RANDKA z NARCYZEM, czyli jak rozpoznać osobowość narcystyczną na pierwszym spotkaniu?

Narcyz pełen tajemnic. Ma w sobie wiele wdzięku, którym oczaruje każdego człowieka. Jeśli tylko zechce może być niebywale urzekający i charyzmatyczny. Co stanowi bardzo duży problem w rozpoznaniu osobowości narcystycznej na pierwszej randce.

Osoby, które spotykały się z narcyzami, a nawet stworzyły z nimi związek dobrze wiedzą, że rozpoznanie jest wyjątkowo trudne. Narcyz potrafi grać, czarować i zarazem manipulować. Tak długo będzie siedział w ukryciu, aż jego wybranek/ wybranka całkowicie będzie mu oddany/a.

Miałam bardzo wielu Klientów, którzy twierdzili, że zaloty narcystycznych współmałżonków były wyjątkowe, a nadużycia zaczęły się dopiero po ślubie. Jednak, wielu też uznało, że mogli zobaczyć „co się święci” o wiele wcześniej. Innymi słowy, oznaki nadużycia pojawiły się długo przed ślubem, ale w większości przypadków były bagatelizowane lub omijane szerokim łukiem. Bo tak było po prostu łatwiej. Łatwiej było przymknąć oczy na pewne niemiłe sytuacje, a może nawet wyprzeć je w imię miłości, która w wyobrażeniach była tak idealna jak manipulujący narcyz ją wykreował.

Dlaczego tak trudno rozpoznać manipulującego narcyza?

Wiele osób jest nieświadomych tego, że nawiązało relację z manipulującym narcyzem. A oto kilka powodów, dlaczego nie rozpoznajemy osobowości narcystycznej (narcyza płci żeńskiej, jak i męskiej):

  1. ATRAKCYJNOŚĆ SEKSUALNA

Narcyz wręcz emanuje swoją seksualnością. Jest przeświadczony o swojej wyjątkowości i właśnie w taki sposób kreuje ją na zewnątrz. Zaś im większa intensywność seksapilu, tym łatwiej ignorujemy wszelkiego rodzaju oznaki tego, z kim nawiązujemy relację. Osoby, które zostały przyćmione aurą erotyczności twierdzą, że energia seksualna dosłownie zaciemnia obraz mentalny, jak i ten emocjonalny – dlatego m.in. żądza jest ślepa.

  1. UWODZENIE

Narcyz to wyjątkowy manipulator, a jego triki są mega kuszące. Może być wyjątkowym słuchaczem i rozmówcą. Może kusić pochlebstwami i komplementami. Może być delikatny, a jeśli zajdzie taka potrzeba mega stanowczy. Wszystko zależy od Ciebie i od tego, co Ty lubisz. Od tego, jak lubisz być uwodzony/a. Manipulujący narcyz rozpozna Twoje potrzeby i na pewno użyje je w trakcie zdobywania Ciebie.

  1. GLORYFIKACJA

Osobowości narcystyczne są zazwyczaj bardzo inteligentne, odnoszą liczne sukcesy, są piękni, potężni i / lub wszechstronnie utalentowani. Łatwo jest także wyidealizować narcyzów. A dzieje się to w momencie, gdy sami walczymy z zaniżoną samooceną. Osoby o zaniżonej pewności siebie są bardziej skłonne do idealizowania kogoś, kogo podziwiają. A idealizacja, jak wiadomo powoduje, że ignorujemy sprzeczne informacje.

  1. NIEŚWIADOMA WIĘŹ

Bywa i tak, że okazuje się, że narcystyczny wybranek swoim zachowaniem przypomina nam kogoś bardzo bliskiego. Nieświadomość kieruje nas ku bardziej znanym lądom, co często większość z nas określa jako tzw. „chemię”. Wielokrotnie wchodzimy w relację z narcyzem, ponieważ podświadomie jest on nam bliski, a jego zachowania nie są obce. Kierujemy się przyzwyczajeniami i utartymi schematami. Ale najważniejsze jest to, że dzięki terapii indywidualnej ten szkodliwy wzorzec można przerwać.

  1. WSPÓŁZALEŻNOŚĆ

Współzależność to taka podstępna bestia. Jeśli masz ją w sobie to zapewne będziesz upoważniać innych do pewnych zachowań. Będziesz się godzić na więcej, niż faktycznie byś chciał/a. Będziesz respektować to, że Twoje potrzeby i pragnienia nie są zaspokajane, a wszystko w obawie, że utracisz kogoś ważnego, kogoś bez kogo sobie nie poradzić. A ta predyspozycja jest najbardziej widoczna we wczesnej fazie znajomości. Każdy chce zrobić dobre wrażenie na ukochanym/ej, co dodatkowo podkręca współzależność. Ale niestety, w ten sposób możemy przeoczyć uczucie dyskomfortu i niepokoju, które tak bardzo sygnalizują problemy. Zaś, jeśli coś Cię niepokoi, to powiedz o tym na głos. Mów o swoich przeczuciach innych bliskim osobom. Poproś o radę.

Już teraz wiesz, że bardzo trudno jest rozpoznać osobowości narcystyczne. One w wyjątkowy sposób się maskują, zakładając na siebie przeróżne maski, o których pisałam troszkę więcej >TUTAJ<

Jak rozpoznać narcyza na pierwszym spotkaniu?

A teraz zajmiemy się tym, na co należy zwrócić uwagę podczas pierwszych kontaktów z narcyzem (płci żeńskiej, jak i męskiej). Istnieje kilka bardzo konkretnych cech, które pozwolą Ci „trzymać się na baczności”. Oto one:

  1. EGOCENTRYCZNOŚĆ

Według narcyzów świat jest stworzony tylko dla nich. Uważają się za jedynych godnych istnienia. Zaś reszta ludzi jest tylko po to, aby zaspokoić ich potrzeby i pragnienia. Dlatego bardzo ważne jest zauważanie tego, co dzieje się na pierwszym spotkaniu. Jeśli określona osoba więcej uwagi skupia na sobie, czyli bardziej jest zainteresowana rozmową o sobie, niż poznaniem Ciebie, to wiedz, że prawdopodobnie masz kontakt z narcyzem.

Osoby narcystyczne komunikują się tak, jakby ich słuchacz nie istniał. I jest to bardzo ważny znak ostrzegawczy. Oznacza to, że w późniejszym czasie prawdopodobnie staniesz się całkowicie niewidoczny/a. Niewidoczność dotyczy także osób, które obecnie są w związku z narcyzem. Dla narcyzów drugi człowiek jest przezroczysty, zaś na pewno potrzebny tylko w takich sytuacjach, gdy tego sami potrzebują. Zasada niewidoczność jest bardzo popularna w świecie narcyzów.

Jednak musisz wiedzieć coś więcej. Osoby narcystyczne są wykwalifikowanymi manipulatorami komunikacji międzyludzkiej. Będą grać fascynację, a nawet postarają się odzwierciedlić Twoje zainteresowania, a to wszystko po to, abyś ich polubił/a. Mogą też być dobrzy w krótkotrwałej relacji i sprawią, że poczujesz się jak król lub królowa, ale to wszystko tylko na chwilę. Niech Cię nie zgubią ich obietnice. Uważaj na inne oznaki egocentryzmu, np.: chodzenie daleko przed Tobą; bardzo często mówienie o sobie; zniecierpliwienie lub obojętność, gdy Ty mówisz o sobie; ignorowanie Twoich potrzeb, granic i praw; porównywanie się z gorszymi i pokazywanie swojej wyjątkowości; dziwne sarkastyczne i często nie na miejscu żarty z osób słabszych i niepewnych siebie (nawet z Ciebie); przenoszenie odpowiedzialności za popełnione błędy na inne osoby; nie przyznawanie się do pomyłek.

  1. AROGANCJA

Osoby narcystyczne czują się lepsze od innych ludzi i mogą być mega nieuprzejmi, poirytowani i aroganccy, gdy nie dostają tego, czego chcą. Wynika to z ich zachowania i tego, jak mówią o sobie i innych. Przede wszystkim zwróć uwagę na to, jak narcyz traktuje inne osoby, które w tym momencie są mało ważne. Zwróć uwagę na to, co o nich mówi, jak ich określa. Dokładnie przyjrzyj się temu, jak traktuje sprzedawców, kelnerów, urzędników, a potem co o nich mówi. Przysłuchaj się temu, w jaki sposób określa inne grupy społeczne, jaki jest jego/jej stosunek do mniejszości narodowych, do obcokrajowców, osób innej wiary.

Narcyz uwielbia łączyć się z osobami o wysokim statusie. Uważają, że są najlepsi i tym samym chcą otaczać się najlepszymi. Wymagają najlepszego samochodu, najlepszego stolika w najlepszej restauracji, najlepszego wina… Faktem jest to, że na początku w pewnym sensie jesteśmy pod wrażaniem takiej pewności siebie. W jakiś sposób to „najlepsze” nas ekscytuje. Jednak pamiętaj, że później poczujesz się stłamszony i staniesz się jednym z wielu mało ważnych rekwizytów.

  1. NIEKOŃCZĄCE SIĘ UPRAWNIENIA

Jak już wiesz, narcyz uważa się za centrum wszechświata. Jest nie tylko przekonany, że jest wyjątkowy i lepszy od innych. Uznaje, że zasługuje na specjalne traktowanie i że zasady, czy jakiekolwiek granice nie mają dla niego/niej zastosowania. W początkowej fazie znajomości będzie zapewniać Cię o tym, że może Ci wszystko załatwić, co tylko zechcesz. Będzie podkreślał swoje znajomości, ale także to jak wielkim szacunkiem darzą go osoby na wysokich stanowiskach. Relacja z osobą narcystyczną będzie boleśnie jednostronna, ale na pewno nie dwukierunkowa. Narcyz jest zainteresowany tylko tym, czego chce i sprawia, że związek działa tylko dla niego/niej. Jeśli jest niegrzeczny dla innych, pewnego dnia stanie się równie wulgarny w stosunku do Ciebie.

  1. POTRZEBA PODZIWU

Chociaż osoby narcystyczne chcą wierzyć, że są lepsi, w rzeczywistości są niepewni. Dlatego wymagają ciągłego uznania i podziwu. Szukają tego, chwaląc się sobą i swoimi osiągnięciami. Mogą nawet kłamać lub przesadzać. Starają się przekonać siebie i Ciebie o swojej wielkości i wyjątkowości. Zawsze będzie im mało. Jeśli zauważysz, że określona osoba sama dopomina się pochwał, to otwórz szeroko oczy, bo możesz mieć kontakt z narcyzem.

  1. MANIPULACJA i KONTROLA

Narcyz zawsze stawia swoje potrzeby na pierwszym miejscu. Może manipulować innymi osobami za pomocą pochlebstw, komplementów, poniżania i gróźb. Zaś jego brak empatii bardzo szybko uda Ci się rozpoznać. Zwróć uwagę na to, jak planujecie randki – kto najczęściej przejmuje stery? Sprawdź , czy masz coś, w tym temacie do powiedzenia. Tylko uważaj, bo narcyz może Ci pozwolić zadecydować, aby posłużyć się manipulacją. Sprawdzaj, co dalej będzie się działo. Jak będą wyglądały kolejne randki. I na pewno nigdy nie trać z oczu swych praw!

A teraz, na sam koniec kilka porad…

Wnikliwie wsłuchaj się w to, o czym mówi. Zwróć uwagę na to, co mówi o poprzednich partnerach. Jak określa innych ludzi. Sprawdź, czy potrafi przyznać się do błędów i potknięć. Jak również kontroluj to, co dzieje się w Twoim wnętrzu. Dokładnie określ, co czujesz i jak się czujesz. Presja, kontrola, ignorancja lub lekceważenie to rzeczy, których nie należy Ci bagatelizować. A przede wszystkim dowiedz się więcej na temat zaburzenia narcystycznego i tego w jaki sposób jest ono diagnozowane.

A teraz najważniejsze – zbuduj siebie! Wypracuj w sobie niezależność, wysokie poczucie wartości, pewność siebie, asertywność, szacunek do samego siebie, a nawet miłość własną, która nie pozwoli innym osobom przekraczać Twoich granic. I nade wszystko dobrze traktuj siebie i nigdy siebie nie zaniedbuj. Jesteś wszystkim, co masz!

Jeśli jesteś osobą, która ma za sobą związek z narcyzem, to proszę zostaw kilka słów poniżej w komentarzu dla osób, które są dopiero na początku tej szkodliwej znajomości. Opisz swoją historię. Napisz, co Cię spotkało ze strony narcyza. To bardzo ważne, aby inne historie dały nową świadomość osobom, które co dopiero wchodzą w etap szukania wybranka/ wybranki życia. Dziękuję!

Autorka: Agnieszka » O MNIE

Poprzedni wpis:
Następny wpis:

116 odpowiedzi na “RANDKA z NARCYZEM, czyli jak rozpoznać osobowość narcystyczną na pierwszym spotkaniu?”

  1. ktoś pisze:

    ..tak – to są cholernie trudne związki – PIĘKNE – ALE PIEKIELNIE TRUDNE.. była kobieta w moim życiu .. i jak tak czytam ten artykuł, to przewinęło mi się ostatnie trzy lata mojego życia, masa pięknych , cudownych chwil – ale jeszcze więcej bólu, lęku i strachu o jutro.. narcystyczna kobieta, ale cudowna, piękna do “schrupania”.. cholernie toksyczny związek z którego nie umiałem się wyzwolić, pomimo rozstań – wracałem, chciałem więcej, pomimo bólu i lęków o jutro.. choć muszę przyznać pomimo i mimo wszystko, były to trzy najpiękniejsze lata w moim życiu.. i nie oddałbym ich za nic, wiem – brzmi dziwnie – wiem też (choć mogę zostać uznany za chorego psychicznie, bądź też uznany zostać mogę za osobę o niskiej samoocenie – ale zapewniam – że tak niej est;)).. to jeśli mógłbym wybrać ponownie to… brakuje mi jej najzwyczajniej w świecie, cholernie mi jej brakuje, choć nie jesteśmy już razem jakiś czas, nadal ją bardzo kocham i tak już chyba pozostanie.. tak wiem dziwne i cudaczne, no cóż..

    • Mgła pisze:

      Mam wrażenie, że to ja napisałam. Tyle że u mnie to 6 pięknych lat.. Ale jestem na tym samym etapie co Ty- nie żałuję, tęsknię.

    • Kto pisze:

      Jej pierwsza litera imienia to M?

    • Droga do wolnosci pisze:

      Bo relacja z narcyzem to jak uzaleznienie od substancji.
      Wyzwolenie sie z tego jest bardzo trudne.
      Bylam w takim zwiazku ponad 30 lat.
      Przed slubem uroczy, szanujacy moje granice, z kazdym dniem coraz bardziej mnie pozytywnie zaskakiwal – jego najblizsi nie byli w stanie uwierzyc jaka nastapila w nim przemiana – jak potrafil zmienic sie z agresywnego podrywacza do tak szlachetnego czlowieka, a ja naiwnie myslalam ze to milosc do mnie przemienila ta osobe. Wtedy nie znalam jeszcze tematu narcyzmu i “techniki lustra”, ktore te osoby uzywaja aby zaimponowac upodobniajac sie do swojego wybranego “targetu”. Dla nich jestesmy czysta zdobycza – o ktorej podswiadomie wiedza wiecej niz my sami o sobie – wyczuwaja na odleglosc osoby empatyczne, poswiecajace sie bardziej innym, wrazliwe… To kim wtedy bylam wynikalo z mojej niskiej samooceny, nadmiernej wrazliwosci na swiat zewnetrzny i przezyc z przeszlosci. Narcyzi swoim radarem taka osobe namierzaja z wyjatkowa precyzja. Tak naprawde dla nich licza sie tylko oni sami i ich przyszle wygodne zycie przy boku kogos kto zadba o wszystko…
      A po slubie mieszanka koktajlowa… czas bombardowania miloscia, czas totalnej ignorancji, i znowu fairytale, za chwile przemoc i znowu rycerz na bialym koniu… A w tobie burza hormonow – raz szczescia np. endorfiny a za chwile hormony reakcji na niespodziewany atak np. kortyzol. I tak na okaglo… W pewnym momencie coraz truniej ci przewidziec… Uzalenienie gotowe… Trudno z tego wyjsc – mi to zajmuje caly rok i jeszcze nie czuje sie calkowicie uwolniona.
      Tu nie ma tesknoty za ta osoba tylko za mieszanka koktajlowa wszelkiego rodzaju hormonow – bo to dawalo ci odczucia jak na haju. To tak naprawde jest koszmar!!!
      I mi wydawalo sie, ze chce wrocic to niego, ale mocna swiadomosc tego co przeszlam z detalami jego zachowan – wybudzalo mnie z iluzji. Tu warto opisac sobie na papierze najtrudniejsze sytuacje i w chwili kiedy cialo wola o “dawke” – przecztac z pelna swiadomoscia. to bardzo pomaga…

  2. Prawda pisze:

    Kocha. Zaręcza.Okazuje zazdrość. Niby robi to z opieki, martwi się. Zaręcza że nie odejdzie. Za chwilę odchodzi. Późnej chce wrócić. Szuka kontaktu. Nie dajcie się. To statysci życia.Wyyssaja krew, ranny nie zrobią

    • Psychology of Life pisze:

      Prawda – taka prawda! Trzeba zadbać o siebie, aby móc zrozumieć otaczający nas świat. Trzymaj się cieplutko i zachęcam do dalszego komentowania. Agnieszka

      • Egon pisze:

        Na początku czułe spojrzenia, wyznania, wiadro czułości. Potem wspólne mieszkanie, zaczęły się zadania. Oczywiście piękna ( cały czas fryzjer, parurki, zabiegi ) paliwem komplementy. Szukanie pochlebstw ze strony facetów, seksapil. Potrafi zawrócić w głowie. Odchodziłem 3 razy. Jak w artykule dziwaczne żarty, z przyjaciółki drwiła. Mi na zmianę komplementy i drwinki. Nie daj Boże spać w kiepskim hotelu, czy jeździć niewidocznym samochodem. Nie potrafiła być dla mnie, czerpała z wielu okazji do bycia podziwiana. Bardzo towarzyska. No i to moja wina, to ja wszystko zepsułem, bo ona taka dobra była a ja odszedłem. Wiele by tu można pisać. Artykuł wyostrza to co miałem.

  3. Joanna pisze:

    Uciekajcie gdzie pieprz rośnie zanim będzie za późno. Te piękne chwile , są naprawdę nic nie warte kiedy macie do czynienia z pustą wydmuszka człowieka. To wszystko, to jest iluzja stworzona jako cześć manipulacji, nie mająca dla nich żadnego znaczenia.
    Oni zniszczą w was wszystko co piękne i wartościowe , zazdroszczą wam właśnie tego czego oni nie maja. Nigdy , przenigdy sie nie zmienia bo to nie jest choroba, tylko zaburzenia osobowości. Długo mi zajęło żeby psychicznie uwolnić się od takiego człowieka i wiem ze już nigdy nie będę taka jak kiedyś.
    Jeśli ktoś zna angielski to polecam świetny blog HG Tudor, narcyza i sociopaty który uswiadamia i tłumaczy tego rodzaju zachowania. Wierzcie mi, można dostać szoku jak się to czyta. Może dziwnie to brzmi, ale wiele mi pomógł.
    Całym sercem życzę Wam wszyskim powodzenia.

    • Psychology of Life pisze:

      Joanna dziękuję za Twój komentarz. Pokazujesz w nim swoją siłę, a zarazem drogę, która była mega trudna. Swoją postawą dajesz innym osobom świadectwo, że można móc zawalczyć o siebie. Super. Jeszcze raz wielkie dzięki w imieniu wszystkich, którzy na pewno takich słów potrzebują. Pozdrawiam, Agnieszka

  4. Beata pisze:

    Mój ojciec był narcyzem i wszystkie moje związki przypominały moje relacje z ojcem. Pozornie każdy związek był inny, ale tylko pozornie. Córka wychowana przez narcystycznego ojca nie ma poczucia swojego ja, nie wie kim jest i nie zna swoich prawdziwych potrzeb. W związku z mężczyzną zawsze stawia siebie na drugim miejscu, poświęca siebie, bardzo dużo daje, powoli traci swoją tożsamość. Bardzo łatwo daje się uwieść komplementom, bo ma w sobie olbrzymi głód miłości. Moje wszystkie związki były tragiczne, żałosne, nieszczęśliwe, pełne rozpaczy, żebractwa, dotykałam miłości przez grubą uzbrojoną szybę. Mój ostatni związek trwał trzy tygodnie. Tym razem byłam ostrożna do bólu, bez negowania siebie, bez zaprzeczania, okłamywania siebie, współuzależnienia, bez pokłonów dla cudzego ego, bez ignorowania odczuć ciała, bez mówienia tak kiedy mocno trzeba powiedzieć nie, bez zgody na manipulację winą i strachu przed głębokim gniewem w jego oczach. Potem gruntownie wysprzątalam piwnice i swoje życie. Przygarnęłam ciężarną kotkę. Teraz koty pokazują mi jak wygląda prawdziwe partnerstwo i miłość. Powoli odzyskuję siebie.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Beato,
      Jestem pod silnym wrażeniem Twojej siły, pomimo tak wielu doświadczeń postanowiłaś postawić siebie na pierwszym miejscu.
      Super! Słowa: “Powoli odzyskuję siebie” są tego dowodem. Robiąc małe kroczki, nawet te w świecie wewnętrznym, jesteśmy w stanie osiągnąć niebywałe rezultaty. Pozdrawiam, Agnieszka
      PS. Jak mają na imię Twoje kociaki?

      • Beata pisze:

        Dziękuję za piękne słowa i dziękuję Agnieszko za Twoją wiedzę i, że dzielisz się z nami. Jestem pod wrażeniem Twojego blogu.
        Dodam jeszcze że myślę, że wyjście z narcystycznych związków jest możliwe ale potrzeba ogromnie dużo gruntownej pracy na wielu poziomach. Uważam, że związek z narcyzem dokonaje zniszczeń na poziomie duszy. I najczęściej czas nie leczy narcystycznych ran. Niestety.

        Co do moich cudownych kotów to są to: kotka Szara, Sreberko, Ramzesek i Lubek.
        Serdecznie pozdrawiam
        Beata

        • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

          Masz rację, każda zmiana to praca na różnych poziomach. Jednak bez niej nic się nie zmieni, dlatego warto ją podjąć i choćby bardzo powoli robić kroki do przodu. Nie ważne są spektakularne osiągnięcia, najważniejsze są małe sukcesy. Pozdrawiam, Agnieszka
          PS. Niepowtarzalne imiona mają Twoi przyjaciele 🙂

  5. Beata pisze:

    p.s. moje cudowne koty

  6. Kasia pisze:

    Nikt kto jest na początku związku i ma predyspozycje do takich relacji nie będzie szukał takich cennych informacji jakie są zawarte w tym artykule.
    Ja od urodzenia doświadczałam przemocy psychicznej, a na koniec weszłam w bardzo toksyczny wyniszczający związek. I dopiero teraz wiem, że szukałam miłości jak każdy, ale obraz miłości zapisany we mnie był fałszywy, więc siłą rzeczy wybierałam to co dobrze znałam….
    Ostatnio usłyszałam bardzo budujące słowa, którymi chcę się ze wszystkimi podzielić.
    Jedna zupełnie obca osoba powiedziała mi, cytuję:
    “Nie jesteś niczemu winna, po prostu nigdy nie doświadczyłaś prawdziwej miłości. Gdybyś choć raz poczuła jak to jest być naprawdę kochaną, to nigdy nie pozwoliła byś się tak traktować” <3

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Kasiu,
      Bardzo często (zbyt często – niestety) powielamy schematy, które zostały nam przedstawione, gdy byliśmy dziećmi. Bywają one bardzo destrukcyjne, jednak nie musimy w nich trwać. A Ty właśnie zrobiłaś pierwszy krok do wolności. Odkryłaś to, co było ukryte pod płaszczem toksycznego oddziaływania. Nazwałaś sprawy po imieniu, a to początek nowej drogi. Teraz przyszedł czas, aby nadać sobie swoje własne wartości i iść przez życie z dumą niosąc na duszy prawo do swoich praw i zasad. A przesłanie, które usłyszałaś jest pięknym tego dowodem. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

    • Kasia pisze:

      Te słowa , które ktoś Ci powiedział to tak jak bym słyszała swojego męża … narcyza ….

  7. iskra pisze:

    u mnie zwiazki z facetem afektywnym dwubiegunowym/ psychopata /narcyzem /z facetem o osobowości typu borderline trwaly nieprzerwalnie przez wiele lat.
    uporczywie magnesowalam na osobowosci skrajne i przyciagalam ich do siebie, skladajac ofiare z calej siebie.
    wchodzenie przezemnie w toksyczne zwiazki tez bylo spowodowane wyuczonymi schematami z dziecinstwa, ktore odwzorowywalam z uporem w pozniejszym zyciu.
    wiele lat terroru ktory sama sobie zafundowalam mial jednak swoj ukryty cel, ostateczne przelanie sie beczki – uswiadomienie sobie swoich lekow i pogodzenie sie z nimi .
    wypalenie sie tak bardzo z ludzkich odczuc, wypranie z zaufania i nadziei, wyzerowanie poczucia wlasnej wartosci, kiedy juz we mnie nic nie zostalo, bo wszytsko zostalo rozdane albo wyszarpane albo poprostu zniknelo, po dluzszym czasie kiedy otrzasnelam sie z tej agoni i poczucia nicosci, moglam zaczac od zera z otwortymi oczami zrobic krok do przodu zamiast krecic sie w kolko toksycznych zwiazkow, powielania schematu oprawcy i ofiary -zakorzenionej autodestrukcji.
    na podstawie zdobytej wiedzy -na temat tego czego nie chce doswiadczac, dowiedzialam sie w koncu czego tak wlasciwie chce, co pozwoli mi cieszyc sie zyciem.
    emocji i uczuc moglam nauczyc sie od nowa, tymrazem z dobrych zrodel z gwarancja szczescia, bez samodestrukcji, oszukiwania sie i wyszukiwania dla siebie najgorszego scenariusza.
    wszystko w zyciu dzieje sie po cos, z jakiegos powodu, zebysmy wyciagneli wnioski i nauke, ludzie ktorych spotykamy na swojej drodze tez nie sa przypadkowi, nic nie dzieje sie w nieodopowiednim czasie, za szybko czy za wczesnie, wszytsko to co nas spotyka, dobre czy zle, ma nas czegos nauczyc, ma nam otworzyc oczy na nasze braki, na to co schowalismy pod pokrywa nieswiadomosci, ma nam pomoc docenic nasze szczescie. narcystyczni ludzie tez nie pojawiaja sie ot tak, przyciaga ich neurotyczna osobowosc- tak samo dla psychopatow jest to jak magnes, ludzka ofiarnosc, wielkie serce, promieniujaca empatia i watpliwa wiara w siebie stanowia dla nich idealny cel.
    ´moj´ narcyz podczas poczatkowej fazy znajomosci – kiedy to jeszcze byl doskonalym sluchaczem i idealem, wygrzebal ze mnie wszstkie traumy z dziecinstwa i pozniejszego zycia, pare miesiecy pozniej, zaczal odgrywac teatr w ktorym po koleji je wszytskie odgrywal. bylo to niewyobrazalnie okrutne, ale w koncu kiedy zostawil mnie tak naga i niesklonna do zadnej obrony, nieprzydatna i przegrana, zdalam sobie sprawe ze te traumy zniknely, ze juz sie nie boje odrzucenia, zdrady, ze juz nei boje sie mowic, ze trzeba sygnalizowac o tym kiedy ktos przekracza nasze wlasne granice, bo przemilczenie ich w celu unikniecia konfliktow daje tylko ciche przyzwolenie na dalsze deptanie po naszej godnosci.
    wazne zeby nie dac narcyzowi sie odciac nas od znajomych i rodziny, bo oni moga nam pomoc kiedy nasza wlasna autonomia zacznie znikac, zasiac w nas 1 ziarenko niepwnosci ze to co robimy dla milosci, moze byc spowodowane tym ze jestesmy zmanipulowanymi pacynkami. wazne tez zeby zdac sobie sprawe ze nie wszystko da sie zapomniec i wybaczyc, ze sa granice, ze nie wszytskich da sie zmienic, ze zmiana wiaze sie z checia ktora ktos musi przejawiac zeby do niej doszlo, narcyzi nie chca sie zmieniac, doskonale czuja sie we wlasnej roli, zawsze beda karmic swoje ego cudzymi sercami, bo istota narcyzmu tkwi w jego naturze, bo to nie chwilowe, bo nie da sie dac komus duzo milosci zeby przestal krzywdzic,zeby stal sie lepszy,zeby zaczal nas szanowac, narcyzowi zawsze bedzie za malo, zawsze bedzie cos nie tak,cokolwiek zrobimy-pozostaniemy niedocenieni i winni, krytykowani. szacunek to podstawa milosci.
    najwazniejsze to czuc sie bezpiecznie: w bezpiecznym zwiazku lub w bezpiecznej odleglosci.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Iskro dziękuję za Twój cenny komentarz. Na pewno będzie on wskazówką i motywacją dla tych, którzy szukają wyjścia z toksycznej relacji. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

    • Megg pisze:

      Jakbym czytała swoją historię. Jak udało Ci się wyjść na prostą i poczuć ponownie, że żyjesz myśląc o sobie, a nie o tym co zabrali Ci narcystyczni partnerzy? Jest mi bardzo ciężko dojść do siebie i uwierzyć w siebie po 10 miesięcznym związku z Narcyzem, który zakończył się już 2 lata temu. Obecnie w każdej nowo poznanej osobie doszukuje się nieszczerości i chęci skrzywdzenia i wykorzystania.

  8. Miki pisze:

    Kurcze sam nie wiem , opis tak uniwersalny że w nie 100% ale jakichś 70% może pasować do każdego . Sam mam wiele takich cech jak i zauważam je u partnerki . Uważam że każdy ma pragnienie bycia docenianym za starania i wysiłki i każdy ma jakieś tam poczucie swojej wyjątkowości. Bardzo ale to bardzo udany moim zdaniem i przydatny tekst końcowy z budowaniem własnej niezależności itd , choć w tym warto zachować umiar jak we wszystkim bo granice po których nie da się już budować dalej nic wspólnie są delikatne. Trochę niestety uważam pokolenie 30 40 jest stracone , kiepskie wzorce , warto się starać i lepsze w stosunku do dzieci 😉

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      W każdym z nas jest dużo różnych cech, a czasem odchyleń od tego, co nazywamy “normą”. Jednak jeśli nasze wartości nie krzywdzą innych osób to można wiele wspólnie osiągnąć dobrego. Dziękuję za komentarz i zachęcam do dalszego komentowania. Agnieszka

  9. Sophie pisze:

    Właśnie jestem kilka dni po rozstaniu z moim narcystycznym “partnerem” . Tym razem ostatecznym – bo na przestrzeni 3 lat znajomości było ich wiele- zawsze do siebie wracaliśmy, on wciągał mnie spowrotem do relacji, gdy ja mówiłam dość po kolejnych sytuacjach, w których wystawiał mnie do wiatru lub nie liczył się z moimi uczuciami.
    Początki były magiczne- poznaliśmy się przez Internet, mimo że dzieliło nas tylko 6 km. – oczywiście to było odczytywane przeze mnie jako znak 🙂 Kolejno-spodobalismy się sobie ogromnie, od razu chemia niesamowita, plus nadzieja na stworzenie cudownej, patchworkowej rodziny (ja po rozwodzie 4 lata, nikogo nie miałam przez ten czas, on też po rozwodzie, dzieci dzieliło 2 lata różnicy- “cudownie”!) . Wspólnie spędzany czas, z dziećmi, wyjazdy, wycieczki, wrażenia. Cudowne życie intymne, był opiekuńczy, troskliwy, gotował mi obiadki,dbał… Jak z bajki. Wszystko pasowało. Stopniowo się uzależnialam, zwłaszcza że, jak myślę miałam i mam problemy z poczuciem własnej wartości- A przecież on, taki przystojny i zaradny mnie wybrał i traktuje jak księżniczkę, a może mieć każda. Po kilku miesiącach już zaczęły się “jazdy ” . Teraz widzę jak mnie rozgrywał. Wszystko zawsze musiało być dopasowane do niego i syna- zwasze ja i córka musiałysmy się dopisywać – wymówka- syn nie był z nim cały czas, miał fobie na jego punkcie (potem okazało się że nie lubi kobiet, dziewcząt). Mojej córki nie akceptował od początku – nie chciałam tego widzieć. Wyznał mi że ma córkę jeszcze , jedyne fwa lata starsza od syna – nie miał z nią kontaktu, a syna traktował jak króla. Oczywiście pontym wyznaniu wrócilam, nie chcąc stracić tego “cuda “. Relacje z bratem- skloceni, byle partnerki- złe i krzywdzące, zero przyjaciół. No i relacja z matka- początkowo godna podziwu- wszystko dla niej robił, potem okazało się że to przesada, że jest jej “mężem ” od x lat, a ona siedzi sfochowna i czeka na obsługę. Myślę że on nienawidzi kobiet przez nią- nie dała mu miłości A on mężczyzna dojrzały już mieszka z nią i próbuje “zasłużyć”. Brat , który odciął się ma swoją rodzinę. Myślę, ze jakiejś zdenerwowanie trwało przez dwa lata. Skakalam koło niego, poświęcając siebie, swoje plany i córkę. Wiecznie mało i mało.
    Początkowo od razu chciał dziecka i domu na kredyt (Oczywiście mój, bo on pieniądze miał) żeby mnie “uwiazac”. Odozilowal mnie od znajomych, wycofałam się z życia, byliśmy tylko MY i nasze cudowne chwile, spacery,randki…cały czas żyłam nadzieja że stworzymy rodzinę. Niestety, kolejne sytuacje pokazywały że on jest jedynie biorca, a ja wyginalam się jak precel żeby się dopasować…Ciągle fochy i w podtekscie, czasem wprost, że mam się zjawiac u niego bez dziecka gdy jego dziecka nie ma (moje było tylko zabaweczka dla syna gdy był). Kolejne sytuacje gdy zostawial mnie na lodzie, przekraczał granice, a ja wracałam pragnąc tego samego uwielbienia którym darzyl mnie na początku. Tak naprawdę za każdym razem wracając po mniej. Doszło do tego że po 2,5 roku z wielkich obietnic nic nie zostało, “tylko się spotykaliśmy” jak to określił i to na jego warunkach. Wszystko znosilam i zadowalalam się już i tym jak narkoman na głodzie. Ostanie miesiące to tylko smsy lub tygodnie milczenia (Ostanie cisza jak wiele razy tylko ciesz dłużej).pogodzilam się że to już koniec, byłam spokojna. Mimo to okazało się że on jak zawsze poukladal sobie plan i w głowie oczekiwał że ludzie zachowaja się jak zawsze zgodnie z nim- l nagle oczekiwanie że znowu dopasuje siebie do jego planów- doprowadził do sytuacji wyboru bez wyjścia dla mnie celowo, a wobec mojej propozycji (3 alternatywy) wpadł we wściekłość, zostalam zmieszana z błotem ja i moja córka i ostatecznie porzucona SMS z informacją że poznał nowa “mila i uczynna” kobietę (aby zabolało- oczywiście zabolało). To są manipulatorzy i kłamcy bez cienia samokrytycyzmu. Ludzie którzy przyczepiaja się do empatycznych ludzi, laknac ich ciepła , żeby następnie za to samo ich nienawidzic. Nie umieją kochać, jedynie pożądac. Są zazdrośni o wszystko. O rodzinę, przyjaciół,pracę, nawet inteligencję partnera/ki. Chcą wszystkiego dla siebie na wyłączność i tylko na ich warunkach i ciągle im mało. Efekt kuli śnieżnej.
    Być może chaos wkradł się w niniejszy komentarz, jednak nadal jestem w szoku po ostatecznym opadnięciu maski tego człowieka i skali nienawiści.
    Jednak to co generowalo o zapewne generuje to uzależnienie od nich- to to małe dziecko laknace miłości pod skorupą nartystycznego ego. Jednak to ich ego to wszystko co mają. Nie pozbeda się tego bo budowali to przez całe życie i będą go bronić krzywdząc innych.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Najważniejsza jest Pani i Pani życie – proszę o tym pamiętać zawsze i wszędzie. Zaś siła jest w Pani środku. Agnieszka

      • K pisze:

        Moja sytuacja jest prawie identyczna,tyle że ja 2 dzieci i on 2 dzieci…reszta taka sama historia….
        W tej chwili zaczął się etap,, silence treatment,,
        Jak zawsze zresztą,czym szybciej się człowiek obudzi tym więcej lat uratuje.

  10. Gusiak pisze:

    A ja się nieraz zastanawiam czemu mój ex taki jest… Ten artykuł bardzo mi pomógł pewne rzeczy zrozumieć. Z pierwszego zwiazku właśnie z ex mamy córkę która z nim mieszka. Ten zwiazek kosztuje mnie po latach mnostwo łez i odsuniecia mnie na boczny tor jako mamy. Co bardzo boli ale nie chce z tym człowiekiem walczyć. A z tegp co mi ostatnio dal do zrozumienia szykuje mi kolejne batalie sadowe… Inaczej się niestety nie potrafi ze mna porozumieć. Przykre to ale prawdziwe mimo że moja rodzina mnie przed tym człowiekiem ostrzegał już na samym początku 2010. Nie słuchałam…córka obecnie ma 7 lat a ja nawet nie mogę brać udzialu w jej wychowaniu. A przyjeżdżać do niego nie chce bo prawdopodobnie cały czas jestem nagrywana wbrew mojej woli i bez mojej wiedzy.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Jest to na pewno bardzo trudna sytuacja. Jednak jeśli nie robi Pani nic złego to nagrywanie Pani nie zaszkodzi, a kontakty z córką są bardzo ważne – tak, jak o tym Pani wspomniała na początku. Czasem warto inaczej żeby móc mieć możliwość. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

  11. Aleksandra pisze:

    W związku z narcyzem nie możesz być niczego pewien, obiecuje ponad wszystko a rezultatów nigdy nie widać. Będziesz go obchodzić i będzie Cię widywał kiedy będzie miał potrzebę – przy braku ochoty może Cie odrzucić na miesiąc po czym wracać jak gdyby nigdy nic i dziwić się że nie padasz przed nim na kolana. Jeśli jesteś osobą dla której liczą się czyny, a nie słowa, nie licz że wejdą one do obiegu 🤷‍♀️

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Warto weryfikować, czy wypowiadane słowa przekładają się na czyny. Jeśli tak się nie dzieje, to niestety, ale zaufania na tak niepewnym gruncie nie warto budować. Pozdrawiam, Agnieszka

  12. Hanna pisze:

    Opisala pani dokladnie człowieka z którym mieszkałam przez piec lat. To był anglik bardzo niedorosly. Myślałam ze to miłość mojego życia. Sex był wspaniały. Koniec okropny potraktował mnie jak wroga lokatora któremu kazał się wynieść z domu.
    Wszystko miała być moja wina. Jestem dalej w szoku ale im bardziej czytam o narcyzach tym bardziej otwierają mi się oczy.
    Ta faza uwielbienia z jego strony a potem coraz więcej sytuacji kiedy był okrutny a ja przerażona ze go utracę
    Jest czarujący dla każdego kto go pozna rodzice go kochają ponad życie. Jak coś się stało w domu to zaraz dzwonił do taty.
    Boże jak ja mogłam się tak dawać tylko ze miałam zupełnie wyprany mózg i
    Mówił mi zawsze czego ja chce przecież mam wszystko i ze on nie rozumie czemu jestem niezadowolona. I ja sama nie rozumiałam !
    Mam nadzie ze wkrótce się zupełnie uwolnię
    Chodzę na terapie myśle ze sama bym sobie nie poradziła
    Hanna

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Proszę kontynuować terapię. Może nie od razu wszystko się zmieni, ale z czasem i za sprawą wniesionej pracy na pewno zyska Pani wiele dla swojego dobra. Serdecznie pozdrawiam, Agnieszka

  13. Nn pisze:

    Moja historia trwała bardzo krótko ale tylko przez to iż intuicja podpowiadała mi ze jest coś nie tak.Narcyz okazał się socjopatą .Z jednej strony wyniszczanie psychiczne a z drugiej coraz większa siła do walki i pogłębiania wiedzy na temat takich ludzi .Z jednej strony nadzieja że to są złudzenia przeplatane realnym spojrzeniem na to co się dzieje .Finalnie postanowiłam odwrócić karty ,to ja zaczęłam wypytywać ,wychwytywać jego słabości ,grzebać w jego przeszłości z lat dziecięcych ,używać jego znajomych do manipulacji ,przestałam komplementować,zaczęłam podpuszczać a potem kula w kolano finalnie poczułam masakryczne zażenowanie w zachowaniu i to było ostatnie spotkanie ,podkulony ogon i odwet.W dalszym ciągu czytam ,dokształcam się.Wiekszosc ludzi żałuje spotkania z taką osobą, a ja cieszę sie że mogłam sie douczyć ,pomogło mi to rozpoznać pare osób z otoczenia i wyeliminować ich z życia ,jestem bogatsza o nową wiedzę , czuje sie o jeden poziom wyżej i z tego jestem dumna

  14. Lola8000 pisze:

    Paskudny zwiazek z zombie po 12 latach dowiedzialam sie cudem o narcyzmie i otworzylo mi oczy i uratowalo zycie. Najlatwiej jest odejsc kiedy uswiadomilam sobie ze on nigdy nie bedzie umial kochac i tyle to zamyka reszte watpliwosci. Zombiei tyle trzeba odejsc bo jest dokladnie to sytuacja albo ty albo on, pasozyta tez sie musisz pozbyc bo moze cie zabic , a to ze sie maskuje i to ze uwielbia cie niszczyc twoj organizm od systemu nerwowego po przyslowiowy odbyt to fakt i tyle. Ale nie bedziesz smutna dla motylicy watrobowej chyba ze wzielas lek zeby sie pozbyc motylicy watrobowej, to jest dokladnie tak jak sie ma odejscie od narcyza nie ma o co byc smutnym wlasnie uratowalas sobie zycie. Trzeba jak o motylicy natomiast rozprzestrzeniac wiedze swiadomosc o tym narcystycznym pasozycie poniewaz zeby inni go nie zlapali badz pozbywali sie szybciej.

    • Psychology of Life - Agnieszka pisze:

      Zawsze warto w pierwszej kolejności pomyśleć o sobie, bo niekiedy nie ma innej opcji, jak tylko opuszczenie związku, który jest bardzo toksyczny. Pozdrawiam, Agnieszka

  15. Ewa pisze:

    Mi rozpracowanie narcyza zajelo 2 mce. jestem z siebie dumna. ale tez bardzo cierpie i tesknie bo ogolnie jestem osoba wspoluzaleznioną. a byly to chwilami cudowne 2 mce. Zaspokoil wszelkie moje potrzeby poza poczuciem bezpieczenstwa. wiem jednak ze ten człowiek w gniewie nie cofnie sie przed zadnymi slowami a kto wie – moze i czynami. Co zapalilo swiatelka ostrzegawcze? częste zmiany decyzji bez konsultacji. takie niby drobiazgi -np. umawiamy sie co kupi na obiad. wraca z czyms innym bo po drodze zmienił zdanie. nie wazne na co ja mialam ochote. albo koerowanie rozmowy na niego. nawet jeśli zaczelismy na.moj temat i np. opowiadalam o swoich przezyciach lub uczcuciach – za chwile nawet nie wiem kiedy rozmowa schodzila na niego. co nie znaczy ze nie sluchal moich zwierzen. kiedy podjal bez konsultacji decyzje ktora narazila na niebezpieczenstwo mojego psa i postawiłam granicę – w kontrataku odniosl.sie do najbardziej bolesnego w calym moim zyciu zdarzenia twierdzac ze sama do niego doprowadzilam. uderzył precyzyjnie dokładnie tam gdzie wiedzial ze zaboli najmocniej. i tu jestem z siebie dumna najbardziej bo gdybym nie odwazyla.sie.postawic granicy w kwestii psa – nie odsłonił by swojego braku hamulcow i empatii. jesli czujemy sie źle – warto to jasno powiedzieć. po reakcji partnera/rki poznamy czy odpowie z szacunkiem na te zale czy “odda”.

    • Dziękuję za te słowa. Myślę, że dla wielu osób będę wskazówką. Bowiem poczucie bezpieczeństwa jest jedną z najważniejszych wartości, na których powinien opierać się związek. Omijając je często narażamy siebie. Dlatego warto pamiętać o tym, co jest dla nas dobre. Jeszcze raz dziękuję za komentarz i życzę wszystkiego dobrego. Mam też nadzieję, że zostanie Pani ze mną na dłużej. Pozdrawiam, Agnieszka

  16. K pisze:

    Moja historia jest podobna do wszystkich o których tu czytam,byłam 11 lat w związku z narcyzem( agresywny,psychopata,non stop kręcił filmy w głowie a potem się znęcał psychicznie,zdradzal i nie pozwalał odejsc,śledził ,straszył…6 lat w małżeństwie +5 po rozwodzie…mam z nim córkę)….kiedy udalo mi się raz na zawsze od niego uwolnić poznałam mojego księcia z bajki….10 lat starszy,wesoły ,ciepły …byłam poprostu jego księżniczką….na pierwszej randce wogole nie zadawał mi pytań,niczego nie chciał o mnie wiedzieć ,nic go nie interesowało ,nawet imiona moich dzieci…za to mówił o sobie ,o tym jakiego pecha ma do kobiet…a jak bardzo chciał by być szczęśliwy…jego ex zniszczyła mu życie a kolejna znęcała się nad nim ( wszedł w rolę ofiary)….oczywiście tłumaczyłam to na swój głupi sposób i usprawiedliwialam kolejne wady i przekraczanie granic…na początku było ok,starał się,prezenty,kwiaty,restauracje…ale na wakacje jechać razem nie chciał …stwierdził że go na to nie stać chociaż bardzo dużo zarabia,…potem mówił że chciał by żebym została jego żona że jestem kobietą jego życia…ale pierścionka kupić nie chciał…kiedy to na nim wymusiłam odstawil szopke i zrobił cyrk z naszych zaręczyn…potem coś wspominał o wspólnym mieszkaniu…..przyszłości….kiedy związek nie wchodził na kolejny etap a wszystko pozostawało pustymi słowami zaczęłam się źle czuć,byłam sflustrowana i zdezorienowana….wtedy zaczęło wychodzić na jaw ze on jest patologicznym kłamcą…kłamał tak często że nie dało się wychwycić ilości kłamstw…następnie doszły wyzwiska…wulgarne bez powodów bez podstaw…potem cisza ,,silence treatment….nastepnie wszystko co ,,ukryty narcyz,,ma w tzw.pakiecie…gaslighting…robienie ze mnie osoby niezrównoważonej,chorej z zazdrości,zaczął wykorzystywać przeciwko mnie wszystkie informacje jakie mu w zaufaniu podawałam,każde wyznanie szczerości obracal po czasie przeciwko mnie….był nie szczery ,miał pusty wyraz oczu,nigdy nie patrzył mi w oczy…przy próbie poważnej rozmowy patrzył w ścianę i nie reagował na żadne pytanie,w ataku złości teatralnie płakał a ma 48 lat,po klotniach kasował na fb wszystko co ze mna zwiazane lub zakladal nowe konto,zabieral rzeczy które mi wcześniej kupił bądź żądał zwrotu pieniędzy za nie,również za pierścionek zaręczynowy,moje dzieci traktował jak powietrze swoje natomiast stawiał na piedestale,obgadywał mnie przed znajomymi…potem oczywiście okazywał skruchę,płakał że nie może beze mnie żyć i od nowa robił to samo.,,,kłamał ,oszukiwał,ukrywał…i tak przez ponad 3 lata aż się uodporniłam i zaczęłam go ignorować…klocilismy sie niemal bez przerwy…nigdy nie miał argumentów,nigdy nie szukał rozwiązań…czyli tzw.salatka słowna….poszliśmy do psychologa a on w gabinecie zaczynał kłamać ,wypieral się faktów bądź twierdził że nie pamięta danej sytuacji….na pytanie dlaczego kłamie nie miał nic do powiedzenia…odzwierciedlał moje zachowania…powtarzał moje słowa,wszystko co mi się podobało jemu odrazu też,naśladował mnie poprostu…w tej chwili jestem na etapie walki samej że sobą ,staram się nie reagować na głupie wiadomości i nie wciągnąć ponownie w grę…on nigdy nie walczył o mnie to ja byłam ta strona która pierwsza chwytała za telefon bądź kluczyki od samochodu i jechała żeby ratować związek…jeszcze nie wiem co mnie czeka z jego strony jeśli poprostu go oleje…..mój ex stosował różne sztuczki że bym wracała i wracałam przez wiele lat…jednak nie wiem do końca z czym mam teraz do czynienia…czas pokaże

  17. Agnieszka pisze:

    Witajcie. Obecnie jestem w takim toksycznym zwiazku z osoba narcystyczna. Jestem w relacji damsko- damskiej . Moja partnerka jest z Wloch i jej postawa wywodzi sie prosto z domu. Ojciec – Wloch jest dumny z bycia Wlochem wzial za zone Filipinke ktora jesy matka mojej partnerki i jest dumny ze swego pochodzenia, ponadto caly czas utozsamia sie z Elvisem i za kazdym razem pokazuje zdjecia swoje i Elvisa. W domu we Wloszech ojciec jest caly czas na cos obrazony, krzyczy i wymaga atencji, chodzi za zona i wciaz akcentuje ze to on ma pieniadze a ona nie potrafi zarobic. Matka Filipinka chyba sie pogodzila z ta sytuacja i nie rozwiodla sie tylko dlatego ze liczy na wspolne mieszkanie po smierci meza. Od mojej dziewczyny wiem ze kiedys gdy ojciec byl mlody i silny czesto bil matke i zachowywal sie agresywnie oraz niszczyl mieszkanie w atakach furii.
    I teraz ja niestety doswiadczam tego samego. Moja partnerka zyje portalami typu fb. Uwielbia big brothera. Ciagle cos umiescza w sieci i chwali sie mna bo jestem biala i zyciem ktore jest inne. Lubi podkreslac wartosc przedmiotow, kiedy prezentuje komus kotke ktora mamy zaczyna od ceny. Uwielbia ubierac sie w gosci w calvina cleina i ralph lauren a w domu chodzi w dziurawych podkoszulkach. Nie kupuje nic do mieszkania bo ja nie przapadam za goscmi, a w kolko wydaje piniadze na dalekie podroze gdzie tylko intresuje ja jak najlepsze zdjecie na instragrama. Kiedy cos dla mnie zrobi to potem gdy w czyms sie nie zgadzamy zaczyna wypominac co ona zrobila dla mnie, co zaplacila a ja niby nie. Wydaje mi sie ze moja partnerke drazni fakt ze mam wyzsze wyksztalcenie od niej, ze jestem w pracy jej szefem oraz nie daje sie zrobic pantoflem. W zwiazkach szukam partnerstwa, wspolnych celow i oddania. Tymczasem obecnie w domu nie ma rownouprawnienia, robie sama wszystko a potem slucham jak partnerka chwali sie przez telefon przed rodzina z pieknego mieszkania, akwarium, a na fb z bialej partnerki. Nie przeszkadzalo by mi to wcale, gdyby nie fakt ze czesto wybucha irracjonalnym gniewem pomieszanym z agresja. Na przyklad w pracy usilnie stara sie pokazac wszystkim ze ma u mnie fory, kiedy stawiam opor wybucha gniewem. Pewnego razu trzymala pozory az do powrotu do domu gdzie tuz za zamknietymi drzwiami rzucila sie do mnie z zamiarem duszenia. Robi to czesto tak by wzbudzic strach i sprawdza reakcje. Czesto grozi, rowniez realizuje grozby, wlamala mj sie na fb, dltego o obecnie nie mam. Dorastalam w rodzinie patologicznej i umiem sobie radzic z agresja chyba za dobrze, podchodze do tego na chlodno. Robie zdjecia i uczeszczam do psychologa. Dzis dalam jej ultimatum, psychoterapia albo z nami koniec. Po tych slowach , doznalam szoku. Moja partnerka wpadla w szal, zaczela uderzac glowa w sciane i wrzeszczec ze sie zabije jak nie przestane mowic i nie wyjde. Uslyszalam ze zrujnowalam jej zycie. Nie wiem jak to ogarnac, bo dla mnie wszystko mozna wyleczyc jesli dostrzega sie w sobie problem, a ona go nie widzi. To ja wraz z psychologiem ucze sie jak bronic sie przed jej agresja i humorami, ona uwaza ze to ja jestem winna. Jaki tej historii final , nie wiem. Licze ze sie wyprowadzi z mojego mieszkania , a czasem mysle o tym i mam dreszcz strachu, gdyz wiem do czego jest zdolna i co by wtedy zrobila.
    Zycze wszystkim ktorzy sa w sytuacji jak moja szybkiego powrotu do rownowagi w zyciu.

    • Witaj droga Agnieszko. Dziękuję Ci za Twój komentarz. Im więcej osób będzie mówić otwarcie o tym, że przemoc jest zła, to tym więcej osób zrozumie, że nie może sobie na nią pozwolić. I tak, jak Ty ma prawo się o siebie zatroszczyć, np. podczas terapii. Życzę Ci siły w postanowieniach. Ściskam gorąco i mam nadzieję, że zostaniesz ze mną na dłużej.

  18. K pisze:

    Bylam. Najgorsze jest to, ze znowu jestem. Juz dlugo, tylko nie wiedzialam. Byly sygnaly ostrzegawcze na poczatku znajomosci, ale je zbagatelizowalam. A Moze nie chcialam do puscic do siebie tego. Podporzadkowanie jego rodzinie I mi dac odczuc, ze nie zasluzylam sobie na niego. Wiec ja dawalam od siebie coraz wiecej I wiecej… I tak zostalam bez oszczednosci, ktore latami zbieralam na studia. Odizolowanie Mnie od ludzi, znajomych I rodziny. Totalna kontrola, przekrecanie faktow, nieustajaca krytyka Co do wygladu, pracy, macierzynstwa. Straszenie, ze Jak nie zrobie tak Jak on chce, to on zrobi to I owo… na poczatku, ze od bierze sobie zycie, Aktualnie, ze Zabierze mi dziecko. Jego ojciec na poczatku naszej znajomosci wydrukowal sobie Nasza pierwsza klotnie, Wtedy bylo jeszcze gg. Do myslalam sie, ze to cos toksycznego, ze tak nie robia inni ludzie. Bo Po Co? Spelnialam kazda zachcianke jego, duzo tego bylo. Kazde jego marzenie… na moje nie bylo miejsca. Ja bylam zawsze na drugim planie, nic nie znaczaca.

  19. Aneta pisze:

    Wszystko fajnie, tylko po czym poznać, że poznaliśmy właściwą, zdrową osobę?

  20. Ania pisze:

    Jakbym czytała o swoim życiu 😏

  21. malgo pisze:

    Właśnie jestem w takim związku który zakanczam

  22. Nika pisze:

    Zgadza się.. Gdybym wiedziała to 7lat temu. Bardzo trudno rozpoznać na początku taka osobę jeśli nie miało się z nią wcześniej styczności. Ja dopiero po 3latach jak razem zamieszkaliśmy i było dziecko w drodze zaczęłam to zauważać. Na początku te dziwne uczucie, że coś jest nie tak ale człowiek nie wiedział co. Później narcyz szybko rozwiewał wątpliwości. Dopiero kiedy jesteśmy uzależnione od takich osób one pokazuje najbardziej swoje oblicze. Mi w tym przypadku pomocą Pani psycholog, która podniosła moja wartość i pewność siebie a następnie pokazała jak co wygląda. Sam umysł widzi to czego my nie widzimy od razu i daje sygnały, że coś jest nie tak. Wtedy my musimy się skupić i zrozumieć jak co wygląda. Super artykuł. Pozdrawiam

  23. Izi pisze:

    Tak, wszystkie początki wyglądają jak z bajki… piękne słowa, prezenty,
    Czułe gesty, niekończące się rozmowy, komplementy. Nigdy w życiu nie słyszałam tylu pięknych słów o sobie…I jak tu się nie zakochać. Sytuacja rozwijała się tak szybko, że się przestraszyłam. Prosiłam trochę wolniej, muszę się zastanowić, zostaw trochę słów na potem.. chwila przerwy, ale gdy przechodził obok, to choćby mnie musnął, mruknął czy cokolwiek.. niestety pracowaliśmy w jednej firmie. Potem zaczął opowiadać że jestem jego najlepszą przyjaciółką, pisać wiadomości, jak nie na fb to SMS jak mnie uwielbia, itp., że chciałby mieć taką żonę…Boże zakochałam się na zabój. Jeszcze parę dni tego cyrku, a umarłabym na serce…tyle wrażeń … A kilka dni potem cisza, …aż napisałam że się martwię, odpisał, że tylko ja się martwię o niego i och i ach… Potem znów była cisza.. tłumaczyłam go tym, że ma problemy w domu, że będzie się rozwodził itp. Naprawdę było mi jego żal..
    Gdy po któreś ciszy, ale już dłuższej przychodził do mnie wyglądał jak zbity pies…skruszony, skulony. Ale gdy zadawałam pytanie co się dzieje, o co chodzi, co mam myśleć stawał się agresywny i mówił- nie rozumiem o co Ci chodzi, rozmawiać już na poważne tematy nie chciał, choć wcześniej mu nie przeszkadzało.
    Zostawiałam go kilka razy..wciąż wracał i prosił… A potem znów robił to samo.
    Zaczął zapominać o moich urodzinach, o tym że się umówiliśmy..
    Męczyłam się kilka lat.. Tak wiem, odporna bestia. Ciągle miałam nadzieję, że się zmieni, tak bardzo chciałam usłyszeć jeszcze raz że mnie Kocha…
    Po 10 latach tej głupoty, po straconej dumie, szacunku do samej siebie, żebraniu o miłość, o dotyk, o cokolwiek…
    Huśtawka uczuć to mało… chciałam go kochać i zabić.
    Nabawiłam się depresji… zaczęłam żreć słodycze by poprawić sobie humor i tyć . Prawdopodobnie sytuacja wzbudziła u mnie chorobę autoimunologiczną..
    Myślałam, że przez niego zwariuję.
    Na pożegnanie usłyszałam, że przecież już dawno nic między nami nie ma! Co?…przecież kochaliśmy się jeszcze 2 miesiące temu.
    Czułam się wykorzystana, wyprana, zrezygnowania…
    Lekcje o takich typach powinny być obowiązkowe w szkole, żeby wcześniej wiedzieć, że można kogoś takiego spotkać… ja się dowiedziałam za późno.

    • Zgadzam się – lekcje psychologii powinny być wpisane do planu nauczania. Większa świadomość samego jest bardzo potrzebna. Dziękuję za Pani komentarz ❤ Choć na pewno było to dla Pani trudne, to mimo wszystko proszę pamiętać o prawdzie – o prawdzie o tym człowieku. Pozdrawiam.

  24. Magda pisze:

    Czarujący, emanujacy pewnością siebie,zadbany,wykształcony,pewny siebie,playboy..zwrócił na mnie uwagę…Byłam przeszczesliwa,był moja radością,miłością,moim marzeniem.Zmanipulowal mnie do granic możliwości.Uleglam.Przylapany na kłamstwach wpierał,że źle widziałam,że wymyślam,że powinnam udać się do lekarza.Mysle,jestem przekonana wręcz że za moimi plecami “kręcił “I spotyka się z innymi kobietami. Byłam przeszczesliwa gdy zwrócił ba mnie uwagę.Jestem dość atrakcyjna osoba,ale zakomlpeksioną.Teraz gdy osiągnął wszystko,znudził się mną.Zaczelam mówić o swoich przypuszczrniach, że wiem że kogoś ma,itp.Moze i nachalnie.Ale nie chciałem,aby mnie oszukiwał.I cóż…zaczął unikać każdego kontaktu (telefonicznego,spotkań).Zostslo rozczarowanie z mojej strony,bol,wyrzuty sumienia,że pozwoliłam mu na tak dużo.Zniszczyl mnie psychicznie.Jestem klebkiem nerwów i podejrzeń.

  25. Ana pisze:

    Byłam w takim związku. Ten mężczyzna był jak głód, ile bym z siebie nie dała, zawsze było mało, zawsze nie tak, jak on potrzebował. On wiedział, że ma problem, chodził na terapię. I ja też wiedziałam, powiedział mi. Jak ze sobą pracował, to było lepiej, kiedy stwierdzał że ma dość kontrolowania siebie, zaczynały się jazdy…
    Nie dałam rady, odeszłam.
    Punktem zwrotnym kiedy postanowiłam odejść było kiedy zaszłam w ciążę, a potem poronilam, a on zostawił mnie z tym wszystkim samą, twierdząc, że nie rozumiem jego cierpienia. Wymagał, żebym to ja troszczyła się o niego, obwinial, że poronilam bo nie dość go kocham…
    Bałam się odejść, bo bałam się zemsty.
    Było trudno, ale wrócił na terapię i jakoś się udało nam rozstać bez wielkiej wojny. Ci ludzie bardzo cierpią, ale to nie znaczy że mamy się dka nich poświęcać. Być może to, że odeszłam, to najlepsze co mogłam mu dać. To tyle w temacie

  26. A. pisze:

    Zadziwiające jak właściwie wszystko to, co jest w tym artykule to prawda.
    Miałam nieszczęście być z narcyzem przez 2 lata z kawałkiem. Z perspektywy czasu – to dwa zmarnowane lata mojego życia.
    Najgorsze jest to, że on cały czas ma wokół siebie wianuszek ubóstwiających go ludzi, nie widzących właściwie żadnej wady…
    Zakończyłam nasz związek po tym, jak zaczął publicznie na imprezie całować się z inną dziewczyną… Oczywiście później okazało się, że byłam już jakiś czas zdradzana…
    A on… Nadal żyje sobie jak pączek w masełku, co chwile zmieniając kobiety, i każda kończy tak samo, albo zdradzona, albo zostawiona, bo jednak okazało się, że dla jaśnie wielmożnego pana “nie była zbyt dobra/ zaradna/ mądra…ect…
    Jak najdalej od takich ludzi.

    • Każdy z nas kto na swojej drodze spotkał taką osobę przyzna, że były to stracone lata. Jednak dzięki temu mamy wiedzę – wiemy czego dla siebie nie chcemy, a co najważniejsze wiemy co chcemy aby było. Dlatego warto wziąć to dla siebie i pójść w kierunku swoich potrzeb. Zbudować zasady, lub dopisać nowe wartości – zatroszczyć się o siebie ❤

  27. Gosia pisze:

    Mam taki przypadek w domu jak to wszystko czytam to tak jakbym go widziala. Trudny czlowiek ale zauwazylam ze ignorowanie jego niektorych zachowan bardzo pomaga i skupianie sie na sobie a nie tylko na nim.

  28. OhWow pisze:

    Większość z Was opisuje osoby, które poniekąd miały prawo być dumne ze swoich osiągnięć i mieć tak wysoką samoocenę. Ja jestem po trzyletnim związku z socjopatą i narcyzem, który nie miał ponadprzeciętnej urody, wysokiego stanowiska, wykształcenia, czy majątków. Mimo to, że rodzina trąciła lekko patologią, zawsze uważał się za nie wiadomo co i traktował mnie jak śmiecia, nie doceniał, umniejszał moim osiągnięciom. Długi czas nie mogłam zrozumieć “co on do mnie ma”. “Studia? Boże, teraz każdy moze je zrobić.” “Zmęczona? Czym? Siedzeniem przed komputerem i piciem kawki z koleżankami?” “Chcesz się uczyć hiszpańskiego? Co znowu ten Twój mały móżdżek wymyślił?”. Ogromna kontrola, sprawdzanie telefonów, karanie ciszą, najgorsze wyzwiska, zero wsparcia, coraz większe żądania i podnoszenie poprzeczki, kłótnie z byle powodu. Co więcej brak szacunku do mnie i innych, zero pomocy, zmiana pracy co dwa miesiące (bo żadna nie jest wystarczająco dobra). Przez pewien czas utrzymywałam nas oboje, ale przecież to mój obowiązek, powinnam sie cieszyć, że księciunio raczy mnie swoją obecnością, a że na mój koszt? No cóż. A ja głupia żyłam ciągle wyobrażeniem dwóch pierwszych miesięcy, było tak wspaniale, że to już powinno było dać mi do myślenia. Proszę też zwrócić uwagę, na to, że ci ludzie często mówią pewne rzeczy zbyt szybko, próbują jakby “przeskoczyć pewien etap”, sprawić wrażenie bliskości “skoro już tak dobrze się znamy”. Ja byłam w ciężkim szoku, kiedy powiedział mi po 2 tygodniach znajomości, że mnie kocha. Pomyślałam wow. Nie wiedziałam, czy żartuje, czy takie zrobiłam na nim wrażenie. Coś mnie wtedy tknęło, zaświeciła mi się czerwona lampka, ale zdusiłam to w sobie i zignorowałam ją. Bardzo żałuję, że pozwalałam sobą tak pomiatać, rzucać pod moim adresem takie epitety i wyzwiska, tyle razy próbowałam odejść, ale to trochę jak wychodzenie z nałogów. Sama wracałam. Przestrzegam Was, zwracajcie uwagę na podejrzane teksty, zachowania, spojrzenia. Nie ignorujcie swojego wewnętrznego głosu i intuicji. Gdybym posłuchała jej na początku, oszczędziłabym sobie wielu cierpień i upokorzeń.

    • Poruszyła Pani bardzo ważny temat – “Kocham Cię”. Są to tak bardzo ważne słowa, że warto mieć na uwadze to, kiedy są wypowiadane. Czy można pokochać człowieka po 2 tygodniach? Pewnie tak, ale warto odróżnić zauroczenie od kochania. Kochanie buduje się latami. Miłość to nie słowa, ale życie, które opiera się na wartościach, które budują… Dziękuję za Pani słowa ❤

  29. Karola pisze:

    Byłam w związku z narcyzm przez rok. Właściciel firmy zajmującej się kostką brukową. Pierwsze spotkanie – nie zabrał mnie nigdzie tylko chciał sprawdzić czy “lecę na kasę”, obwiózł mnie po mieście (sportowe audi) i mówił jaki to on jest inny niż wszyscy, a ja mu się spodobałam, bo wydaje mu się, że też jestem wyjątkowa. Nie słuchał mnie, ale nie było to dla mnie ważne, bo w końcu taki super facet się mną zainteresował! Późniejsze spotkania były organizowane przez niego, romantyczne i najlepszej jakości, często słyszałam “widzisz, ja wiem, co dla ciebie najlepsze”, nie miałam odwagi powiedzieć, że to nie do końca jest mój klimat, bo się obrażał, kłócił, że tyle dla mnie robi, a ja jestem taka niewdzięczna. W trakcie którejś kłótni wybiegł z mieszkania i stwierdził że ma dość tego jaka jestem, przebłagałam go żeby został i że postaram się być bardziej “wdzięczna”. Od tamtego momentu wiedział, że ma mnie w garści i manipulacja była na porządku dziennym. Musiałam być zadowolona i uśmiechnięta, jak nie to się obrażał i musiałam go prosić, żeby powiedział o co mu chodzi. Na szczęście miałam z tyłu głowy że coś jest nie tak, że tak to nie powinno wyglądać. Po którejś z jego akcji przed moja rodziną przestał się do mnie odzywać. Tym razem po prostu to zaakceptowałam. Nie odzywał się miesiąc, potem jakby nigdy nic nalegał na spotkanie, i gdy do niego doszło powiedział, że to ja byłam tą złą, ale jak się zmienię to do mnie wróci, bo mnie kocha. Nie wróciłam, odetchnęłam od związków przez rok, zaczęłam terapię i teraz jestem w szczęśliwym związku od 2 lat 🙂

  30. Victoria pisze:

    Ja jestem w takim związku od jakiś 10 lat. Próbowałam to raz zakończyć bez skutku. Miałam podejtzenia że on coś takiego ma. A teraz zostało to potwierdzone gdy poszłam na konsultacje z psychologiem. Nie wiem już dłużej kim jestem i czego chce. Często tracę wiarę w to że mi się uda wyjść z tego związku. Szukam pracy zagranicą bo myślalam nadzieję że mną nie pojedzie i będzie łatwiej skończyć ale psycholog mi powiedział że w to wątpi… Narcyz cie łatwo z klatki nie wypuści.. Też mnie zdradził krotko po tymjak się zaczęliśmy spotykać bo go i jego ciała nie uwielbialam. Przyznal się w furii jakieś cztery lata temu jak mieliśmy przerwę i ja się spotykałam z innym mężczyzna. Te rzeczy które mnie, znajomych, rodzinę nazywał… Straszne i przykre. Można się nabawic myśli samobójczych.

  31. Kasia pisze:

    Dzięki za ten artykuł. Sama w nim prawda. Ja wpadłam w związek z narcyzem niedługo po rozwodzie. Był czuły, zaangażowany, podziwiał moje sukcesy zawodowe, wspierał, pomagał, no anioł nie człowiek. Przeszkadzało mi czasem, że komentuję z lekceważącym, dobrotliwym uśmiechem jakieś moje rozterki. Lubił traktować mnie jak mała dziewczynkę z czułością gładził po policzku i mówił “ehhh kobiety i te ich problemy pierwszego świata”. Przyznał, że manipulował poprzednimi partnerkami, ale ja oczywiście nie dopuszczałam możliwości, że mógłby manipulować mną. I tak zaczęło się moje toksyczne tango. Te drobinki, które trochę mi przeszkadzały na początku były coraz większe i bardziej wyraziste, a w naszej relacji miodowy miesiąc skracał się i stygł. Raz był do granic wyobrażeń czułym mężczyzną, by za kilka dni okazać chłód, frustrację i zniechęcenie. Po czym znów wracał z miłością w oczach, że przecież jestem tą jedyna, tylko dla niego, szyta na miarę… Coraz częściej artykuowal, że powinnam się zmienić, chciał odizolować mnie od przyjaciół i rodziny, chciał żebym zrezygnowała z przynoszącej dobre pieniądze i sukcesy zawodowe pracy. Tu zaświeciło mi się swiatelko i tupnelam nogą, bo nie mogłam dzieciom zabrać świata jaki znały. Nie odzywał się rok, po czym wrócił jakby tęsknił rok, ale przekonał się, że nie może beze mnie żyć. I tak zostałam żona toksyka, który z dnia na dzień okazywał mi coraz więcej pogardy, a przeplatał to z gorącymi nocami i zapewnieniami miłości. Tu znów zaczęły zmieniać się proporcje, krytykował wszystko, od ubioru, przez styl bycia, a nawet mimo osiąganych przeze mnie wielu sukcesów zawodowych chciał udowodnić mi, że nic nie umiem. Przestał pomagać, stał się gościem. Kiedy pojawił się nasz syn, nasze relacje były już bardzo trudne, ale tego co nastąpiło później się nie spodziewałam. Zostałam upodlona jako kobieta, jako matka i jako człowiek. Kiedy po raz kolejny wytykał mi jakim to jestem dnem i zerem zapytałam go czego jeszcze ode mnie chce. Usłyszałam, że chce władzy absolutnej nade mną, zależności. Miałam sprzedać dom, który jest mój, dołożyć się do gospodarstwa mojego teścia oczywiście bez żadnych praw, bo intercyza podpisana i być żoną uległą, która żyje tak jak on chce. Zapytałam dlaczego wybrał mnie, skoro jasno określiłam, że to absolutnie niemożliwe. Dowiedziałam się, że zmienił zdanie. Dziś jesteśmy osobno, a ja wielkim nakładem pracy nad soba wychodzę z uzależnienia od niego. To samo toksyczne tango tańczy z naszym synem, teraz jest najwspanialszym ojcem, a mi mówi, że nigdy nie pozwoli na nasz rozwód. Wiem co kombinuje, ale zdjęłam różowe okulary i spodziewam się wszystkiego najgorszego.
    Nie idź w moje ślady, odejdź zanim koszty będą tak wysokie.

  32. Katarzyna pisze:

    Jestem w takiej relacji i nie pptrafie się wyzwolic. Wierzę ze jakos sie ułoży, 2 razy odchodziłam. Bardzo potr,ebuje grupy wsparcia.
    Nie chcę kolezanek zamartwiać.
    Zazdroszczę innym wolności i niezależności.
    Kiedys tez ją miałam.
    Czuję, ze nie do końca jestem w dobrej sytuacji. Ze trace wplyw na moje życie Jezeli ktos moze ni pomóc chociaż rozmawiajc ze mną szczere .

    • Pani Kasiu na pewno jest to dla Pani bardzo trudna sytuacja. Bowiem uczucia biorą władzę nad rozsądkiem. Istnieje wiele innych zależnych, które warto zrozumieć, aby sobie pomóc. Jednak dwa odejścia są świadectwem wielkiej siły. One są dowodem na to, że można. Proszę o tym pamiętać. Serdecznie pozdrawiam.

      OFERTA

  33. Kobieta pisze:

    Nie wiem do końca czy związana byłam z osobowością narcystyczną, ale wiele wskazuje, że tak. Poznaliśmy się przypadkiem, oboje po rozwodach. On jedynak. Wspólne zamieszkaliśmy ja z córkami (13,11) on już syn dorosły z związku studenckiego, nie wychowywał go, kontakt słaby. Tak nagle po rozwodzie zaczęłam nowe życie, po prostu nie wierzyłam, że tak szybko zacznie mi się wszystko układać. Człowiek na poziomie, poukładany, miły, stroniący od imprez, znajomych, skupiony na sobie i swoich potrzebach, ale zawsze służył dobrą radą i pomocą. Dzieci moje zaakceptowały go, on je. Spędzaliśmy czas razem, jakieś wyjścia, wyjazdy, czasami z moimi córkami. Córki moje trzymał na dystans, lecz myślałam, że nastolatki i tak jest lepiej. Ogólnie w opowieściach skupiony na sobie, byłą żonę przedstawił w niekorzystnym świetle, teraz dowiedziałam się, że to miła i sympatyczna kobieta. Przez półtorej roku poznałam tylko jednego jego kolegę, rodzice mili. Myśleliśmy o wspólnej przyszłości, ale od pół roku nie było tematu, ja próbowałam go podjąć on niestety nie. Żyliśmy jak współlokatorzy, rachunki na cztery części, zakupy każdy robił osobno, wieczory spędzaliśmy razem, noce. Związek bardzo udany związek, spokojny bez kłótni. Coś w głębi niepokoiło mnie do tego stopnia, że trzy tygodnie przed wszystkim zemdlałam, co zdarzyło mi się pierwszy raz w życiu. Nie wiedziałam skąd u mnie taki niepokój, zgoniłam na pracę i stres. Wyjechałam z dziećmi na weekendy, ponieważ on w związku ze swoją pracą nie mógł z nami pojechać (pierwszy raz nie dostał urlopu) Przez cały czas rozmawialiśmy przez telefon, wszystko normalnie i nagle jadąc do domu telefon i pytaniem: „jak droga? Czy wszystko porządku? Muszę Ci coś powiedzieć…. jak was nie było wyprowadziłem się z mieszkania (wynajęliśmy je razem), nie pomyśl sobie, że jest inna kobieta, mama kupiła mi mieszkanie, postaram Ci się wytłumaczyć” nogi mi się ugięły, normalnie jak by mi ktoś wbił nóż w plecy. Wróciłam, na drugi dzień zadzwonił do mnie, lecz nie mogłam rozmawiać, powiedziałam, że za 30 minut oddzwonię nie odebrał… zero kontaktu od kilku dni. Mieszka bardzo blisko, po drugiej stronie ulicy, od dwóch tygodni miał już zgłoszony adres w Ceidg. Zabrał wszystko co było jego. Plany snułam wspólne, lecz on niestety w swoich planach nie uwzględnił mnie i moje dzieci. Dodam, że to psycholog! Naprawdę pierwszy raz w życiu, ktoś potraktował mnie w tak okrutny sposób, dwa lata zmarnowałam na związek, gdzie bardzo się zaangażowałam uczuciowo. Nie potrafię sobie wyobrazić jak on grał przed mną, jak udawał, że wszystko jest w porządku a za plecami moimi wił sobie gniazdko i czekał na idealny moment, by uciec bez słowa wyjaśnienia.

    • Na pewno jest to dla Pani bardzo trudna sytuacja. Uczucia są bardzo ważne, dlatego teraz warto skupić się na tym, co dla Pani jest ważne – co dla Pani jest pomocne. Czasem zachowanie, decyzje innych osób są dla nas niezrozumiałe. Trudno je objąć rozumem, ponieważ bywa i tak nie mają one swojego wytłumaczenia. Dużo energii życzę. Pozdrawiam.

  34. Ania pisze:

    Żyje z psychopatycznym narcyzem od 28 lat . Dwie próby samobójcze , 2,5 roku terapii, żeby próbować spojrzeć realnie na beznadziejną sytuacje, w której jestem. Straciłam siebie. Próbuje się do siebie dokopać. Jest cholernie ciężko! Jestem przed rozprawą rozwodową. Mój mąż szaleje. Przekupił 4 naszych dzieci. Przekonał znajomych( w większości to jego z młodości, bo moi byli głupi, i nie tacy !), że to moja wina! Ośmieliłam się powiedzieć ; stop! To go tak zirytowało, że gnębi mnie i znęca się psychicznie. Wszystko w białych rękawiczkach, kierując się osobami trzecimi. Wykorzystuje dzieci . Chciał , aby mi udowodnić, że jestem
    chora psychicznie. Przekonywał dzieci, że jestem obłędnie zazdrosna, a on taki uczciwy, a ja ciagle go oskarżam. I moje władne córki zgadzały się żeby coś z tym zrobić. Uparłam się, że pokaże im , udowodnię, że ojciec jest patologicznym kłamcą. Naraziłam się na koszmarny stres( wtedy nie miałam jeszcze pojęcia, że aż tak) i postanowiłam pokazać, że on kłamię. Wyprowadziłam się, aby moc działać swobodnie. A mój mąż działał przekonany o moim ogłupianiu i bezgranicznej ufności szalał. Przyprowadzał kochanki do sypialni, dzwonił, rozmawiał z kochankami kolegami. Wyśmiewał się ze mnie jaka strasznie głupia jestem!!! Opowiadał o moim ciele, powtarzał po mnie, naśladował. Kpił upokarzał. A ja pracowałam w jego firmie! Codziennie. I domagał się seksu, bo jestem jego żoną! I należały mu się! Łapał za włosy i mówił dalej dziwko! Potem mówił ze to tylko zabawa, a ja jestem zapyziała i wiara mąci mi rozum. Wyłam , zapadałam się w sobie. Ale chciałam pokazać wszystkim dowody. Męczyłam się rok, i zaczynałam tracić zmysły. Kiedy przyszedł ten dzień, byłam wrakiem
    Człowieka. Kiedy z dwoma innymi kobietami w lesie późną jesienią nakryłam go z jedną z kochanek( mówił ze klientka i się z nią rozlicza!) myślałam sobie koniec koszmaru. Nie wiedziałam, ze niestety nie. Owszem jego widok zaskoczonej miny był dla mnie satysfakcją. Ta głupia , naiwna żona tak go przechytrzyła. Nie zapomniał . Teraz mści się zabierając po kolei wszystko co było dla mnie sensem życia. Dzieci szybko zapimnialy( oczywiście za opłatą) znajomi niby nie chcą się mieszać, ale ukradkiem się spotykają. I bardzo mi współczuli byli oburzeni. Ale krótko.! Dziś moje własne dzieci są świadkami przeciwko mnie. Wypędzają mnie z domu. A ja jestem u kresu sił. Upokorzona na maksa, walcząca o każdy dzień , żeby wstać i funkcjonować. Do rozprawy 3 miesiące. Nie wiem jak dam rade? A on bryluje, bezkarnie robi co chce. Już taki jest pewny tego swojego zwycięstwa, że mam wrazenie, że oszalał . A mnie brzmi w uszach wypowiedziane przez niego zdanie, do jednej z kochanek; zniszczę ją bez skrupułów !!! I niszczy. A ja czuję się jak nikomu nie potrzebny śmieć.

    • Rozumiem, że jest to dla Pani okropnie trudna sytuacja. Tak wiele Pani musiała znosić i znosi do tej pory. Może zabrzmi to dziwnie, ale jestem pod ogromnym wrażeniem Pani wewnętrznej siły. To dzięki niej udaje się Pani być dla siebie. Zaś odnosząc się do poczucia bycia śmieciem, proszę pamiętać, że opinia innych ludzi nie jest naszą rzeczywistością. Serdecznie pozdrawiam.

      OFERTA

  35. Klara pisze:

    Nie wiem, czy mój mąż jest narcyzem, ale niektóre punkty się zgadzają. Najgorsze (lub najzabawniejsze) jest to, że w domu jest zupełnie inny. Wciąż krytykuje moje dzieci, choćby nie wiem co osiągnęły. Jego syn w jego oczach jest idealny i bez skazy mimo, iż nie jest tak zdolny i inteligentny (są nawet opinie psychologów) Nigdy nie wyróżniam dzieci na swoje i moje. Traktuję je jednakowo, choć wiadomo, że swoje kocha się najbardziej. Mąż wręcz przeciwnie. Za to wśród znajomych i przyjaciół uchodzi prawie za świętego. W domu musi być tak jak on chce, jego zdanie jest najważniejsze, a pomysły najlepsze. Jeśli nie jest tak, jak on chce lub mowie jemu co myślę na temat jego zachowania to się obraża, próbując zrzucić na mnie poczucie winy za swoje urażone uczucia. Co prawda ma też zalety, ale coraz więcej widzę wad.

  36. Weronika pisze:

    Jestem w takim związku. To jest najgorsze ze chcesz odejść ale nie możesz bo cię trzymają wspomnienia pierwszych cudownych chwil. To nie jest tak że wpada rutyna tylko po prostu stajesz się niewidoczna. Jak zaczynasz mówić z nim o problemie to znowu jeden dzień cukrzy i jest wspaniały. To jest zwykła manipulacja. To jest chwila jak w niebie a potem spadasz. Nie mogę się uwolnić bo daje mi chwilowe poczucie prawdziwej miłości a potem zapomina kim dla niego jestem. Też fakt jestem osobą o niskiej samoocenie i cieszę się jak mi prawi komplementy. Wszystko mu wolno a mi nic. Czy z taką osobą wogole da się żyć!? Wieczna karuzela z której nie możesz wyjść.

    • Pytanie do Pani, czy chce Pani tak żyć? Czy chce Pani doświadczać nieustannej karuzeli? Wszystko zależy od Pani potrzeb. Jednak proszę pamiętać, że nasza uległość nie zmienia drugiego człowieka. Bowiem nikt nie ma mocy zmiany drugiego człowieka, jeśli ten tego nie chce – jeśli jest mu tak dobrze jak jest. Proszę dać sobie czas na refleksję. Pozdrawiam.

      OFERTA

  37. Paula pisze:

    Byłam… bo raczej czas przeszły w miesięcznym związku niby wszystko fajnie , miło , randeczki , całowanie po rączkach , otwieranie drzwi , przytulanie , całowanie . Dopiero wszystko zaczeło rozkwitać , fascynowac aż tu nagle dostałam ” płaskiego ” w twarz … osoba przed ktora sie otworzyłam , zaczęłam ufać , być dla niej zmieniła front .. rzuciła mi pare zarzutów w punktach na twarz z czego ani jeden nie miał odzwierciedlenia w życiu codziennym , bo po prostu mi zależało/ zależy żeby takie rzeczy robić … chciałam porozmawiać wyjaśnić – żeby on mi wyjaśnił .. ale szkoda czasu … ale czuję wielką niesprawiedliwość za to jak zostałam potraktowana , jest mi żal ale niestety na tym etapie czuję wielką samotność i chęć zrobienia wszystkiego żeby poświecił mi uwage i czas …. ale w podświadomości wiem , ze nie warto bo nie ma mojej winy … boje sie ze jak poddam sie tym złym myślą to będe pozniej bardzo barzdo żałować że teraz nie byłam wytrwała … po prostu mi źle …..

  38. Magda pisze:

    Cudowny rok, po którym były zaręczyny, wspólne zamieszkanie, sielanka. Facet ideał. Po Poltora roku bycia razem zaczął się obrażać, musiałam go przepraszać, prosić o rozmowę. Kłamstwa, manipulacje w które wciągnął moja siostrę i własną siostra wierzyła w jego wersję a nie moja. A z drugiej strony był czuły, dbał o mnie, gotował itd. Po 4 latach rozstaliśmy się i to ja jestem w rozsypce i za wszystko obwiniam siebie. Mam mentlik w głowie taki jak nigdy. Bo przecież był taki dobry dla mnie a z drugiej strony taki bezwzględny. Nie wiem czy to Narcyz czy szukam usprawiedliwienia dla sytuacji, ale poczucie winy mam ogromne mimo że nie skrzywdziłabym muchy. 🙁

  39. Ania pisze:

    Ukryty narcyz jest dużo groźniejszy, przez długie lata uchodzi za normalnego, dobrego i bardzo uczciwego człowieka. Na początku związku może nawet kochać partnerkę, ale jeśli intuicja mówi ci, że coś jest nie tak to tak jest. Dziwne uczucie, że w tym człowieku jest pustka jakby go nie było, jest poza zasięgiem to jest pierwszy sygnał. Częste karanie ciszą “silent treatment” i pasywna agresja są również sygnałem. Jeśli coś podejrzewasz że jest nie tak i chcesz z nim porozmawiać tak zwyczajnie, normalnie bez kłotni, to nigdy do takiej rozmowy nie dopuści, to też jest sygnał. Mój mąż, który był dla mnie najuczciwszym człowiekiem na swiecie okazał sie ukrytym narcyzem. Prawie umarłam, nie wierzyłam do końca że się znęca nade mną, wmawiał mi że to moja wina, pod koniec dotarło do mnie że jak nie ucieknę to umrę, będę konać a on nie poda mi ręki i będzie się karmił moim cierpieniem. Uratowałam się, ale jeszcze jestem w szoku, tego nie da się opisać to trzeba przeżyć. Teraz nie wiem czy będę potrawila dalej zyć.

  40. Edyta pisze:

    Zaczęłam poszukiwać wytlumaczenia na kogo ja trafilam i ni3 mam nadal pewnowci wydaje mnie się że to jakis dziwny “konglomerat” ADHD i borderline popadanie w skrajnosci zmiana osobowosci od skrajnej szczerosci do klamstw w zwykłych sprawach. No niestety zawsze trafialam na szukajacych korzysci bezdusznych cwaniakow bezrobotnych zadluzonych zaklamanych klientow burdeli. W prezencie przekazywali weneryke pozostawal stres bol i dlugie lecznie. I kiedy juz balam sie kazdego potencjalnego partnera pojawil sie niespodziewanie on. Nie wiem jak to zrobil ale przestalam odczuwac jakikolwiek strach tylko zaufanie ujal mnie doslownie za serce z randki wrocilam jak pijana a mama stwierdzila ze nigdy wvzesniej nie widziala mnie tak rozpromienionej.Przez moment wydawalo mi sie to zbyt niezwykle ale poplynelam z tym pradem. On pytal w sms “czy to jest realne” rozmowy fascynacja bylam jego ksiezniczka. Po 2 tygodniach wyznanie w sms ” chyba si zakochalem” za chwile kocham cie. Zapytalam oe kiedy odpowiedzial od zawsze. Niby zwykly facet po rozwodzie ze wsi wydawal mi sie troche zwariowany ale pozytywnie. Byl szczery zachwycony mną wręcz zaskoczony ze taka kobieta go chce. Szybko przedstawilam go mamie bo bardzo byla ciekawa co to za facet zrobil na mnie takie wrażenie czy to nie jakis cwaniaczkowaty lalus. I tu zdumienie ze taki zwykly dziad ale wygladal na statecznego i opiekunczego. Ja poszlam z nim szybko na całość ale troszke trzymalam go chyba na dystans nie pisalam pierwsza nie odpisywalam od razu zawsze to on dzwonil. Ale kiedy ja zaczelam sie angazowac jak nigdy wczesniej on zaczal sie wycofywac.Ja zaczęłam nalegać troche fochow pokazalam i nagle ze to jednak nie to. Szok złość kubel zimnej wody nie spodziewałam sie tego jak to. No więc czulam ze to moja wina ze zrazilam go do siebie.Wszyscy zawsze wiali po paru spotkaniafh ale on byl przeciez naprawde bezinteresowny. Nawet od matki uslyszalam ze wszystko psuje. Bylam zdolowana zrozpaczona. Po 3 miesiacach zadzwonil. Wiedzialam ze.byl ze byla zdzira ale bez dyskusji wybaczylam. Teraz chcial sie spotykac jesli jestem sama i bym chciała. Pomyslalam ze nie mam wiele.do stracenia proby znalezienia “zastepcy” zakonczyla sie fiaskiem i dwoma stalkerami wiec zgodzilam sie. Liczylam na to ze powoli odbudujemy nasz zwiazek ze bede sie starala chociaz nie mam doswiadczenia pisalam pamietalam o jego urodzinach bylam troskliwa a on zaczal.to skrzetnie wykorzystywać. Nie podejrzewalabym prostego niewyksztalconego wiejskiego mechanika o takie wyrafinowanie i premedytacje. Teraz to ja bylam na kazde jego zawolanie czekalam w seksownej sukience i bieliznie z kolacja a kiedy pisze co sie dzieje czy cos z autem to odpisuje ze zapomnial bo kumple przyszli albo ze jedzie z nimi w gory. Odgrywal sie na mnie a ja czula sie winna widocznie zasluzylam. Po 7 latach po 40stce uslyszalam od swojego rowiesnika ze jestem stara kurwa

  41. Mona pisze:

    Wrzuciłam Narcyza z domu.
    Jak tylko odkrylam wielokrotne zdrady.
    Poczatki- ideał.
    Pozniej zmiana ale za kochana długo to sobie tłumaczyłam.
    Po rozstaniu uznał ze jestem podła- chyba ego nie mogło zniesc- ze został wyrzucony.

  42. Bartek pisze:

    25 długich lat z poczucia obowiązku, bo były dzieci , a ja zostałem uzależniony. Powolne odsuwanie od znajomych. Przenoszenie swoich cech na mnie. Mógłbym całą książkę napisać. I to wkręcenie się w każdy aspekt mojego życia jak bluszcz powoli wysysający soki i kontrolujący na każdym kroku i wieczne kłamstwa ( do tego stopnia że chyba sama w nie uwierzyła choć pare razy się pogubiła i zaprzeczała sama sobie). Jestem dopiero 2 lata wolny ale wciąż trudno opowiadać o wszystkim. Teraz obserwuje od czasu do czasu jej próby manipulacji na portalach społecznościowych ( oczywiscie nie pisze konkretów tylko sugestie ) i próbę wejścia w rolę ofiary. W każdym razie jeżeli zamykasz oczy i twoje ciało trzęsiie ze strachu kiedy czujesz zapach drugiej osoby lub gdy cię dotyka to uciekaj jak najszybciej .

  43. anna pisze:

    Dzień dobry. Jestem z narcyzem od stycznia.pozbalofmy się przez Tindera. On też sportowiec . Już na pierwszej randce mówił głównie o sobie. Zaczęliśmy się częściej spotyjać. Po dwóch miesiącach wpadł na pomysł byśmy kupili razem dom. Był kochany. Kupował mi prezenty i przytulał ,mówił często że mnie kocha. Razem marzyliśmy o wspólnej przyszłości. Po kupnie domu i zamieszkaniu razem zaczęło mu wszystko przeszkadzać, robił awantury o niesprzatniety kubek itd. wykrzykiwał i rzucał przedmiotami. Czułam że jest inaczej, nie stara się , nie okazuje uczuć już od jakiegoś czasu. Awantury były co raz częściej. Ja czułam się jakbym była wszystkiemu winna. Obecnie on nie wie czy mnie kocha i się zastanawiam co dalej. Żyje jak że współlokatorem. Zaczął ukrywać pieniądze na inne konto niż wspólne. Z tego stresu mam ból w klatce piersiowej, nie mogę spać.Jestem wyczerpana psychicznie i fizycznie. On za wszystko obwinia mnie. Mamy razem kredyt na 420 tys . Moje jest 2/6 domu . Więc po podzielę zostaje z niczym. Jestem załamana

  44. Ania pisze:

    Jestem po rocznym związku z narcyzem. Zawsze wydawało mi się, że jestem bystra i na tyle inteligentna, że zmanipulować nikomu się nie dam. A jednak….
    Pierwsze spotkanie bardzo romantyczne, ale już wtedy powinna mi się lampka zapalić. Niby skupiony na tym, co mówię, ale potrafił w jednej sekundzie zmienić temat rozmowy. Jego niby żarty średnio zabawne, ale wg niego “tylko nielewiele osób się z nich śmieje, bo nie są wystarczająco inteligentni”. Przechwalanie sprawnością seksualną, sukcesem zawodowym, podziwem ludzi i zainteresowaniem kobiet… Pokazanie, że w ciagu chwili może zalatwic każdą sprawę na najwyższym szczeblu. Sakramentalne słowa: ” mam zajebiste życie, zawsze o takim marzylem”. A po chwili głęboka depresja, bo żona odeszła, a on jest sam na świecie. Po czym rzuca wszystko i wyjeżdża z dnia na dzien. Nie odzywa się, jasno wytacza granice. Zarzuca zaborczość i zazdrosć. Focha strzelić potrafi, kiedy dzwoni w trakcie pracy, a ja muszę maila dokończyć… Kpiący za słabszych, nieumiejący wybaczyć. Zacietrzewiony, wulgarny, uzależniający od siebie. Niegrzeczny, arogancki… Strasznie mi wstyd, że tolerowałam to wszystko w imię jakiegoß głupiego przekonania, że spotkałam faceta idealnego

  45. Paulina pisze:

    Spotkało mnie okropieństwo. Byłam w związku o 10 lat starszym facetem który mnie zaczarował. Pociągał mnie swoim wyglądem i charakterem. Zrobiłabym dla niego wszystko a strasznie mnie wykorzystywał. Wybaczyłam mu 2 zdrady i to był poprostu koszmar. Traktował jak śmiecia a ja zapatrzona w niego kompletnie nie widziałam jego wad. Po pewnym czasie zaczął pić, ćpać i podnosić na mnie rękę. Okropne doświadczenie! Nikomu takiego nie życzę. Potrafił plunąć mi w twarz i agresją załatwiać wszystkie problemy. Następnego dnia przepraszał i płakał a ja się na to nabierałam. Ułożyłam sobie życie z nowym partnerem jestem teraz 2 lata po ślubie a ten narcyz znowu napisał wiadomość. Niech się wkońcu odczepi bo tylko zatruwają życie takie osoby.

  46. Paulina pisze:

    Wybaczyłam jedna zdradę po drugiej się rozstaliśmy, umiał uwodzić kobiety

  47. KP pisze:

    Po ostatniej bolesnej styczności z moim byłym narcyzem, trafiłam na terapię traumy metodą EMDR. Pan Doktor jasno określił, że ten na którego trafiłam to fachowiec i mam PTSD. Byłam w szoku! Słuchajcie, nie lekceważcie tego! Użyjcie swojej sprawczości i utnijcie kontakt z taką osobą, wsadzćie ją w szufladkę wspomnień, które z czasem naprwadę zblakną a tęsknota zmaleje.

    Terapia bardzo pomogła w odbudowaniu pozytywnych przekonań odnosnie samej siebie i zbudowała to o czym pisze autorka artykułu: niezależności, poczucia własnej wartości i pewności siebie.

    WYZWANIE NA DZISIAJ

    Poznałam (chyba) super gościa, czuję że się zauraczam. Jest naprawdę fajny, ale po krótkim okresie randkowania przy jednej nakierowanej na niego akcji od razu zaczęłam projektować i przeszukiwać internet – co jeśli on też..? Jeśli mieliście podobnie i daliście sobie z tym radę, napiszcie proszę. Boję się, że zacznę niepotrzebnie projektować na człowieka, który obok narcyzmu nigdy nie stał (na co wskazują wszystkie poprzednie spotaknia) i że to lęk podpowiada mi paranoiczne rozwiązania.

  48. Kalina pisze:

    Mam za sobą 1.5 roku życia z narcyzem. Na początku byłam pewną siebie osiągająca sukcesy niezależną kobieta. Na koniec związku byłam psychicznym wrakiem po poważnych rozmowach na kozetce u psychoterapeuty. Uciekłam od narcyza. Tak!!!uciekłam i wyrzuciłam go na bruk. Udało się dzięki wsparciu przyjaciół. Nie dawał mi spokoju. Dręczył smsami przychodził pod pracę na aucie zostawiał róże. To urocze mówiły koleżanki. Gówno prawda!!!! To była jego taktyka. Konsekwentnie zmieniłam nr tel to dręczenie smsami się skończyło. Zmieniłam e-maila. Po czasie dowiedziałam się że następnej ofierze powiedział że to ja go dręczyłam i nie chciałam odejść i byłam chorobliwie zazdrosna…nazwał mnie psychiczna. Psychol- Taka ksywę miał wśród moich znajomych. Przypisał mi swoje zachowania. Dziś jestem szczęśliwa kobieta a narcyzów omijam szerokim łukiem.Symtomy byly-mowil tylko o sobie. Nie interesowałam go ja i co czuje. Zawsze mówił że sama to sobie zrobiłam. Np gdy potrzebowałam terapii przez jego kochanki z którymi się nie krył nawet. Inne powiedzenie to – przykro że tak się czujesz. Nigdy nie przepraszał a innych mniej ważnych ludzi traktował jak śmieci. Uciekaj jak najdalej gdy spotkasz kogoś takiego!!!!

  49. STEFANIA pisze:

    NIGDY, PRZENIGDY NIE OPOWIADAJCIE SZCZEGÓŁÓW ZE SWOJEJ PRZESZŁOŚCI NARCYZOWI, BO ZOSTANIE TO WYKORZYSTANE PRZECIWKO WAM!
    BROŃ BOŻE NIE MÓWCIE O SWOICH NIEPOWODZENIACH I SŁABOŚCIACH
    IM MNIEJ WIE NARCYZ TYM MNIEJ CIĘ ZRANI W PRZYSZŁOŚCI!

  50. Kasia pisze:

    Byłam 5 lat z narcyzem. Początki były idealne, doskonale wyczuwał czego potrzebuję. Bagatelizowałam oznaki, że coś jest nie tak ale jednocześnie nie czułam się przy nim w pełni komfortowo. Końcem naszego związku było wspólne zamieszkanie, gdy okazało się, że jest kompletnym leniem dla którego kobieta to służąca. Nie potrafił też zrozumieć, że o jego roli w życiu mojej córki decyduję ja. Był o nią zazdrosny, kiedy bawiłam się z nią zamiast leżeć z nim przed TV najlepiej z piwem. Dopiero po rozstaniu oczy mi się otworzyły. Przeanalizowałam cały związek i dostrzegłam jak wiele znaków zignorowałem. Kiedy był ideałem na początku naszej znajomosci, był czuły, troskliwy i opiekuńczy (wiedział, że byłam po związku przemocowym). Ale w pewnym momencie padły słowa „chyba nie myślisz, że będę tak Cię traktował cały czas”. Jak źle traktował swoją babcię, która wychowywała go po odejściu jego mamy, która całe serce mu oddawała. Jak źle wypowiadał się o wszystkich ludziach w swoim otoczeniu – naprawdę o każdym miał coś złego do powiedzenia nawet jeżeli tą osobę nazywał przyjacielem. Jak przekraczał moje granice, próbował przymuszać do rzeczy, których ja nie chciałam robić. Niby rozumiał, że córka jest najważniejszą istotą w moim życiu i nic tego nie zmieni – ale jednocześnie był o nią zazdrosny. Jak próbował rządzić nią mimo jasnego określenia przeze mnie, że to nie jest jego rola w jej życiu. Potrzebował atencji, pochwał, dowartościowywania. Zauważyłam jak bardzo mnie ograniczał i jak wiele energii zabierał. Po rozstaniu zachowywał się nieprzewidywalnie, jakby nie docierało do niego, że to koniec bo on się z tym nie zgadzał. Manipulował, nachodził, prześladował. Niewiarygodne jak ciężko jest rozpoznać narcyza. Kiedy dostrzegamy pierwsze oznaki zachowań które nie powinny mieć miejsca, z reguły już jest za późno bo nasza fascynacja tą osobą jest tak duża. Ja dzisiaj wiem, że po przemocowym związku szukałam kogoś kto się mną zaopiekuje i dowartościuje zniszczone poczucie własnej wartości. Wiem, że byłam łatwą ofiarą dla osobowości narcystycznej. Nie żałuję tego związku bo dużo mnie nauczył o sobie samej. Nie tęsknię ani za nim ani za tymi silnymi emocjami jakie towarzyszą początkowej fazie toksycznego związku. Dziewczyny bądźmy silne, wierzmy w siebie i dbajmy o siebie, kochajmy się a będziemy odporne na manipulacje osobowości narcystycznych 🙂

Zostaw komentarz

Korzystając z formularza zgadzasz się na przechowywanie i przetwarzanie Twoich danych przez tę witrynę w celu umieszczenia na niej Twojego komentarza.


Skomentuj

ODSZUKAJ RADOŚĆ W KILKU SŁOWACH - CZYTAJ i UCZ SIĘ

DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ

„DZIENNIK MIŁOŚCI WŁASNEJ” to e-book dla każdego, kto chce zacząć siebie kochać. To propozycja dla wszystkich którzy pragną patrzeć na siebie oczami szacunku, zrozumienia, akceptacji i wdzięczności ❤❤❤

(więcej…)

CZYTAJ

ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE

ELIKSIR PEWNOŚCI SIEBIE, czyli jak pokonać wewnętrzne i zewnętrzne blokady?

Istnieją takie momenty, w których z wielkim cierpieniem na duszy wątpimy w siebie. Nie czujemy się zbyt dobrze we własnej skórze, odczuwamy ucisk w gardle, nogi odmawiają posłuszeństwa, a serce zbyt szybko zaczyna bić. Człowiek sam ze sobą czuje się źle. A wszystko z powodu kulejącej pewności siebie, która daje o sobie znać, w takich momentach, które są dla nas nazbyt obciążające.

Dlatego postanowiłam napisać książkę, która dokładnie zobrazuje, jak stać się pewnym siebie człowiekiem.  (więcej…)

CZYTAJ

Źródła braku pewności siebie, czyli skąd u ludzi niskie poczucie wartości?

„Źródła braku pewności siebie” to e-book dla każdego, kto chce wziąć pewność siebie w swoje ręce i podjąć decyzję, co dalej powinien z nią zrobić. To nade wszystko źródło schematów głęboko zakorzenionych w podświadomości. To prawda o tym skąd u ludzi niskie poczucie wartości, jak również o tym, co wpływało i wpływa cały czas na naszą pewność siebie.

W e-booku: (więcej…)

CZYTAJ

TOXIC 2, jak poradzić sobie z miłością, która Cię niszczy?

Toksyczna więź…

Coraz bardziej świadomi, a jednak wciąż tak bardzo nieświadomi… Niestety wciąż zbyt wiele osób tkwi w toksycznych relacjach, całkowicie rujnując swoje zdrowie psychiczne. Nazbyt wiele osób wciąż nieświadomie oddaje swoje życie w ręce wampira emocjonalnego. Traci wszystko – szczęście, radość, poczucie bezpieczeństwa, spokój, swoje prawa, zdrowie i to wszystko w imię zasad, które zostały zbudowane przez toksycznego wampira.

Jednak w życiu każdego z nas przychodzi taki moment w których pragniemy tylko jednego – wolności i rozumienia… Czy należysz do tych osób? (więcej…)

CZYTAJ

TOXIC, jak sobie radzić z osobami, które utrudniają Ci życie?

Emocjonalnie wykorzystani…

Emocjonalny wampir to szantażysta o wielu twarzach. Gra i wykorzystuje – owija sobie nas wokół palca i nawet nie wiemy kiedy, a już zachowujemy się tak, jak on sobie tego życzy. To nie Twoja wina!!! Emocjonalny szantażysta to cholerny manipulator – wykorzysta wszystko i wszystkich, by zdobyć to, co jest mu w danej chwili potrzebne. W nosie ma uczucia innych – najważniejsze to podbudowanie własnego ego…

Najtrudniejszy moment naszego życia to ten, w którym w końcu zdajemy sobie sprawę z faktu, że ta osoba nas krzywdzi. Ciągła krytyka, obgadywanie, niedorzeczne plotki, brak szacunku, obojętność ze strony bliskich… Odczuwasz to u siebie w życiu? (więcej…)

CZYTAJ

CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI

Sztuka perswazji to sposób na życie… Choć mylona z manipulacją, to jednak jest bardzo daleka od tego postępowania…

Perswazja to sposób przekonywania do własnych racji bez wpływu na zdrowie innej osoby. Pomaga dojść do konsensusu poprzez dyskusję zainteresowanych stron nad zaistniałym problemem – tym samym otwiera drogę do jego rozwiązania. Jest również nieodzownym czynnikiem łagodzącym wszelkie kłótnie, czy spory.

Należy pamięć, że perswazja nie polega na zmuszaniu, jak to lubi robić manipulacja. Perswazja nigdy nie jest powiązana z kłamstwem, czy mówieniem nieprawdy. Skupia się przede wszystkim na argumentowaniu danych twierdzeń i postaw w sposób rzeczowy i kompetentny.

…ale dość z teorią… Czas zobaczyć, czego nauczy nas CZARNA KSIĘGA PERSWAZJI…

Publikacji pomoże przede wszystkim opanować bezcenne techniki życia wśród wielu różnych osobowości… (więcej…)

CZYTAJ

DEPRESJA NIEWIDZIALNY WRÓG

DEPRESJA WCIĄŻ OBECNA…

Do tej pory na temat depresji powstało wiele książek, jednak wszystkie „jakieś takieś”… Niby służą pomocą, a wciąż zbyt wiele w nich skomplikowanych terminów… Zbyt mało poradników – zbyt mało prostych przekazów…

Dzisiaj chcę Ci przedstawić pozycję, która jest daleka od medycznych nierozumianych słów. Nie znajdziesz tu nic trudnego do zrozumienia. Ta książka jest napisana, by służyć i pomagać – ma zwiększyć świadomość samego chorującego, jak i jego najbliższych, którzy walczą razem z nim. (więcej…)

CZYTAJ

ZBURZĘ TEN MUR

CZAS NA ZMIANY…

Czy masz czasem tak, że gdziekolwiek się ruszysz, to napotykasz na mur? Próbujesz coś zmienić, coś osiągnąć, ale nic się nie zmienia? Jest pewien sposób na to…

Czas zburzyć ten okropny mur, który przez lata budowany był przez porażki, negatywne myśli, krzywdzące opinie, brak pewności siebie, trudne dzieciństwo, okrutne utarte schematy… Wszystko, czego teraz potrzebujesz, to uświadomienie sobie, jak dotrzeć do własnego szczęścia.

Dzięki tej książce odzyskać siebie – zrozumiesz i zaakceptujesz, a przede wszystkim nauczysz się prawdziwie żyć. Trener rozwoju osobistego pomoże Ci zrozumieć, co to znaczy żyć pełnią życia. (więcej…)

CZYTAJ

WŁADCA SŁOWA

Władca słowa… Jak skutecznie i celnie wymierzać słowo, aby osiągnąć władzę nad ludzkimi emocjami?

Książka, której opis właśnie czytasz, stawia sobie za cel dać Ci władzę nad ludzkimi emocjami. Będzie tu mowa o tym, jak możesz się nauczyć sięgać poza racjonalne motywy innych ludzi i oddziaływać bezpośrednio na ich instynkty, rozbudzając i rozpalając swymi słowami ich wyobraźnię. Pokażemy Ci, w jaki sposób, sięgając poza racjonalne motywy słuchacza, możesz rozpalać wyobraźnię samymi słowami. Czyli, w skrócie, dowiesz się przede wszystkim…

Nauczy się – Jak bezpośrednio wpływać na ludzkie instynkty, emocje i wyobraźnię, sprawiając, że wszelkie Twoje sugestie staną się nieodparcie fascynujące, zniewalające i hipnotyczne? (więcej…)

CZYTAJ

POTĘGA ŻYCIA – Jak zacząć od nowa, nie zmieniając wszystkiego wokół?

Każdy z nas w pewnym momencie swojego życia staje oko w oko z potrzebą zmiany, która często przychodzi niespodziewanie i od której tak naprawdę nie ma odwrotu. Zmiana dotyczy różnych sfer naszego życia, ale w dużej mierze będzie krążyć wokół wewnętrznej potrzeby natychmiastowej odmiany własnego losu…

Wewnętrzny głos krzyczy: „muszę coś zmienić, bo inaczej zwariuję”… Zmiana jest nieunikniona, a Ty od dzisiaj stajesz się jej mapą i przewodnikiem… (więcej…)

CZYTAJ

© 2015-2024 Psychologia życia - Wszelkie prawa zastrzeżone. / Trójwizja Projektowanie stron www /