życia po śmierci, to pozwolenie sobie na codzienność bez łez. Żałoba jest pewnego rodzaju formą przyjęcia nowej rzeczywistości. Życie po stracie będzie inne i Ty się zmienisz – odszukaj swój sposób na nowe życie…
Jak żyć po stracie bliskiej osoby?
Kilka sposobów na powrót do „radości dnia” po odejściu bliskiej osoby:
SPOSÓB 1 – „PEŁNE WYPŁAKANIE”
Uwolnij swoje emocje – płacz, krzycz… Wyrzuć z siebie ból, żal… Potrzebujesz odreagowania, Twoje ciało i dusza płoną – pozwól im mówić… Jeśli chcą płakać – płacz, aż zabraknie Ci łez. Jeśli chcesz krzyczeć – krzycz, aż zedrzesz sobie struny głosowe. Jeśli pragniesz tupać nogami – wal tak, aż będą boleć Cię stopy… Wyrzuć z siebie wszystko co negatywne… Jeśli potrzebujesz czasu, to daj sobie ten czas. Jednakże pamiętaj o tym, by go ograniczyć – daj sobie np. rok – nigdy nie pozwól, by to, co bolesne w Tobie się rozwijało i trwało dużej.
SPOSÓB 2 – AKCEPTACJA
Samo zaakceptowanie odejścia bliskiej osoby – śmierci wymaga wiele wysiłku i zrozumienia. Czarne myśli przepełniają codzienność – nie pozwalają na normalne funkcjonowanie. Pojawia się wiele obaw – „co teraz będzie… jak sobie poradzę… czy dam radę…”. Ułożenie samego planu powrotu do codzienności jest blokowana przez żal i ból. Akceptacja tu i teraz pozwoli na uznanie samodzielności i wytrwałości jako iskierki do życia… Pozwól sobie zatem na akceptacje – zaakceptuj prawdę…
SPOSÓB 3 – WYCISZENIE
Mimo, że każdy inaczej reaguje na ból i cierpienie, to i tak w dużej mierze żałobie towarzyszy płacz, strach, ból… Wszystkie złe emocje warto wyrzucić z siebie – nauczmy własne ciało drogi do spokoju. Wyciszanie emocji nie tylko na początku powinny być priorytetowe, ale również w kolejnych fazach straty… Pozwoli dokonać i przyczyni się do akceptacji. Jeśli stan ducha i ciała jest nie do opanowania warto zasięgnąć porady specjalisty i nie bać się przyjmowania zaleconych środków farmakologicznych.
SPOSÓB 4 – TERAPIA
Pomimo, że codzienność przepełniona jest bólem warto odszukać pomocną dłoń, która wysłucha – będzie obok, doda wiary i pozwoli zrozumieć. Odszukanie dobrego specjalisty, bądź zapisanie się na grupowe spotkania osób pogrążonych w żałobie pozwoli na dotarciu do punktu w którym sami będziemy mogli podjąć „walkę” z codziennymi trudnościami. Psychoterapia wyzwala i dodaje siły – staje się kompanem w trudnym czasie… Psychoterapia odradza płomyk nadziei, ukazuje światło o którym zapomnieliśmy…
SPOSÓB 5 – UPORZĄDKUJ MYŚLI
W pierwszej fazie straty jest to naturalne, że myśli są rozbiegane. Nie jesteśmy w stanie myśleć o niczym innym tylko o osobie, która odeszła. Pozwól sobie na to, ale nie zbyt długo. Nie pielęgnuj w sobie żalu i cierpienia, bo będzie on narastał i stanie się Twoim najlepszym przyjacielem. Uporządkuj myśli – pozwól sobie na „rozmowę” z zmarłą osobą, nigdy zaś nie rozpamiętuj. Akceptacja ma Ci w tym pomóc – uszanuj odejście i pozwól mu na życie – na życie w Twoim sercu. Wewnętrzny dialog nie tylko pozwoli odejść złym emocjom, ale również pozwoli na to, by zmarła osoba pozostała w sercu jak najdłużej.
SPOSÓB 6 – NIE OSZUKUJ
Zmierz się z tragedią twarzą w twarz. Czym szybciej to zrobisz, to tym szybciej nadasz życiu inny bieg… Nie próbuj okłamywać samego/samą siebie, że jest inaczej – „…mój ukochany mąż jest na wyjeździe służbowym… za chwilę wróci…”. Pozwól sobie na prawdę… Czym wcześniej staniesz prawdzie w oczy, to tym szybciej Twoje życie ulegnie poprawie… Powiedz sobie… „zrozumiałem/am nie wróci ”…
SPOSÓB 7 – CODZIENNE ODWIEDZINY
Jest to połączenie akceptacji, wewnętrznego dialogu z prawdą. Na początku żałoby warto pozwolić sobie na codzienne zapalenie świeczki przy grobie zmarłej osoby. Odwiedzajmy ją, nie obawiajmy się rozmowy – opowiadajmy o swoim cierpieniu… szukajmy w myślach porady od zamarłej osoby – Co ona by powiedziała, co ona by nam poradziła?
SPOSÓB 8 – TOWARZYSTWO
Nigdy nie strońmy od spotkań towarzyskich. Nie pozwól narzucić sobie zaściankowego podejścia do odmawiania i nadawania sobie ograniczeń, jako jedynego faktycznego stanu żałobnika. Dzięki przebywaniu wśród innych oddalamy się od depresji, która jest jednym z głównych zagrożeń w trakcie żałoby. Umawiajmy się na spotkania, dużo rozmawiajmy… Jeśli potrzebujemy pocieszenia nie bójmy się zadzwonić do przyjaciela… Jeśli zaś potrzebujesz ciszy, pozwól sobie na nią… zaś wszystko z umiarem. Gdy jesteś w ciszy zawsze rozmawiaj ze sobą… Bądź swym przyjacielem.
SPOSÓB 9 – KOLORY
Pomimo, że w większości krajów kolorem określającym żałobę jest czerń, to warto odejść od utartych schematów. Pozwalanie sobie na różnobarwność nie tylko jest sposobem na lepsze samopoczucie, ale również drogą ku zrozumieniu. Nie obawiajmy się oceny innych – żałoba zawsze jest noszona w sercu, w pamięci… Dodając życiu kolorytu pozwalamy na życie po życiu. Kolory nie zabiorą pamięci – będą jedynie nadawać im wartości…
SPOSÓB 10 – WRÓĆ SZYBKO DO CODZIENNOŚCI
Szybki powrót do pracy, do codziennych zajęć wyznaczy Ci nowe cele. Masz hobby – pracuj nad nim. Niech każda chwila będzie wypełniona. Planuj dzień…
SPOSÓB 11 – REALIZUJ WSPÓLNE PLANY
Przypomnij sobie o czym wspólnie marzyliście – co sprawiało Wam radość? Po pierwsze, zakończ to, co zostało rozpoczęte. Remont – dokończ go… Wspólna wycieczka – zrealizuj ją. W ten sposób okażesz zmarłej osobie szacunek, ale również dokonasz pojednania. W swoim sercu wciąż masz tę osobę, ona jest w Tobie, ona wciąż tam żyje – czuwa i widzi… Pokazuj jej świat…
SPOSÓB 12 – ROZPOCZNIJ NOWE ŻYCIE
Niektóre osoby uciekają od miejsc, które przypominają im zmarłą osobę. Posuwają się nawet do tego, że zmieniają miejsce zamieszkania. Uciekają – pamiętaj, tego typu ucieczka nie da Ci gwarancji powrotu do zdrowia. Zmarła osoba w Ciebie wierzyła… Twoje szczęście było dla niej najważniejsze… Wyobraź sobie jakie rady byś od niej usłyszała… Co, by powiedział/a o Twoim życiu – jak on/a, by je widziała… Jeśli to Ty byś musiała radzić, nawet „z za światów”, to co byś powiedział/a… czego byś sobie życzył/a… Dialog leczu duszę…
Choć życie po stracie zawsze jest bolesne, warto podjąć „walkę” ku pełnemu zdrowiu. Życie w szczęściu i radości – przecież zmarła, ukochana osoba, by tego właśnie nam życzyła. Wiadomo, że nigdy niemożna się na to przygotować, ale zawsze warto zawalczyć o siebie i własny spokój ducha.
Przechodząc przez najróżniejsze emocje, każdy reaguje inaczej – niektórzy milczą w bezruchu, inni płaczą, krzyczą czy lamentują. Jedni szukają wsparcia, zaś drudzy kryjówki. Jednak każdy z nas musi przejść przez fazy żałoby – szok, przerażenie, smutek, łzy, żal, przez gniew, wyrzuty sumienia oraz rozpacz. Te emocje dotyczą żałoby – nie uniknie się ich, natomiast można je złagodzić. By tego dokonać warto odszukać swój własny sposób na życie po nieodwracalnej śmierci i w końcu móc zakończyć okres cierpienia.
Pamiętaj, że odszukanie własnej drogi nigdy nie daje gwarancji, że tęsknota nigdy nie powróci. Ona będzie w ciąż w nas – tylko inaczej przejawiana i odczuwana. Pozwól sobie na szczęśliwe życie w imię miłości po śmierci…
Dodaj kilka słów od siebie – wesprzyj osoby, które zmagają się ze stratą…
Autorka: Agnieszka » O MNIE
Podobne wpisy
55 odpowiedzi na “Żałoba – cisza odejścia… Jak nauczyć się żyć po stracie…”
Zostaw komentarz
ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ
SZUKAJ
NEWSLETTER
Zapisz się na naszą listę mailingową Niech nigdy nie ominie cię żadna nowinka
NAJNOWSZE ARTYKUŁY
ŚLEDŹ MNIE
KATEGORIE
- DEPRESJA
- EMOCJE i NASTRÓJ
- My Lifestyle
- PSYCHOLOGIA ASERTYWNOŚCI
- PSYCHOLOGIA KOMUNIKACJI
- PSYCHOLOGIA KONFLIKTU
- PSYCHOLOGIA MIŁOŚCI
- PSYCHOLOGIA ODŻYWIANIA
- PSYCHOLOGIA OSOBOWOŚCI
- PSYCHOLOGIA PEWNOŚCI SIEBIE
- PSYCHOLOGIA PRACY
- PSYCHOLOGIA PRZEMOCY
- PSYCHOLOGIA RODZINY
- PSYCHOLOGIA ROZWOJU
- PSYCHOLOGIA SEKSU
- PSYCHOLOGIA STRATY
- PSYCHOLOGIA SUKCESU
- PSYCHOLOGIA ŚWIADOMOŚCI
- PSYCHOLOGIA SZCZĘŚCIA
- PSYCHOLOGIA UZALEŻNIENIA
- PSYCHOLOGIA WPŁYWU - AFIRMACJE
- PSYCHOLOGIA ZABURZEŃ
- PSYCHOLOGIA ZDROWIA
- PSYCHOLOGIA ZMIANY
- PSYCHOLOGIA ZWIĄZKU
- PSYCHOTERAPIA
- TECHNIKI NLP
- TOKSYCZNE OSOBOWOŚCI
- WARTO PRZECZYTAĆ
- WARTO WIEDZIEĆ
- WYSOKA WRAŻLIWOŚĆ
byliśmy razem 40 lat, 39 lat w małżenstwie. Mamy dzieci , wnuki i mieliśmy siebie.Zostałam bez meza , odszedł nagle i niespodziewanie. Przy mnie, w domu , tuż przed wejściem ratowników. Prze4z ostatnie 10 lat chorował i czuł sie coraz gorzej. Dbałam o niego , wspierałam , robiłam opatrunki, woziłam po lekarzach, Wiedziałam że jest źle ale że nie az tak, że już odejdzie – nie dopuszczałam do siebie takich myśli.Pomagałam, ratowałam, ale gdy przyszła pora jego odejścia nawet mnie nie zawołał, nie prosił o pomoc. Gdy sie zorientowałam ,że cos jest nie tak nie odrazu chciał mi powiedzieć co sie dzieje. Odpychał mnie, szybko wezwałam pogotowie,,,, pozxegnaliśmy się, sam powiedział mi że to koniec- ot tak lekko i całkiem przytomnie- i odszedł. Reanimacja trwała prawie godzine, zawiadomiłam dzieci, wszyscy przyjechali , mieszkamy niedaleko od siebie. Pożegnalismy męza , tatę i dziadka wspólnie jeszcze przed zabraniem zwłok. Szok, płacz, niedowierzanie. Poinformowałam męza rodzinę, swoją i wszystkich znajomych. Pogrzeb, Żałoba, samotne wieczory, najgorsze poranki.Cisza…………msza, cmentarz, kwiaty , znicze, Pamięc. Staram sie nie rozdrapywać, nie rozmyślać, ja tu jestem, są dzieci, wnuki, rodzina, sasiedzi, znajomi.Życie płynie dalej…………
Lilus dziękuję za Twój komentarz. Na pewno te słowa będą pewną formą wsparcia dla innych osób. Dziękuję Ci za opowiedzenie swojej historii… Agnieszka
Jutro muszę pochować swojego męża. Mam 34 lata i zostałam wdowa. Mój mąż miał 32 lata u zginął na drodze wracając z pracy do domu. Zabił go 87 letni starzec. O losie jakiś ty okrutny,że takim wspaniałym ludziom jakim był mój mąż pełen planów i marzeń odbierasz życie a takim starym darujesz. Jesteśmy tu na chwilę, ale nie sądziłam,że jego chwila skończy się o 32 lata za wcześnie…
Bardzo mi przykro. Proszę przyjąć ode mnie najszczersze wyrazy współczucia. Mentalnie jestem przy Pani.
Mój mąż zmarł na Covid 19 w marcu 2021 Od pierwszego dnia leżał w łóżku i słuchał wskazówek lekarza, który nie poznał przez telefon, że to koronowirus, leczenie było objawowe czyli zbijanie temperatury. Tych wszystkich mądrych, którzy tyle ludzi uśmiercili takim leczeniem objawowym to bym wykluczyła z zawodu. Nie moze być leczenie przez telefon to doprowadza do tragedii. Młodym, szybko przechodzi choroba ale ludzie starsi dostają zapalenie płuc. Na dodatek Ci lekarze w szpitalu pakują do respiratora wiedząc, że z tego nie wyjdzie nawet kiedy płuca są już w dobrym stanie to nie ma kto wybudzić trzeba czekać jak będzie mądry anestezjolog. Mąż wyszedł z zapalenia płuc tylko nikt go nie wybudził i po 3 dniach dostał sepsę i zmarł. Nie pogodziłam się ze śmiercią był wspaniałym mężem, ojcem i dziadkiem za głupotę lekarzy przepłacił życiem. Zmieniłam zdanie co do lekarzy, którzy liczą mamonę, ze świeca należy szukać lekarzy, posłanników, którzy mają dużo serca i empatii do pacjentów oraz wiedzę . Do dnia dzisiejszego brak strategii leczenia koronowirusa. Wstydźcie się panowie lekarze tyle śmierci to nawet w krajach 3 świata nie odnotowano, brak wiedzy i tempota umyslowa. Zdruzgotana wdowa
Bardzo mi przykro, że taka tragedia Panią spotkała. Proszę przyjąć ode mnie wyrazy współczucia, choć wiem, że to na pewno bardzo mało.
Ja też straciłam męża przez covid. Miał tylko 37 lat i cale życie ze mną i córkami przed sobą. Nie mogę się z tym pogodzić i myślę że nigdy się nie pogodzę choc dla dzieci staram się żyć normalnie.
Proszę też przyjąć ode mnie najgłębsze wyrazy współczucia. Na pewno jest to dla Pani bardzo trudny czas. Choć niewiele mogę, to przesyłam dużo siły. Mentalnie jestem przy Pani.
Witam Pania ja tez straciłam męza 5 lipca w tragicznym wypadku tego roku zostałyśmy same z córkami 9 i 12 lat, jest to nie konczący sie koszmar z którym nie portafie sobie poradzic. niewiem jak ludzie sobie radzą z taką nagła strata, jak życ skąd czerpać siłe.
Jest to na pewno dla Pani ogromnie trudny czas. Proszę przyjąć ode mnie najszczersze wyrazy współczucia, choć wiem, że to bardzo mało. Jednak myślami jestem przy Pani. Proszę też pamiętać, aby pozwolić sobie być przy osobach, które pozwolą Pani ten okres przetrwać.
Nie mogę sobie podarować ,że wyszłam do pracy bez pożegnania bez buziaka bez zwykłego cześć ,narazie, do wieczorka , pa. Mój mąż zmarł nagle, po moim wyjściu do pracy wyszedł przed dom i usiadł na fotelu i odszedł. W niespełna godzinę od mojego wyjścia zięć z córką znaleźli go nieprzytomnego i podjęli reanimację aż do czasu przyjazdu pogotowia. Jak dojechałam do domu akcja ratunkowa cały czas trwała, siedziałam przy mężu na trawniku i masowałam mu stopy , błagałam żeby się przebudził , żeby walczył , niestety po 40 minutach ratownicy przerwali reanimację ,błagałam żeby nie odpuszczali ,krzyczałam ,wyłam z rozpaczy i z bólu, a córka i zięć razem ze mną, nie udało się .Starałam powstrzymać się od histerii, żeby nasze wnuczęta się nie przestraszyły. Do wieczora w oczekiwaniu na lekarza leżałam przy moim mężu i czułam jak stygnie w mych objęciach. Rozpacz i tęsknota za moim Rafciem rozdziera mi serce , ale widok naszych ukochanych wnuków i ich radosne buźki koją ból
Proszę przyjąć ode mnie najszczersze wyrazy współczucia. Jest to bardzo trudny czas. Tęsknota bardzo boli. Zaś warto pamiętać o tym, że pożegnania są tylko chwilą. Z tego czytam Pani serce zawsze było przy sercu męża. To jest energia, która była z mężem i choć nie ma dowodów na to, że on ją czuł to jednak osobiście uważam, że pozostaje ona wszechświecie. Dziękuję za Pani słowa.
Witam, Mój mąż zmarł 12.09.2021 w domu na moich rękach wykrwawił się po silnym krwotoku z guza nowotworowego
Miał 44 lata . Od 1.5 roku walczył z rakiem, gdy po pierwszym leczeniu powiedziano mu że jest zdrowy byliśmy tacy szczęśliwi, ale rak wrócił bardzo szybko. Kolejne leczenie i opadanie z sił, ale mąż wierzył do końca że może jeszcze 1 rok pożyje
Niestety stało się inaczej
.
Rak zabrał mi męża ,przyjaciela a dzieciom ojca.
Jest mi ciężko ale staram się jak mogę bo mam 2 dzieci do wychowania a jak mówił mój mąż – mogę płakać jeden dzień po jego śmierci potem mam żyć dalej… Żeby to było takie proste..
Nie jest to proste. Jest bardzo trudne i ogromnie przytłaczające. Każdy z nas potrzebuje swojego czasu. Wszystko w swoim tempie. Wiem, że moim komentarzem nie będę w stanie Pani wspomóc, ale proszę przyjąć ode mnie wyrazy współczucia. Jestem teraz przy Pani myślami.
Bardzo współczuję. Ja również wyszłam do pracy a po powrocie znalazłam męża martwego w naszym domu.
Minęły 4 miesiące a ja cały czas wyję z bólu i rozpaczy.
W moim przypadku czas nie leczy ran a raczej je rozdrapuje.
Proszę przyjąć ode mnie najszczersze wyrazy współczucia. Myślami jestem teraz z Panią. 4 miesiące to jakby wczoraj. Smutek potrzebuje Pani łez. Proszę sobie na nie pozwolić. To jest potrzebne.
Mój maż zmarł 4.12.2021roku.Byliśmy ze sobą 42 lata.Szczęśliwi,ciągle zakochani w sobie i szanujący się na wzajem.Zapalenie płuc odebrało mi go w zaledwie 10 dni. od tej pory nie mogę znieść nikogo obok siebie.Każda wizyta dzieci,czy wnuczki powoduje u mnie jakąś wściekłość,poczucie wtargnięcia w mój świat i zakłócania go.Dobrze mi jest samej.W ciągu dnia robię wszystko jak automat,a całe moje jestestwo krzyczy z bólu i tęsknoty,czasami „rozmawiam” ze zdjęciem męża.Czy będę się kiedyś śmiała?Boli i jest ciężko.
Bardzo mi przykro. Proszę przyjąć ode mnie wyrazy współczucia. Okres żałoby jest bardzo trudnym czasem. Rozkłada się bardzo indywidualnie. Czy jest coś z czego śmialiście się razem z mężem? Czy Pani mąż chciałby aby Pani teraz się śmiała?
Rozumiem Panią, ja pochowałam swojego męża w dniu wczorajszym… I nie wiem co dalej. Szok, żal, złość, poczucie winy.
Nie rozumiem… Co się stało… Dlaczego???
Strata jest bardzo bolesna. Proszę przyjąć od mnie wyrazy współczucia. Na pewno musi być Pani bardzo trudno. Choć wiele mogę to proszę przyjąć ode mnie wyrazy wsparcia.
26.12 2021 odeszła moja kochana mama.Nie wiem jak mam dalej żyć,jest ogromny żal i smutek.Codziennie zadaje sobie pytanie dlaczego byłam z nią 24 godz.na dobę,jak dalej z tym żyć.A moi bliscy tylko mówią ,ze muszę się z tym pogodzić,ale to jest silniejsze ode mnie.W sercu została pustka ,po stracie kochanej mamy.
Pani Sylwio, rzeczą naturalną jest to, że nie da się człowiekowi pogodzić ze stratą. Jest mi przykro, że taka tragedia Panią spotkała. Proszę przyjąć ode mnie wiele słów wsparcia. Proszę też pamiętać, że czas żałoby nie jest po to aby pogodzić się ze stratą. Jest po to, aby móc przeżyć ten obezwładniający smutek. Aby on mógł wypłynąć.
16.03.2022 mój kochany Marcinek zginął w wypadku samochodowym jechał do mnie miał tylko 34 lata zostałam z dwojka dzieci tylko dzięki nim staram się normalnie funkcjonować wszyscy mówili mi że pogrzeb będzie dla mnie najgorszym dniem nie nie był teraz są dużo gorsze dni dni bez niego
Bardzo mi przykro. Proszę przyjąć ode mnie słowa współczucia. Na pewno musi być bardzo trudno. Choć nie wiele mogę w tym krótkim komentarzu, to myślami wspieram.
Witam,
Moja historia jest niewiarygodnie tragiczna.
Przez całe swoje życie, nawet w największych koszmarach nie mogłabym sobie wyobrazić gorszego nieszczęścia.
Nagle moje szczęśliwe, poukładane życie legło w gruzach i nic już nie jest w stanie go odbudować. Mój świat w jednej chwili został doszczętnie zburzony, a serce pękło na miliony kawałków…
Została przerażająca pustka, tęsknota, ból i rozpacz, która zdaje się nigdy nie znaleźć ukojenia.
Otóż w przeciągu nieco ponad roku straciłam trzy najbliższe mi osoby…
Najpierw zmarł nagle mój Tato na zator płucny. To był wielki cios, ponieważ była to pierwsza śmierć tak bliskiej osoby w rodzinie. Moja żałoba była więc głęboka i powikłana… Zawsze jednak był ze mną mój najdroższy Mąż, który kochał mnie i wspierał ze wszystkich sił. Zawsze mogłam na Niego liczyć, dawał mi ogromne poczucie bezpieczeństwa. Kiedy już udało mi się osiągnąć względną równowagę po śmierci Taty, stała się rzecz okrutna, która już na zawsze zrujnowała moje życie.
Mój ukochany, najdroższy Mąż zmarł nagle w najstraszliwszych możliwych okolicznościach…. Moje serce znów rozdarło się na strzępy, a życie od tej chwili stało się jedynie wielką męczarnią i marną wegetacją.
Spędziłam dwa miesiące w szpitalu, nie będąc w stanie nawet zwyczajnie funkcjonować. Moja rozpacz sięgnęła dna, byłam wrakiem człowieka i kiedy wydawało by się, że gorzej już być nie może, okazało się, że jednak może…
Półtora miesiąca po tragicznej śmierci Męża, moja ukochana Mamusia otrzymała diagnozę – nowotwór złośliwy trzustki, bez cienia szans na przeżycie. Jeśli są jakieś granice ludzkiej wytrzymałości, to ja je zapewne przekroczyłam…. Mimo to musiałam zebrać wszystkie siły aby zająć się moją najdroższą, umierającą Mamą. To był niewiarygodnie trudny czas, ale z Mamą zdążyłam się chociaż pożegnać… Mama odeszła po trzech miesiącach od diagnozy…
Zastanawiam się ile jest w stanie znieść człowiek… Dlaczego, za co los mnie tak doświadczył. Byliśmy normalną rodziną, wierzącą i żyjącą według zasad dekalogu. Pytam zatem gdzie jest Bóg.. ?! Dlaczego zabrał mi najbliższych, a mnie zostawił tu na wieczną samotność i mękę…!? Ileż bólu, żalu, tęsknoty rozpaczy i cierpienia przyszło mi nieść. To jest ciężar nie do udźwignięcia.
Jak odnaleźć w sobie siły, by dalej żyć bez mojego najdroższego Męża i rodziców. Śmierć rodziców, choć też bardzo przykra i okrutna, ale jeszcze można traktować jako ,,naturalną kolej rzeczy”. Natomiast z tak nagłą i tragiczną śmiercią męża w wieku 49 lat, nie pogodzę się nigdy. Bo jak można godzić się na tak okrutne zło, które mnie spotkało….?! Czy to można zamknąć w granicach jakiekolwiek żałoby. Czy można przejść przez cierpienie, które nie da się porównać z niczym jako proces z poszczególnymi etapami… Chyba nie w tym przypadku… Dodam, że cały czas jestem pod opieką lekarską, biorę tony leków i korzystam z psychoterapii. Czy pomaga? Może trochę…, Tego cierpienia jednak nie zdoła pokonać już żadna siła. Myślę, że nie da się go zmieścić również w żadnych ramach czasowych… Jeśli ktoś cierpi z powodu straty bliskiej osoby i uważa, że nic już nie jest w stanie ukoić tego bólu, to bardzo proszę przeczytać moją historię i uświadomić sobie, że zawsze może być gorzej…
Pozdrawiam wszystkie zranione Serca i życzę dużo siły i wytrwałości.
Witam serdecznie Pani Alicjo. Proszę przyjąć ode mnie wyrazy współczucia. Pani historia przedstawia ogromne cierpienie. Przedstawia także wolę walki pomimo tak traumatycznych doświadczeń. Dziękuję, że Pani opisała swoją historię. Pomimo bólu można w niej odszukać również nadzieję. Przesyłam Pani dużo wspierających myśli.
Obezwładnia mnie smutek po stracie syna, miał tylko 19 lat …Minęły 2 lata a ja nie potrafię znaleźć sensu życia bez niego.Pracuję, czytam, nie boję się już śmierci,wierzę, że jest tam szczęśliwy a mimo tego smutek tak bardzo zagościł w moim sercu, że uciekam w samotność, wszystko mi zobojętniało.Najlepiej jest kiedy jestem sama, daleko od ludzi…
Jak najbardziej rozumiem i przesyłam dużo wspierających myśli.
31.12.2022 pochowałam mojego kochanego brata, miał zaledwie 32 lata, pełny energii, zdrowia i planów na przyszłość. Miałam z nim kontakt codziennie. Ze względu na swoje spotkania zawodowe nie zwróciłam uwagi, że nie mam kontaktu z bratem przez 2 dni a wiec zaczęliśmy się niepokoić. Zaczęłam pisać, dzwonić, nie odbiera, a wiec pojechałam z drugim bratem do niego do mieszkania. Nie miałam kluczy wiec pukaliśmy do drzwi, słyszałam tylko muzykę ale nie otwierał. Wezwaliśmy straż pożarną, która otworzyła drzwi. Pierwszy wszedł mój brat nie znalazł go, ale powiedział strażakom ze jest jeszcze łazienka i tam go znaleźli, leżał w wannie. Już nie żył. Taki młody, bez żadnych chorób. Musieliśmy wrócić do domu, powiedzieć rodzicom. Następnie sekcje zwłok i dopiero po 14 dniach mogliśmy go pochować. Nie umiem sobie poradzić z jego stratą, nie widzę sensu życia. Jak dalej żyć.
Proszę przyjąć ode mnie wyrazy współczucia. Jest to bardzo trudny czas. Jednakże ten czas też jest ważny, bo Pani jest ważna. Czas żałoby jest bardzo trudny, stąd proszę przyjąć ode mnie bardzo dużo słów wsparcia. Proszę przyjąć dużo wspierających myśli i proszę pamiętać, że pozostaję do Pani dyspozycji.
Syn zmarł podczas operacji kręgosłupa, błąd lekarzy udowodniony przez rzecznika praw pacjenta 20.09.2021. Żona odebrała sobie życie , chciała bardzo do syna 25.12.2022. Jak żyć?
Proszę przyjąć ode mnie wyrazy współczucia. To co wydarzyło się w Pana życiu jest bardzo trudne i bolesne. Choć niewiele mogę to proszę wypatrywać ode mnie wspierających myśli i
proszę pamiętać, że pozostaję do Pana dyspozycji.
z dnia na dzień, inaczej się nie da
Żałoba jest bardzo trudnym czasem. Czasem przetrwanie dnia wymaga bardzo dużo siły.
„Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma.” ?
Wisława Szymborska
🙁
Niewiem ile można znieść .!W lutym 2022 zmarła moja mam.Bylo mi ciężko to znieść .A potem jak w najgorszym horrorze.Na początku sierpnia Moj Wojtek znalazł się w szpitalu z podejrzeniem tętniaka.Pierwsza operacja się udała .Lekarze omawiali ze mną plan powrotu do pełnego zdrowia.A potem….Coś się stało a oni nie zareagowali od razu. Mowilam,prosiłam ,zróbcie bo szybko TK to wraca.Nie proszę pani to bakteria.Nikt mnie nie sluchal.Znow był nieprzytomny.mieszkałam w szpitalu ,byłam dzień i noc przy Nim.A na koniec chyba najgorsze .Przyszli lekarze i najpierw poprosili o zgodę na odłączenie mojego Kochania od aparatów.Odmawialam cztery dni.Tyle tylko wywalczyłam.Potem sami podjęli decyzję.Najgorszy dzień w moim życiu.Do teraz zostałam w tym szpitalu mimo że jestem w domu.Codziennie ten koszmar powraca.Moje życie się rozsypalo.Serce pękło na milion kawalkow.Nie umiem się z tym pogodzić.Tesknie za nim …Do bólu….
Pani Marto proszę przyjąć ode mnie najszczersze wyrazy współczucia. Wiem, że to mało. Wiem, że nic nie jest w stanie ukoić bólu. Wiem, że niewiele mogą moje słowa. Ale mimo wszystko proszę przyjąć ode mnie dużo wsparcia. Proszę pamiętać, że pozostaję do Pani dyspozycji.
Dzień dobry nawet nie wiem jak i od czego zacząć poznałam cudownego mężczyznę z którym planowaliśmy wspólne życie ,codzienne rozmowy nie miały końca jak również nasze spotkania i nagle wszystko w jednej chwili pękło jak bańka mydlana. Czekalam na niego i nie pojawił się dzwoniłam pisałam ale bez żadnych efektów i jego siostra piszę że umarł że nie żyje a Moje serce pękło na milion kawałków cały świat się zawalił ,nie potrafię bez niego żyć nie umie kochałam i kocham go jak nigdy nikogo innego cały czas płacze wszystko Mi o nim przypomina wszędzie go widzę jego uśmiech i słyszę jego głos ,cały czas czekam kiedy zadzwoni ,napisze i kiedy wkoncu powie Mi jak bardzo Mnie kocha . Jak ja mam teraz żyć dalej jak nie umie
Pani Izo proszę przyjąć ode mnie dużo ciepła. To trudny czas. Nic nie jest w stanie ukoić bólu. Choć nie wiele mogę tymi słowami, to proszę wpatrywać ode mnie wspierających myśli. Pozostaję i służę swoją osobą.
Mój ukochany syn zmarł 22.12.2022 roku.
Miał depresję… popełnił samobójstwo.
DEPRESJA JEST ŚLEPA,Nie nawiązuje kontaktu,nie dostrzega możliwości pomocy.
<<Weź się w garść<<mówią…
To tak jakby człowiekowi bez nóg powiedzieć pobiegaj sobie,,.
Syn wrócił do nas 22.11.2022 po 1,5 rocznej rozłące,bez kontaktu, odciął się od nas z powodu postrzegania życia inaczej niż my.Choć zawsze chętnie pomagaliśmy gdy był w potrzebie, mówiliśmy, że go kochamy.Chciał żyć po swojemu, miał do tego prawo.
Miał swoje plany i marzenia, zawsze angażował się w to co robił, był pełen energii,wierzył w ludzi, wierzył w swoich kolegów…
Niestety raz za razem ciągle miał niepowodzenia, ale najbardziej to zawiódł się na ludziach.
Jakby los się na niego uwziął…
Jak wrócił do nas po kolejnej porażce i traumie to powiedział,,,że już nie wie kto jest kim,,…
Stracił wiarę i nadzieję…
Choć nigdy nam o tym nie powiedział…
Przyjechał na miesiąc, ten jeden plan idealnie mu wyszedł… przybrał maskę, miał zmienny nastrój, trzymał fason, zachowywał się zwyczajnie… Prosił żeby nie naciskać…,, że wszystko ogarnie,,
Myśleliśmy, że powoli wszystko się ułoży, że mamy czas…
Nie chciał żadnej pomocy specjalistów, bo kiedyś kolega syn farmaceutki przekonywał syna, że leki tylko otępiają,a psycholog nie pomoże.
Miesiąc minął jak chwila…
Wyszedł z domu i powiedział cichutko…pa…
Popełnił samobójstwo.
Miał tylko 30 lat.
Teraz nawet nie mogę sobie wyobrazić jak musiał cierpieć.
DEPRESJA zabrała nam ukochanego syna i dobrego człowieka.
Pozostał żal, pustka,ogromny smutek i niewyobrażalna tęsknota.
To ,że teraz odpoczywa w spokoju to żadna pociecha, powinien w życiu szukać spokoju.
Przeciętny człowiek to żaden specjalista od diagnozy czy to jest depresja i w jakim stanie.
Depresja jest ślepa…. gdybyśmy my mieli większą świadomość to pewnie była by i większa uważność ,zrozumienie,bez oceniania…
Nawet na myśli nam nie przyszło, że nasze dziecko nie widzi już dla siebie miejsca w tym świecie…
Każdego dnia w Polsce samobójstwo popełnia 15 osób.
Polska znajduje się powyżej średniej unijnej z powodu samobójstw.
Do tego to stygmatyzowanie depresji.
Bartłomiej Jędrzejak dziennikarz przeszedł depresję i zajął się walką z psychostygmą depresji.
Bardzo cenię jego odwagę, czasem trzeba takich doświadczeń,albo być ich blisko żeby zmienić postawę i podejście do życia.
Brak jest też konsekwentnych i przemyślanych działań w kraju…..,,Telefon zaufania,, to za mało.
Najważniejsza jest psychoterapia grupowa lub indywidualna.
Pomogła wielu ludziom, jestem przekonana, że pomogła by i mojemu synkowi…gdyby nie posłuchał głupiego kolegi !!!
Sama skorzystałam z terapii grupowej i to była najlepsza rzecz jaką zrobiłam.
Jeszcze jest piosenka, którą syn słuchał, bo lubiał taki rodzaj muzyki ,,OSTATNI,,Janek.xGibbs.
NIE POTRAFIĘ JEJ WYSŁUCHAĆ W CAŁOŚCI…to jak scenariusz z życia mojego syna.
Zastanawiam się dla kogo autor dedykuje ten tekst????.., jest destrukcyjny.
Osoba która jest po traumatycznych przejściach ma motywację w tej piosence.
Ile jeszcze osób z depresją i myślami samobójczymi musi wysłuchać tej piosenki, żeby odejść na zawsze….?????????????
Kiedy ktoś wreszcie zwróci uwagę na tego typu piosenki, które są tak bardzo destrukcyjne na psychikę wrażliwych osób !!!!????
Witam,
W dniu 25.02.2023 straciłam moją kochaną babcie, była bardzo chora, chorowała na tarczyce i na inne choroby, zmarła z przyczyn naturalny to właśnie lekarze nam powiedzieli. Czuje wielką rozpacz w sercu, nie moge uwierzyć że już jej nie ma. Mieszkam w Anglii, i też jeste, studentem więc jestem bardzo zabiegana, zawsze próbowałam lecieć do Polski żeby zobaczyć babcie, bardzo za nią tęskniłam i teraz będę bardziej tęsknić bo już jej ze mną nie ma. Nie mogę sie pozbierać po jej śmierci, płacze codziennie.
Pare dni po jej śmierci, postanowiłam zrobić tatuaż dla babci.
Teraz moim celem jest skończeniem studiów, z nadzieją że moja babcia będzię ze mnie dumna.
14 stycznia 2023 o godz 15/04 .Odszedł do Pana mój mąż ,Byliśmy 43 lat razem ,na dobre i na złe .Do końca wierzyłam że w szptalu go uratują .Podobny przypadek miał w 2021 roku miał krwiaka mózgu i wrócił do zdrowia ,wprawdzie w innym szpitalu ,też było tragicznie bez szans .Wrócił do domu ,Zażywał leki i czuł się coraz gorzej ,Aż do tej chwili wyszłam rano do pracy ,a po południu dostałam telefon że mąż się przewrócił,był z nim kontakt ale niewyraźny ,wezwałam karetkę .Ratownicy długo mędrkowali co to może być ,mając papiery z ostatniego przypadku ,Wkońcu zabrali go do szpitala ,Odrazu mi powiedziano stan krytyczny ,po operacji głowy śpiączka farmakologiczna .Ciągle mam wyrzuty gdyby trafił do poprzedniego szpitala to by żył .Po w 6 dniu dostałam telefon że nieżyje,pan doktor dodał że niecierpiał ,dostał dużą dawkę leków przeciwbólowych .Mam wyrzyty że nawet się z nim nieporzegnałam chociaż był w śpiączce .Moje życie straciło sens ,mam pracę ,dzieci i 2 wnuków .Pozostał żal i smutek .
16 stycznia br zmarł mój ukochany Mąż. Choroba trwała tylko miesiąc. To rak trzustki zabrał mi ukochaną osobę po 40 latach małżeństwa. Poznaliśmy się w pracy i do samego końca razem pracowsliśmy i nigdy się ze sobą nie nudziliśmy. Kochał mnie bezgranicznie, bezwarunkowo. Był opolą, zawsze mogłam na niego liczyć.wspierał mnie.,gdy w krótkim czasie zmarli moi rodzice, siostra i dwoje braci.Nie komentował moich chwil słabości, tylko trwał i zapewniał o bezgranicznej miłości.Był kochajàcym Tatànaszych dwóch córek i wspaniałym Dziadkiem naszych wnuków. Okrutna choroba zabrała mi Najukochańszą osobę. W jednej chwili moje/nasze życie rozsypało się jak domek z kart. Pozostał ogromny ból i ogromna tęsknota. Życie straciło sens. Marzę by dołączyć do Niego. Jak ukoić ból i żyć dalej – nie wiem
Pani Zosiu, proszę przyjąć ode mnie ogrom siły. Ten czas jest bardzo trudny. Przynosi poczucie bezsensu. To tak bardzo towarzyszy żałobie. Pozostaje do Pani dyspozycji.
Czytam te wszystkie rozdzierające serce wpisy i wyję jak pies.Od 41 lat jestem z mężem nierozłącznie.Wszystkie dni razem. Wszystkie wakacje razem.Nigdy nie byłam od 41 lat w domu sama.A dzisiaj to drugi dzień i druga noc,kiedy wróciłam do pustego domu.On żyje, jest w szpitalu z podejrzeniem SLA.Ze stwierdzonym nowotworem prostaty.Spędzam z nim w szpitalu cały dzień. a wieczorem wracam do pustego domu.Chodzę po piętrach,zaglądam do pokoi i nie wiem jak to będzie za tydzień, za miesiąc ,za rok.Chyba tego nie udźwignę.!!!!! Mamy wszystko o czym marzą inni.Wzajemną miłość bezgraniczną przez wszystkie te lata ,wzajemny szacunek do siebie.Mamy dwoje wspaniałych kochających dzieci, które mimo 34 i 30 lat,nadal spędzają z nami wakacje oraz dwoje wspaniałych wnucząt.Mamy posiadłości,majątki ,pieniądze.Mamy artystyczne dusze moje i dzieci oraz duszę lekarską mojego męża. To wszystko mamy.Powiedzcie mi, jak można się przygotować na tą straszną chwilę????????????
Ja tego nie chcę!!!!! Ja tego nie wytrzymam!!!! Ja tego nie przeżyję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Bardzo mi przykro. Proszę przyjąć ode mnie ogrom wsparcia. Na to nie da się przygotować. Choćby człowiek chciał, to nie da się. Jedynie co mogę tym krótkim komentarzem, tą krótką odpowiedzią, to przesłać Pani bardzo dużo siły. Niech Pani jej ode mnie wypatruje.
Ból i smutek rozdzierający serce, palący żywym ogniem, łzy stale towarzyszące. Strach przed przyszłością bez Niego. Odszedł 2 mce temu, nagle i bez ostrzeżenia. Miał tylko 47 lat. Jak żyć jak wierzyć, że będzie lepiej
ściskam Panią bardzo mocno. Na pewno jest Pani bardzo ciężko. Tak bardzo boli. Proszę przyjąć ode mnie dużo siły.
04.07.23 mój mąż popełnił samobójstwo leczył się psychiatrycznie niczym się nie zdradził że ma myśli samobójcze
Był tego dnia spokojny i pogodny zniknął nam na 10 minut pozostawił wielki ból i tyle pytań bez odpowiedzi bardzo ciężko jest źyć po takiej traumie to ból źal i olbrzymią tęsknota za ukochaną osobą byliście Razem 21 lat
Trudno się podnieść tyle bólu i łez
Przesyłam bardzo dużo wsparcia. Proszę przyjąć ode mnie ogrom siły. Ten czas jest bardzo trudny. Przynosi poczucie bezsensu. To tak bardzo towarzyszy żałobie. Pozostaje do Pani dyspozycji.
Mój ukochany mąż nie chorował zmarł nagle w domu 26.X.23r. miał 50lat. Cos rano wspominał że to chyba koniec ,ale wychodząc rano do pracy powiedziałam mu żeby się przespał .Nie mogę sobie darować że się nie pożegnałam tylko powiedziałam żeby poszedł spać,a mogłam nie iść do pracy może udało by się go uratować.Mam ogromny żak do siebie,przecież powiedział że coś jest nie tak ,a ja to olalam.Jeszcze o 14.00 z nim rozmawiałam chciał tylko papierosy i powiedział dziwnie że jak wrócę to już będzie za późno,W domu byłam o 16.00 i od razu zobaczyłam że coś jest nie tak bo leżał dziwnie w telewizorze leciał serial z Netflix a a on leżał dziwnie na boku trzymał się klatki piersiowej i miał lekko zasiniałą twarz.Od razu zaczęłam go reanimować i dzwonić na pogotowie .Karetka jechała wieczność a ja nie wiem skąd miałam tyle siły sama go reanimowałam około 20-30 minut.Jak przyjechała karetka powiedzieli że nie zyje.Cały mój świat się zawalił miał dopiero 50lat i całe życie przed sobą,tyle planów .Wychowanie wnuków kochał je nad życie uwielbial odbierać ich z przedszkola i żłobka .Był ich jedynym dziadkiem
innych nie mieli ,a teraz zostały tylko babcie.Bylismy ze sobą całe życie znaliśmy się 40lat po ślubie w dzień pogrzebu 4listopada minie 30lat po ślubie. Są dzieci ,znajomi ,rodzina ale to nie to samo.w ciągu 5lat pochowałam 5 bardzo bliskich osób a teraz będę chować najbliższą .Zawsze mogliśmy liczyć na siebie wspierać byliśmy na dobre i zle ,a co teraz… ogarnia mnie pustka jestem a jak by mnie nie było .Jestem w innym świecie .Nie umiem sobie z tym poradzić .I zastanawiam się dlaczego mnie to spotkało .Moje serce rozpadło się na miliony kawałków
Pani Tatiano proszę przyjąć ode mnie ogrom wspierających myśli. Choć wiem, że nic nie zminimalizuje bólu, który teraz Pani odczuwa. Strata jest tak bardzo bolesna. Proszę pamiętać, że jestem do Pani dyspozycji i jeśli będzie Pani potrzebować wsparcia to służę swoją pomocą.
Właśnie trafiłam na tą stronę bo szukam czegoś co pizwoli ukoic moja tęsknotę i ból. 3 maja 2023 zmarł mój mąż miał tylko 41 lat do urodzin zabrakło mu miesiąc z kawałkiem. Pojechał do pracy i już nie wrócił, przez 3 tyg był w szpitalu i w śpiączce, przez ten czas rozmawialiśmy przez tel i raz go odwiedziłam bo akurat był wybudzony. Nie miałam czasu się pożegnać, powiedzieć tyle słów….. Ciężko żegnać się po 22 latach razem, nie straciłam męża tylko przyjaciela i do dziś nie mogę sobie poradzi.Tak żyje, funkcjonuje, pracuje, poszłam na siłownię byle nie być w domu ale noce są najgorsze od 7 mcy przespałam tylko kilka. Żadne leki nie pomagaja, lekarz to wszystko na tle nerwowym i tyle pomocy. Tak wiem sama muszę to przerobić ale jak??? Syn też cierpi, do domu nie chce przyjeżdżać i tak tkwię sama w domu który kiedyś był taki szczęśliwy. Tęsknota jest okropna i nieprawda czas nie leczy ran, jest jeszxze gorzej. Trzymajcie się wszyscy w żałobie, bardzo mi przykro że musimy godzić się z taką strata. Życie nie jest sprawiedliwe.
Pani Iwono proszę przyjąć ode mnie bardzo dużo słów wsparcia. Prawdą jest, że sam czas nie leczy ran. Żałoba jest bardzo trudną drogą. Nie ma też określonego czasu w którym ból odchodzi. On po utracie ukochanej osoby będzie w nas zawsze, ale będzie on inaczej się „odzywał”. Pewna osoba po odbytej u mnie psychoterapii dotyczącej żałoby powiedziała mi, że jej „ból wciąż w niej jest ale przestał krzyczeć”. Przesyłam dużo ciepłych i wspierających myśli. Pozostaję do Pani dyspozycji.